1. W piątek w poprzednim tygodniu na posiedzeniu Rady Unii Europejskiej ministrów ochrony środowiska 27 krajów członkowskich polski minister Marcin Korolec zawetował duńską propozycję redukcji CO2 aż o 80% do roku 2050.
Duńczycy przewodzący w tym półroczu Unii, chcieli aby przyjęła ona tzw. kroki milowe w redukcji CO2. I tak ta redukcja dla całej UE w 2030 roku miała sięgnąć 40%, w 2040 roku 60% i w 2050 roku wspomniane 80% w stosunku do roku 1990 roku.
W tej sprawie od wielu tygodni Polska zapowiadała weto i zmaterializowało się ono, bo Donald Tusk wystraszył się już skutków tzw. paktu klimatycznego- energetycznego, który bez głębszego zastanowienia podpisał w grudniu 2008 roku.
2. Już informacja o tym, że byliśmy jedynym krajem, który nie zgadzał się na te skrajne nieodpowiedzialne propozycje Komisji Europejskiej (trzeba przypomnieć, ze emisja CO2 całej Unii wynosi zaledwie 11% emisji światowej, więc ograniczenia w tej emisji wprowadzane tylko przez UE, w sytuacji kiedy główni emitenci tacy jak USA, Chiny, Indie, Rosja, Brazylia, nie są tym zainteresowani), jest doprawdy porażająca.
Oczywiście nie należało się spodziewać, że naszymi sojusznikami w tej sprawie, będą Niemcy, Francja czy kraje skandynawskie, ale fakt że kraje Europy Środkowo - Wschodniej (mające przecież podobny do naszej typ gospodarki opartej na węglu), też się od nas odwrócą, stawia nas w niezwykle trudnej sytuacji.
Wydaje się to niestety rezultatem polityki uprawianej przez rząd Tuska na forum Unii Europejskiej. Nie tylko na wyścigi popieramy pomysły zgłaszane przez Niemcy i Francję, specjalnie nie zważając na to jak na nie reagują kraje naszego regionu. A już ostatnia propozycja złożona przez Sikorskiego w Berlinie, uczynienia z Niemiec hegemona w UE, została w tych krajach przyjęta nader chłodno.
Wygląda więc na to, że w sprawie stopowania szaleństwa klimatycznego, które powoli zaczyna dominować w unijnych instytucjach, zostaliśmy niestety sami jak palec, co nie wróży w przyszłości nic dobrego.
3. Zresztą prawie natychmiast po polskim wecie, głos zabrała komisarz d/s klimatu Dunka Connie Hedegaard i bez cienia wątpliwości poinformowała europejską opinię publiczną, że nie powstrzyma ono Unii przed przejściem do gospodarki nisko emisyjnej.
Przypomniała przy tym, że na ostatniej Radzie Europejskiej na początku marca, wszyscy przywódcy państw i szefowie rządów (a więc i Donald Tusk) wezwali Komisję Europejską do intensyfikacji prac w kierunku przechodzenia do nisko emisyjnej gospodarki.
Premier Tusk na konferencji prasowej po tej Radzie zapomniał jednak poinformować Polaków, że ten problem był przedmiotem jej obrad i że w tej sprawie on jednak nie protestował.
Pani komisarz zapowiedziała także, że istnieje już cały szereg propozycji KE jak np. dyrektywa o efektywności energetycznej, przygotowanych w oparciu o rygorystyczne ograniczenia wielkości emisji CO2 w UE i że spodziewa się przyjęcia tej dyrektywy już w czerwcu tego roku.
A więc wszystko wskazuje na to, że mimo naszego weta, KE będzie przygotowywała kolejne dyrektywy, które będą narzucały krajom członkowskim rygorystyczne ograniczenia w emisji CO2.
4. Niestety jak już kilkakrotnie pisałem Premier Donald Tusk w imię poprawności politycznej na początku swego urzędowania bo w grudniu 2008 roku, dał przysłowiowy palec Angeli Merkel i Nicolasowi Sarkozy i zgodził się na podpisanie paktu klimatyczno - energetycznego nakazującego ograniczenie emisji CO2 o 20% do roku 2020, a teraz bez żadnych ceregieli chcą już od nas wziąć rękę, a może nawet i więcej.
A przecież już taka redukcja emisji CO2 spowoduje w Polsce od 2013 roku znaczący wzrost cen energii elektrycznej i cieplnej, konieczność znacznego zwiększenia nakładów inwestycyjnych przez koncerny energetyczne (co także będzie miało wpływ na wzrost cen energii w przyszłości), a także znaczący wzrost kosztów wytwarzania w wielu energochłonnych branżach, co może oznaczać ich bankructwo.
Polityka ekipy Tuska doprowadziła więc niestety do kompletnej izolacji naszego kraju na forum unijnym w tak fundamentalnej dla Polski sprawie jaką jest polityka klimatyczno - energetyczna.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 2208
Wałęsa był „za a nawet przeciw”, Tusk jest za a po podpisaniu przeciw ;-)
polaczonego z zakazem eskploatacji gazu lupkowego, z totalna blokada tego antypolskiego nierzadu wykorzystania energii geotermicznej (nie watpie na rozkaz Niemiec, energia geotermiczna pozwalaby na redukcje CO2 przy ogrzewaniu domow) oznacza tylko jedno: Polska musi jak najszybciej wyjsc z Uni Europejskiej.
Dalszy pobyt jest samobojstwem, wpedzaniem Narodu w nedze polaczonego z likwidacja Polski.
Czy pan Kuzmiuk moze zaincjalizowac rachunek strat i zyskow Polski w okresie przystepowania (sic!) do Uni (wtedy Polska niszczyla wlasny przemysl; polskie towary byly dyskryminowane przez cla ochronne, polskie cla byly zniesione) i w czasie pobytu w Uni?
Jestem przekonany, ze Polska stracila w sumie, pod kreska okolo 200-300 mld euro.
Taka analiza okaze sie potrzebna w momencie wychodzenia z Uni. Niemcy beda probowali szantazowac Polska zadaniami finansowymi.
Trudno uznać weto Polski w tej sprawie, za akt odwagi. Jest to ratowanie resztek prestiżu rządu Tuska/jeśli go jeszcze ma?!/w opinii społecznej, jakie niebezpieczeństwo dla polskiej energetyki, niesie akceptacja postanowień paktu. Wiadomo chodzi o likwidację elektrowni węglowych, które o naszej energetyce stanowią, a na już, drastyczne podwyżki cen energii do 100%. I tylko jedno co ekipę Tuska ominie na naszym wewnętrznym podwórku, nie będzie oczerniania jej na miedzynarodowej arenie, przez opozycję. Przypomnę, że będąca ówczesną opozycją PO, nagonkę na śp.Lecha Kaczyńskiego stosowała każdorazowo, że ośmielał się
w trosce o nasz narodowy interes, podobne veta stosować. Na tym właśnie
polegała nikczemność PO i jego medialnej klaki, o czym nigdy nie wolno zapomnieć!?.
Kto sam siebie nie szanuje, nie szanują go inni. Kto nie jest twardym partnerem ale kundlem ten też nie jest szanowany.