Zjełczały kandydat PO

Prawybory w Platformie zdominowały polskie życie publiczne - przykryły inne ważne dla kraju i niewygodne dla partii rządzącej fakty i wydarzenia oraz pozwoliły skupić na PO uwagę opinii publicznej. Punkt dla Tuska i jego ludzi.   Mam jednak tylko jedną uwagę - nie zrobili falstartu? Nie wystrzelili za wcześnie? Nie pośpieszyli się zanadto? Takie mam niejasne wrażenie, że jak za pół roku wybierać będziemy prezydenta, to ludzie mogą już być znudzeni i zmęczeni obrazem, grepsami i stylem Bronisława lub Radosława. Co za dużo, to niezdrowo, co za wcześnie, to nieskutecznie....   No bo przecież nie da się chyba skupiać swojej uwagi i utrzymywać napięcia na kandydacie tak długo. Polska to nie Ameryka, gdzie prawybory trwają dłuuuuugie miesiące i naprawdę angażują wyborców. W naszym kraju czas polityczny płynie o wiele szybciej, wyborcy nudzą się w przyśpieszonym tempie. Jakby to były prawdziwe "primaries", to może i by się to platformersom udało. Ale imitowaniem i podrabianiem prawdziwego wyrobu nie da się długo zaciekawiać. Te prawybory nie były na serio, więc i wyłoniony w nich zwycięzca nie będzie brany na serio. Ta podrabiana cepelia może znudzić szybciej, niż nam się wydaje. No bo jak długo można z zaciekawieniem obserwować pracę fałszywego górala, który w istocie jest ceprem, a jego oscypki to podróbki. W dodatku drogie i ze złego mleka robione. Na jesieni produkt może okazać się zjełczały.