Palę Warszawę
Bruno Jasieński już onegdaj spalił Paryż
Ręce mnie świerzbią - więc na dobrą sprawę
Nie będę palił wiosek - żagiew niosę
Jak coś spopielić - to chociażby tę - Warszawę!
Gdzie niebo szpili ta strzykawa od Stalina
Tu zło się rodzi tu dojrzewa i buzuje
I nie ma złudzeń - nasze zło - nie cudze
Co niedorzeczne Wisły trując penetruje.
Czy może stary człowiek - morze ognia rzeczywistnić?
Chodźcie tu chłopcy & dziewczynki z zapałkami
Tu trzeba siarki & fosforu do oporu
Tu ręka sięga po amonit i dynamit.
Coś skwierczy - to „patriota” albo szaszłyk
W przełyku Wiejskiej dym dusić już poczyna
Cień szubienicy z insurekcji znów w projekcji
Za grill ciągnący się od Moskwy do Berlina.
Nie ma litości dla pazernych sukinsynów
Co kordon sanitarny wykupili wokół stolców
Żyć tu katorga - to nie naród a już - horda
W horyzont wpisać łunę w końcu końców.
Zostają zgliszcza acz oczyszcza święty ogień
Gdy z iskry sens całości dobyć muszę
Rydwanem żaru jadę - nie Neron tu przykładem
Czas wybrać między piromanem a Prometeuszem.
Sztandar pożogi niech łopoce ponad Wisłą
Tu się rozpocznie nowe naszej ziemi
I w przepowiedniach jest zawarte wszystko
By Polska odrodziła się jak Feniks.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 561
Tadeuszu! Profetycznie, ale żar-liwie...