Jutro zaczyna się pierwsze posiedzenie nowo wybranego Sejmu . Piszę "nowo wybranego", mimo, że od wyborów minęły już ponad cztery tygodnie. W tym okresie panowało w Polsce swoiste "innterregnum". Parlamentu nie było w ogóle, bo stary się rozwiązał, a nowi posłowie jeszcze nie złożyli ślubowania. Jedynie Grzegorz Schetyna wykorzystał swoją dawną funkcję marszałka Sejmu, by wygasić mandaty posłom PiS, Barskiemu i Święczkowskiemu. Premier Tusk, jego rząd i wszyscy ministrowie gdzieś zniknęli, a prezydent Komorowski pojawił się tylko raz, by oświadczyć, że awaria Boeinga na Okęciu, która omal nie skończyła się straszliwą katastrofą, jest dowodem na dobre funkcjonowanie systemu państwowego.
Rzeczą zastanawiającą jest to, że sytuacja taka uznana została za zupełnie normalną. Spory europejski kraj przez cztery tygodnie nie miał żadnych funkcjonujących demokratycznych władz i nic się nie stało. Od czasu do czasu jakaś gazeta zapytywała "gdzie jest premier?" i to wszystko. W poważnych państwach wygląda to zwykle inaczej. W 1988 roku na wiosnę byłam we Francji. Odbywały się tam akurat wybory, w których zwyciężył rządzący uprzednio Francois Mitterand. Po dwóch dniach był już nowy rząd. U nas pojawiają się głosy, że nowych ministrów poznamy dopiero w grudniu lub styczniu. To przewlekanie ma wynikać z konfliktu miedzy Tuskiem, a Schetyną. Media żyją jednak rozłamem w opozycyjnym PiS, pisząc nieustannie o wyrzuconych z tej partii Ziobrze, Kurskim i Cymańskim.
O tym, co naprawdę dzieje się na szczytach władzy w Polsce i jakie mogą być ewentualnie tego konsekwencje dowiadujemy się z wypowiedzi Janusza Palikota i Romana Giertycha. Ten ostatni tydzień temu udzielił wywiadu "Uważam Rze", w którym stwierdził, ze gdyby przewaga PO nad PiS była nieco mniejsza i niemożliwa byłaby koalicja rządowa PO-PSL, to premierem byłby Schetyna /z poparciem Komorowskiego/, a koalicję tworzyłyby PO, SLD oraz Ruch Palikota /wywiad ten jest /TUTAJ//. Tezę tę potwierdził sam Palikot w dzisiejszym wywiadzie w "Polsce The Times" /TUTAJ/, twierdząc ponadto, ze Ziobro oraz Schetyna mogą utworzyć własne kluby w Sejmie i zawrzeć sojusz, co mogłoby spowodować, iż nie sposób byłoby utworzyć rządu bez nich. Wczoraj natomiast Palikot w "Faktach po Faktach" TVN24 powiedział,że po rozłamie w PiS "Tuskowi świat się zawalił", bo bycie wyłącznie "AntyPiS-em" już nie wystarcza i Tusk może zostać zastąpiony kim innym /patrz /TUTAJ//.
Widać więc jasno, iż opisane powyżej "interregnum" zawdzięczamy walce o władzę miedzy Tuskiem, a siłami skupionymi wokół dawnej Unii Wolności, Komorowskiego, SLD, Kwaśniewskiego i Michnika. Może to być także efekt znanego konfliktu między tajnymi służbami związanym z wojskiem /Komorowski/, a cywilnymi /Bondaryk, Czempiński, Tusk/. Wydaje się także, iż demokratycznie wybrane władze państw UE w ogóle tracą na znaczeniu. Naciski Francji i Niemiec zmusiły ostatnio do ustąpienia premiera Słowacji, Papandreu w Grecji musiał odwołać zapowiedziane referendum, zgodzić się na rząd koalicyjny i zrezygnować z bycia premierem, a dzisiejsza prasa donosi o rychłej dymisji premiera Włoch Silvio Berlusconiego. Europejska demokracja zamienia się w atrapę.
Nie jest więc jasne, kto naprawdę będzie rządził w Polsce. Nawet jeśli Tusk wygra obecne starcie, jego władza prawdopodobnie nie okaże się trwała lub może on stać się tylko marionetką w rękach zakulisowych sil, polskich i zagranicznych.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 3104
Jedno z przewidywań Palikota opisanych w notce już się sprawdziło. Dziś podano, ze powstał klub parlamentarny "Solidarna Polska" pod kierownictwem Mularczyka, liczący 16 posłów i jednego senatora, a zrzeszający zwolenników Ziobry, Kurskiego i Cymańskiego. Szczegóły - /TUTAJ/.
Jak nic nie robią to niczego nie zepsują. Dać im urlop na najblizsze cztery lata a może trochę odetchniemy. Czy sejm poprzedniej kadencji zrobił coś sensownego? A może rząd? Za co się nie wezmą, to sp...olą. To już lepiej niech grają w piłkę na Orlikach.
Niestety, politycy SĄ czasem potrzebni. Sztorm idzie.
o możliwości powstania koalicji przyszłych klubów Schetyny i Ziobry.Czy taki scenariusz nie powstał już aby w Brukseli i przy udziale Migalskiego,który niejednokrotnie na swoich blogach komplementował Schetynę i napomykał o poparciu dla niego.Wtedy wydawalo mi sie to odlotem fruwającego ornitologa.dziś juz patrzę na to inaczej.Zastanawia mnie też olbrzymia wiedza Palikota okołowyborcza i niby trafne rokowania świadczące o umocowaniu w służbach specjalnych pociagających za wyborcze sznurki.
No cóż, pierwsza część przepowiedni Palikota się już sprawdziła i klub Ziobry /a właściwie Mularczyka/ powstał. W najbliższych dniach przekonamy się, co zrobi Schetyna. Jedno jest jasne. Zaczynająca się dziś kadencja nie może być powtórzeniem poprzedniej. Nie tylko dlatego, że pojawił się Palikot, ale i dlatego, iż coraz większa część elektoratu ma dość zabetonowanej sceny politycznej. Cztery partie obecne w poprzednim Sejmie straciły łącznie ponad 20% wyborców. Teraz jest najlepszy czas na eksperymenty i próby zmian, bo do najbliższych wyborów /do europarlamentu/ jeszcze dwa lata. Jeśli nawet kryzys wymusi przedterminowe wybory, to nie wcześniej niż za 10 miesięcy. Jest trochę czasu na "zabawy w piaskownicy".