O kotku i cenzurze

Kiedyś dawno temu (pewnie w roku 1973, gdy byłem w I klasie podstawówki w szkole nomen omen im. Hanki Sawickiej) zdarzyło się, że Pani w szkole kazała nam nauczyć się na pamięć „Pan kotek był chory” Stanisława Jachowicza.

Jeszcze wtedy byłem pilnym uczniem, więc pracę domową odrobiłem i jakież było moje zdziwienie, gdy okazało się, że skutkiem mojej deklamacji do szkoły zostali wezwani moi rodzice. Byłem przejęty.

Pani z troską ostrzegła moich rodziców, że powinni bardziej uważać, bo przy takim braku ostrożności może kiedyś dojść do tragedii…

Okazało się, że problem wziął się z interwencji cenzorskiej. Tak, proszę państwa „Chory kotek” Jachowicza był ocenzurowany. Moi rodzice nieostrożnie dali mi do ręki przedwojenną książeczkę, w której wierszyk kończył się tak:
„Patrzcie jak złe łakomstwo, kotek przebrał miarę
musiał więc nieboraczek srogą ponieść karę.
Tak się i z wami dziateczki stać może
Od łakomstwa strzeż was Boże!”

Poszło o te dwie ostatnie linijki tekstu. Rzeczywiście w „niektórych powojennych edycjach” ich nie ma.

Tekst ten dedykuję, jako wirtualną łyżkę dziegciu, wszystkim osobom z nostalgia wspominającym okres PRL-u.