Jakow Jurowski był żydowskim ateistą. Urodził się w Rosji i przeniósł się do Niemiec. Następnie, podobnie jak wielu innych Żydów urodzonych w Rosji i mieszkających w Niemczech, takich jak Trocki, wrócił do Rosji na rewolucję bolszewicką. Czeka była wewnętrznym organem bolszewików odpowiedzialnym za przeprowadzanie masakr. Później sprawy wymknęły mu się spod kontroli. Córka Jurowskiego została zesłana do gułagu przez Stalina za wspieranie jego rywala, Lwa „Trockiego” Bronsteina. Jurowski zmarł wkrótce potem, co wywołało spekulacje, że Stalin kazał go otruć
W nocy z 16 na 17 lipca 1918 roku rodzina Romanowów, car Mikołaj II, jego żona Aleksandra, ich pięcioro dzieci i wierni słudzy zostali zamordowani w piwnicy Domu Ipatiewa przez bolszewicki pluton egzekucyjny pod dowództwem Jakowa Jurowskiego.
Akt był brutalny, chaotyczny i celowo zaplanowany, by unicestwić nie tylko królewski ród, ale także symbol starego świata. Jurowski osobiście strzelił Mikołajowi w głowę i nakazał zabić pozostałych. Po egzekucji pomógł oszpecić ciała kwasem siarkowym i próbował ukryć je w lesie. Choć później awansował w systemie sowieckim, cierpiał na chroniczne problemy żołądkowe i bezsenność. Zmarł w 1938 roku nie od kul, ale z powodu krwawiącego wrzodu, prześladując go do końca życia. Grigorij Nikulin, kolejny strzelec, żył jeszcze kilka lat i zeznawał o egzekucji, nie okazując skruchy. Ostatecznie zmarł w podejrzanych okolicznościach podczas stalinowskich czystek, gdy reżim sowiecki zaczął pożerać nawet swoich najwierniejszych egzekutorów.
Piotr Jermakow, człowiek znany ze swojego okrucieństwa, brał udział w zabójstwach z niemal sadystycznym entuzjazmem. Później chwalił się, że dźgał córki bagnetami i rabował ich ciała. Wyklęty przez rówieśników i porzucony przez partię, upił się na umór i zmarł w hańbie w 1952 roku, złamany i zapomniany. Michaił Miedwiediew, który również oddał strzały tej nocy, próbował później zdystansować się od tego czynu. Choć dożył lat 60., wydarzenie to głęboko go poruszyło i przez większość życia próbował usprawiedliwiać lub tłumaczyć swoją rolę. Jego syn później go bronił, ale historia pozostała mniej wyrozumiała. Inni zaangażowani w tę sprawę strażnicy albo zniknęli w chaosie rosyjskiej wojny domowej, albo zmarli anonimowo w stalinowskim terrorze. Niektórzy zostali straceni, inni zmarli z powodu alkoholizmu lub chorób psychicznych, a nieliczni próbowali zmienić swoje role, gdy stało się jasne, że historia ich surowo osądzi.
Choć żaden formalny sąd nie osądził tych mężczyzn, ich losy sugerują, że sprawiedliwość nadeszła w cichszy, bardziej osobisty sposób – poprzez chorobę, poczucie winy, hańbę i ostateczny upadek świata, który pomogli stworzyć. Dziedzictwo kata Romanowów to nie triumf, lecz rozkład, samotność i rodzaj śmierci, która żyje w człowieku na długo, zanim ciało się podda.