Sondaże i sen sprawiedliwego

W sobotę około 9.00 zadzwonił telefon.

Odebrała żona i jak zawsze o tak wczesnej porze warknęła coś do słuchawki, co należało rozumieć jako grzeczne pytanie czy nastąpił pożar lub inna okoliczność uzasadniająca wyrywanie jej z łóżka o tak nieprzyzwoitej godzinie. Później usłyszałem jak żona powiedziała: „Jaki sondaż! Jakie badania! Na miłość Boską jest 9.00!!!”.

A potem już tylko trzask słuchawki.

* * *
Od soboty nie dziwi mnie, że PiS wypada w sondażach tak jak wypada…