Anatomia marnotrawstwa - JKM i Leszek Szymowski

  Dzisiaj /21.10.2011/  o godz 18:00 odbył się w restauracji Jazzownia Liberalna /na rogu Jezuickiej i Rynku Starego Miasta w Warszawie/ panel z Januszem Korwin-Mikkem i redaktorem Leszkiem Szymowskim poświęcony promocji książki tego ostatniego p.t. "Imperium marnotrawstwa".  Obecnych było około 30 osób.  Spotkanie zorganizowało Stowarzyszenie KOliber.  Na wstępie red. Leszek Szymowski opowiedział, skąd wziął się pomysł napisania takiej pracy.  Otóż po opublikowaniu przez niego książki "Zamach w Smoleńsku" stał się on obiektem zainteresowania służb specjalnych, które zaczęły go inwigilować, uniemożliwiając tym samym prowadzenie dziennikarskich śledztw.  Wtedy Szymowski zainteresował się, co dzieje się z pieniędzmi, które Polacy płaca Państwu Polskiemu w charakterze podatków oraz innych danin.  Rozesłał po różnych instytucjach kwestionariusz złożony z 36 pytań.  Jak stwierdził był /po otrzymaniu odpowiedzi/ przerażony ujawnioną w ten sposób skalą trwonienia funduszy publicznych.  Napisał więc 142-stronicową książkę "Imperium marnotrawstwa"
  Głównymi  metodami wyrzucania pieniędzy w błoto są: rozrost biurokracji, zalew idiotycznych przepisów oraz tworzenie nikomu niepotrzebnych instytucji.  Dla przykładu same Ochotnicze Hufce Pracy kosztują rocznie 478 milionów złotych.  W ciągu 20 lat III RP ZUS roztrwonił 5,7 bln złotych, czyli czternaście rocznych budżetów państwa, a obecnie bankrutuje. Po red Szymowskim głos zabrał Janusz Korwin-Mikke mówiąc, iż w książce jest mowa tylko o tym, co zmarnowano lub rozkradziono.  Największe straty jakie powoduje socjalistyczna /w szczególności eurosocjalistyczna/ gospodarka, to te których nie widać , powstałe na skutek ograniczenia przedsiębiorczości i kreatywności ludzi.  Powołał się na myśli Machajskiego /ps. Wolski/ i Dżilasa, piszących, że celem socjalizmu było dostarczanie posad dla inteligenckich nieudaczników.  Podkreślał, iż w zdrowej gospodarce centralną postacią powinien być konsument, a nie robotnik, czy producent, ważny jest import, a nie eksport, a wszystko regulować powinien wolny rynek, a nie urzędnicy.
  Przyszedł następnie czas na pytania z sali.  Jeden z panów zapytał, czy marnotrawstwo zmniejszyło się po wejściu Polski do UE?  Red. Szymowski odparł, że wręcz przeciwnie - wielokrotnie się ono zwiększyło z powodu procedur przyznawania dotacji unijnych i kontrolowania wypełniania dyrektyw Unii.  Na pytania o ZUS i służbę zdrowie odparł, że taniej byłoby emerytom przyznać talony na darmowe leczenie w prywatnych szpitalach niż utrzymywać armię urzędników.  Ja zapytałam o zmowy cenowe i podałam przykład Somalii, gdzie państwo się rozpadło, ale nie nastąpił wolnorynkowy raj, tylko władzę przejęli lokalni watażkowie.  Uzyskałam jednak dość wymijające odpowiedzi.  JKM stwierdził tylko, iż państwo powinno być małe, lecz silne.
  Jedna z pań zapytał : co dalej z Polską?  Leszek Szymowski uważa, że na jakiekolwiek reformy jest już za późno i przewiduje, iż za 10-12 miesięcy, a najdalej za półtora roku cały system zbankrutuje.  JKM dodał, że bankructwo czeka całą UE i to wszystkie państwa na raz, bo te silniejsze przekazują fundusze słabszym i wszystkie razem idą na dno.  Zapytany, czy potem władzy nie przejmą n.p. anarchiści, odparł, że anarchiści mogą rządzić tylko gdy mają pieniądze.  Może być parę lat zamętu, ale potem będzie lepiej.
  Książka "Imperium marnotrawstwa" kończy się następująco: "po wyborach zmieni się najwyżej koalicja - czyli zmienią się nazwiska tych, którzy kradną i marnotrawią.  Ale nie zmieni się nic innego.  Społeczeństwo samo prosi się o zbiorowe lanie.  Więc pozostaje czekać na bankructwo.  Bo po nim wróci normalność.  Choćby na krótko, ale wróci.  Bankructwo będzie bolesną, ale owocną lekcją.".
  Ano, pożyjemy - zobaczymy.  Spotkanie zakończyło się o 19:40.