1. Jeszcze nie przebrzmiały echa skandalu związanego z dwoma listami refundacyjnymi w końcu grudnia poprzedniego roku, protestami lekarzy i aptekarzy, które skutkowały realizacją recept na leki z pełną odpłatnością ze strony pacjentów, a już pojawiają się kolejne zagrożenia.
Kolejne grupy chorych przekonują się, że nowa ustawa lekowa, która miała być dla nich ulgą jest coraz większym utrapieniem i żeby dalej się leczyć muszą sięgać znacznie głębiej niż do tej pory do swoich portfeli.
Chodzi głównie o pełną odpłatność pacjentów za leki w sytuacji kiedy leki te są stosowane inaczej, niż to jest zapisane we wskazaniach rejestracyjnych. A zdarza się to w wielu jednostkach chorobowych.
2. Przypomnijmy tylko, że głównym celem ustawy refundacyjnej jak mówiła wiosną poprzedniego roku ówczesna minister zdrowia Ewa Kopacz miała być poprawa dostępności pacjentów do refundowanych leków, a także ukrócenie tzw. turystyki lekowej czyli wędrowania po aptekach aby szukać leków sprzedawanych w promocji, z rabatami czy różnorodnymi upustami.
Ustawa uchwalona w maju poprzedniego roku (i podpisana w czerwcu przez prezydenta Komorowskiego), miała jednak i cel ukryty przed opinią publiczną, a w szczególności przed ludźmi chorymi, mianowicie znaczące zmniejszenie środków finansowych przeznaczanych corocznie przez NFZ na refundację.
Środki te z roku na rok rosną i w roku 2011 wyniosły już ponad 20% całości wydatków NFZ, dlatego do ustawy wpisano 17% limit wydatków na leki refundowane, którego Fundusz nie będzie mógł przekroczyć.
Głównym instrumentem, który miał ograniczać wydatki na leki refundowane, był swoisty bat finansowy na lekarzy, w postaci zwrotu kwot nienależnej refundacji razem z odsetkami ustalonej przez kontrolerów NFZ.
Kontrole te mogłyby być przeprowadzane w ciągu 5 lat od daty wystawienia recepty, a kontrolowane miało być nie tylko uprawnienie pacjenta do leków refundowanych (a więc czy w momencie wizyty u lekarza był on ubezpieczony, a dokładnie czy miał opłaconą składkę zdrowotną) ale przede wszystkim czy przepisany pacjentowi lek podlega refundacji w danej jednostce chorobowej.
Teraz nowelizacją ustawy kontrole lekarzy przez NFZ zostały wprawdzie zniesione ale ciągle w ustawie znajdują się zapisy nakazujące lekarzowi przepisywanie z refundacją leku tylko w zastosowaniu w stosunku do jednostki chorobowej na którą lek został w Polsce zarejestrowany.
3. W lutym pojawił się jeszcze jeden poważny problem dotyczący tym razem refundacji leków podawanym chory m na nowotwory. Chodzi o leki zapobiegające gwałtownemu spadkowi odporności u chorych na nowotwory poddawanych chemioterapii.
Teraz niezależnie od tego czy taki lek jest podawany choremu w domu, w przychodni czy w szpitalu może być refundowany przez NFZ tylko w sytuacji kiedy spadek odporności u chorych już nastąpił.
Pacjenci narażeni są więc na różnego rodzaju dolegliwości, których można byłoby uniknąć jeżeli leki byłyby podawane, a nawet na komplikacje w procesie leczenia i w konsekwencji zagrożenie życia pacjenta.
4. Konieczna jest więc kolejna nowelizacja ustawy refundacyjnej, która zdaniem poprzedniej minister Kopacz i obecnego ministra Arłukowicza jest już w tej chwili doskonała i nie powinna być zmieniana.
Taki sposób postępowania kolejnych ministrów zdrowia wynika z myśli przewodniej ustawy lekowej czyli oszczędności na refundacji leków za wszelką cenę. I ten cel został osiągnięty.
Potwierdzają to wyliczenia IMS Health największej na świecie firmy specjalizującej się w dostarczaniu informacji i rozwiązań zarządczych dla przemysłu farmaceutycznego.
Ustaliła ona, że w wyniku wprowadzenia tej ustawy i związanej z nią listy refundacyjnej oszczędności NFZ rzeczywiście wyniosą ponad 1 mld zł z tego pacjenci zapłacą więcej niż do tej pory o około 300 mln zł (a ich dopłaty do leków wzrosną z obecnych 34 do 38%), a wydatki NFZ zmniejszą się o blisko 740 mln zł.
Będą to najwyższe dopłaty refundacyjne ze strony pacjentów w Unii Europejskiej ale kto by się w Platformie tym przejmował.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 1607
W pełni zgadzam się z opinią i wnioskami autora, mam tylko jedną uwagę gramatyczną, gdyż już pierwsze zdanie "zgrzyta": lista jest rodzaju żeńskiego - w liczbie mnogiej: dwie listy - dwiema listami. Gdyby to był list, to wtedy mówilibyśmy: dwoma listami. Pozdrawiam :)
...u lekarza mojej Mamy, do którego zgłaszam się systematycznie co miesiąc. Mama nie opuszcza łóżka, jest po amputacji jednej nogi z powodu zaburzeń ukrwienia, cierpi na cukrzycę i chorobę Alzheimera. Nawet w obrębie łóżka nie jest w stanie samodzielnie zmienić pozycji z powodu przykurczów i zaniku mięśni. Stan ten utrzymuje się ponad 2 lata. Od ponad 3 lat Mama otrzymuje lek p/zakrzepowy - heparynę. Do niedawna nie było kłopotów z jego zakupem. Dzisiaj lekarz i ja wspólnie analizowaliśmy zawarte w grubej książce wskazania do zastosowania tego leku, poszukując tego, które usprawiedliwi zakup preparatu po obniżonej cenie czyli częściowo zrefundowanego. Lekarz ze strachem w oczach wypisuje receptę, bo a nuż urzędnik NFZ w czasie kontroli, refundacji tej nie uzna! Potrzebujemy na miesiąc 30 dawek leku. Za 10 dawek tj. jedno opakowanie bez refundacji należałoby zapłacić ponad 100 złotych a miesięczna kuracja to ponad 300 złotych! A to tylko jeden lek!!! Co mają uczynić ludzie, którzy nie zapłacą 300 złotych, bo ich zwyczajnie na to nie stać a ich dolegliwość nie mieści się na liście wskazań do refundacji?! Nie podanie tego leku, po kilku dniach zakończyłoby się prawdopodobnie zatorowością płuc i poważnym zagrożeniem życia. Ze strachem myślę, że chaos z lekami to przemyślana i z premedytacją wprowadzona forma eutanazji!
Jest to partia nieludzka do bólu. Ale jest nadzieja, że jak niektórych zaboli, to wreszcie zrozumieją.