Kownacki Piotr – przykra sprawa

Pisałem już kiedyś o Kownackim Piotrze - proszę zerknąć, dziś wracam do tematu. Powodem jest treść wywiadu udzielonego przez Kownackiego Piotra ładnych kilka dni temu. Specjalnie poczekałem tych kilka dni, ponieważ zależało mi nie na bieżącym „dokopaniu” Kownackiemu Piotrowi, a na nieco spokojniejszej refleksji.

Po napisaniu poprzedniego tekstu miałem nadzieję, że nie będę musiał się Kownackim Piotrem zajmować, a po wielu latach dobrej i owocnej pracy, pod koniec drugiej kadencji Lecha Kaczyńskiego, w roku 2015 napiszę, że wyrażone wówczas obawy były niewczesne.

Oczywiście pozostanie sprawą ocenną, czy Kownacki Piotr zaszkodził jak Marcinkiewicz Kazimierz, czy jak Kaczmarek Janusz, czy mniej, czy bardziej. Wniosek płynie jeden. Trzeba uważać.Tu uprzedzę pewien rodzaj komentarzy. W postępowaniu Kownackiego Piotra nie wietrzę spisku – widzę w nim nielojalność (przynajmniej przy obecnym stanie mojej wiedzy tak sprawę oceniam). Na temat źródeł tej nielojalności można jedynie spekulować, czego tu nie uczynię.Kownacki Piotr doszedł w życiu do stanowisk, na których miesięcznie zarabiał pewnie dobrze ponad 50 (pięćdziesiąt) średnich polskich pensji. Doszedł do zaszczytu kierowania Kancelarią Prezydenta, kierował Najwyższą Izbą Kontroli. Tu narzuca mi się gorzka refleksja, a może pytanie retoryczne, na temat nieco ogólniejszy - czy zdolność do podobnych nielojalności jest warunkiem wstępnym do zajmowania takich stanowisk, czy też nabywa się jej w trakcie ich piastowania.

PS. Jest możliwe, że słynnego już wywiadu Kownacki Piotr udzielił w dobrej wierze, że jest to element jakiejś większej całości, jakiejś gry prowadzonej na rzecz Prezydenta i uzgodnionej z nim… Przy mojej dzisiejszej wiedzy nie umiem takiej opcji poprzeć żadnym argumentem, ale może... Jeśli tak – przeproszę Kownackiego Piotra i zacznę go nazywać Piotrem Kownackim. I mam nadzieję, że tak właśnie będzie.