O jeszcze jednym archiwum

Kiedyś pisałem o tym jak Kownacki Piotr pełniąc w 1991 roku obowiązki prezesa NIK pozbył się jakże interesującej dokumentacji zespołu, który w NIK za komuny kontrolował MSW i MON. (Proszę zobaczyć.)

Ale to nie jedyne takie archiwum.

Do końca będę przypominał, że Gronkiewicz-Waltz Hanna też ma na sumieniu, to znaczy chciałem powiedzieć, za uszami (z powodu obiektywnie stwierdzonego braku sumienia) pewien cenny zasób archiwalny.

Powszechnie wiadomo, że „polski kapitalizm”, a wraz z nim i III RP powstały w dużej mierze za pieniądze pożyczone w 1989 roku z NBP. Kredyt z NBP był wtedy oprocentowany na 8% rocznie, a w drugim półroczu inflacja wynosiła kilkadziesiąt procent miesięcznie (Inflacja wynosiła: wrzesień – 34,4%; październik – 54,8%; listopad – 22,4%, grudzień – 17,7%). Więc jak ktoś pożyczył coś z NBP 1 września 1989 roku, kupił cokolwiek, choćby zapałki, pod koniec roku sprzedał i 31 grudnia 1989 zwrócił kwotę kredytu powiększoną o ok. 2,7% państwowych odsetek, to w gruncie rzeczy otrzymywał w prezencie niemal 2/3 sumy kredytu.

Żeby taki kredyt dostać, trzeba było otrzymać poparcie dwóch z trzech osób: Ministra Finansów (Balcerowicz Leszek), Marszałka Sejmu (Fiszbach Tadeusz) lub Prezesa NBP (Baka Władysław). Żeby wzięcie takiego kredytu miało sens trzeba było mieć odpowiednich znajomych, żeby mieć dostęp zarówno do pozyskania towaru będącego zabezpieczeniem inflacyjnym jak i gwarancję jego zbycia pod koniec grudnia.

A NBP wszystkie te kredyty musiał dokumentować. I to właśnie tę dokumentację kazała zniszczyć Gronkiewicz-Waltz Hanna jak została Prezesem NBP.

Jak widać niszczenie ciekawej dokumentacji nie przeszkadza w dalszych karierach, choć nieco dziwi, że tacy ludzie mogą robić kariery w tak różnych środowiskach.