1. Po wczorajszym komunikacie ministra finansów dotyczących wykonania budżetu w okresie styczeń-listopad 2025 roku, jest już jasne, że w całym roku, zmieści się on w zaplanowanym deficycie budżetowym, który ma wynieść nie więcej niż 289 mld zł ,ale tylko dlatego, że nie zostanie zrealizowana duża cześć zaplanowanych wydatków budżetowych. Po 11 miesiącach 2025 roku dochody i wydatki budżetowe są zrealizowane na zatrważająco niskim poziomie, realizacja tych pierwszych wyniosła tylko 83, 1%, tych drugich 83,7%, co oznacza, że w całym roku jedne i drugie będą one wykonane na poziomie niewiele ponad 90%, a więc zabraknie do zaplanowanych ponad 50 mld zł dochodów i ponad 90 mld zł wydatków i to mimo przyzwoitego wzrostu gospodarczego, w I kw. wynoszącego 3,2 % PKB, w II kw. 3,4% PKB ,a w III kw. aż 3,8% PKB. Po tych 11. miesiącach deficyt budżetowy wynosi już blisko 245 mld zł w związku z tym jest on już blisko 3-krotnie wyższy, niż w całym roku 2023, ostatnim roku rządów Prawa i Sprawiedliwości ( wtedy wyniósł 84,7 mld zł).
2. Jak wynika z tego komunikatu ministra finansów, dochody budżetowe zostały zrealizowane na poziomie ponad 526 mld zł, a więc zaledwie 83,1 % planowanych w sytuacji kiedy upływ czasu wyniósł blisko 92% (a więc dochody budżetowe są aż o 9 pp, niższe niż upływ czasu). Z kolei wydatki zostały zrealizowane na poziomie blisko 771 mld zł, a więc tylko na poziomie 83,7 % planowanych (a więc wydatki budżetowe były z kolei o ponad 8 pp niższe, niż upływ czasu). W konsekwencji deficyt budżetowy, wyniósł jak już wspomniałem blisko 245 mld zł, a więc blisko 85% planowanego ,ale gdyby zrealizowano wydatki budżetowe zgodnie z upływem czasu, wyniósłby blisko 320 mld zł. Trzeba oczywiście zaznaczyć, że wprawdzie poziom realizacji zarówno dochodów jak i wydatków, często nie pokrywa się z upływem czasu w roku budżetowym, ale już teraz po upływie 11 miesięcy roku, widać wyraźnie, wręcz dramatycznie „rozjeżdżanie się” jednych i drugich.
3. Gdyby w grudniu realizacja budżetu przebiegała podobnie jak do tej pory, to do ich zrealizowania na zaplanowanym poziomie, zabrakłoby, aż ponad 50 mld zł (dochody budżetowe zostałyby zaplanowane na poziomie 633 mld zł). Z zaplanowanego poziomu dochodów wynika bowiem, że w każdym miesiącu powinno wpływać do budżetu średnio po 53 mld zł, czyli po 11 miesiącach, powinny być na poziomie ponad 583 mld zł, a jest 57 mld zł wpływów mniej ( tylko 526 mld zł). Z kolei mimo tego, że wydatki są realizowane znacznie wolniej niż planowano i wyniosły ponad 771mld zł ( a powinny wynieść ponad 840 mld zł), to deficyt budżetowy wyniósł już ponad 245 mld zł, czyli blisko 85 % planowanej wielkości na cały rok. Gdyby więc dochody budżetowe były realizowane jak do tej pory, a wydatki zostały zrealizowane w zaplanowanej wysokości, czyli 921 mld zł, to deficyt budżetowy wyniósłby, nie jak zaplanowano 289 mld zł, tylko sięgnąłby wręcz astronomicznej wysokości ponad 360 mld zł.
4. Ta dramatyczna sytuacja związana z realizacją dochodów budżetowych po 11. miesiącach tego roku, a w szczególności tych o charakterze podatkowym w stosunku do upływu czasu, w najwyższym stopniu powinna niepokoić ministra finansów i jego zastępcę, będącego przecież zwierzchnikiem Krajowej Administracji Skarbowej. Ten niepokój o słabnące dochody budżetowe od miesięcy wyraża szefowa największego związku zawodowego pracowników KAS, która otwarcie na portalu X wielokrotnie pisała o powrocie mafii vatowskich. Zaniepokojenie powinno być także związane z faktem, że przecież, jak już wspomniałem, mamy do czynienia z przyzwoitym wzrostem gospodarczym, który po 3. kwartałach wyraźnie przekroczył 3% PKB (najprawdopodobniej w całym roku wyniesie ok. 3,4% PKB). Mówiąc wprost, po upływie 11. miesięcy w wykonaniu budżetu, nie widać związku pomiędzy wyraźnym wzrostem gospodarczym, a wzrostem dochodów budżetowych, w tym w szczególności tych o charakterze podatkowym.
5. Ministerstwo finansów wprawdzie ciągle porównuje tegoroczne dane dotyczące dochodów i wydatków budżetowych z tymi z roku ubiegłego i w związku z tym cieszy się ich wzrostami, ale oczywistym jest, że powinny być one odnoszone do wielkości planowanych, bo tylko wtedy można się zorientować czy budżet ma szansę na pełną realizację. Takiego odniesienia w analizie ministra finansów z oczywistych względów nie ma, bo już od półrocza jasne stałoby się, że nie ma szans na realizację budżetu w takim kształcie jak go zaplanowano. Wszystko wskazuje na to ,że zabraknie nawet ponad 50 mld zł dochodów i w tej sytuacji nie ma szans na pełną realizację wydatków, przy czym nie jest jeszcze jasne w jakich częściach budżetu minister dokonana cięć wydatków. Już od połowy roku wyraźnie widać wręcz dramatyczny „rozjazd” dochodów i wydatków budżetowych, co skutkuje tym ,że deficyt budżetowy po 11. miesiącach jest już ponad blisko 3-krotnie wyższy, niż całoroczny deficyt w 2023 roku, ostatnim roku rządów Prawa i Sprawiedliwości. To jest już drugi rok realizacji budżetów przez koalicję 13 grudnia , w 2024 roku zabrakło ponad 56 mld zł , a w tym ponad 50 mld zł w stosunku do tych planowanych i to mimo przyzwoitego wzrostu gospodarczego. Przyczyną tego stanu rzeczy, powtórzmy to jeszcze raz, jest polityczne przyzwolenie tej ekipy rządowej na niepłacenie podatków, głównie VAT i CIT, przez jak to się określa w publicystyce „ przez bliskich i znajomych królika”.