Klechda Krakowska IX „ Fenotyp rozszerzony. Lamborghini „

Nowa powieść „Pas Kuipera” jest już dostępna na http://paskuipera.pl/index.html
Życzę miłej lektury
Marek Mojsiewicz    

Grażyna była skoncentrowana , uważna , jej mózg chłonął ogrom informacji jakie dostarczały jej zmysły, dokonywał jednocześnie, równolegle miliardów , bilionów operacji , dendryty i aksony na bieżąco gwałtownie rozbudowywały istniejącą wyrafinowaną strukturę obliczeniową . Ten ogromny wysiłek miliardów lat życia na ziemi , jakim było wyewoluowanie ludzkiego mózgu opłacił się sowicie , ten cud natury , który skrywał się bezpiecznie we wnętrzu ślicznej główki dziewczyny wydał owoce. Dwie godziny i dziesięć minut , tyle czasu jej silna wola katowała umysł , aby znaleźć prawidłową odpowiedź na zadane pytanie. I w końcu ,jak zwykle zresztą, ją znalazł . Popatrzyła w lustro. Tak , te buty są naprawdę piękne , i co bardzo w nich istotne , to to ,że idealnie pasują do spódnicy , którą wcześniej kupiła .

rozdziały 1„ Dobre złego początki „ 2 Na końcu którego będzie o bogini Kali „ 3 „Nie należy nerwosolu pić na oko 4 „ O rzeźbie Niosącego Światło 5 „Impreza u Starskiego „ 6 „Tych filmów już się oglądać nie da „ 7. „ Mutant „ 8 „ Anne Vanderbilt „

Rozdział dziewiąty „ Fenotyp rozszerzony. Lamborghini „

Grażyna była skoncentrowana , uważna , jej mózg chłonął ogrom informacji jakie dostarczały jej zmysły, dokonywał jednocześnie, równolegle miliardów , bilionów operacji , dendryty i aksony na bieżąco gwałtownie rozbudowywały istniejącą wyrafinowaną strukturę obliczeniową . Ten ogromny wysiłek miliardów lat życia na ziemi , jakim było wyewoluowanie ludzkiego mózgu opłacił się sowicie , ten cud natury , który skrywał się bezpiecznie we wnętrzu ślicznej główki dziewczyny wydał owoce. Dwie godziny i dziesięć minut , tyle czasu jej silna wola katowała umysł , aby znaleźć prawidłową odpowiedź na zadane pytanie. I w końcu ,jak zwykle zresztą, ją znalazł . Popatrzyła w lustro. Tak , te buty są naprawdę piękne , i co bardzo w nich istotne , to to ,że idealnie pasują do spódnicy , którą wcześniej kupiła .
-co tutaj robisz ? - Dorota , która prawie na nią wpadła , zadała klasycznie retoryczne pytanie, tak jakby naprawdę zaskoczył ją widok przyjaciółki w tym miejscu – co za piękne cacka , są śliczne – dodała natychmiast z emfaza , a mimika jej twarzy dodatkowo podkreślała podziw , a nawet zadziwienie , tak jakby ten akurat produkt ludzkich rąk co najmniej poszerzał horyzonty poznania . A może rzeczywiście emocje Doroty były usprawiedliwione i jej podziw dla tego imponującego osiągnięcia Grażyny uzasadniony. Niesamowicie wysokie szpilki z widocznymi , rzucająca się bordowymi podeszwami i jeszcze bardziej je podwyższającą koturna świetnie się prezentowały na długich , pięknych nogach Grażyny. Ale tak prawdę powiedziawszy nawet jakby włożyła byle co , to to byle co wcale by na byle co na jej nogach nie wyglądało.
- niezłe – Grażynę ucieszyło uznanie koleżanki dla jej wyboru – dobrze cię widzieć . Chodźmy na kawę, jak masz czas oczywiście. I jakiś ciasteczko małokaloryczne , takie z duża ilości masy orzechowej , na bazie prawdziwego masełka - zażartowała
-to nie idziemy na kremówki – Dorota nie zrozumiała w pierwszym momencie żartu. A gdy już do nie dowcip dotarł roześmiała się. Kobiety są najpiękniejsze , kiedy się śmieją , a tym najcudowniejszym śmiechem jest ten beztroski , dziewczyn młodych , świeżych , pełnych wiary w świat ,że jest w gruncie rzeczy dobry, a droga przez niego usłana różami, takich jak Grażyna i Dorota.
Dziewczyna zapłaciła za buty , prawie pięć tysięcy złotych , po czym obie poszły do małej cukierenki , która lubiły za jej kremówki z tradycyjnym nadzieniem .
- dobrze że cię spotkałam – Dorota nabrała łyżeczką trochę kremu z ciastka – już miałam do ciebie dzwonić. Romek robi u siebie w piątek małe przyjęcie . Czuj się zaproszona – rozłożyła obie ręce niemym geście zapytania.
- w piątek ? - Grażyna sprawdziła na wszelki wypadek , czy nic nie ma zaplanowanego – dobrze. O której godzinie
- ja wiem , siódma , ósma , nie ważne . – Dorota sama nie była pewna o której Roman zaplanował początek
Grażynę ucieszył zaproszenie. Z pewnością będzie tam sporo jej znajomych , część z nich dawno już nie nie widziała , pośmieje się z nimi , poplotkuje , dowie się co u nich słychać . No i zabawi się ,jak to na tego typu imprezach się dzieje .
- będziemy z Władkiem o ósmej – przyjęła zaproszenie
- z Władkiem ? - Dorota nie kryła zaskoczenia – wiesz tam będą sami młodzi , wszyscy około trzydziestki ,a on , no sama wiesz - dziewczyna zastanawiała się jak najdelikatniej temat wieku Niemierza ująć – na pewno czułby się nieswojo. Przecież to jedynie twój naukowy sparing partner, nie jesteś przecież jego niańką, spokojnie ,poradzi sobie bez ciebie
- dobrze , pomyślę jeszcze o tym – Grażyna niepewnie, w jakimś nieuświadomionym odruchu , zaczęła się delikatnie wycofywać . Sama była zaskoczona tym co robi. Dorota przecież miała racje , Władek źle by się tam czuł . Więc dlaczego odechciało się jej tam iść . Bez Niemierza . Szybko znalazła sobie wytłumaczenie tego niepokojącego ją zjawiska . Władek jest po prostu fajnym kumplem z którym lubi rozmawiać i przebywać. Zaczęła go najzwyczajniej w świecie lubić.,a nawet traktować jak przyjaciela . To normalne ,że nie chce go samego zostawiać w domu . Byłoby jej przykro myśląc ,że siedzi sobie taki samotny , opuszczony podczas kiedy ona się dobrze bawi. Nawet małego szczeniaka żal zostawiać samego , mając świadomość ,że będzie tęsknił do swojej pani , a co dopiero tego nieporadnego , zagubionego w otaczającym go świecie Władka . W tym momencie wyobraziła sobie jak Niemierz czekając na nią patrzy bez ustanku w okno wypatrując jej powrotu , jak w końcu wychodzi w ulewną noc przed dom , zmoknięty i trzęsący się z zimna cały czas na niż czeka , tak jakby od tego czy ona wróci zależało całe jego życie. Uśmiechnęła się do mimowolnie do siebie. Wizja ta sprawiła jej niewymowną przyjemność .
- będzie paru przystojniaczków , a Wojtek , ten prawnik jest podobno naprawdę dobrze zbudowany- Dorota mrugnęła do Grażyny porozumiewawczo – zabawa będzie przednia – kusiła ją dalej .
- wiesz jacy oni wszyscy są , ci młodzi chłopcy – specjalnie użyła mało poważnego słowa chłopcy. Ostrogska dalej szukała jakiejś w miarę wiarygodnej wymówki , aby nie iść sama , bez Władka – oni już zdziecinnieli do reszty , mamy epokę Piotrusiów Panów , a oni są jej wiernymi , wiecznymi mieszkańcami . Niemierz jest moją maskotką, takim malutkim psiaczkiem ,którego lubię wszędzie za sobą ciągnąć. Z nim nigdy nie jest mi nudno , jest moim tajnym ubezpieczeniem Kiedy jestem z nim ,niegroźni mi są nawet niedorobione umysłowo Piotrusie – zaczęła się śmiać
- dziwnie się jakoś ostatnio zachowujesz – Dorota odwzajemniła się wymuszonym uśmiechem- czy on ci czegoś nie dosypuje do jedzenia- tym razem szczerze się rozśmiała – ty chyba się od niego psychicznie uzależniłaś . Wiesz ,że razem wyglądacie i strasznie i śmiesznie zarazem . Masz przyjść sam i koniec .Nie chcę słyszeć żadnych wymówek , a już takich głupich jak te teraz, na pewno.
Obie czują że temat staje się coraz bardziej drażliwy, zmieniły go przerzucając się na coś bardziej pasującego do kawy i obciekających kaloriami kremówek , a potem orzechowych torcików , czyli do obmawiania bliźnich znanych im obu bliżej lub mniej. Plotek, ploteczek, domysłów , pomówień mniejszych i większych. Czyż znajomi tych dwóch cudownych dziewczyn nie są wyjątkowi . Bo tylko ludzie niesamowici potrafią pomieścić w sobie tyle wad, wnioskując oczywiście z tego co o innych zajadając smakowite ciasteczka opowiadały.

Lot do Nowego Yorku męczył . Osiem godzin lotu i sześć godzin różny czasowej . Na lotnisku Kennedy'ego , na którym wylądowała Vanderbilt , czarna limuzyna wysłana przez jej wuja już czekała. Szofer , starszy mężczyzna , który służył rodzinie już od prawie czterdziestu lat przywitał się grzecznie i bez cienia poufałości
- Witam z powrotem w domu panno Vanderbilt – po czym odebrał od kobiety bagaże , włożył do bagażnika , otworzył drzwi do luksusowego wnętrza samochodu , poczekał aż Anne wsiądzie i w końcu ruszył . Zarówno wuj jak i jego siostrzenica cenili sobie zdawkowość w kontaktach ze służbą , lubili się otaczali właśnie takimi cichymi i nie rzucającymi się w oczy ludźmi jak ten kierowca, John Smith
W końcu dotarli do posiadłości wuja, spełniającej rolę siedziby głowy rodziny , a raczej rodu , już od wieli pokoleń . Oczywiście rezydencja ta jak każde wyjątkowe miejsce posiadała swoją nazwę , Kikuit. Kikuit była ogromna . Staranny, wypielęgnowany park i ogród wypełniały rzeźby najlepszych rzeźbiarzy i artystów, nie mogło zabraknąć oczywiście Picassa. Kamerdyner otworzył drzwi.
- pani wuj już czeka w swoim gabinecie – nie musiał wskazywać jej drogi , doskonale ją znała , ale do jego obowiązków należało otworzyć jej drzwi .
W gabinecie czekało na nią dwóch mężczyzn .Obaj na jej widok wstali ze swoich mahoniowych, wybitych wiśniową spatynowaną skórą foteli . Jeden , elegancki , starszy , dystyngowany aż do flegmatyczności podszedł do Vanderblit
-witaj kochanie , cudownie wyglądasz – ucieszony podniósł obie dłonie do góry- jak podróż – zapytał
- znośnie wuju – kobiet odpowiedziała. Lubiła swego krewnego . Był niezwykle mądrym człowiekiem , do tego niezwykle ,od dziecka , życzliwym w stosunku do niej . Lubiła rozmowy , szczególnie te w wieczory zimowe , przy kawie z koniakiem, z padającym śniegiem zza dużych drzwi wychodzących na ogród . Od zawsze było to jej miejsce , odkąd je pamięć sięga, od czasów najwcześniejszego dzieciństwa , ten sam ulubiony fotel i wujek który przynosił jej gorącą czekoladę i przepyszne ciasta pieczone tutaj , na miejscu , w kuchni , przez prawdziwego wirtuoza cukierniczego , którego , a właściwie którą, bo była to kobieta wujek ściągnął do siebie aż z Meksyku . Kiedy dorosła czekoladę wujek zastąpił czymś mocniejszym , ale torciki i domowe słodkości pozostały w stanie niezmienionym
- przedstawiam ci profesora Naumana , wybitnego genetyka . A to moja ukochana siostrzenica .Całe życie żałuję ,że los nie dał mi córki takiej jak ona – zażartował . Choć faktycznie czuł coś w rodzaju żalu porównując niezwykle inteligentną i wykształconą erudytkę jaką była Vanderbilt ze swoimi dziećmi . W rzeczywistości nie mógł narzekać na swoje pociechy . Odziedziczyły inteligencję i charakter po nim i jego żonie , ale znał Anne , tak dobrze , może nawet lepiej , dzięki długim rozmowom , niż swoje dzieci. W porównaniu z nimi była jak artysta wśród rzemieślników , wyśmienitych , tworzących jednak sztukę bez duszy, odtwórczą , bez subtelnego , nieuchwytnego , tego czegoś , co przekracza znane granice , wyważa horyzonty . Lubił te leniwe , wlokące się rozmowy z najpierw dziewczynką, później podlotkiem a potem już kobietą . Fascynował go proces , rozłożony na dziesiątki lat , rozwoju umysłowego Anne i kształtowanie się jej osobowości. Przemiana małej dziewczynki , pełnej pytań , chłonącej świat naokoło niej , podziwiającej to co ją otacza w kobietę o silnym charakterze, która ten świat ją otaczający przekształca , kształtuje jakby był z plasteliny
- witam pan , panie profesorze. Wiele dobrego o panu słyszałam od mego wuja . To prawdziwa przyjemność pana poznać – przywitała się .
Cła trójka siadła wygodnie w fotelach , pomiędzy którymi znajdowała się stara mahoniowa ława , a na niej dwie filiżanki z kawą i dwie prawie wypite kryształowe koniakówki .
- służba zaraz przyniesie kawę dla ciebie kochanie. I twoje ulubione ciasta . Morena piekła je specjalnie dla ciebie od rana – uśmiechał się szeroko do siostrzenicy - A tak poza kawą – wujek popatrzył na nią pytająco – tylko nie mów ,że mam ci nalać wódkę – powiedział w żartobliwej konwencji
- napiję się tego co wy – zadeklarowała
- doskonały wybór .Armagnac d'Exception – bukiet ciut przerysowany , ale wart swojej ceny .
Usiedli w fotelach
- rozmawiałaś z Niemierzem , opowiedz coś o nim – zagaił gospodarz spotkania
- jest inny , bardzo bystry , świetnie się porusza w świecie abstrakcji , ale strasznie nieporadnie w świecie rzeczywistym. Jest nawet taki w tych swoich nieporadnych relacjach z ludźmi całkiem pocieszny – jej głos stał się miększy
-czyli taki niegroźny, roztargniony intelektualista- ucieszył się wyraźnie wuj dziewczyny- dokładnie taki sam jak cała reszta tej masy jajogłowych pracujących dla nas na uniwersytetach , a profesor tak mnie ostatnio postraszył tym Polakiem , niepotrzebnie , oj niepotrzebnie panie profesorze – pogroził żartobliwie palcem naukowcowi .
Vanderblit gestem ręki przerwała wypowiedź swego krewnego
- to tak nie do końca wujaszku , on jest zupełnie , całkowicie inny, a przynajmniej mi się tak wydaje. W pewnym momencie ten zagubiony niezguła przeistoczyła się w coś obcego,, czułam ,że jego intelekt zmienia swoją strukturę, widziałam to w jego oczach , ogarnął mnie chłód , poczułam irracjonalny strach , takie całkiem realistyczne złudzenie, że może przejąć kontrolę nade mną , nad moim umysłem.
- co pan na to powie, panie profesorze – wuj już nie tak wesoły i zadowolony jak przed chwilą zwrócił się do gościa
- za mało o nim wiemy- Nauman poprawił się w fotelu – kiedy zmiany w genotypie dotyczą kształtu nosa, czy uwłosienia natychmiast widzimy efekt , oczywiście jeśli będą to allele dominujące . Zupełnie inaczej jest w wypadku genów kodujących budowę mózgu i zasad jego funkcjonowania . Aby to zobrazować – profesor z nawyku zaczął tłumaczyć w formie wykładu , tak jakby Vanderbilt i jej wuj byli jego studentami – Kiedy kobieta ma zbyt długi nosem , to od razu to widać i jej szanse na w ogóle posiadanie partnera , a później potomstwa , do tego jeszcze wartościowego są dużo mniejsze od kobiety posiadającej śliczny ,prawidłowy nosek . To samo się dzieje ,jeśli kobieta w wieku 20 ma metr czterdzieści - wypił łyk armaniaku , korzystał z okazji ,że był gościem JDR , jak nazywano w skrócie magnata finansowego ,którego było stać na tak rzadkie i drogie trunki- w wypadku zmian dotyczących budowy i funkcjonowania mózgu , nawet przy bardzo dużych , nawet fundamentalnych zmianach możemy w ogóle ich nie dostrzec. Dla wzroku ,węchu , słuchu te zmiany mogą być absolutnie niewidoczne. Jesteśmy jak ślepcy przed którymi stoi piękna ,cudowna dziewczyna . Ona dla nas nie istnieje nie dostrzegamy jej .I tak jest w przypadku Niemierza . Jako genetyk mogę powiedzieć ,że w jego genotypie doszło do poważnych zmian. Nie wiemy dokładnie co one generuje w jego fenotypie i jakie są jego potencjalne interakcje epigenetyczne. I gdyby nie przypadek , o ile oczywiście to był przypadek z przechwyceniem jego emaila nigdy być może o nim byśmy się nie dowiedzieli , a on sam spokojnie by sobie tam gdzieś w tej swojej Polsce umarł. Nie wiemy nawet jakie są granice jego możliwości .weźmy dla przykładu rosyjskiego geniusza matematycznego ,Grigorija Perelmana ,który udowodnił hipotezę Poincarego . Wiemy że jest genialny , bo osiągnięci w matematyce są weryfikowalne praktycznie natychmiast. Zupełnie inaczej jest jednak w sytuacji gdy chodzi o tak zwane nauki społeczne . I tutaj najlepszym przykładem jest ekonomia ,czy socjologia .Żadna z teorii ekonomicznych , która miała znaleźć prawidłowości , dzięki którym moglibyśmy przewidzieć przyszłość , czy rozwój wypadków nie zdała egzaminu czasu . Społeczeństwo ludzkie to miliardy ludzi w ciągłej zmianie , ludzie umierają , rodzą się , dorastają , wchodzą w miliony różnych interakcji z innymi ludźmi , powstają nowe technologie, nowe regulacje prawne , rodzą się nowe idee . W tej chwili nie potrafimy nawet odpowiedzieć na fundamentalne pytanie związane z rozwojem nowej technologi , a które dotyczy naszej najbliższej przyszłości . Pytanie to brzmi czy roboty nas jak gatunek wyprą , czy też nie. Gdyby ktoś potrafił tak jak w matematyce , odpowiedzieć na to z pozoru proste pytanie i udowodnić to jakimś wzorem to byłby geniuszem , przy którym ci matematycy byliby tylko karzełkami.
- w młodości czytałam książkę autora piszącego fantastykę naukową , Izaaka Asimowa . Pod tytułem „ Fundacja „- Vanderbilt przerwała dłużący się wykład profesora - cała powieść opierała się na koncepcji ,że jest możliwe zaprogramowanie rozwoju społeczeństwa . W powieści tej Hari Saldom , genialny matematyk zrobił to . Stworzył metody , narzędzia społeczne i zaprogramował na kilkaset lat do przodu rozwój , a raczej szybka jak na takie przedsięwzięcie odbudowę cywilizacji. A co by było, czy jest możliwe teoretycznie że ten Polak jest w rzeczywistości tej klasy umysłem co Seldom w fikcyjnym świecie Asimova . Czy byłby w stanie radykalnie zmienić przyszłość , zaprogramować nowe społeczeństwo, samemu zmienić los i historię całego naszego gatunku
- teoretycznie jest to możliwe. Jeżeli Bóg obdarzyłby go takim darem to wystarczyłaby niewielka zmiana , przez nas, przez nikogo nawet nie zauważona , która zmieniałby przyszłość. Oboje znacie , przynajmniej w przybliżeniu teorię chaosu z jej chyba najpiękniejszym zjawiskiem . Trzepocącym skrzydłami motylem , których ruch może w teorii wywołać burze w miejscu oddalonym o tysiące kilometrów .Być może ten email , o ile go napisał celowo abyśmy go przechwycili jest takim trzepotem motylich skrzydeł . Jeśli tak jest to on gra na poziomie dla nas absolutnie niezrozumiałym i nigdy naszym analizom niedostępnym.
- a tedy Boże miej nas w swojej opiece -po tym zdaniu gospodarz zmienił temat na lżejszy , widocznie doszedł do wniosku ,że profesor już i tak dosyć dzisiaj nagmatwał w temacie Niemierza i namieszał im w głowach ,że wystarczy . Zgodnie z przysłowiem .Co za dużo to niezdrowo.
Po wyjściu profesora zostali sami.
- no to teraz – JDR wychylił się w kierunku kobiety z fotela – opowiedz mi coś więcej o nim i złożonej mu propozycji.
- sam nie wiem ,to była tylko , w rzeczywistości krótka z nim rozmowa. Zaimponował mi,wzbudził trochę lęku, momentami czułam się przy nim jak mała dziewczynka . Hormony zadziałały , bo inaczej tego nie mogę wytłumaczyć . Tak, czy inaczej chcę go mieć dla siebie – uśmiechnęła się przepraszająco.
- jeżeli jest prawdą to , co o nim sądzimy i o jego umysłowych możliwościach to przywiązanie go do nas , tak na krótkiej smyczy byłoby rozsądne. Nawet bardzo – starszy pan uważnie się przyglądał swoje siostrzenicy- boje się jedynie twojego uczucia , umysł jest pod jego wpływem zamglony , a my musimy rozwiązać problem naszej przyszłości . Jednego z Rothschildów pognano z koncernu zajmującego się górnictwem w Indonezji . Jak psa , żółtki, które jeszcze niedawno nasi nadzorcy popędzali batami na naszych plantacjach kauczuku , pognały członka najpotężniejszej rodziny Zachodu jak jakiegoś kundla , który wtargnął do salonu i zaczął brudnym łapami wycierać się o dywan. Jeszce niedawno zniszczyliby oni cały kraj . Cofnęli pożyczki , kraj zostałby objety sankcjami , doprowadzili do krachu finansowego i politycznego , a gdyby i to nie doprowadziło do obalenia rządu to załatwiliby zbrojną interwencję . Teraz było zupełnie inaczej. Pieprzone żółtki nawet nie strzepnęły kurzu z siebie. Tak jakby nic się nie stało . To jest widoczny znak- zawiesił głos - naszego upadku i zniszczenia, być może nastąpić w czasie życia tego pokolenia.
- Jest jeden problem – Vanderbilt popatrzyła w oczy wujowi – kreci się koło niego taka niemądra ślicznotka
- jak śliczna – zainteresował się z oznakami rozbawienia mężczyzna – czyżbyś już była zazdrosna – zaśmiał się
- jest bardzo piękna. Każdy chciałby ją mieć przy sobie . A on jest w końcu tylko mężczyzną. Na szczęście ona jest zbyt głupiutka , nie wie kim tak naprawdę jest facet , którego ma przy sobie , ani ile jest wart . Wydaje mi się ,że to jest taki kaprys zmanierowanej dziewczynki. Tak czy inaczej musimy ją od niego odseparować.
- może wyślemy jakiegoś żigolo, boskiego adonisa- pomimo tego ,że się śmiał widać było , że mówi poważnie – pewnie nie kojarzysz tej sprawy z Niemiec ze spadkobierczynią fortuny , która odziedziczyła potężny pakiet akcji BMV. Susanne Clat. Trójka dzieci , czterdzieści siedem lat i macho, który został podesłany przez mafię. Nie oparła mu się. Potem szantaż . Jak widzisz kochanie z kobiety łatwo zrobić kurwę. - po minie swojej siostrzenicy zobaczył , że się zagalopował . W końcu ona też była kobietą – przepraszam – złożył obie ręce razem – opowiedziałem ci to dlatego ,że zjawisko to zaczęło dotykać również nas. Ta cała Clat nie należała do naszej warstwy, jej majątek to zaledwie osiem miliardów euro, ale siła naszej klasy opiera się na inteligencji mężczyzn i wierności kobiet, na respektowaniu woli i praw Boga . Kiedy tego zabraknie żadna elita nie przetrwa, nawet tak doskonałą jak nasza .
- nie jestem idiotką wujaszku , ani tym bardziej feministką . To dobre dla tych suk z dołów , takich jak ta – nie mogła poprawnie wymówić litewskiego imienia Polki – słodka idiotka – Vanderbilt nie używała wulgaryzmów, jednak sama myśl o Grażynie budziła w niej złe emocje .
- to co robimy ?,Mamy kilku takich żigolo na stanie. Służą nam głównie do uwodzenia żon prominentnych polityków , premierów, liderów partyjnych , prezydentów , czy nieprzychylnych nam oligarchów , nawet nie wiesz ile ważnych decyzji była tą drogą załatwionych dla nas pomyślnie. W końcu kto jak nie żona ma przekonać do jakiejś decyzji swojego ,męża , który jako rogacz nie budzi już w niej ani respektu, ani szacunku.
- za mało czasu wuju , ale jest tam taki jeden, przystojny , widziałam go raz na jakimś evencie magistratu Krakowa , wyraźnie zainteresowany tą ...- już miała użyć wulgarnego określenia, powstrzymała się jednak, głupio jej było tak dawać się ponosić emocjom i tak kląć – taka barbie z długimi nogami. Trzeba go tylko podrasować. Jakiś samochód służbowy , może Bugatti Vejron zastanowiła się chwile – nie ,na wyrywanie lasek , przepraszam wuju za ten kolokwializm , lepszy będzie Lamborghini Reventon , do tego stanowisko dyrektora w twoim banku , albo lepiej w którymś z funduszy hedgingowych , to takie bardziej męskie i pensja powiedzmy trzy miliony dolarów rocznie . I do tego oczywiście jakaś bardzo seksowna sekretarka , którą mu wyślemy Zrobimy ładną aranżację tego niepodziewanego awansu, pomoże nam w tym ten zdegenerowany mason , który dla nas pracuje . - mówiła szybko , JDR zorientował się ,że miała wszystko , aż do najmniejszego szczegółu dobrze przemyślane . Dużo wcześniej , do niego przyszła jzu zgotowym projektem.
- i co dalej – zapytał się podniecony wręcz intrygą siostrzenicy
- majtki same jej spadną . Parę pikantnych zdjęć, albo jeszcze lepiej jakąś taśma z ostrym filmikiem nasyconym mocną hardkorową ścieżką dźwiękową. Jak Niemierz posłucha przez kilka chwil jak ta jego laleczka jęczy dosiadana przez innego to mu się jej odechce raz na zawsze . I jest nasz , tylko nasz – dokończyła z mściwością, jaką darzyła Grażynę, opis swojego planu
- chciałaś powiedzieć ,że Polak będzie twój – zaśmiał się
- tak ,dokładnie tak – uśmiechnęła się – wszyscy na tym rozwiązaniu skorzystamy . Ja dodatkowo połączę przyjemne z pożytecznym.
- a co z tym polskim żigolakiem – ponownie zapytał starszy pan
- nic, po wszystkim nie będzie nam już potrzebny. Powiemy ,że to była jakaś, czyjaś pomyłka ,że korporacja przeprowadza właśnie procedurę wyjaśniającą , odbierzemy mu samochód , sekretarce kupimy bilet powrotny , a kontrakt menadżerski , który będzie zawierał jak się okaże liczne błędy prawne podrzemy i wyrzucimy do kosza .
- pięknie, moja przerażająca lady Makbet
- w miłości i na wojnie nie ma żadnych zasad .Liczy się tylko zwycięstwo - roześmiała się

Władek, jak zwykle wieczorem siedział już na swoim fotelu w mieszkaniu Grażyny, odwrócony tyłem do biurka , na którym znajdował się laptop. Dziewczyna wtopiła się w swój ulubiony róg kanapy . Rozmawiali , jak prawie co wieczór. O wszystkim , no prawie o wszystkim . Uważny obserwator , gdyby takowy tam się znajdował i gdzieś zboku , niewidoczny , by ich obserwował, bez trudu dostrzegł by ,że oboje lubią ze sobą przebywać, nie nuży ich wzajemna obecność . Ich rozmowa była gęsto poprzetykana śmiechem , takim niewymuszonym. W pewnym momencie Grażyna wzięła leżącą obok książkę , otworzyła na założonej zakładką stronie , i małym delikatnym ruchem podbródka wskazała na laptop sugerując niedwuznacznie Władkowi,że oboje muszą wrócić do swoich zajęć . Uśmiechnęła się przy tym przepraszająco.
Zadzwonił telefon .Grażyna odebrała połączenie . Dzwoniła Dorota
- głupio wypadło z tym Władkiem , przepraszam, nie gniewaj się , oczywiście jesteście zaproszeni oboje, tylko na pewno przyjdźcie .- trajkotała
- ok , nie ma sprawy , będziemy – zadeklarowała się Ostrogska . Po krótkiej zdawkowej wymianie zdań dziewczyny zakończyły rozmowę. Grażyna nie chciała rozpraszać Władka .Był skoncentrowany , jego umysł nad czymś intensywnie pracował . W pewnym momencie zastygł wpatrzony w jakiś punkt , hen , gdzieś przed sobą , zawiesił się , wyłączył się na chwilę. Jego wzrok stawał się niewidzący , mózg Niemierza samoczynnie go wyłączał na czas jakiś, zamykał jego umysł przed światem , wyłączał rejestrację zewnętrznych bodźców , na czas zanurzenia w przemyśleniach, refleksjach , nagłej intelektualnej całkowicie intymnej sesji .Grażyna lubiła patrzeć na niego w czasie tych jak je nazywała odlotów. Trzymała kubek parującej zielonej herbaty w dłoni , miała wrażenie ,że umysł siedzącego nieruchomo Niemierza zrywa w takich momentach z kajdany , wyrywa się na wolność . Czekała bez ruchu . W ciszy . Wrócił ze swojego świata . Do niej .Sięgnął po herbatę, zieloną parzoną z liści , a nie torebek .
- ale ty chyba nie zamierzasz przyjąć propozycji tej Vanderbilt i ożenić się z nią – starała się , aby zabrzmiało to jak żart , ale w jej głosie był niepokój. Pół nocy nie spała dręczona myślami
- chyba powinienem – nie tylko usta ,ale i oczy Władka śmiały się – premierowi się nie odmawia
- jakiemu premierowi ? - zapytała się zaskoczona
- ty nie pamiętasz , bo byłaś za mała – tłumaczył- nowy rzecznik rządu Pawlaka , była miss Polski , na pytanie dziennikarzy dlaczego zgodziła się zostać nim zostać właśnie tak odpowiedziała . Premierowi się nie odmawia, co zrobiło z niej pośmiewisko , a samo zdanie stało się synonimem uległości wobec ludzi władzy , oportunizmu z tym związanego
- ale już nie jestem malutka dziewczynką , co chyba jako mężczyzna dostrzegłeś ,chyba wyraźnie- uśmiechnęła się i teatralnie spuściła oczy na podłogę niczym pensjonarka udając zakłopotanie . Podniosła je szybko
- jedyne co zamierzam to wrócić do do mojej chaty – nie podjął wątku zmian jakie zaszły , w wyglądzie Grażyny od czasów , kiedy była małą dziewczynką z warkoczykami- świetnie się u ciebie czuję i będzie mi tego brakowało- dodał widząc że mian dziewczyny się wydłużyła , nie chciał jej urazić.
- jestem ładniejsza od niej – dziewczyna nie zamierzała mu odpuścić – powiedz że to prawda -
Władek miał , co Grażyna doskonale czuła , straszne opory w mówieniu jej komplementów jakichkolwiek, a już na temat jej wyglądu i urody szczególnie , odgradzał się od niej błoną udawanej obojętności, którą takie osobiste, bliskie intymności interakcje mogłyby zniszczyć. Dziewczyna dostrzegała jednak coś czego zupełnie nie uświadamiał sobie Niemierz. Że opór jaki żywił przed najmniejszym nawet odsłonięciem się przed nią , pozorami ignorowania jej jako kobiety jeszcze bardziej wiązał z nią jego psychikę. Uśmiechnęła się ponownie do niego
- jesteś urodziwa , jeśli o to ci chodzi – powiedział wymijająco
- jakby ci z nią nie wyszło ,zawsze możesz wrócić do mnie , tutaj , przyjmę cię jak syna marnotrawnego z otwartymi ramionami – żartowała . Zmieniła temat na ten , który tak naprawdę najbardziej ją w tej chwili interesował. Chciała wysondować jakie są szansę Vanderbilt u Niemierza.
- coraz bardziej wydaje mi się ,że to był taki żart , rodzaj sytuacyjnej gry towarzyskiej , a my daliśmy się nabrać – Władek machnął ręką, jakby chciał tym gestem zakończyć temat – przecież ta kobieta jest zimna i wyrachowana . Uczucie więc z definicji odpada , a w wypadku wyrachowania - zamilkł celowo na chwilę – moje ego podpowiada mi ,że coś jej na rzeczy . Gdzież kobieta znalazłaby kogoś tak przystojnego , młodego i do tego z taką pozycją społeczną jak ja – zaśmiał się autoironicznie
- wiesz co – Grażyna popatrzyła się na niego poważnie- że też ja wcześniej tego w tobie nie dostrzegłam , dziękuję , że mi zwróciłeś na to uwagę .Przecież ty jesteś idealnym , wręcz wymarzonym kandydatem na bojfirienda, kochanka , a nawet męża . Gdzie ja miałam oczy przez ten cały czas . Taki chodzący ideał tuż przy mnie . Kochanie , czy dasz mi się zaprosić na randkę ?- Oboje równocześnie zaczęli się śmiać. Grażyna zorientowała się ,że rozmawia z nim jak ze starym przyjacielem , który świetnie rozumie każdy niuans , odcień tego co mówi , nie musi się bać ,że niechcący go obrazi. Mogła bezkarnie się z niego nabijać, bawiąc się świetnie przy tym razem z nim
- zapomniałam ci powiedzieć . Idziemy w piątek do Romka i Doroty, chyba że masz jakieś inne plany na ten wieczór – w naturalny sposób już dawno przejęła zarządzanie, jeśli tak to można nazwać, życiem towarzyskim Władka. Odbywało się to bez wyraźnego, można by rzecz najmniejszego oporu ze strony Niemierza . Najwyraźniej mu to odpowiadało
- ty tu rządzisz , nie będę podejmował żadnej beznadziejnej próby buntu – zgodził się natychmiast , bez żadnych obiekcji co wcale Grażyny nie zaskoczyło.

Asystent Vanderblit , świetnie mówiący po polsku mężczyzna , koło czterdziestki , nienagannie ubrany w ciemny garnitur, wprowadził Bitchsona do gabinetu Amerykanki . Dzień wcześniej umówił go na to spotkanie.
Po przekroczeniu progu zobaczył Vanderblit siedząca w w pięknym, wybitym skóra fotelu . Ręce miała oparte o masywne , stare biurko. Skłonił głowę w geście powitania , nie oparł się pokusie omiecenia wzrokiem całego pomieszczenia . Zawsze o czymś takim marzył. Trzy potężne, dębowe dwuskrzydłe okna wypełniały prawie całkowicie jedną ścianę , w każdym skrzydle okien było po dziesięć kwater . Rozpościerał się z nich niezwykły widok na zakole Wisły i znajdujące się na drugim brzegu Podgórze . Za dziewczyną cała ścianę zajmowała biblioteka , półki szczelnie wypełnione były książkami . Przytłaczały każdego, kto się znalazł naprzeciwko , złudny chaos z jakim były poukładane nie pozwalał znaleźć punktu zaczepienia , postać Vanderbilt na ich tle nabrała zamierzonego , jeszcze większego dostojeństwa . Reszta ścian również był pokryta drewnem i odkrytymi, płytkimi szafami Drewniany , ciemny , kasetonowy strop dosłownie przygniatał go do ziemi . Całość dopełniało kilka pięknych stolików , na których stały metrowej wysokości rzeźby z brązu i ciemnoczerwonego marmuru jakiś kobiet , bogiń . Bitchsonowi na koniec rzuciły się wo czy dwa obrazy . Jeden przedstawiał greckiego Tytana , Atlasa podtrzymującego na swych mocarnych barkach glob ziemski. Zaskoczyły go jednak szczegóły obrazu . Po bliższym przyjrzeniu mason dostrzegł ,że półbóg nie trzyma globu ziemskiego , ale stara się go zrzucić z siebie zrzucić , pod strasznym wysiłkiem ogniwa kajdan zaczynają pękać. W tle obrazu z trudem widać było sylwetki ludzi , przerażonych , pełnych strachu , scenografia postaci wypełniała obraz chaosem , bezładem , anarchią . Na ramie widać było napis . Obraz nosił tytuł „Bunt”. Bitchson natychmiast skojarzył to z kultową powieść Ayn Rand „ Atlas zbuntowany „ O ile „ Bunt „komponował się zresztą aranżacji gabinetu , o tyle drugi był jaskrawym , kującym w oczy , wręcz krzyczącym dysonansem .
Drugi i ostatni przedmiot malarstwa był całkowicie futurystyczny , krzykliwie odróżniający od stonowanego otoczenia, reprezentował na pierwszy rzut oka połączenie sztuki Salvadora Dali i Wojciecha Siudmaka . .Przedstawiał hinduską boginię Kali . To,że jest to krwiożerczy demon hinduizmu poznać było jedynie po je atrybutach. Niebieskiej skórze , czterech rękach i ludzkiej czaszce w jednej z dłoni . Piękna kobieta przypominała cyborga , skóra wydawała się poprzetykana kosmicznymi materiałami . Z ramion i dwóch górnych rąk zwisało coś co przypominało postrzępione skrzydła . Istota przyklękła, w pól przysiadzie , w trzeciej ręce trzymała czaszkę, długą trzcinką w czwartej rysowała coś w pyle pokrywającym jakiś obcy glob . W tle widać było błękitną Ziemię . Bitchson odniósł wrażenie ,że obraz symbolizuje potężną , nieobliczalną i zdolną do wszystkiego demoniczną siłę i małą , nieświadomą niczego , bezbronną planetę ludzi zdanych całkowicie na jej łaskę, jej kaprys , gniew i destrukcję
Oszołomiony i zaskoczony Bitchson podszedł do masywnego biurka
- dzień dobry. Ma pani cudowny gabinet i zachwycający gust- prawił jej komplementy
- dzień dobry – odwzajemniła przywitanie -proszę usiąść – wskazała mu wygodny, stojący tuż obok niego fotel.- zna pan sprawę Niemierza i tego jak bardzo jest on dla nas ważny. Jest nam potrzebny i chcemy ,żeby on dla nas pracował . Jest to bardzo skomplikowany człowiek , nieobliczalny. Nasi psychologowie zrobili profil jego osobowości , niestety aby przekonać go do współpracy zalecili zmienić jego najbliższe otoczenie , doprowadzić u niego do wstrząsu psychicznego – Amerykanka rzeczywiście otrzymała profil Niemierza sporządzony przez najlepszych amerykańskich psychologów , ale celowo przekłamywała jego wyniki profesorowi. Jeśli operacje się uda , to w zmian my pomożemy spełnić pańskie najskrytsze pragnienia ,a oprucz tego pańska kariera naukowa i polityczna gwałtownie przyspieszy , poszybuje.
Bitchson zastanawiał się czy z tego jak Vanderbilt dawała mu obietnicę wynika ,że oni wiedzą o jego mrocznej fascynacji Zosią . Nadzieja napełniła jego serce.
- Zrobię wszystko ,co pani każe- wiernopoddańczą formą chciał zasugerować ,że wie , że oni widzą iże przyjmuje ofertę- co mam zrobić- zapytał szybko
- muszę pozbyć się Ostrogskiej – Vanderbilt zwróciła się do Bitchsona – musimy usunąć ją z życia Niemierza .- zobaczyła że dziwnie na nią popatrzył ,z wyrazem podejrzenia i strachu na twarzy – nie , nie mam tego na myśli – uśmiechnęła się kącikami ust – no tego . Raczej chodzi mi o małą intrygę . Z tego co wiem już raz próbował pan wystawić ją jakiemuś facetowi – jej oczy zimno patrzyły na masona
- wystawić, to złe określenie – zaoponował – mój znajomy szukał dobrej partii dla swojego syna. Młody , przystojny, bogaty, inteligentny. Robiłem po prostu za swatkę – szeroki uśmiech zagościł na jego twarzy
- dostałam raport na jego temat , panie profesorze - Vanderbilt przechyliła trochę głowę- przystojny jest, z tym się zgodzę , na zdjęciach , które mi dostarczono, rzeczywiście widać eleganckiego ,wysokiego , bardzo przystojnego mężczyznę , ale tak poza tym to drobny cwaniaczek , słabo wykształcony ,zepsuty , z tym bogactwem to też przesada , jego rodzina ma zbyt mały majątek, aby nim zaimponować Ostrogskiej. Ale wie pan , gdzie jest największy problem – zawiesiła głos ,aby zaakcentować to co miała powiedzieć, aby podkreślić Bitchsonowi zasadniczą wadę tego wystawienia Grażyny,jak to ujęła – ten Kunewicz przy Niemierzu to zwykły umysłowy przeciętniak ,żeby nie powiedzieć dosadniej . To półgłówek. I ona to doskonale widzi. A jak jeszcez nie widzi to szybko zobaczy
- to co my możemy zrobić ? – Bitchson celowo , aby się dowartościować użył słowo my , tak jakby był pełnoprawnym członkiem jej zespołu. Nic więcej nie powiedział , nie uczynił żadnej sugestii , ani nie rzucił ani jednego pomysłu .Bał się zbłaźnić w oczach Amerykanki .Jedynie wygodnie rozparł się w skórzanym fotelu.
- nie mamy czasu , aby znaleźć kogoś lepszego od niego , jakiegoś prawdziwego Adonisa , który mógłby zawrócić jej w głowie. - nie mamy wyjścia . Podrasujemy jak tylko można tego pańskiego kundelka – Mason w jej głosie czuł pogardę ,miał nadzieję ,że tylko dla Kunewicza , a nie dla niego samego za jego niefortunny , nietrafiony wybór .
- Proszę przyjść jutro po szczegółowe instrukcje. Mój asystent umów pana na konkretną godzinę –powiedziała rozkazująco , władczo Vanderblit. Dziewczyna widziała jak wcześniej Bitchson wygodnie się rozparł w fotelu i zaczął z nią rozmawiać niemalże protekcjonalnym tonem. Jak zaczął się do niej powoli spoufalać . Teraz skulił się , po czym natychmiast wstał. Amerykanka ustawiła na właściwym miejscu , wyprostowała relacje podległość dominacja .
- do widzenia pani – mason trzymał ręce sztywno wzdłuż ciała , bał się podać jej rękę na pożegnanie , obawiając się , że może doznać kolejnego afrontu. Vanderblit celowo nie odpowiedziała , tylko nie czekając aż wyjdzie wzięła jakieś leżące obok dokumenty do ręki i ostentacyjnie zaczęła je czytać,dając mu sygnał ,że audiencja skończona.
Kiedy wychodził podniosła głowę znad papierów i z odrazą patrzyła na niego. Irytowali ją ludzie tacy jak Bitchson , z klasy niższej , którzy nie znali swojego miejsca , do których nie docierała świadomość ich niskiego w stosunku do niej statusu społecznego . Jego zachowanie było dla niej paralelą , a on sam skojarzył jej się z pariasem w Indiach , który mając styczność z braminem zamiast mieć wzrok wbity w ziemię ośmiela się patrzeć na kapłana istoty wyższe , istoty ludzkie z jej warstwy , na nią , na nowych braminów ludzkości .

Dotarli w końcu do Stawowego .Szeregowy domek na trzy arowej działce w Podgórzu niedaleko nowego mostu pozwalającego przebić się na Księcia Józefa. Niedaleko tramwaj i blisko do centrum miasta . Mieszając tam można było obyć się bez samochodu , co w czasach permanentnego ,pogłębiającego się kryzysu miało niebagatelną wartość . Rodzice Romka , którzy dali na wkład , właśnie dobrą lokalizacją , a nie wielkością działki kazali chłopakowi się kierować. Prawdę mówiąc to również oni wypatrzyli dewelopera .
Władek , o którego garderobę dbała teraz Grażyna wyglądał dobrze , ubiór czyni człowieka , co zauważono już dawno , a co wcale nie sprawdzało się w wypadku Niemierza. Ledwo dziewczyna wybrała mu marynarkę , koszule, spodnie i buty , dopiero co go wymuskała , ułożyła fryzurę , a wystarczyło wtedy dosłownie parę minut kiedy się odwróciła na przysłowiowe parę , aby ze schludnego urzędnika, biznesmena, czy pracownika naukowego przekształcał się na powrót w abnegata . Spodnie lekko opadały , końce nogawek tuż za piętą zaczynały sunąc po ziemi , buty szybko zawadzały o jakieś kretowisko , czy wyrwę , pamięć o tych wydarzeniach można było prześledzić na nich dokładnie , kołnierzyk koszuli sam się przekrzywiał, a włosy po jednym niechcącym dotyku jego ręki zaczynały żyć własnym życiem . Grażynę to z początku strasznie denerwowało i złościło , ale z czasem zaczęła traktować to jako jego manierę. Wygląd nie miał dla niego żadnego znaczenia , nie był w stanie zadać sobie najmniejszego trudu, aby zrobić dobre wrażenie na innych. Jak cie widzą, tak cie piszą, mówi inne przysłowie. Jemu absolutnie było obojętne jakie będzie to pisanie. W pewnym momencie dostrzegła ,że lubi widzieć go idącego niedbale , z głowa spuszczoną ,zatopioną w myślach, kiedy indziej w kontaktach z ludźmi ,kiedy już podnosił oczy patrzyła jak Niemierz w sposób nieuświadomiony , naturalny traktował ich jak nierównych sobie. Podniecało ją to.
Nic nie dawało większego kontrastu niż styl Władka i Grażyny. Wyglądali oboje razem jak ofiary skrajnego przypadku ,t jakiejś kosmicznej katastrofy , tak jakby dotarli tutaj z dwóch różnych światów .

Ubrana była w białą króciutką rozkloszowaną na dole sukienkę, bez dekoltu z długim , zapinanym na perłowe guziczki kołnierzem. Długie rękawy był zrobione z delikatnej koronki .Na nogach miała białe szpiki z ażurowym obcasem , jak zwykle bardzo wysokie, paski zapinający wykonane były z delikatnej koronki . Mini i zabudowane buty czyniły jej długie nogi jeszcze dłuższymi . Na głowie miała perukę , śnieżno białą , sięgającą połowy twarzy , z uszu zwisały długie wykonane z wielu różnych rozmiarów pereł kolczyki . Usta miła umalowane na różowo z pasmami bieli , dolne rzęsy i część górnych tuż przy kącikach oczu były umalowane na biało . Białe kreski , przedłużające o może półtora centymetra linie dolnych rzęs nadawały makijażowi , zresztą całej kreacji nutę ekstrawagancji. Władka wmurowało . Patrząc na Grażynę Niemierz poczuł śnieżną zamieć , lodowe podmuchy wiatru , wycie wilków gdzieś w oddali , za swoimi plecami , poczuł mróz dotkliwie kąsający jego ciało , a tam za oknem , przy palącym się kominku w którym trzaskały iskrami bierwiona stała ona , nie dostrzegająca wychłodzonego wędrowca wpatrującego się w nią zza szyby, radośnie śmiejąca się Grażyna. Władek na szczęście szybko się otrząsnął , wizja pierzchła , choć nie do końca , bo dziewczyna rzeczywiście śmiała się do niego .
Wychodzenie na miasto, na przyjęcia , na różnego rodzaju spotkania towarzyskie z Grażyną , sprawiało Władkowi coraz większą przyjemność. W gruncie rzeczy była inteligentne ,błyskotliwa , dowcipna , zabawna, a do tego niezwykle piękna, co jej wyrafinowany smak , gust i zmanierowana pełna elegancji , zmysłowa ekstrawagancja perfekcyjnie podkreślały. Niepostrzeżenie, to co z początku go w niej irytowało zaczęło z czasem sprawiać mu przyjemność. Emanowała zmysłowością , każdy szczegół ubioru to wzmacniał , najpierw go to uwierało , potem czuł się z tym, przy niej coraz lepiej , teraz sprawiało mu to przyjemność. Zjawiskowo piękna dziewczyna przy boku budowała , przebudowywała jego męski ego , a w istocie, z czego nie zdawał sobie nawet sprawy tworzyła krok po kroku całą nową architekturę jego męskiej psychiki , siebie samą zmieniając w jej fundamenty. Biedactwo , mówię tutaj o naszym bohaterze , poczciwym , w pewnym sensie oczywiście , Władku, który nie uzmysławiał sobie jakie zmiany w nim zachodziły i jaką piękna katastrofą budowlaną by się stał po wyrwaniu ślicznych, dzisiaj akurat pachnących orientalnie drzewem sandałowym i wanilią i , jeśli oczywiście wierzyć opisowi najnowszych perfum Amuage , podwalin jego świata .

W salonie na dole było dwadzieścia parę osób , w tym nie wiadomo skąd i dlaczego Bitchson i Vanderbilt .
Dorota podbiegła do Grażyny i Władka.
- zmiana planów – prawie krzyczała ucieszona na jej widok – wszyscy jedziemy do Zakopanego , do nowego domu Kunewicza . To prawdziwy pałac, góralski , z wielkich bali . Wyobraź sobie , na Gubałówce , trzy hektarowa działka , sam las, widok na Giewont – trajkotała – ma samochód lamborghini za chyba dwa miliony. Został dyrektorem w jakiś amerykańskim potężnym funduszu inwestycyjnym , pensja jakieś piętnaście milionów złotych rocznie. Uwierzysz- jej oczy lśniły z podekscytowania- piętnaście milionów – powtórzyła - Jest taki cudowny
- przecież masz chłopaka -zapytała się dziewczyny Ostrogska zaskoczona emfazą i niezdrowa ekscytacją z jaką ta mówiła o Kunewiczu
- a co , pomarzyć nie można – zaśmiała się Dorota .
Drzwi się otworzyły ,a w nich pojawił się sam Radek Kunewicz , niewątpliwa gwiazda wieczoru.
Obok niego stała ładna dziewczyna , wysoka , ubrana w stonowaną elegancką garsonkę.
- przestawiam wam moją asystentkę , miss Elizabeth
Dziewczyna łamaną polszczyzną przedstawiła się wszystkim
Nowa pozycja , bogactwo, bajeczna przyszłość jaka przed nim się roztaczała wycisnęła piętno na jego zachowaniu. Był pewny siebie, wręcz dawało się wyczuć feromony samca alfa, feromony dominacji i władzy. Na wszystkich wywarło to wrażenie , na Grażynie również . Jedynie Władek nie poczuł nic ,może z wyjątkiem pasemka smutku że za chwile , za zaraz znowu zaczną mówić o osiągach , podgrzewanych siedzeniach i kierunkach nawiewów w jakiejś kupie złomu , jak zawsze sobie uzmysławiał samochody , nie ważne jakie . Przestraszył się nudy jaką to do niego przywlekało
- a teraz wszyscy zabieramy się do mnie na Gubałówkę. Cała reszta towarzystwa już tam czeka i opróżnia barek.
Bitchson szturchnął delikatnie Władka w bok .
- czy mogę ciebie poprosić na chwilę . Chodźmy na górę , na jedna minutkę
Władek bez słowa skierował się za masonem schodami na piętro . Na górze w pokoju wychodzącym na małą uliczkę przed domem czekała na niego Vanderbilt
- pożyczysz mi na chwilę telefon , mój padł – Bitchson poprosił Władka . Niemierz nie mógł sobie przypomnieć , kiedy przeszedł na ty z profesorem
- nie ma sprawy – wyciągnął starą , przedpotopowa nokię i wręczył mężczyźnie .
- przepraszam na chwilę Zaraz wrócę – wziął od Władka telefon i wyszedł . Przedzwonił szybko do żony i wyłączył całkowicie aparat , po czym włożywszy go sobie do kieszeni zszedł na dół .
W całym tym zamieszaniu nikt nikt nie włącznie z Grażyną nie zauważył zniknięcia Niemierza
- nie widział pan gdzieś Władka – Ostrogska załapała za rękaw Bitchsona.
- chyba widziałem jak pojechał do Zakopanego, chyba z tą Amerykanką .Mówiła mi że mają coś omówić. – skłamał
- jak to możliwe,przecież przyszliśmy razem – dopytywała się to siebie , to Bitchsona dziewczyna. Wyciągnęła telefon i próbowała się do Władka dodzwonić. Telefon był wyłączony. Z wściekłości na Niemierza miała ochotę rzucić aparatem o podłogę.
- nic się nie przejmuj , przecież za godzinę się zobaczycie na miejscu – fałszywie uspokajał dziewczynę.

- przepraszam , że przeszkadzam panu w przyjęciu , też zostałam zaproszona i pomyślałam ,że skorzystam z okazji i porozmawiam chwilę z panem – tłumaczyła się Vanderbilt – zaintrygowały mnie pana spostrzeżenia o nazwijmy to mechanizmach społecznych. I o elitach – popatrzyła na niego uważnie , czekając na jego reakcję.- jak pan myśli czy każda elita musi wcześniej, czy później zdegenerować się i upaść? - Vanderbilt stała przy oknie i czekała aż Niemierz podejdzie bliżej do niej. Kiedy już podszedł i oparł się udem o parapet . Coś go musiało zaintrygować za oknem, bo nic nie odpowiedział , tylko zastygł patrząc. Vanderbilt również skierowała swój wzrok na to co się działo na zewnątrz budynku .
Władek patrzył jak Kunewicz śmieje się do Grażyny ,podszedł do niej , wziął ja za rękę i objął w talii , przyciskając ją do siebie podprowadził do drzwi sportowego cacka pomógł jej wsiąść do środka . Króciutka sukienka odsłaniała długie nogi dziewczyny praktycznie aż do końcu , po bieliznę Niemierz widział jak tamten lubieżnie wodzi po nich wzrokiem. Kunewicz był pewny siebie, tak pewny ,że regulując dziewczynie fotel oparł się całą dłonią o jej udo.
- śliczna dziewczyna – przerwała ponure milczenie Niemierza Vanderbilt - śliczny chłopiec wskazała na Kunewicza. Śliczna z nich para .Barbie i Ken - wyzłośliwiała się pogardliwie .
- tak , jest piękna - zgodził się z nią z rezygnacją w głosie .
- widać ,że dobrze się ze sobą czują , wystarczyło kilka minut- Anne celowo go dobijała – panie Niemierz, to chemia trzyma człowieka w swoich szponach. I konkurencja,. Będzie tam ponad setka osób, i kiedy tak wejdą oboje, ona koło niego , wszystkie będą jej zazdrościć , a ona ich zawiścią będzie się żywić , wybranka najsilniejszego samca . Odezwie się w niej instynkt samicy. Już się odezwał . Widział pan jak ochoczo wsiadła do jego samochodu .
- rozszerzony fenotyp – odezwał się Niemierz
- lamborghini ? - zapytała zaskoczona kobieta
- niektóre teorie zakładają ,że gniazda ptaków są ich rozszerzonym fenotypem , takim rozciągnięciem genotypu. U ludzi takim rozszerzonym fenotypem jest kultura, to co nas otacza. W tym przypadku Grażyna postrzega ten samochód jako zewnętrzną rozwiniętą ekspresję genotypu Kunewicza . Wzrost, wygląd, siła zostały uzupełnione o usytuowanie kulturowe. Pozycja , władza, luksusowy samochód – tłumaczył beznamiętne, a przynajmniej starał się aby to tak brzmiało - to jest gwarancja dobrego zestawy pożądanych cech , kwalifikuje mężczyznę na dobrego dawcę genów. Kobieta nie musi nawet wiązać z prawdziwym samcem żadnych oczekiwań na przyszłość. Najzwyczajniej w świcie wyszła na zakupy genetyczne. Potem uda się do sklepu z napisem opiekun dla cudzego dziecka
- i tym opiekunem mógłby być pan. Przed panem cudowna perspektywa ze śliczną kobietą u boku- wyraźne kpiła z niego
- nie jestem z jej półki w tym sklepie . Ja leże w koszu z rzeczami uszkodzonymi . Nie sądzę żeby tam szukała.
- chyba nie ma sensu im przeszkadzać i tam jechać- Vandderbilt cały czas przyglądała się mężczyźnie- powinien pan dać jej szansę, zbytnio się do pana przyzwyczaiła , wydaje mi się , tak patrząc z boku ,że weszła w role matki w stosunku do pana. W tym wieku budzi się instynkt macierzyński i rośnie , pan stał się dla niej substytutem , obiektem zastępczym. Ten mężczyzna to jest jej prawdziwy świat, drogie samochody , przystojny facet obok , luksusowe wycieczki , ciuchy , Tam będzie szczęśliwa, on tam do tego wszystkiego przynależy.
- pani mną manipuluje – Władek popatrzył na Vanderblit z uśmiechem . Jej twarz wydłużyła się , uśmiech zamarł – ale ma pani rację .To jest jej świat, ten samochód , te imprezy, to towarzystwo , ten facet z klasą , to jest jej środowisko naturalne.
- przejdźmy na ty , łatwiej będzie mi odpierać pana zarzuty- Anne wykorzystała na swoją korzyść niekorzystną wydawało się sytuację
- dobrze -zgodził się
Anne podała mu rękę
Bitchson przerwał im rozmowę.
-oddaję telefon , bardzo dziękuję za przysługę .Chyba niechcący go wyłączyłem , ta technika , po prostu mnie przerasta- usprawiedliwiał się z uśmiechem .
Telefon zadzwonił
- gdzie jesteś ?– usłyszał w słuchawce głos Grażyny
- jestem teraz z Anne – nie zdążył ni więcej wytłumaczyć bo dziewczyna rozłączyła się .Władek natychmiast spróbował zadzwonić , ale telefon Grażyny przestał odpowiadać . Najwyraźniej go wyłączyła.
- jak już oboje zdecydowaliśmy się nie jechać do Zakopanego to może wpadniemy do mnie, porozmawiamy , dokończymy rozmowę . wypijemy kawę , może jakiegoś małego drinka – kusiła Władka
- innym razem , teraz skorzystam z okazji ,że nie muszę tam pojechać i dokończę książkę – ironizował. Faktycznie czuł się podle . Widok roześmianego Kunewicza obejmującego Grażynę był dla niego jak uderzenie w splot słoneczny. Co z tego ,że intuicyjnie się go spodziewał .I tak kiedy już nadszedł był silny i bolesny , aż się zgiął .
- jaką książkę – zainteresowała się Amerykanka
- Hathera Odrodzenie Rzymu . Polecam , zresztą książka nawiązuje do twojego pytania o upadek elit i społeczeństw i rodzenie się czegoś ciągle nowego , na gruzach , a raczej na mierzwie poprzednich .
- to co porozmawiamy o tym u nie- popatrzyła na niego wyczekująco- tak w ogóle to mam jeszcze kilka pytań do ciebie , bardziej konkretnych , liczę ,że właśnie ty będziesz w stanie na nie znaleźć odpowiedź.- dalej próbowała go przekonać .
Zamówił taksówkę, po chwili przyjechała , wyszedł przed dom ,zobaczył zaparkowany samochód Grażyny ,przygryzł wargi .
Zapalił lampkę w swojej służbówce , zaparzył sobie mocnej czarnej herbaty, dolał mleka i zabrał za lekturę.
Po jakichś dwóch godzinach usłyszał podjeżdżająca pod posiadłość taksówkę.
-to chyba do sąsiadów – pomyślał , ale z ciekawości podszedł do okna . Było już ciemno , ale lamy reagujące na ruch dawały dosyć dużo światła , aby mógł wszystko wyraźnie dostrzec.
Zobaczył Grażynę , była odwrócona do niego tyłem .Schylona aż do ziemi z czymś się mocowała . Kusa sukienka odsłoniła wszystkie wdzięki dziewczyny .Sznureczki i wąziutkie wstążeczki ,a tylko z tego składała się jej bielizna więcej odsłaniały niż przykrywały, podkreślały wszystkie szczegóły jej cudownej anatomii. Niemirz poczuł się jakby patrzył ma modelkę ze środkowych strony Playboya. Poczuł się jak złodziej , tak jakby przywłaszczył sobie od Grażyny coś bardzo wyjątkowego i intymnego, co nie było dla niego przeznaczone. Odwrócił wzrok . Podszedł do biurka , aby wyłączyć lampkę, by potem wyjść do dziewczyny , zapytać się co się stało
Nie musiał. Szyba w oknie z ogromnym hukiem rozprysła się na cały pokój , a ciężki otoczak , którymi były wyłożone brzegi ścieżek w parku wylądował dokładnie w tym miejscu na kanapie, gdzie lubił siedzieć i czytać najbardziej .

Koniec rozdziału dziewiątego.                 Rozdział dziesiąty . „ Spisek w służbach specjalnych „

Marek Mojsiewicz
Ci z Państwa ,którzy chcą otrzymać informację o publikacji kolejnych rozdziałów zapraszam do polubienie na facebooku strony poświęconej tylko Klechdzie Krakowskiej „ Klechda Krakowska” lub polubienie strony na facebooku poświęconej mojemu blogowi Marek Mojsiewicz
Ci z Państwa , którzy chcieliby wesprzeć finansowo moją działalność blogerską mogą to zrobić wpłacając dowolną kwotę w formie darowizny na moje konto bankowe
Nazwa banku Kasa Stefczyka , Marek Mojsiewicz , numer konta 39 7999 9995 0651 6233 3003 0001

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Marek Mojsiewicz

03-11-2014 [14:53] - Marek Mojsiewicz | Link:

Roboczy fragment X rozdziału Klechdy Krakowskiej umieściłem pod tym linkiem . Gdyby ktoś miał ochotę przeczytać ..... 
Pozdrawiam serdecznie
 

Obrazek użytkownika Marek Mojsiewicz

10-11-2014 [13:52] - Marek Mojsiewicz | Link:

Witam
Już prawie ukończyłem rozdział X Klechdy Krakowskiej
Tak że na dniach ja go opublikuję.
Pozdrawiam serdecznie wszystkich czytelników
Marek Mojsiewicz