Rząd Tuska: dyskryminacja 2009 - kit 2030

I co z tego, że w roku 2009 jest pod tym względem lepiej niż w 2004? Dalej obowiązują w tym zakresie restrykcyjne przepisy faworyzujące miejscowe firmy, co oczywiście korzystne jest dla państw dawnej "15": bowiem zwykle to polscy ruchliwi przedsiębiorcy starają się o rynek francuski czy niemiecki (mowa o usługach) niż odwrotnie. Wielka szkoda, że Donald Tusk nie kiwnął nawet palcem w bucie, aby to zmienić.

 

Dalej, niestety, obowiązują skomplikowane i biurokratyczne unijne reguły gry w zakresie pozyskiwania środków w Brukseli. Ten gorset udało się rozluźnić za czasów rządów PiS-u i minister Grażyny Gęsickiej, ale nowej ekipie zabrakło wyobraźni albo zapału, albo pomyślunku (a może wszystkich tych trzech rzeczy naraz).

 

Jeszcze przez parę lat obywatele polscy nie będą mogli swobodnie, legalnie, jawnie pracować w sąsiednich Niemczech i pobliskiej Austrii. W 2007 roku nowy premier obiecywał "ocieplenie" w relacjach Warszawa-Berlin. Cóż, w tym obszarze (choć nie tylko w tym) ocieplenia nie widać, a od poklepywania szefa polskiego rządu przez szefową rządu niemieckiego nie przybędzie miejsc pracy dla naszych rodaków za zachodnią granicą Rzeczypospolitej.

 

Trudno się w tej sytuacji dziwić, że część Polaków zatrudniona w strukturach UE nie może się doprosić o takie samo wynagrodzenie, jakie mają przedstawiciele tzw. starej Unii (chodzi np. o tłumaczy).

 

Te przykłady to tylko część obrazu ewidentnej dyskryminacji i polskich przedsiębiorców i polskich pracowników - a więc Polski - w Unii. Rząd Tuska powinien, zamiast sprzedawać społeczeństwu bajeczki (albo zwykły kit) o szczęśliwej przyszłości w 2030 roku - zająć się tymi realnymi wyzwaniami. Czas najwyższy, Panowie Spóźnialscy.

 

 

 

Rząd, zajęty napinaniem bicepsów, jaką to silną pozycję ma obecnie Polska w Europie, nie zauważył jakoś - a może w ogóle nie chce widzieć - faktu, że polscy przedsiębiorcy wciąż nie mają pełnej swobody w oferowaniu swoich usług na terenie Unii Europejskiej. "Swobodny przepływ usług" - w tym także dla armii polskich firm - jest na razie tylko pobożnym życzeniem.