Pod rządami Tuska gospodarka zwalnia

Według szybkiego szacunku produkt krajowy brutto (PKB) niewyrównany sezonowo w 3 kwartale br. zwiększył realnie się o 2,7% rok do roku, poinformował GUS. Jednak realny PKB wyrównany sezonowo (w cenach stałych przy roku odniesienia 2020) zmniejszył się w III kw. br. o 0,2% w porównaniu z poprzednim kwartałem, choć był nieco wyższy niż przed rokiem, ale tylko o 1,7%.
Jak skomentowali eksperci z PKO Banku Polskiego „Szczegóły składowych PKB poznamy pod koniec listopada, ale już teraz dane miesięczne wskazują, że źródłem słabości może być konsumpcja. Dynamika sprzedaży detalicznej w 3q24 znacznie wyhamowała. Dane Eurostatu (za lipiec i sierpień) oraz z transakcji kartowych pokazują, że wzrost aktywności w usługach, po mocnym początku kwartału, spowolnił na jego końcu. Na konsumpcję negatywnie wpłynął również wzrost inflacji, co odbiło się nie tylko na wydatkach, ale także na nastrojach. Realny wzrost wynagrodzeń wyhamował z 12,2% r/r do 9,0% r/r”.
Z kolei, w ostatnim wywiadzie dla naszego portalu filarybiznesu.pl Jakub Rybacki z Polskiego Instytutu Ekonomicznego zauważył m.in., że w III kwartale br. „na pewno mocno w dół na wzroście naszego PKB ciążył także słaby poziom inwestycji. W tym przypadku IV kwartał br. przyniesie niewielką poprawę. Mamy też (...)słaby eksport. I w tym przypadku trudno szukać jakiegoś jasnego sygnału świadczącego o możliwości poprawy”.
Tak czy inaczej zapowiadane od miesięcy przez obecną ekipę rządzącą przyspieszenie gospodarcze coraz mniej ma wspólnego z rzeczywistością. Bodaj najbardziej widocznym przejawem obecnego „rozwoju” gospodarki jest coraz bardziej rosnący deficyt budżetowy o rozmiarach nieznanych - przynajmniej od 1989 roku.
Otóż według znowelizowanej ostatnio wersji tegorocznego budżetu deficyt zwiększy się z planowanych wstępnie 184 mld zł do aż 240,3 mld zł. Tym samym tegoroczny deficyt będzie prawie 3-krotnie wyższy niż w ub. roku i sięgnie poziomu 5,7% PKB.
Niestety to nie koniec złych wiadomości o naszej gospodarce po prawie roku funkcjonowania obecnie rządzącej koalicji PO, Trzeciej Drogi, PSL i Lewicy. Otóż, według danych GUS,  w I-III kwartałach br. eksport wyrażony w dolarach, jak i w euro spadł o 1,8% w porównaniu z pierwszymi trzema kwartałami ub. roku (wartość eksportu w tym samym okresie wyrażona w złotych spadła r/r aż o 7,7%).
Ponadto w III kwartale br. odnotowano 85 341 rejestracji nowych firm, tj. o 1,0% mniej niż w III kw. ub. roku oraz 104 upadłości, tj. o 19,5% więcej niż w III kwartale ub.r.
Co więcej, w jednym ze swoich ostatnich tekstów w Gazecie Polskiej wymieniałem wśród najpoważniejszych przyczyn kiepskiego stanu naszej gospodarki następujące:

  • inflacja, zwiększająca się od połowy br. w wyniku częściowego odmrożenia od lipca cen na nośniki energii i wcześniejszej podwyżki VAT (z 0 do 5%) na artykuły żywnościowe;
  • nagły spadek sprzedaży detalicznej (wielkości konsumpcji) od września br.;
  • tolerowanie mafii VAT-owskich przez obecne kierownictwo służb skarbowych;
  • porzucenie (bądź ich odsunięcie w czasie, lub głębokie modyfikacje w ich programie inwestycyjnym) największych inwestycji, takich jak CPK, port kontenerowy w Świnoujściu, elektrownie jądrowe, czy udrożnienie Odry i dostosowanie jej do przewozów towarowych itd.;
  • poważne spadki przychodów i zysków naszych największych spółek Skarbu Państwa.

Spektakularnym przykładem tego ostatniego zjawiska są wyniki finansowe naszego największego koncernu - Orlenu. Jego zysk netto za trzy kwartały tego roku wyniósł ponad 3,01 mld zł i - uwaga! - był niższy o ponad 17,03 mld zł w porównaniu z tym samym okresem ubiegłego roku. Z kolei w przypadku Grupy Energa w I-III kwartałach br. osiągnęła 0,9 mld zł zysku netto przy przychodach sięgających 16,8 mld zł. Oznacza to, że jej wynik netto był niższy aż o 44 proc. niż rok temu, a przychody były mniejsze o 14 proc.
Wszystkie wymienione wyżej przykłady dobitnie pokazują, jak „sprawnie” funkcjonuje nasza gospodarka pod obecnymi rządami. Możliwe, że w przyszłym roku nastąpi (raczej nieznaczna) poprawa jej wyników. Czy będzie jednak ona wystarczająca, na miarę ambicji Polaków, którzy chcą już w pełni osiągnąć poziom dobrobytu, jakim od dawna cieszy się Zachód?