Porozumienie na szczycie w Brukseli desygnowało bilion euro na ratowanie się z kryzysu nominalnie zwanego „greckim”, ale który tak naprawdę jest kryzysem, a raczej plajtą nie tylko waluty „euro”, ale całego systemu rządzenia gospodarką UE.
Utrzymywanie kosztownych przywilejów wybranych kosztem niedostatku innych musiało doprowadzić do tego stanu.
Chwilowa euforia i zwyżka giełdowa wkrótce się ostudzi po skonsumowaniu zastrzyku finansowego, który de facto jest niczym innym jak tylko placebo. Powstaje bowiem pytanie gdzie realnie powstał ów bilion i jakie walory za nim stoją?
Żyjemy w obłąkanym świecie który składa się jakby z kilku warstw funkcjonujących na zupełnie odrębnych zasadach.
Pierwszą warstwą jest gospodarka realna w której ciężkim trudem, ale też i przedsiębiorczością i innowacyjnością wypracowuje się określone wartości które można wyrazić w pieniądzu mającym pokrycie w realnych dobrach.
Ten świat posługuje się kryterium wartości pracy, lub wartością dóbr skrajnej użyteczności. A ceny w nim kształtują się zawsze w zależności od kosztów wytworzenia plus ewentualna premia za innowacyjność w różnej postaci.
W ten świat wdarła się dywersja w postaci tolerowanego wbrew wszelkim umowom międzynarodowym monopolu naftowego. Można bez wielkiej przesady stwierdzić że dobrobyt krajów rozwiniętych został osiągnięty zawdzięczając niskim cenom ropy naftowej, które wprawdzie rosły, ale w proporcji do wzrostu innych cen i stanowiły stały składnik kosztów wytwarzania. W roku 1973 spisek monopolistyczny zwany „Opec” zastosował bezkarnie bez żadnego logicznego uzasadnienia skokowy wzrost ceny ropy bez żadnej reakcji ze strony największych potęg światowych będących też największymi importerami. Powód mógł być tylko jeden, wielkie korporacje naftowe zwane czterema czy siedmioma siostrami zwęszyły w tym / a może i wywołały/ wielki interes i znalazły właściwe środki na przekonanie odpowiednich władz.
Szok z 1973 roku okazał się jednak dopiero wstępem do ciosu jaki został całemu światu zadany w 2005 roku kiedy to ceny ropy z poziomu 25 USD za baryłkę poszybowały nawet do 140 USD, ażeby na dzień dzisiejszy osiągnąć „umiarkowany” poziom stukilkunastu dolarów. W stanie faktycznym nic się nie zmieniło zarówno popyt jak i produkcja pozostały na tym samym poziomie. Tłumaczenia zaburzeniami politycznymi i wojennymi w strefie wydobycia ropy są o tyle nietrafne o ile zachodzi rozbieżność dat konfliktów na Bliskim Wschodzie i zwyżek cen ropy. Zresztą, jak nie trudno zauważyć nie nastąpiły w tym czasie żadne istotne zmiany w poziomie produkcji, odwrotnie mamy do czynienia ze stałym umiarkowanym wzrostem produkcji.
Na świecie jest sporo różnych produktów których surowce znajdują się w gestii określonych krajów, jednak ani w stali, ani w miedzi, ani w innych produktach nie zostały stworzone monopolistyczne układy dyktujące ceny według swego widzi mi się. Niestety państwa i międzynarodowe układy gospodarcze nie reagują na fakt że ceny ropy w odróżnieniu od innych produktów nie mają nic wspólnego z poziomem kosztów wytworzenia. Odwrotnie rządy niemal wszystkich państw przyłączyły się do grabieży ze strony krajów wydobywczych w których pobiera się drakońskie opłaty za samo prawo wydobycia i stosują wymyślny system obdzierania nabywców począwszy od akcyzy, opłaty „paliwowej” po VAT. W sumie w Polsce w cenie materiałów pędnych i innych produktów naftowych właściwe koszty wytworzenia i dystrybucji partycypują poniżej 50 %.
Wespazjańskie podejście do tego problemu grozi samobójstwem gospodarczym nie mówiąc już o napychaniu pieniędzmi kieszeni tym którzy grożą zamachem na cały świat. Najwyraźniej dostarcza się sprawcom powroza na którym nas ma powiesić.
Za produkty ropy naftowej świat płaci dziś około 4 bilionów dolarów czyli przynajmniej o 2 biliony powyżej jakiejkolwiek rozsądnej ceny. Jest to dostateczny poziom ażeby zachwiać światową gospodarką.
Okazuje się jednak że są jeszcze większe zagrożenia wynikające z perfidnego systemu finansowego który po Bretton Woods opanował świat. Produkcja pieniądza który przecież jest takim samym towarem jak i inne i powinien podlegać określonym rygorom, jak na przykład produkcja butów, których nie wyprodukuję więcej aniżeli mamy w dyspozycji surowca i mocy wytwórczej. Dla pieniądza który ostatecznie jest niczym innym jak równoważnikiem dóbr takim warunkiem jest pokrycie w określonych dobrach. Tymczasem po zaniechaniu parytetu złota okazało się że – hulaj dusza, piekła nie ma – i każdy kto tylko może produkuje pieniądze, robią to państwa korzystające z przywileju emisji, ale też i banki i różne instytucje finansowe mnożąc sztucznie dochody. Pisałem o tym w „Niezależnej” w art. „Remedium na kryzys” z 23 sierpnia tego roku. Na przykładzie ostatniej decyzji brukselskiej można zadać pytanie: - skąd się wzięło owe bilion euro przeznaczone na ratowanie od pogłębienia kryzysu w UE, Przecież są to pieniądze wymyślone, tylko że zostały ulokowane w bankach, które zresztą ponoszą przynajmniej część winy za powstałą sytuację i muszą być puszczone w ruch, gdyż banki nie zarabiają na pieniądzach leżących bez jakiegokolwiek zaangażowania. Możemy się spodziewać że efektem takiej sytuacji będzie mnożenie obligacji państwowych, samorządowych i Bóg wie jakich, które w konsekwencji będziemy musieli spłacać. Mamy zatem typowy circulos vitiosus, a w konsekwencji nieustający zamach na nasze kieszenie, aż do całkowitego opróżnienia i następnej katastrofy.
Przeżyliśmy coś podobnego za rządów Rakowskiego, który swoje własne niegodziwości przerzucił na biednych obywateli PRL.
Ciekawe, ale nikt w Brukseli ani przez chwilę nie zastanowił się nad tym kto ponosi winę za istniejący stan rzeczy, ani też nad jakąkolwiek próbą dokonania zmian w systemie gospodarowania. Obawiam się że ze wszystkich nieszczęść spotykających nas ze strony władców UE to jest najgorsze, nie miejmy złudzeń że dokładaniem pieniędzy do straconego interesu cokolwiek się uratuje.
W swoim czasie kanclerz szwedzki Oxienstierna wysyłając syna na jakąś ważną konferencję międzynarodową pouczał go: - zobaczysz synu jacy durnie rządzą światem. Ja powiem, że jest jeszcze gorzej - bo to nie tylko durnie, ale małe tchórzliwe ludziki służące wydrwigroszom oszukującym cały świat.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 2562
To nie durnie rzadza swiatem - swiatem [ czytaj ciemniakami i durniami ] rzadza sukinsyny z forsa poprzez swinskie media. To byloby na tyle.