Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Muzeum i podręcznik za poparcie Berlina ws. NATO?
Wysłane przez ryszard czarnecki w 03-01-2009 [20:15]
A od pomysłu owego polsko-niemieckiego muzeum odciął się dziś, delikatnie, acz stanowczo minister kultury Zdrojewski (w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej")... ***Dziś upływa równo 70. rocznica śmierci jednego z architektów niepodległej Polski - II Rzeczpospolitej, Romana Dmowskiego. Niesłusznie przez dziesiątki lat przemilczany, był ideowym przywódcą obozu politycznego najbardziej gnębionego i przez Niemców i potem, przez komunistów. Mimo nieraz kontrowersyjnych - z dzisiejszej perspektywy - poglądów zasłużył na uznanie Polaków. Wciąż aktualne jest jego stwierdzenie: "Jestem Polakiem - więc mam obowiązki polskie"... ***Obejrzałem film Juliusza Machulskiego "Ile waży koń trojański?". Przepadałem za filmami Machulskiego-juniora. "Vabank", "Vabank 2", oczywiście "Seksmisja", wreszcie świetny "Vinci" - to filmy, które ogląda się więcej niż raz i zawsze chętnie wraca. Tymczasem "Koń..." to przykra porażka, tym bardziej rozczarowująca, że to rzecz jednego z moich ulubionych reżyserów. Fabuła jak fabuła, ale nachalne agitatorstwo musi mieć swoje granice. Wykpiwanie PRL to zbożne zadanie i warto to robić, ale już uprawianie kina dworskiego poprzez ukazywanie młodego, gniewnego Donka Tuska, który rozgoryczony życiem w komunie chce emigrować z żoną "Małgosią i (synem) Maćkiem" to już żenada.
Rozumiem, że film otrzymał dotację Instytutu Sztuki Filmowej, czyli instytucji w praktyce rządowej, ale to podlizywanie się władzy pachnie... właśnie PRL. Tyle, że na pewno nie kinem moralnego niepokoju. W Rosji twórcy też kochają Putina, ale swą miłość do władzy potrafią wyrazić w rękawiczkach. U nas wielki Machulski, jaka szkoda, zrobił władzy dobrze, ale "na żywca". Teraz pora na pomnik Donalda Tuska. Socrealizm wraca.
Pytanie dnia: czy zaskakujący - także dla rządu - pomysł ministra Sikorskiego, powołania muzeum stosunków polsko-niemieckich, tak jak jego wcześniejsze poparcie dla kontrowersyjnego projektu wspólnego, polsko-niemieckiego podręcznika historii nie wynika czasem z chęci uzyskania pomocy ze strony Berlina dla jego starań o stanowisko sekretarza generalnego NATO?