Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
„Resortowe Dzieci” – wiemy a ONI wiedzą, że wiemy
Wysłane przez Sir Winston w 18-01-2014 [16:19]
Książkę przeczytałem w półtora dnia. Musiałem tylko kilka razy zwolnić tempo, żeby ogarnąć patchworkowe rodzinno-towarzyskie relacje ludzi merdiów. Tak ze dwa razy. Sama liczba sprzedanych egzemplarzy świadczy dobitnie o tym, że jej czytanie wciąga.
Trio Autorów osiągnęło cel, o którym od paru lat marzy całość patriotycznej Polski: Wstrząsneli woodpornym dotąd konstruktem środków musowego przykazu (© by Jan Pietrzak, jeśli mnie pamięć nie myli) pokazując, że ich „informacyjna” działalność to jeden wielki i koordynowany front propagandowy pod fałszywą flagą. Z jednej strony odbiera to służbom merdialnym (częściowo) posłuch, czyli kruszy ich monolit, z drugiej zaś – implikuje potrzebę innych źródeł informacji, a że jak wiadomo natura nie znosi próżni, czytelnicy, którym lektura książki otworzyła oczy, spróbują korzystać z informacji spoza nurtu jakże słusznie zwanego przez niektórych mętnym (prawda, że spróbują...?). Spadek czytelnictwa w tym obszarze, ratowanym przez nieudolnie, a może tylko niechętnie maskowane centralne dotowanie przez Partię, powinien był już dawno dawać im do myślenia.
W każdym razie takiej skuteczności w podważeniu ICH uzurpowanej wiarygodności poprzez ujawnienie źródeł inspiracji nie spodziewali się, ba! jestem wręcz pewien, że zaskoczyło ich już samo podjęcie obłożonego tabu tematu, a co dopiero chętne i szerokie przyjęcie, z jakim zetknęła się książka. Świadczy ono przecież nie tylko o niej samej, lecz także o powszechności potrzeby podobnych obnażeń. Zdaje się, że długoletnie nomen omen funkcjonowanie resortowych dzieci za weneckimi lustrami, kiedy to ONE wiedziały o rzeczywistości ITI RP, ale ci ubrani w jej chomąto przywykli widzieć jedynie nieprzejrzystą stronę lustra i nie okazywać irytacji, ukołysało towarzycho w poczuciu bezpieczeństwa i przeświadczeniu, że jest jak ma być; że wszyscy akceptują ten układ.
Zapalenie światła po ciemnej stronie weneckiego lustra ukazało nieświadomym jej istnienia nieznaną część polskiego uniwersum; część jako się rzekło – mroczną, skrywaną i jak się okazuje – jednak wstydliwą. To znaczy... dla NICH w każdym razie – skrywaną.Bo z tą wstydliwością, to byłbym skłonny sądzić, że ICH obawą przepełnia raczej spodziewany odbiór tego, co obnażone, oczekiwana moralna ocena, którą najwyraźniej pragnęliby powstrzymać, oraz rysująca się utrata perswazyjnego oddziaływania. Wstyd? Co to, to nie. Gdyby przecież byli zdolni kierować się własnym wstydem, to czy wchodziliby za to weneckie lustro? Czy by za nim z wyboru tkwili?
ONI są wstrząśnięci, oburzeni, zdruzgotani i nie rozumieją jak można tak „nikczemnie” stawiać ich z powrotem na ziemi. Nie tak miało być. Nie tak się umawiali... ze swoimi oficerami prowadzącymi. Nieco chaotycznie, bo jak inaczej, w coraz to nowych oświadczeniach i komentarzach same odkrywają się teraz kolejne odcinki konstrukcji, której dotknęło ujawnienie, tym razem w protestach i udawanym zgorszeniu. Którzy to ludzie, nie zaskakuje. Ale warto te uaktywnienia odnotowywać; spisane będą czyny i rozmowy ;-)
Dawno już podobny almanach – i to dużo obszerniejszy, moim zdaniem – powinien był się ukazać. Obszary sfery publicznej, do których niewątpliwie należy wpływowe dziennikarstwo, nie mogą być w sprawiedliwym państwie ukrywane.
A nie jest to bynajmniej jedyny taki obszar.
Jako suweren mojego państwa żądam także rzetelnych i pełnych informacji o biografiach polityków oraz ich rodzinno-towarzyskich koneksjach. Żądam też informacji o wydatkowaniu środków publicznych; nikomu nawet na myśl nie powinno przychodzić ukrywanie istotnych dla suwerena informacji pod pretekstem tajemnicy handlowej: jeśli jakaś transakcja jej wymaga, to podmiot korzystający z publicznych środków nie ma prawa jej zawrzeć.
Nie wymienię tu wszystkich takich obszarów. Ale nie mogę jednego pominąć: powiązań biznesowych mediów (choć nie tylko mediów). Z prawnego punktu widzenia dane te są jawne. Tyle że mało przejrzyste. Dlatego czekam na publikację opracowania na temat relacji własnościowych między organami mętnego nurtu medialnego w ITI RP. Bez tego bowiem naiwny odbiorca, by nie mieć do czynienia z konkretnym środowiskiem, przełącza radio – na przykład – z Zetki na – dajmy na to – radio Złote Przeboje i nie wie, że NICZEGO nie zmienił.
A właśnie czas najwyższy wiele zmienić.
Komentarze
18-01-2014 [16:41] - Krzysztof Pasie... | Link: @Autor i komentatorzy
Dziękując Panu za notkę, zamiast komentarza zapraszam Państwa w wolnej chwili do lektury korespondującej z przekazem niniejszej, notki mojego autorstwa pt. "Hej hej lewacy! Resortowe dzieci"
http://naszeblogi.pl/43511-hej...
Serdecznie pozdrawiam,
Krzysztof Pasierbiewicz
18-01-2014 [18:16] - Sir Winston | Link: Byłem, przeczytałem, zgadzam się
i innym polecam.
Pozdrawiam
18-01-2014 [19:19] - Krzysztof Pasie... | Link: .
.
18-01-2014 [19:17] - Krzysztof Pasie... | Link: Byłem...
:-)))
Słonecznej niedzieli życzę,
kp
18-01-2014 [17:59] - Magdalena | Link: Nie tak się umawiali... ze swoimi oficerami prowadzącymi.
No, ludźmi honoru :)
18-01-2014 [18:15] - Sir Winston | Link: Osobiście wolę ich nazywać człowiekamihonoru
- razem pisane
- za Madagaskarem, dla podkreślenia odmienności - człowieki ;-)
Pozdrawiam
18-01-2014 [18:01] - adriano | Link: świetny tekst
Pozdrawiam
18-01-2014 [18:37] - Sir Winston | Link: Dziękuję, zapraszam ponownie
Dziękuję, zapraszam ponownie
Pozdrawiam
18-01-2014 [18:06] - Teresa Bochwic | Link: Pozdrawiam w Nowym Roku. Czy
Pozdrawiam w Nowym Roku. Czy jest w prawie, że nie wolno zawrzeć umowy z podmiotem, wymagającym tajemnicy handlowej, czy nie powinno być takiej możliwości? Czy Pan to wie? Proszę o wyjaśnienie. Pozdrawiam.
18-01-2014 [18:36] - Sir Winston | Link: Szczęśliwego nowego roku!
Moim zdaniem zakaz taki w prawie implicite występuje (poprzez wymóg ujawnienia informacji na żądanie w ustawie o informacji publicznej), ale po doświadczeniu z TVP i nazi-matkami, nazi-ojcami widzę, że nakaz ujawnienia informacji da się w ITI RP obejść przez interpretację prawa po myśli Partii.
W tej chwili Partia nie dopuści do wprowadzenia podobnej normy do prawa, nie od dziś w końcu znany jest jej jawnowstręt. Jednak jeszcze przed odzyskaniem Kraju należy stawiać tę sprawę na publicznym forum.
Swoją drogą, jestem w miarę pewien, że tajemnica handlowa w przypadku rzeczonego filmu była li tylko pretekstem, by ukryć coś naprawdę interesującego. Lecz, jak powiada pismo, nie ma nic ukrytego, co by nie miało zostać ujawnione :-)
Pozdrawiam