Arułkowicz to nie Palikot bis

Arułkowicz to nie Palikot bis

 

Pan Marek Borowski, obecnie poseł koła SdPl, a swego czasu Marszałek Sejmu udzielił wywiadu portalowi Onet.pl. Wśród licznych pytań na jakie odpowiadał odniósł się także do młodego (39 lat, pierwszy raz w parlamencie) posła Lewicy Bartosza Arułkowicza. Zarzucił mu showmeństwo i to, że jest Palikotem bis.

 

Nie jest pan poseł Bartosz Arułkowicz moim kolegą z klubu, co więcej z wieloma jego poglądami się nie zgadzam. Jest przecież poseł Arułkowicz człowiekiem lewicy, a mi są bliskie poglądy prawicowe. Są nawet wystąpienia, zwłaszcza z początków kariery politycznej w parlamencie posła Arułkowicza, gdzie faktycznie ulegał pewnemu showmeństwu (np. zatarg z posłem Czesławem Hocem na gruncie polityczno – lekarskim). Należy to jednak położyć na karb małego politycznego doświadczenia, a co za tym idzie wyrobienia politycznego. Ten okres przecierania sobie politycznych ścieżek ma jednak poseł Arułkowicz za sobą. Dziś jest politykiem, którego trudno posądzać o showmeństwo. Fakt, że często gości w mediach wynika nie z showmeństwa, ale z tego, że na ogołoconej z osobowości lewicy należy do niewielu polityków tego obozu, który ma coś do powiedzenia i potrafi w racjonalny i przyswajalny dla przeciętnego odbiorcy sposób swoje poglądy prezentować. Jak rozumiem boli ten fakt pana marszałka Borowskiego, który nie może chyba spokojnie przejść do porządku dziennego nad tym, że Arułkowicz jest na fali wznoszącej, a on sam raczej opadającej. Gdyby jednak ograniczył się pan Borowski tylko do tej uwagi pewnie nie zabierałbym głosu w sprawie. Jest jednak jeszcze coś więcej co zmusza mnie do tego, aby ten głos zabrać.

 

Pan marszałek Borowski zarzucił posłowi Arułkowiczowi, że jest Palikotem bis. Jest to dla posła Arułkowicza opinia krzywdząca i to krzywdząca bardzo. W odróżnieniu od pana Palikota pan Arułkowicz dał się poznać nie jako polityczny prowokator i szukający taniej sensacji cynik, ale jako rzetelny parlamentarzysta (zwłaszcza w Komisji Zdrowia z czego wiele osób nie zdaje sobie sprawę) i dociekliwy członek komisji śledczej do spraw badania afery hazardowej. Warto o tym pamiętać zanim się ulegnie obrazowi, nie bez dozy złośliwości i chyba zawiści, rysowanemu przez pana Borowskiego.

 

W ramach, jak przypuszczam, chęci sprowadzenia „młodego” do parteru pozwolił sobie pan Borowski na uwagę, która jest już absolutnie niedopuszczalna i świadczy o braku elementarnej elegancji Pana Marszałka. Odnosząc się do żartobliwej wypowiedzi posła Arułkowicza odnośnie posła Palikota pan Borowski powiedział:

 

„nie znam się na wibratorach, ale głęboko współczuję koledze Arłukowiczowi, że musiał go używać i to w łóżku! Przyznając się do tego wykazał się wielką odwagą, a nawet desperacją.”

 

Jest dobrym rozwiązaniem, że jeśli się na czymś nie znamy nie powinniśmy się na ten temat wypowiadać. Jak widać tego typu sposób postępowania jest panu marszałkowi Borowskiemu obcy. A szkoda. Wypowiadanie się, i to nasycone złośliwością, na temat prywatnych upodobań innych osób samo w sobie jest wysoce niewłaściwe. Nie tłumaczy marszałka Borowskiego także niewiedza, do której sam się przyznał, która tak stereotypowo zawęziła jego postrzegania życia intymnego.

 

Cieszę się, że jest w polskiej politycy taki człowiek jak poseł Bartosz Arułkowicz. Człowiek młody, ale już z ciekawym i bogatym doświadczeniami zawodowym. Wyrazisty w swoich przekonaniach, ale otwarty na dialog i dyskusję z innymi. Nie podzielam wielu jego poglądów, ale cieszę się, że są na lewicy ludzie, którzy jeśli zaszłaby taka potrzeba i zaufaliby im wyborcy dadzą sobie radą w kierowaniu państwem. Cieszę się dlatego bo przyjdzie mi żyć w Polsce do końca życia i zależy mi na tym, aby każda formacja dysponowała mądrymi i sprawnymi ludźmi bo od ich decyzji zależy los nas wszystkich, bez względu na to czy się z nimi w tych czy innych sprawach zgadzamy. Polska przecież jest nasza wspólna i jest najważniejsza dla każdego z nas.

 

Tym się różnie od marszałka Borowskiego, że nie interesuje mnie to co i jak w wolnych chwilach robią inni. A już w żadnym wypadku nie pozwoliłbym sobie na nazywanie tego „desperacją”. Co więcej cieszę się, że na polskiej lewicy istotną rolę odgrywa poseł Arułkowicz, a nie marszałek Borowski. Pan Borowski nieco ironicznie zakwestionował męskość posła Arułkowicza. Chyba nieświadomie wszedł na grząski dla siebie grunt.

 

Przypomnijmy sobie słynną swego czasu rozmowę pana Gudzowatego z premierem Józefem Oleksym. Jest tam fragment, który dotyczy pana marszałka Borowskiego w czasie kiedy przegrał wybory i nie zasiadał w sejmie:

 

Gudzowaty: A Borowski co teraz robi?

Oleksy: Bezrobotny!

Gudzowaty: Jak to?

Oleksy: On nie pracuje nigdzie.

Gudzowaty: Z czego on żyje?

Oleksy: U żony jest zatrudniony. Jego żona Alina, bardzo przedsiębiorcza kobieta.

Gudzowaty: Tak?

Oleksy: Sprywatyzowała ten Kopexim.

Gudzowaty: Kopexim?

Oleksy: Tak. To stara centrala handlu zagranicznego. Jedna z tych największych. Ona tam była dyrektorem, wicedyrektorem. W wąskim gronie, był taki czas, że można było nomenklaturowo de facto sprywatyzować. Oni to zrobili i ona jest dużym właścicielem tego.

 

Cóż… Można po czymś takim zadać dwa pytania: I kto tu ma problemu z męskością? I kogo jako polityka trzeba się bardziej obawiać?