A mnie jest szkoda lata...

A mnie jest szkoda lata...

 

Joe Dassina (1938 – 1980)

Pro memoria

 

Minęło właśnie 28 lat od śmierci Joe Dassina. Urodził się i dorastał w Stanach Zjednoczonych. Ojciec był Żydem, matka Węgierką, a wykształcenia odebrał w Szwajcarii. Do historii jednak przeszedł dzięki temu, że stał się legendą francuskiej piosenki. Tą którą kojarzą wszyscy jest „Aux Champs Elysées”. To chyba najbardziej znana piosenka, o najbardziej znanej ulicy w Paryżu. Tym czym jednak wzruszał Joe Dassin były jego sentymentalne piosenki o miłości, przemijającym czasie i codzienności, którą jak żaden inny wykonawca w tym okresie, potrafił Joe Dassin swoim śpiewem uczynić niezwykłością. Ludzie wyjątkowi, którzy odchodzą przedwcześnie jak James Dean, Merlin Monroe czy Evita Peron gdzieś na swój sposób pozostają nieśmiertelni. Tak jak gdyby nadal żyli wśród nas w swoich filmach, piosenkach czy czynach. Podobnie jest z Joe Dassinem. W sierpniu 1980 r. pękło mu serce. Może było zbyt wrażliwe? Zbyt romantyczne? Zbyt nieokiełznane?

Panta rhei… A jednak w tym przemijającym świecie, gdzie gwiazdy, także gwiazdy estrady, pojawiają się i gasną niczym bożonarodzeniowe zimne ognie na choince, jest Joe Dassin, dla mnie i dla wielu miłośników jego talentu, kimś wyjątkowym i ważnym. Ważnym na tyle, że choć zwykle na tym blogu poruszam zupełnie inne tematy, serce podpowiadało mi żeby przynajmniej o nim wspomnieć.

Resztę niech powiedzą słowa jego piosenek. Tą która mnie zawsze wzruszała i wzrusza najbardziej jest: „Et si tu n'existais pas” (zainteresowanych odsyłam na http://pl.youtube.com/)

 

Et si tu n'existais pas,

Dis-moi pourquoi j'existerais.

Pour traîner dans un monde sans toi,

Sans espoir et sans regrets.

Jeśli Ty byś nie istniała

Powiedz, po cóż ja miałbym istnieć?

By włóczyć się po świecie bez ciebie,

Bez nadziei i żalów

 

Koniec lata zawsze jakoś tak nastraja bardziej sentymentalnie. Prawie jak w innej, tym razem polskiej piosence, którą przed wojną jeszcze wykonywał Andrzej Bogucki: „A mnie jest szkoda lata. I letnich, złotych wspomnień”…