Nauki moralne dla Michnika Adama

O Komisji i immunitecie Zbigniewa Ziobry będzie nieco później.

Teraz jeszcze o Michniku Adamie i jego „Dziobaku Australijskim” i to w kontekście relacji z uroczystości pogrzebowych Geremka Bronisława.

A już myślałem, że nic mnie nie zdziwi, ale „Dziobak Australijski” jednak mnie zaskoczył i wprowadził w stan niemego obrzydzenia. Spodziewałem się po „Dziobaku” i jego Naczelnym różnego rodzaju niegodziwości, ale nie zbezczeszczenia pogrzebu osoby uważanej w środowisku „Dziobaka” za świętą.

Chodzi mi oczywiście o mowę pogrzebową Michnika Adama. Nie sądzę, by mowa ta choćby oddawała wiarę i poglądy Geremka Bronisława, chyba że rzeczywiście od roku 1989 roku Geremek Bronisław żył po to by walczyć z lustracją. Jestem oburzony, zbrzydzony i w ogóle…

Ale w jednym Michnik Adam mnie nie zawiódł. Zawsze uważałem, że jest on sam dla siebie jedyną miarą wszechrzeczy (gdybym pisał o Wszechrzeczy w ogóle użyłbym wielkiego „W”, ale ty chciałem podkreślić, że chodzi mi o to co Michnik Adam jest w stanie jako wszechrzecz dostrzec, więc małe „w”). Sam jest dla siebie jedyną wyrocznią i jedyną osobą godną uwagi i szacunku.

Na pogrzebie Geremka Bronisława przemawiali (kolejność przypadkowa):
Marek Edelman – ostatni żyjący przywódca powstania w Gettcie warszawskim;
b. Prezydent Wałęsa Lech;
Prezydent Lech Kaczyński;
b. Premier Mazowiecki Tadeusz;
Arcybiskup Tadeusz Gocłowski, b. Metropolita Gdański;
Premier Tusk Donald;
Marszałek Sejmu Komorowski WSI Bronisław;
Prof. Henryk Samsonowicz, b. Rektor Uniwersytetu Warszawskiego;
Marszałek Senatu Borusewicz Bogdan;
Przewodniczący Parlamentu Europejskiego Hans-Gert Pottering;
I inni.

A czyja mowa trafiła na pierwszą stronę „Dziobaka Australijskiego”? Oczywiście mowa Michnika Adama.

Panie Adamie!
O ile jak rozumiem nikt poza Panem nie oceniał Pańskiego przemówienia przed jego wygłoszeniem na pogrzebie i nie mógł doradzić Panu by zmienić je na mieszczące się w kanonach taktu, to dziwi mnie, że pańscy koledzy z „Dziobaka” nie zwrócili Panu uwagi na niestosowność układu jej wtorkowego (22 lipca) wydania. Albo podobnie jak Pan nie są ludźmi kulturalnymi, albo po prostu boją się starcia z Pańska miłością własną. Dlatego proszę, by przyjął Pan te uwagi ode mnie.

Nie kocham ani Pana, ani Pańskiego „Dziobaka”, wręcz przeciwnie, ale zdaję sobie sprawę, że dla wielu jesteście ważnym punktem odniesienia, a dla niektórych wzorem do naśladowania i obiektem westchnień. Świat, w którym standardy podobnego zachowania się rozpowszechnią, wyobrażam sobie jako niesłychanie nieprzytulny.

Proszę Pana i radzę Panu, by przyjął pan do wiadomości, że na świecie istnieje poczucie przyzwoitości, poczucie taktu i poczucie smaku i Pan też powinien mu podlegać. Doradzam też zatrudnienie w Redakcji „Dziobaka” kogoś, kto będzie umiał wskazać Wam miejsca, w których tę przyzwoitość, takt i smak naruszacie.

PS. Jeśli ktoś jeszcze nie wie, dlaczego „Dziobak Australijski” to proszę zajrzeć tu.