Matematyka to nauka wykluczona społecznie

Często dla zabicia czasu lub dla rozrywki, na przykład podczas długiej podróży pociągiem, rozwiązujemy krzyżówki.

Gdy kiedyś na ćwiczeniach, zaraz po omówieniu i przećwiczeniu metod zamiany zmiennych w całce podwójnej, powiedziałem studentom, że teraz, zamiast rozwiązywać, niezbyt moim skromnym zdaniem rozwijające, krzyżówki opublikowane w wydawnictwie pt. „913 Krzyżówek Panoramicznych” będą mogli sięgnąć po ciekawe zadania z dziedziny całek podwójnych.

Okazało się, że moi sympatyczni i skąd inąd całkiem nieźli z matematyki, studenci potraktowali moją wypowiedź jako dowcip. Uważali, że jeśli by w pociągu zaczęli publicznie całkować stali by się pośmiewiskiem dla współpodróżujących. A to nie był dowcip.

Zadałem sobie pytanie, dlaczego ktoś rozwiązujący dla przyjemności kretyńskie krzyżówki jest „normalny”, a widok kogoś całkującego dla przyjemności ma niby śmieszyć. Przed oczami stanęło natychmiast wiele wspomnień. Na przykład mówię taksówkarzowi: „jestem matematykiem”, a on przybierając godną postawę i ton: „zawsze miałem dwóje z matematyki”.

Przypomniała mi się też rysunkowa rozmowa dwóch ludzików (opublikowana w jednym z amerykańskich czasopism matematycznych).
Ludzik zwykły: Jestem matematykiem
Ludzik w muszce: Nigdy nie rozumiałem matematyki!
Ludzik zwykły: To się zdarza, a kim ty jesteś?
Ludzik w muszce: Jestem Poetą!
Ludzik zwykły: Nigdy nie rozumiałem poezji…
Ludzik w muszce: Prostak!

Przypomniały mi się tysiące takich spotkań i rozmów i doszedłem do wniosku, że matematyka jest nauką wykluczoną społecznie. Wykluczenie to sprawia, że pogarda dla matematyki jest akceptowana społecznie, a uczeń mający z matematyką kłopoty jest rozumiany i pocieszany zamiast być gonionym do roboty.

Skutki tego wykluczenia są opłakane. Aż trudno je oszacować.

Matematyk zrobi to lepiej!!!!!

PS. Są rzeczy na których autor się nie zna i których nie rozumie. Jednak nie przyszło mu nigdy do głowy, by być z tego dumnym.