Przejdź do treści
Strona główna

menu-top1

  • Blogerzy
  • Komentarze
User account menu
  • Moje wpisy
  • Zaloguj

Mieszkania a sprawa polska

Andrzej Owsiński, 02.05.2012
W dodatku do „Rzeczpospolitej” pt. „Rynki & finanse” / jakby nie można było użyć polskiego spójnika „i”/ ukazał artykuł o problemach firm deweloperskich, które ze względu na słaby popyt na mieszkania nie mogą sprzedać nowobudowanych mieszkań. Krokodyle łzy wylewane nad losem biednych „deweloperów” / nazwa równie wymyślna, co idiotyczna, chyba na zasadzie byle nie po polsku/ nie wzruszają mnie absolutnie, natomiast niepokoi mnie w najwyższym stopniu stan rzeczy w gospodarce mieszkaniowej w Polsce.

Mojemu stanowisku w tej sprawie dałem wyraz nie tylko w licznych publikacjach, między innymi i w „niezależnej”, ale także w opracowanych przeze mnie programach dla mego stronnictwa Chrześcijańskiej Demokracji Stronnictwa Pracy, AWS gdzie przewodniczyłem zespołowi redakcyjnemu programu, który chociaż został zatwierdzony, jako obowiązujący dla rządu AWS nie został nawet tknięty przez rząd Buzka, czyli praktycznie rząd UW, a także dla PiS’u.

Uznawałem zawsze, że budownictwo mieszkaniowe ma dla Polski, a szczególnie dla rozwoju narodu bardzo ważne znaczenie, wobec sytuacji niedoboru mieszkań w ilości półtora miliona odziedziczonego po PRL i pogłębionego bardzo niskim stanem budownictwa na przestrzeni całego dwudziestolecia. Ponadto budownictwo mieszkaniowe obok produkcji eksportowej powinno stanowić główny motor rozwoju polskiej gospodarki.

Minimalny stan budownictwa mieszkaniowego obracający się głównie wokół liczby 100 tysięcy mieszkań rocznie powoduje wzrost cen do poziomu, który jest nieosiągalny dla znakomitej większości Polaków, a specjalnie młodych ludzi zawierających małżeństwa.

Organizacja budownictwa mieszkaniowego przypomina struktury mafijne, które celowo ograniczają wielkość na rzecz utrzymywania wygórowanych cen. W ten sposób przy minimalnym nakładzie powiększa się zysk. Okazało się jednak, że nawet przy tych niewielkich ilościach / za rok ubiegły wprowadzono do sprzedaży zaledwie 36,5 tys. mieszkań/ „deweloperzy” mają trudności ze zbyciem.


Darujmy sobie jednak deweloperskie zmartwienia, a zastanówmy się, jakim sposobem ruszyć budownictwo mieszkaniowe na skalę odpowiadającą rzeczywistym potrzebom.

Problemu nie rozwiąże też budownictwo socjalne traktowane po macoszemu przez samorządy, ani działania administracyjne sądząc chociażby na przykładzie budowy autostrad, lecz tylko formy angażujące samych zainteresowanych.

Przykładem może służyć rozwój budownictwa mieszkaniowego przed wojną. Opierało się ono na ruchu wspólnotowym, przeważnie w formie najprostszych spółdzielni, które korzystały z preferencyjnych kredytów BGK i banków komunalnych. Zasadniczą pomocą ze strony państwa i samorządów, a także i innych instytucji, np. PKP było dostarczanie na dogodnych warunkach, czasem nawet za darmo, działek budowlanych.

Najlepszym przykładem mogła tu służyć Warszawa gdzie na tej zasadzie powstały całe dzielnice jak Mokotów, Ochota, Żoliborz, Bemowo, Bielany itd. Ale przecież i poza Warszawą budowa własnego domu stanowiła jeden z podstawowych celów, wokół którego skupiała się przedsiębiorczość rodzinna.

Obecnie główny ciężar budownictwa mieszkaniowego spoczywa na budownictwie na sprzedaż lub wynajem i budownictwie indywidualnym. W roku 2010 np. na 135,8 tys. oddanych do użytku nowych mieszkań 70,4 tys. pochodziło z budownictwa indywidualnego, z czego 49,7 tys. na wsi / na wsi praktycznie innych form budownictwa nie ma/, w miastach zatem indywidualnie wybudowano około 20 tys. mieszkań, na wynajem i sprzedaż 53,5 tys. a spółdzielnie tylko 5,1 tys. o pozostałych nie ma co wspominać gdyż są to ilości śladowe (podałem dane za rok 2010, gdyż według komunikatu GUS w 2011 było oddanych do użytku 131 tys mieszań, nawet mniej niż w poprzednim, ale bez podzialu na rodzaje budownictwa).

Jeżeli zważymy, że indywidualnie w miastach budują się ludzie bogaci, lub amatorzy zapaleńcy, to przy humorystycznie niskiej liczbie mieszkań spółdzielczych potrzebujący mieszkań skazani są na deweloperów, którzy w tych warunkach są panami rynku i dyktują ceny.

Jedynym sposobem na wyjście z tej sytuacji jest udzielenie pomocy wszystkim tym, którzy są chętni do budowy zespołowej, tylko że nikogo to z władających „III Rzeczpospolitą” nie interesuje uznając w ślad za niejakim Glapińskim, że „niewidzialna ręka rynku” czyli „dewelopera” ureguluje cały problem mieszkaniowy. No i reguluje, nawet ostatnio po „obniżonych” do około 6 tys. zł za m2, czyli mniej więcej po pół m2 za przeciętne miesięczne wynagrodzenie.

Mając pewne osobiste doświadczenie w budowie domu mogę stwierdzić, że osiągnięcie kosztu w granicach połowy wymienionej ceny jest całkowicie możliwe nawet przy obecnych wygórowanych cenach materiałów budowlanych, wynikających w znacznej mierze z bardzo małej ich produkcji.

Ale przecież to będzie dopiero wyrównanie poziomu, jaki istniał za PRL, a to przynosi wstyd obecnym władcom. Za przyzwoity poziom cen uznałbym 2 m2 za przeciętne miesięczne wynagrodzenie, co i tak byłoby poniżej tego, co było w RFN przed pół wiekiem.

Zadawalający poziom budownictwa mieszkaniowego to około 300 tys. mieszkań oddawanych rocznie do użytku, co w sferze społecznej stworzyłoby warunki dla uzyskiwania mieszkań przez młode małżeństwa, a gospodarce przyniosłoby ożywienie i wzrost zatrudnienia.

Dobijam się tego już od przeszło dwudziestu lat, aż do znudzenia, ale decydenci „III Rzeczpospolitej” są odporni na zasadzie, którą mi wyłuszczył jeden z prominentnych przedstawicieli UW - „problem mieszkaniowy nas nie interesuje gdyż nasz elektorat mieszkania ma i to nie najgorsze, zajmijcie tym sami” /wówczas chodziło o AWS/ i tak pozostało do dnia dzisiejszego.
  • Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
  • Odsłony: 1653
Domyślny avatar

Gość/wmp/

02.05.2012 22:26

Tekst w sprawie "dołu mieszkaniowego" bardzo ważny i potrzebny, jednak trzeba wyraźnie podkreślić, że problem nie dotyczy głównie młodych małżeństw. Jest wiele osób,którym młodość prawie minęła i nadal nie mają szans na pierwsze, własne mieszkanie - bo za co? Nieraz są w związkach nieformalnych, choć chcą się pobrać i mieć jeszcze dzieci. Dla nich to "ostatni dzwonek".Wynajmują klity,albo przy rodzinach itp. Muszą być brani pod uwagę. Ceny mieszkań to zgroza w zestawieniu z zarobkami.
Domyślny avatar

Gość/wmp/

02.05.2012 22:28

Tekst w sprawie "dołu mieszkaniowego" bardzo ważny i potrzebny, jednak trzeba wyraźnie podkreślić, że problem nie dotyczy głównie młodych małżeństw. Jest wiele osób,którym młodość prawie minęła i nadal nie mają szans na pierwsze, własne mieszkanie - bo za co? Nieraz są w związkach nieformalnych, choć chcą się pobrać i mieć jeszcze dzieci. Dla nich to "ostatni dzwonek".Wynajmują klity,albo przy rodzinach itp. Muszą być brani pod uwagę. Ceny mieszkań to zgroza w zestawieniu z zarobkami.
Domyślny avatar

jaja -cek

03.05.2012 09:47

Jestem budowlańcem od ponad 40-lat w bezpośrednim wykonawstwie i w przeciwieństwie do autora, który mówi o sobie iż: „...ma pewne osobiste doświadczenie w budowie domu ..." uważam jako "zawodowiec ale nie developer", że Autor nie ma racji w wielu aspektach tej materii. Nie wolno porównywać (cyt.) „...rozwoju budownictwa mieszkaniowego przed wojną, które opierało się na ruchu wspólnotowym, przeważnie w formie najprostszych spółdzielni, które korzystały z preferencyjnych kredytów BGK i banków komunalnych" - bo po pierwsze nie mamy armat czyli ani nie mamy banków komunalnych ani w ogóle banków polskich a po drugie począwszy od cementowni, cegielni, fabryk szkła okiennego, stolarki okiennej (profili), pokryć dachowych, instalacji hydraulicznych itd. a na kopalniach piachu i żwiru kończąc NIE są JUŻ polskimi fabrykami. Tak więc ... rozwój budownictwa mieszkaniowego ani nie będzie "ożywiał" NASZEJ gospodarki ani nie będzie przynosił "wzrostu zatrudnienia" w NASZYCH przedsiębiorstwach bo z natury rzeczy budownictwo mieszkaniowe opiera się na zagranicznym kredycie (przypominam Autorowi o dramacie kredytów frankowych) i daje zysk ALE …zagranicznym właścicielom. Ogromne obroty sieci hipermarketów nie dają niemal żadnych dochodów do NASZEJ kasy. Nie wolno także stawiać problemu w ten sposób twierdząc iż: „...za przyzwoity poziom cen uznałbym 2 m2 za przeciętne miesięczne wynagrodzenie” (a zatem, iż cena) ...około 6 tys. zł za m2 czyli mniej więcej po pół m2 za przeciętne miesięczne wynagrodzenie..." -jest za wysoka. To nie cena produktu jest za wysoka ale siła nabywcza Polaka-szaraka jest za niska. Ceny cegły, cementu, instalacji, papy, farb, stolarki są "unijno-europejskie" ALE nasze wynagrodzenia są 3 ÷ 5 krotnie mniejsze. Chodzi więc przede wszystkim o wyrównanie poziomu zarobków ludzi najemnych oraz o wyrównanie poziomu dopłat w rolnictwie aby także na wsi młody rolnik mógł się wybudować bez problemu. Idąc tokiem rozumowania Autora - powinniśmy dopłacać do ceny chleba (bo niewielu rencistów stać na bochenek za 5 zł), powinniśmy dopłacać do ceny paliwa rolniczego tzw."zielonego" jak chce tego PSL (żeby żywność była tańsza) i może powinniśmy dopłacać do paliwa murarskiego tzw."czerwonego" - żeby mieszkania były tańsze? To już przecież przerabialiśmy! Mam też podejrzenie graniczące z pewnością (na podstawie mojego osobistego doświadczenia właśnie), że gdy Autor nabierał „osobistego doświadczenia na własnej budowie" - to zatrudniał fachowców po części "na czarno", nie na wszystko potrzebował faktury a także na pewno nie wliczył kosztu własnej pracy i pracy rodziny Autora w tą budowę. A więc nie wolno porównywać "psa do kota" Wreszcie gdy Autor pisze, że: "...Jedynym sposobem na wyjście z tej sytuacji jest udzielenie pomocy wszystkim tym, którzy są chętni do budowy zespołowej" to także budzi mój sprzeciw, bo to oznacza, że MY WSZYSCY podatnicy, MY OBYWATELE zatrudnieni na umowach śmieciowych, MY zarabiający poniżej średniej krajowej a także emeryci w sposób pośredni (przez skierowanie pieniędzy na ten a nie na inny cel społecznie ważny) mamy się "zrzucić" na kupno (w jakiejś części) mieszkania na własność dla jednak niewielkiej liczby ludzi o stosunkowo dobrych dochodach! Dlaczego tak twierdzę? A czy np. umorzenia kredytów "nic nie kosztują"? czy dawanie za darmo działek budowlanych nie obniża dochodów gmin?  patrz też na "Regulamin przydziału mieszkań komunalnych" Wiem, że nie jest to problem łatwy ale ... no cóż skoro nasze rządy sprzedały niemal wszystko co było do sprzedania, skoro nasze rządy zniszczyły niemal wszystko co było do zniszczenia i gdy już nie mamy nic do sprzedania to na potęgę obecny rząd zadłuża nasz kraj po dziesiąte pokolenie wnuków to uświadomić sobie trzeba, że żyjemy w państwie kolonialnym. A w takim PO-landzie najemnicy i niewolnicy mieszkają po prostu w wynajętych mieszkaniach i nie myślą o głupotach jak własne "M" Wmówiono nam, że „kapitał nie ma narodowości” ale jakoś nie umiemy odzyskać nawet kar umownych do chińczyków Ale aby nie być odebrany jako „krytyk-ant” to na zakończenie pozwolę sobie na taki "Pomysł na Pomysł" Autor podaje, że cena wybudowania 1 m2 mieszkania wynosi ok. 6.000zł ok. Gminy budują mieszkania komunalne, socjalne czy jak się to teraz zwie (bo to tylko semantyka urzędników, tak jak za PRL "krawat" nazwano "zwis męski" - żeby ominąć przepisy) Przyjmijmy, że mieszkanie komunalne ma średnią powierzchnię ok. 50 m2 A więc takie mieszkanie komunalne kosztuje NAS PODATNIKÓW ok. 300.000zł Przyjmijmy, że Gmina buduje średnio-rocznie 50 takich mieszkań No i co? Ano cieszymy się, że w roku pomogliśmy 50 rodzinom średnio sytuowanym ALE DLACZEGO POMAGAMY ŚREDNIAKOM - A NIE POMAGAMY BIEDNIAKOM!!?? Dlaczego budujemy mieszkania komunalne a nie pomagamy "Rodzinom Komunalnym"??!! O co chodzi? A ile rodzin biednych nie płaci czynszów? A ile wynosi (średnio) CZYSZ za mieszkanie? Przyjmijmy, że ok. 500zł miesięcznie Czyli za te 15.000.000zł - czyli za tą kwotę jaką Gmina przeznaczyła na wybudowanie zaledwie 50 mieszkań dla ŚREDNIAKÓW - ta sama Gmina mogłaby pomóc 250 RODZINOM KOMUNALNYM przez okres ... 10 lat!! Powtarzam: MY OBYWATELE możemy z naszych podatków pomóc dwustu pięćdziesięciu rodzinom BIEDNYM w płaceniu za nich czynszu przez całe dziesięć lat! A jestem pewien, że przez ten okres czasu bezrobotny znajdzie pracę, biedny zarobi na czynsz, chory wyzdrowieje i też stanie na nogi (także ekonomicznie) a NASZE pieniądze z takiego czynszu i tak wrócą do Gmin (i będzie to obieg pieniądza zamknięty) Moja propozycja to wyjście z zastanych kolein myślenia i ZMIANA MYŚLENIA o publicznych pieniądzach pod hasłem: Nie pomagajmy w budowaniu mieszkań komunalnych! (*ani innych) Pomagajmy RODZINOM KOMUNALNYM! Czy po to aby napić się piwa to trzeba kupować cały browar? Naprawdę mało mnie obchodzą deweloperzy, którzy nie mogą sprzedać swoich mieszkań – NIECH JE po prostu WYNAJMUJĄ! ps oczywiście, nie chodzi mi o precyzję wyliczeń ale o przedstawienie idei innego myślenia o pomocy publicznej z pieniędzy OBYWATELA Bo nie wolno zapominać, że "pieniędzy" nie ma ani Gmina, ani samorząd, ani rząd, ani nawet Państwo To są po prostu NASZE podatników pieniądze a od rządzących wymagamy dobrego, optymalnego, oszczędnego, racjonalnego, mądrego, skutecznego ich DYSTRYBUOWANIA
Andrzej Owsiński
Nazwa bloga:
Blog autorski

Statystyka blogera

Liczba wpisów: 1, 182
Liczba wyświetleń: 2,968,630
Liczba komentarzy: 5,489

Ostatnie wpisy blogera

  • Po śmierci Andrzeja Owsińskiego
  • Zmarł Andrzej Owsiński, autor tego bloga, 1 stycznia 2024 r.
  • Finis Poloniae et Europae

Moje ostatnie komentarze

  • Proszę bardzo, można dokonać przedruku, z zachowaniem wszelkich oczywistych zasad, naturalnie. Pozdrawiam.
  • Po pierwszej wojnie światowej budownictwo okrętowe w Szczecinie upadło całkowicie. Dlatego moje sformułowanie, że nie było przemysłu okrętowego jest prawdziwe, istniały obiekty stoczniowe dawnych…

Najpopularniejsze wpisy blogera

  • Przyczyny upadku Rzeczpospolitej Obojga Narodów
  • Nie dajmy się skołować pół, lub ćwierćinteligentom
  • Uwagi na temat wypowiedzi o Tadeuszu Mazowieckim

Ostatnio komentowane

  • mada, Serdeczne kondolencje.
  • Jacek K. Matysiak, Panie Janie, gratuluję pięknego, mądrego Ojca, którego każdy chciałby mieć. Gratuluję też dobrych genów. R.I.P. Panie Andrzeju...
  • sake2020, Ojciec pana Jana byłby zasmucony widząc obecne zakusy likwidacji Instytutu Pileckiego przez ministra Sienkiewicza.Instytutowi zarzuca się ..zaciemnianie prawdy o zbrodniach Polski w czasie wojny.…

Wszystkie prawa zastrzeżone © 2008 - 2025, naszeblogi.pl

Strefa Wolnego Słowa: niezalezna.pl | gazetapolska.pl | panstwo.net | vod.gazetapolska.pl | naszeblogi.pl | gpcodziennie.pl | tvrepublika.pl | albicla.com

Nasza strona używa cookies czyli po polsku ciasteczek. Do czego są one potrzebne może Pan/i dowiedzieć się tu. Korzystając ze strony wyraża Pan/i zgodę na używanie ciasteczek (cookies), zgodnie z aktualnymi ustawieniami Pana/i przeglądarki. Jeśli chce Pan/i, może Pan/i zmienić ustawienia w swojej przeglądarce tak aby nie pobierała ona ciasteczek. | Polityka Prywatności

Footer

  • Kontakt
  • Nasze zasady
  • Ciasteczka "cookies"
  • Polityka prywatności