Po ostatnich przebojach związanych z wizytą prezydenta Nawrockiego w Białym Domu oraz po serii żenujących występów internetowych ministra Sikorskiego próbującego przykryć fakt uznania go, oraz premiera Tuska za persona non grata w Waszyngtonie - niektórzy komentatorzy internetowi zaczęli odgrzewać stare powiedzenia Władysława Bartoszewskiego o dyplomatołkach - i używać go w odniesieniu do premiera oraz szefa MSZ.
Protestujemy. Nie można ich tak nazywać. To określenie nie oddaje istoty rzeczy.
Obaj panowie: Sikorski i Tusk — są wprawdzie mentalnie na poziomie gimnazjalisty, ale nie są bynajmniej jakimiś tam zwykłymi dyplomatołkami - tylko: Wielkimi Dyplomatołami.
Howgh.
😄
"Wielkimi Dyplomatołami"
A można pójść dalej i nazywać ich prosto Ma-tołami. Wiadomo, że profesor Bartoszewski, skądinąd dziarski staruszek w okularkach, nazywany był kurtuazyjnie profesorem, choć żadnego dyplomu nie miał. Więc nie dyplom, a chęć spora zrobi z ciebie profesora.
PS. Prości ludzie mówią po prostu i nie ma w tej ich prostocie wielkiej filozofii od Spinozy, czy Spinellego :)
Chyba nawet nie dyplomatoły, a już na pewno nie dyplomatołki .Ciekaw co obecnie zażywa się w GW skoro Czuchnowski grzmi pod dyktando Tuska,że,,Amerykanie w tym głowa panstwa będą ściagani w Polsce za złamanie polskiej ustawy o ochronie informacji niejawnych i ryzykują 5 lat odsiadki. Czyli prezydent Trump zapakowany w kajdanki zespolone będzie więźniem Tuska jeśli tylko przekroczy granicę? A może Czuchnowski i właściciel wypchanego krokodyla aresztują go w Stanach na ulubionym przez Sikorskiego trawniku przed Białym Domem?