Przejdź do treści
Strona główna

menu-top1

  • Blogerzy
  • Komentarze
User account menu
  • Moje wpisy
  • Zaloguj

Wyznania mola ksiązkowego

sigma, 09.01.2012


Należę do rodziny moli książkowych.
Od dzieciństwa księgarnie stanowiły moje ulubione miejsce do zachodzenia przy okazji jakichś zakupów, albo i bez okazji.
Bez kilku przynajmniej książek do czytania tracę smak i sens życia.

Tymczasem od dobrych kilkunastu lat zdobycie strawy duchowej metodą dotychczas praktykowaną – czyli wypatrzenie jej w księgarni – skończyło się.
Bynajmniej nie dlatego, że braknie księgarni – powiedziałabym, że namnożyło ich się ponad wszelką miarę. Prawdopodobnie zgodnie z leninowską teorią zakładają, że ilość im przejdzie w jakość.
Tylko że nic w nich nie ma, co by się dało przeczytać.

Ubocznie dodam, że w dodatku wyginęli ilustratorzy, którymi kiedyś Polska słynęła.
Została jeno (i chwała jej za to) Małgorzata Musierowicz czerpiąca z najlepszych tradycji literatury brytyjskiej - jej Jezycjada jest nie dość, że własnoręcznie ilustrowana, to w dodatku wbrew pozorom, że jest to literatura młodzieżowa, nadaje się do podparcia na duchu czytelnika w każdym wieku. Stanowi ona  jednak wyjątek, który  potwierdza smętną regułę.
 
Sterty książek w kolorowych okładkach w obecnych księgarniach przypominają mi stragany owoców w Delikatesach – pełne przecudnych, acz niejadalnych czerwoniutkich truskawek, zachwycających rumianych gigantycznych jabłek o smaku chrupiącej tektury i wielkich, fioletowych śliwek o bliżej nieokreślonym, ale zdecydowanie niejadalnym smaku.

Niestety, w obu przypadkach wolałam tamte zgrzebnie oprawione, ale nadające się do czytania książki, podobnie jak wolę na rynku kupić malutkie, szare i niepozorne koksy niż te cuda delikatesowe.

Ponieważ jednak natura nie zna próżni, a mól ksiązkowy, aby przetrwać, musi coś czytać - więc na pożytek innych moli ksiązkowych zdradzę moje metody przetrwania.

Otóż odkryłam kilka miejsc, gdzie intensywne polowanie pozwala w pełni zaspokoić potrzeby duchowe moje, a nawet rodziny i przyjaciół.

Pierwsze, najprostsze miejsce do polowania z zasadzki, to allegro. Doświadczony myśliwy codziennie, jak gdyby nigdy nic, wrzuca do wyszukiwarki tych kilka nazwisk, czy tytułów, na które poluje i cierpliwie czeka. I któregoś dnia – jest! Jeszcze licytacja i już mamy  wymarzone dzieło. Oczywiście, musimy brać  pod uwagę, że przesyłka pocztowa w naszym kraju może się z lekka o jakiś tydzień, dwa, opóźnić, ale jeszcze się nie zdarzyło, żeby wreszcie nie dotarła.  Cierpliwość podobno jest cnotą.

Druga metoda polowania polega na wypatrzeniu, które z okolicznych bibliotek mają regał pt. „Ksiązki do oddania”. Sama odstawiam tam wszelkie pozycje ksiązkowe, do których  nie wracam, bo i tak na półkach w domu wszystko stoi w dwóch rzędach. Ale dzięki temu, że ludzie mają odmienne gusta, zdarza mi się zdobyć  takie perełki, że dłuższy czas trwam w osłupieniu, kto przy zdrowych zmysłach pozbył się takiego skarbu. W ten sposób – nie chwalący się – dorwałam ostatnio Jana Sokołowskiego „O ptaszkach, gniazdach i pisklętach” z 1949 roku i tegoż samego „W gniazdku jaskółki” z 1951. Nie muszę chyba opisywać uczucia, jakie mną owładnęło, kiedy te białe kruki wypatrzyłam – poszukiwacz złota, który wypłukał pierwszy samorodek może zna to uczucie. Bo jest nie do opisania.

No i trzecie miejsce, gdzie regularnie poluję – to zwykłe ciucholandki. Zawsze gdzieś tam w kącie jest regalik z ksiązkami, które zostały zakupione w hurcie ze wszystkim innym w ramach zapewne jakichś garage sales. Nikt tam nie zagląda i też czasami zdarzają się zachwycające odkrycia.

I w ten to opisany wyżej sposób, nie dość, że dalej całorodzinnie toniemy w ksiązkach, ale owo polowanie dodaje im smaku niespodziewanej a wspaniałej zdobyczy.
  • Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
  • Odsłony: 5104
Domyślny avatar

ksena

09.01.2012 22:25

rozkładaja swoje kocyki handlarze starzyzną.Czego tu nie ma,książek też nie brakuje.Za złotówkę można sie nieźle obłowić,choć czasem egzemplarze nieco sfatygowane.
sigma

sigma

09.01.2012 23:41

Dodane przez ksena w odpowiedzi na u nas na jarmarku w środy i soboty

No proszę, musze sprawdzić na rynku, czy u nas tez nie ma takiego pchlego targu w dni targowe.Dzięki:)
Domyślny avatar

Irvandir

09.01.2012 23:12

Czytam wszystko (choć niektórych autorów tylko raz), ale lubię kiedy autor gra ze mną fair. No, na przykład jeśli akcja w czasach Zygmunta III, to bohater nie kryje się za rogiem Pałacu Kultury, a ponadto (tak mnie w dzieciństwie nauczyły baśnie) oczekuję, że zło zostanie ukarane, a dobro nagrodzone. Albo na odwrót i to mi definiuje poglądy autora. Bardzo za to nie lubię ukrytej indoktrynacji. I oto mój nadworny księgarz (księgodajny?) polecił mi wspomnienia z pielgrzymki do Santiago de Compostela niemieckiego komika twierdząc, że książka zabawna i lekka. Lektura nieco głębsza dostarcza wrażeń niezapomnianych. Autor zauważa na trasie Niemców (którzy natychmiast go rozpoznają fetując)i od biedy Anglosasów czy Skandynawów. Inne nacje nie są dla niego interesujące. Deklaruje, że szuka Boga, ale wpatrując się w swój pępek nie ma najmniejszych szans, żeby zobaczyć cokolwiek innego. Hiszpania mu się w większości nie podoba, poza miejscowościami, w których coś przypomina mu rodzinną Bawarię. Towarzystwo, które ostatecznie sobie wybiera rozmawia o tybetańskim buddyźmie, wróży z kart (chyba tarota) itp. Oczywiście facet jest gejem. Całość przesłania jest poprawnie relatywistyczna: w zeszłe wakacje odwiedziliśmy hinduskiego guru, to w te pójdziemy sobie na Camino. Wszystko to jest podawane między wierszami jako rzeczy najzupełniej oczywiste. Bóg jest albo Go nie ma, ale właściwie kogo to obchodzi. Taki ukryty przekaz jest podwójnie niebezpieczny, podobnie jak pokazywanie obrazów dobrych ubeków, ponieważ czytelnik przyjmuje go bezkrytycznie, po prostu nim przemaka, sam o tym nie wiedząc. Niestety coraz więcej książek ma taki ukryty przekaz, który budzi mój gwałtowny bunt.
sigma

sigma

09.01.2012 23:40

Dodane przez Irvandir w odpowiedzi na Jak manipulować za pomocą książki

Koniecznie jak najszybciej zmień księgodajnego (bardzo  udatny neologizm)
Domyślny avatar

B6

09.01.2012 23:58

a "regały do oddania" to z reguły Dygaty, Brandysy, Passenty, Bratne, Putramenty i inne kilkudziesięciotysięczne dzieła drukowane przed 1989. Właśnie takich regałów i innych 'tanich książek' jak na dworcu w Krakowie należy się wystrzegać, bo tam jest śmiecia za złotówkę skolko ugodno. A że Piasecki, Zambrzycki i Mackiewicz w nowych wydaniach dostępnych w księgarniach obrazków nie mają - trudno. Chyba, że szukamy obrazków, nie książki.
sigma

sigma

10.01.2012 14:36

Dodane przez B6 w odpowiedzi na Nie przesadzajmy - i w księgarniach jest co znaleźć,

Czy ja cokolwiek napisałam o wymienionych przez Pana autorach? 
Ostatnią moją zdobyczą jest dwutomowe wydanie "Baśni" Andersena i jeżeli sądzi Pan, że ta pozycja też powinna się znaleźć w skupie  makulatury, jak te wymienione przez Pana komusze barachło, to chyba się nie zgadzamy. 
A ilustracja  jest  w literaturze dziecięcej i młodzieżowej niesłychanie istotna - i  to, co się w niej obecnie dzieje, woła o pomstę do nieba.
Domyślny avatar

Irvandir

10.01.2012 22:56

Dodane przez sigma w odpowiedzi na B6 (nv), pon., 09/01/2012 - 23:58

"Mamusiu, czemu ten chłopczyk ma dziury zamiast oczu?" - dziewczynka na Targach Książki oglądająca kupioną przed chwilą książeczkę.
sigma

sigma

11.01.2012 11:24

Dodane przez Irvandir w odpowiedzi na Oj woła, woła

A jak się to satanistyczne towarzystwo rozzuchwaliło i jakie ma przebicie!
http://www.krajski.com.p…
Domyślny avatar

Gość

10.01.2012 00:31

książki moja miłość.
sigma

sigma

10.01.2012 14:30

Dodane przez Gość w odpowiedzi na fajny tekst-----tak trzymac

Dzięki;) Witam w rodzinie moli;)
Domyślny avatar

tadman

10.01.2012 01:59

bardzo nie lubią światła i świeżego powietrza, a z lubością zanurzają się w mrok antykwariatów, gdzie powietrze często przesiąknięte jest stęchlizną. Niezgorszym schronieniem dla moli książkowych może być mały sklepik gdzie króluje sklepikarz, który z pewnością przeczytał wszystkie książki, które stoją na półkach. To właśnie tacy sklepikarze przyczynili się do tego, że książka początkowo zlekceważona przez 'poważnych' krytyków, stała się w końcu światowym bestsellerem. Ta powieść, która jest hymnem pochwalnym poświęconym książkom i pieczy dla nimi, zawiera masę krwistych postaci, a alter ego autora wypowiada wiele sentencji, które są gotowymi cytatami na wiele okazji życiowych. Tym razem nie trzeba polować na tę książkę, bo wpadając do pierwszej lepszej księgarni zaraz ją wypatrzymy, dlatego, że jej niedzisiejsza spasłość wyróżnia ją spośród tłumu koeliów. Pod żadnym pozorem nie próbujcie ją czytać w pociągu, tramwaju, czy autobusie, bo tracąc poczucie czasu będziecie krążyć od krańcówki do krańcówki lub przejedziecie tę właściwą stację; dopóki nie skończycie czytać, nie wrócicie do świata realnego. Powieść jest trochę ramotą w XIX stylu, ale w pierwszorzędnym gatunku, bo autor wydestylował ją z najlepszych powieści Dickensa czy Hugo. Ci co czytali, to już wiedzą, że idzie o 'Cień wiatru'. Nie narzekać już więcej i można biec nawet do jaskrawo oświetlonego eMPiKu, a potem już ten książkowy świat na zawsze będzie nasz.
Domyślny avatar

Anna

10.01.2012 04:05

Dodane przez tadman w odpowiedzi na Mole książkowe,

- czyli sa ludzie , ktorym sie podoba! No prosze, a ja sadzilam, ze nieslychana populanosc ten gniot zawdziecza wyjatkowo nachalnej promocji. Sama sie nabralam i kupilam, przeczytalam i musze powiedziec, ze wszelkie porownania z Dickensem czy Hugo wywoluja ich w grobie obroty. To lektura dla egzaltowanych licealistek niestety.
sigma

sigma

10.01.2012 14:29

Dodane przez Anna w odpowiedzi na Cien wiatru

Co jednemu miód, drugiemu trucizna.  Osobiście nie trawię tego  egzaltowanego nudziarza Hugo, ale nie będę się Pani z tytułu lubienia tego autora wgryzać w tchawicę;)
Domyślny avatar

Anna

11.01.2012 05:40

Dodane przez sigma w odpowiedzi na Anna (nv), wt., 10/01/2012 - 04:05

Przepraszam, za tak spozniona odpowiedz (piszemy z roznych stref czasowych niestety) i przepraszam, za ten chyba zle odebrany komentarz. Nie chcialam krytykowac gustu, a jedynie powiesc tak goraco rekomendowana, a w moim mniemaniu jednak zupelnie niewarta uwagi (fatalny styl, rozczarowujaca, zupelnie przewidywalna intryga, przerysowane postaci). Sama nigdy nie darzylam specjalna estyma pisarstwa Hugo, ale i tak stawianie Zafona obok Hugo uwazam za straszliwe naduzycie (juz bardziej na miejscu uznalabym porownanie go do Sue). Faulknera znam bardzo dobrze i tu z Tadmanem mozemy sobie uscisnac dlonie:) Zupelnie jednak nie wiem, o ktora powiesc chodzi w drugiej czesci wypowiedzi. Serdecznie pozdrawiam,
Domyślny avatar

tadman

11.01.2012 07:31

Dodane przez Anna w odpowiedzi na Sigma i Tadman

Są powieści płaszcza i szpady, awanturnicze, psychologiczne tak, jak jest kawior i chleb ze smalcem. W każdym z gatunków można znaleźć barachło, standard i pozycje wybitne. :) Dla mnie 'Cień wiatru' jest, w gatunku powieści dla pensjonarek, powieścią doskonałą, bo a rebours posiada wszystkie te cechy o których piszesz. Zgodzę się, że to co napisałaś w dużym stopniu odnosi się do 'Glosu anioła' - wystrzelał się facet. Dla mnie bardzo ciekawą sprawą jest podskórnie promowana przez autora niewiara w instytucję rodziny. Postmoderna; czy robi to świadomie? Nie wiem. Szło mi o 'Wściekłość i wrzask'. Serdeczności z Polski
Domyślny avatar

tadman

10.01.2012 22:29

Dodane przez Anna w odpowiedzi na Cien wiatru

przyznam się, że jest w nim również miejsce i na inne lektury, a z nich zaproponuję dwie pozycje wybrane z Faulknera 'Absalomie, Absalomie' i 'Wściekłość i wrzask'. Pierwsza jest konglomeratem powieści psychologicznej, rodzajowej i kryminalnej, a jej przeczytanie pozwoli zrozumieć co właściwie drzemie pod skórą ludzi mieszkających na południu Stanów lub drzemało. Druga powieść to ostra próba dla twardzieli, bo tylko oni czytając otwierające książkę opowiadanie Benjego, są w stanie pokonać zwątpienie we własne możliwości percepcji i dotrzeć do końca książki, za co w nagrodę otrzymaja nie tylko zrozumienie całości, ale również narzędzie do oceny tzw. wynalazków stosowanych w powieści współczesnej, gdzie nie idzie o znalezienie stosownego wyrazu artystycznego dla procesów dziejących się w trzewiach i umyśle bohaterów, a bardziej o zadziwienie i zaskoczenie czytelnika, czyli idzie raczej o znany nam ze słyszenia przerost formy nad treścią. Cóż drogi molu, Anną zwany?
sigma

sigma

10.01.2012 14:26

Dodane przez tadman w odpowiedzi na Mole książkowe,

Bardzo to pięknie opisałeś, braciaszku z rodziny moli ksiązkowych;)
izabela

Izabela Brodacka Falzmann

10.01.2012 06:15

Polecam ( to banał) skupy makulatury. W Wawrze po złotówce za sztukę można kupić bardzo ciekawe pozycje. Pozdrawiam,
sigma

sigma

10.01.2012 17:03

Dodane przez izabela w odpowiedzi na @Sigma

Genialne w swje prostocie. a do głowy mi nie przyszło.  Przy najbliższej okazji zajrzę.  Dzięki;)
To mi przypomina co innego. Zdobycie kartek Bożonarodzeniowych tez graniczy z cudem. Te mniej więcej zgodne z zasadami estetyki, nie maja śladu, ktory by wskazywał, ze dotyczą Świat Bożego Narodzenia. Zaś te, z których można dojśc do wniosku, że dotyczą Bożego Narodzenia,  są projektowane z taką dozą bezguścia, że - jak to mówią u nas - nie idzie strzymać tego (zauważ - Present Perfect). 
Czy możesz mi powiedzieć, gdzie zdobyłaś to cudo z  tryptykiem Sichulskiego  pt."Pokłon Trzech Króli"? Postawiłamie sobie na podorędziu  i nie mogę się napatrzeć:)
Domyślny avatar

Izydor

10.01.2012 09:49

O tak, lumpeksy,wyprzedaże biblioteczne i antykwariat (mam w pobliżu jeden z ostatnich porządnych warszawskich antykwariatów). Koło tego skupu makulatury w Wawrze czasem przejeżdżam, pora zajrzeć:).
sigma

sigma

10.01.2012 14:23

Dodane przez Izydor w odpowiedzi na O tak, lumpeksy,wyprzedaże

Niestety, u nas nie ostał się ani jeden antykwariat :( Ale  pchle targi na rynku chyba bywają.

Statystyka blogera

Liczba wpisów: 130
Liczba wyświetleń: 938,198
Liczba komentarzy: 1,013

Ostatnie wpisy blogera

  • Cenzura w mediach rzekomo niezaleznych
  • Ks. Stanisław Małkowski GLORIA VICTIS!
  • PRAWIE MILIARD ZAMORDOWANYCH - ABORCJE DO SIERPNIA 2012

Moje ostatnie komentarze

  • Szlag by to trafił,  znowu będziemy mieli siedzibę Gestapo na Alei Szucha;(
  • Jak tam jest z kontaktami innymi nie mam informacji, ale z Pańskiego CV wynika, ze  jakiś czas był Pan członkiem PZPR. Widocznie to był ten formujący okres zycia;)
  • Pod każdą notką muszą znajdować się hasła, które się do niej odnoszą. Jeżeli potem ktoś szuka informacji np. na temat  okaleczeń poszczepiennych, wrzuca na google'a hasło "szczepionki", "…

Najpopularniejsze wpisy blogera

  • Oświadczenie woli o odmowie szczepienia – dla SANEPIDU
  • Dr Jerzy Jaśkowski, Fluor - cichy zabójca
  • SZCZEPIONKI - MIT, W KTÓRY POWOLI PRZESTAJEMY WIERZYĆ

Ostatnio komentowane

  • Trivium, Odnośnie kasy to proszę zajrzeć na to: https://i.imgur.com/zmYlSIy.jpg Jak można przeczytać, granty wypłacone przez Legał Aid Board miały trafiać bezpośrednio do Szkoły Medycznej Royal Free…
  • Trivium, Ciekawe skąd wziąłeś to pomówienia? Bo na pewno nie z tej słynnej publikacji. Jakbyś zadał sobie choć trochę trudu nie powtarzałbyś medialnego czarnego PR na ten temat.  Lancet wycofał badanie…
  • Trivium, Fluorek z perspektywy profesjonalistów: pełne medyczne oskarżenie – Fluoride Action Network https://www.youtube.com/… Fluorek i tarczyca Obawy związane z fluorem i jego oddziaływaniem na tarczycę są…

Wszystkie prawa zastrzeżone © 2008 - 2025, naszeblogi.pl

Strefa Wolnego Słowa: niezalezna.pl | gazetapolska.pl | panstwo.net | vod.gazetapolska.pl | naszeblogi.pl | gpcodziennie.pl | tvrepublika.pl | albicla.com

Nasza strona używa cookies czyli po polsku ciasteczek. Do czego są one potrzebne może Pan/i dowiedzieć się tu. Korzystając ze strony wyraża Pan/i zgodę na używanie ciasteczek (cookies), zgodnie z aktualnymi ustawieniami Pana/i przeglądarki. Jeśli chce Pan/i, może Pan/i zmienić ustawienia w swojej przeglądarce tak aby nie pobierała ona ciasteczek. | Polityka Prywatności

Footer

  • Kontakt
  • Nasze zasady
  • Ciasteczka "cookies"
  • Polityka prywatności