Czy homo-miłość to Miłość?


Każdy związek dwóch osób rozpoczyna się od fazy fascynacji, przechodzi przez fazę przyzwyczajenia (lub na odwrót), aby w końcu zbudować relację prawdziwej dojrzałej Miłości. Wiele związków jednak nigdy nie dociera do fazy trzeciej. Co więcej, istnieją emocje i postawy, które istotowo uniemożliwiają relację dojrzałej Miłości. Są to relacje zbudowane na czymś co można nazwać MIŁOŚCIĄ EGOISTYCZNĄ.

Krytyka związków LGBT wynika najczęściej z uczucia obrzydzenia, charakterystycznego dla osób heteroseksualnych. Zwolennicy LGBT odbierają to jako kwestię “gustu” i w zasadzie ... mają rację. Brak jest jednak u jednych i drugich zrozumienia zagadnienia. Brak jest analizy zjawiska, a taki brak jest zawsze podłożem do manipulacji. Prowadzi to do fałszywych, wręcz skrajnie błędnych rozwiązań prawnych i fatalnych mód społecznych. Nie jest to jednak manipulacja ograniczona tylko do związków jednopłciowych. Błędna, zmanipulowana “miłość egoistyczna” dotyczy także wielu związków heteroseksualnych, stanowiąc przyczynę wielu rozwodów, tragedii rodzinnych i historii o złamanym życiu.

W kościelnych procesach o stwierdzenie nieważności małżeństwa wymienia się trzy grupy przyczyn. Dwie pierwsze związane są z błędami przysięgi małżeńskiej lub zatajeniem poważnej wady (np. choroby). Trzecia grupa - oceniania jako najczęstsza - to błędy związane z błędnym rozumieniem miłości. Ocenia się że 1/3 małżeństw jest z tego powodu zawartych nieważnie. Kościół stoi na stanowisku, że brak prawdziwej dojrzałej Miłości powoduje, że nie dochodzi w ogóle do zawarcia związku. Tymczasem wiele par w chwili ślubu “kocha się tak bardzo”, że nie wyobrażają sobie życia bez siebie. Odczuwają olbrzymie emocje, a jednak mimo to związek nie jest ważny, wręcz uznaje się, że nie zostaje w ogóle zawarty. Dzieje się tak z powodu pomylenia emocji egoistycznej z Miłością.

Co to jest Miłość?

Miłość - dla odróżnienia pisana przez duże “M” - Miłość, która może być skierowana do współmałżonka, bliźniego a nawet “nieprzyjaciela” (“kochajcie nieprzyjaciół”) - można najkrócej określić jako ofiarowanie siebie dla czyjegoś Dobra. Jest to taka sama Miłość w każdym przypadku. Raz pozwala budować społeczeństwa, raz wspólnoty a kiedy indziej rodziny. Człowiek Kochając rozpoznaje Dobro w innej osobie i współpracuje z nim.

U podstaw Miłości leży uznanie wyjątkowej godności każdej osoby ludzkiej - bliźniego. Nie ma na świecie dwóch takich samych osób. Każdy jest unikalny. Każdy ma swoje piękne oblicze i swoje wady. Każdy człowiek różni się od nas. Miłość zaczyna się wtedy gdy pomimo różnic, wad a nawet zła, dostrzegamy w drugim człowieku Dobro. Takie Dobro możemy dostrzec nawet w “nieprzyjacielu”. Możemy nawet z nim współpracować na polu tego Dobra. Taka relacja, która pomija różnice a skupia się na Dobru, jest prawdziwie budująca - potrafi stworzyć coś nawet pomimo tego, że dwoje osób pozostaje wciąż “nieprzyjaciółmi”.

Prawdziwa Miłość dąży do

1. współpracy z Dobrem
2. akceptacji i radości z obiektywnych różnic
3. naprawienia zła, które niszczy człowieka i relację

Za każdym razem gdy słyszymy jakąś hasłową wypowiedź o miłości możemy to słowo podmienić sobie na „współpraca z Dobrem” aby sentencja była bardziej zrozumiała. Np. „Gdyby mówił językami ludzi i aniołów a nie współpracował z ich Dobrem stałbym się jak miedź brzęcząca albo cymbał brzmiący”,  „Współpracuj z Dobrem Boga ze wszystkich sił… a z Dobrem bliźniego jak ze swoim”, „Spieszmy się współpracować z Dobrem innych ludzi, tak szybko odchodzą” itd. Takie słowa od razu staną się bardziej konkretne i praktyczne, gdyż na przestrzeni dziejów słowo „miłość” stało się wytrychem niemal do wszystkiego.

Kiedy miłość jest fałszywa?

Prawdziwa dojrzała Miłość wręcz potrzebuje różnic, aby współpracować pomimo ich istnienia. Niewłaściwa miłość błędnie realizuje jeden z trzech elementów. Np.
1. nie chce współpracować z Dobrem, niszczy je, albo
2. nie akceptuje różnic, szuka tylko podobieństw, albo
3. współpracuje ze złem, egoizmem, uzależnieniem itp, rozwija je.

Skrajnie fałszywa miłość ma wszystkie te trzy cechy. W takiej miłości podniecenie wywołuje dostrzeganie własnego odbicia w drugim człowieku. Taka postawa nie szuka “kogoś innego” lecz jedynie samego siebie. Miłość egoistyczna zamazuje to, że druga osoba jest wyjątkowa, unikalna i różna. Najważniejsze jest podobieństwo i to może rodzić niezwykle silne emocje samozadowolenia. Używa się drugiego człowieka w sposób przedmiotowy.

Może jednak istnieć inne rozwinięcie tej zmanipulowanej miłości - to całkowite zniszczenie swojej własnej wyjątkowej osoby. Strach, brak poczucia własnej wartości (często występuje w okresie dojrzewania po pewnych rażących błędach wychowawczych) może doprowadzić do pragnienia ucieczki przed samym sobą. To pragnienie staje się tak silne, że czerpie się podniecenie z postaw “jestem nikim”, “jestem kimkolwiek” “można ze mną zrobić wszystko” “nie mam godności” “ktoś robi ze mną to co chce”. Te dwa sposoby rozwinięcia fałszywej miłości są nawzajem dla siebie idealnym “partnerstwem” w formie pożywki.

Dlatego właśnie związki fałszywej miłości tworzą zazwyczaj silną relację narcystyczno-niewolniczą. Jedna osoba, to zakochany w sobie egocentryk. Satysfakcję czerpie on z całkowitego podporządkowania sobie niewolnika - kogoś kto chce zastąpienia swojej osobowości czyjąś. Taka relacja, potrójnie błędna, może trwać długo - nawet całe życie.

Warto w tym miejscu zwrócić uwagę na słowo “potrójnie”. We wszystkich dawnych kulturach liczba trzy miała szczególną wagę. Wyrażając coś potrójnie wyrażało się świętość czegoś. Np. u pierwszych chrześcijan kluczowym wyrazem wiary było trzykrotne wypowiedzenia imienia Boga “Amen, Amen, Amen” w czasie Eucharystii. Analogicznie potrojenie liczby 6 było symbolicznym “uświęceniem” niedoskonałości - czyli rodzajem anty-boskiego bałwochwalstwa. Liczba trzech światów (materialnego, emocjonalnego i duchowego) pojawia się w olbrzymiej ilości pierwotnych kultur. Liczba 3 była od zawsze symbolem relacji - gdzie pomiędzy dwoma osobami tworzy się most. W ten sposób, najdoskonalszy, została też wyrażona w Trójcy Świętej, gdzie ów “Most” stał się Trzecią Osobą.

Potrójny błąd miłości, jest krańcowym zaprzeczeniem Miłości prawdziwej. W opisywanej tutaj jest to egoista który wykorzystuje do podniecania się niewolnika Z drugiej strony fałszywa miłość też jest realizowana potrójnie błędnie. To autodestruktor podniecająy się niszczeniem siebie przez dominatora

Trzeba w tym miejscu przypomnieć, że nie mówimy jedynie o miłości jednopłciowej, choć w niej istotną związku jest już szukanie podobieństwa. To zmanipulowane uczucie dotyczy też wielu par heteroseksualnych. Odnajdujemy to szczególnie w związkach przemocowych, gdzie mizogin dąży do całkowitego podporządkowania sobie drugiej osoby, a ona uzależnia się coraz bardziej od zniszczenia swojej godności i unikalności. Występuje jednak także w wielu innych niedojrzałych relacjach. Często po wielu nieudanych związkach wchodzi się w kolejne, opierając je o ten sam schemat szukania własnego podobieństwa, lub narzucenia swojej osoby komuś drugiemu.
Faktem jest, że trudno jest realizować Miłość, gdy całkowicie brak podobieństw, szczególnie w zakresie intymności, jednak najdojrzalsza Miłość właśnie z różnic na tym polu czerpie wzajemne ubogacanie się. Niedojrzała będzie albo niszczyć drugą osobę albo samą relację między nimi. Fałszywa będzie opierała się tylko na własnym odbiciu lub całkowitym zniszczeniu siebie - szukając ujednolicenia - homogenizacji.

Miłość “od pierwszego wejrzenia” to szybkie, intuicyjne spostrzeżenia realizacji naszych pragnień. Człowiek szukający prawdziwej Miłości, dostrzega kogoś różnego, unikalnego i dostrzega w nim możliwość współpracy - jak w mechanizmie kółek zębatych. Człowiek uzależniony od miłości fałszywej szuka odpowiedniej ofiary lub swojego dominatora. Można powiedzieć, że “pół biedy” gdy dominator pragnie jedynie “zaliczyć” zdominowanie kolejnej ofiary. “Cała bieda” następuje wtedy, gdy takie osoby postanawiają ze sobą żyć, gdy w związku dochodzi do poczęcia (produkcji in vitro, lub adopcji) dzieci, doświadczając całej potrójnie niszczącej rzeczywistości takiego fałszywego związku.

Manipulacje społeczne

Fałszywa miłość obecna jest na tysiącach filmów, stała się stylem, zwyczajem, opanowała wyobraźnię milionów osób na całym świecie. Pierwszy gwałtowny pocałunek przeradzający się w rozbieranie i akt seksualny najczęściej jest na filmach chorobliwym pogłębieniem stylu egoistycznej podniety sobą nawzajem. Po miesiącach, lub zaledwie daniach, dochodzi wreszcie do zastanowienia “czy ja chcę być z tą osobą?” Rzadko dochodzi do refleksji “Kim ona jest?”, “czy podobają mi się różnice tej osoby?” “Czy chcę zniszczyć to co ją niszczy?” “Czy chcę pokonać jej wady, współpracować z jej Dobrem i cieszyć się z różnic?”

Ten potrójnie fałszywy obraz miłości przeniknął tak głęboko do świadomości wielu społeczeństw, że na tej podstawie tworzy się prawo. W USA, gdzie prawo nie wynika z niewzruszanych wartości lecz ze zwyczaju i precedensu, uznano za podstawę tworzenia związków te właśnie fałszywe emocje, błędnie nazywane miłością. Ważne nie jest postanowienie współpracy z Dobrem pomimo różnic, lecz istniejąca w danej chwili emocja zaspokajająca podniecenia. Gdy jej nie ma, orzekany jest rozwód.

Zgodnie z precedensem prawnym tę fałszywą emocję można poczuć zresztą nie tylko do człowieka, ale wyobrażać sobie można narcystyczno-niewolniczą relację z psem, kozą, drzewem, ziemią, awatarem, samym sobą, energią kosmiczną itd.. Przestaje być ważna własna wyjątkowość, płeć, wiek, gatunek, fakt istnienia. Tworzy się setki ekwilibrystycznych rozwiązań, dziesiątki rzekomych “płci” i możliwości “wyboru gatunku”, zrównując w prawach je wszystkie - odrzucając jednak jaką uprzedzoną Miłość prawdziwą. Za USA idą inne kraje, gloryfikując fałszywy obraz miłości i prowadząc do milionów tragedii i budowy społeczeństwa opartego na egocentrycznym dominującym egoizmie.

W wielu krajach, które poszły daleko tą drogą tworzy się prawne potwory, np. zakazując używania słów matka, ojciec (Francja), on, ona (Szwecja). Niszczy się społecznie te osoby, które próbują przedstawić np. tylko i wyłącznie, bez żadnej oceny, co Biblia sądzi o takich związkach (tak np. został wyrzucony ze społeczności pewien szwedzki pastor). Edukację fałszywej miłości próbuje się wprowadzać w szkołach a nawet przedszkolach - ucząc skupiania się na sobie, swoich podnietach, odkrywania jedynie samego siebie bez żadnych “naleciałości kulturowych” (np. pedagogika Waldorfska obecna również w Polsce).

Jak zlikwidować manipulację?

Jak w większości manipulacji właściwą drogą jest po prostu prawda. Natomiast słaby skutek przynosi krytyka, tym bardziej zbudowana na emocjach czy “gustach”. Niewielki efekt odniesie powiedzenie “robisz źle”. Jeszcze mniejszy “obrzydza mnie to co robisz”. Czy powinno się podchodzić np. do małżeństw przeżywających kryzys w ten sposób? Wyobraź sobie, że mówisz znajomemu bijącemu swoją żonę “brzydzę się Tobą” Pierwszym co zrobi ów znajomy po powrocie do domu będzie wyżycie się na żonie.

Najlepszym sposobem wydaje się pokazywanie wartości Prawdziwej Miłości. Zalety takie jak zacieśnianie dobrych więzów, współpraca, wzajemny altruizm, pomoc sobie pomimo różnic, możliwość wypracowania czegoś nowego z dwóch różnych sposobów życia, możliwość stworzenia nowego unikalnego życia nie będącego niczyim klonem, a także spokój, radość, poczucie bezpieczeństwa, poczucie docenienia, godności człowieka - to wszytko i dużo więcej wynika z prawdziwej Miłości. Jednak musimy się nauczyć przedstawiać konkrety a nie hasła.

Na kazaniach bardzo często słyszymy setki razy powtórzone słowa “musimy kochać” “kochajmy bliźniego”, podobnie w licznych artykułach czy poradnikach. Bardzo rzadko jednak słyszymy co to znaczy. Co znaczy “kochać nieprzyjaciół” - czy “czuć do nich miętę”?, “zakochać się w oprawcy”? Potrzeba głębokiego i szerokiego zrozumienia dla relacji współpracy z Dobrem dzięki istotowym różnicom. Potrzeba wyjaśniania piękna tworzenia nowej jakości z różniących się składników.

Jak leczyć chore związki?

Postawa pokazywania korzystnej pięknej drogi jest również dobrą metodą dla psychologów, którzy próbują radzić w sytuacjach uzależnień od fałszywej miłości. Są znani psychologowie mający blisko 40% skuteczność likwidacji uzależnień tego rodzaju (np. holenderski lekarz Gerard von Aardweg). Często ten wynik będzie można znacznie poprawić uwzględniając dwie możliwe postawy wynikające z tego samego fałszu - postawę egocentrycznego dominatora i postawę samozniszczenia. Każdy komu przedstawi się piękno prawdziwej Miłości jest zafascynowany wspaniałością tej postawy. Wystarczy po prostu zrobić to dobrze i skutecznie - a każdy sam będzie chciał przynajmniej spróbować co może być lepszego w jego życiu - w relacjach rodzinnych, wspólnotowych, społecznych.

Wiadomo jednak jak trudno naprawić złe małżeństwo. Np:

1. On, niszczący żonę za każdym razem gdy ona chce realizować swoją drogę. (dominacja)
2. Ona, uwielbiająca “brutalne i czułe” emocje posiadania jej przez osobnika alfa. (samozniszcznie)
3. Para, mająca całkowicie odrębne życia i natury, męcząca się swoją innością. (błędna relacja)

W każdym z takich związków przynajmniej jedna osoba jest przekonana, że “bardzo kocha” tę drugą, najczęściej jednak nigdy nie doszło tu do przejścia na trzeci poziom Miłości dojrzałej. Takie związki, choć początkowo “idealne” “gorące” i “wyjątkowe”, niosą zagrożenie zaistnienia wielu tragedii życiowych. Trudno je jednak zakończyć gdy istnieje duże przywiązanie, są dzieci, wspólny dom, czy szerokie układy rodzinne. Czasem najlepszym byłoby ich rozwiązanie, ale warto przedtem przynajmniej spróbować przejść na ów poziom trzeci.

Przede wszystkim kluczowe jest znalezienie Dobra w drugiej osobie. Początkiem powinno być w ogóle zrozumienie czym jest Dobro. Następnie szukanie pozytywnych wartości w tej drugiej osobie. Kolejnym krokiem powinna być ocena różnic podstawowych (tych nie do zmiany - choćby tak podstawowych jak płeć i osobowość), czyli zjawisk obiektywnych, niezależnych od woli. Trzecim etapem będzie zrozumienie zła, wad, przyjętych zachowań, które niszczą każdą z osób w związku i samo związek, a następnie próba wspólnej pracy nad zmianą tych wad. Efektem końcowym może nie będzie ponowna decyzja o związku, być może proces zakończy się na postanowieniu trwania w przyjaźni, być może nawet będzie to “nieprzyjaciel” którego będzie się Kochać - jednak taki proces pozwoli naprawić relację, która niszczy i zagraża, oraz doprowadzić do oczyszczenia fałszu w życiu.

Doceniajmy różnice, faktyczne różnice innych ludzi. Piękno ich wyjątkowości, piękno ich realizowania Dobra. Tylko pamiętajmy aby nie pomylić Dobra z egocentryzmem.

PS. Wiele osób użyje typowego pytania relatywizującego “a co to jest Dobro”? - “przecież każdy widzi je inaczej”. Jest to błąd myślenia, inna manipulacja - bardzo typowa. Generalnie wiemy czym w przybliżeniu jest Dobro, choć nigdy zapewne nie zrozumiemy tego precyzyjnie w 100%. Jednak to przybliżenie nie przeszkadza nam używać tego pojęcia. Próba odrzucenia go z powodu braku idealnej precyzji jest manipulacją.



Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Marek1taki

03-07-2020 [15:13] - Marek1taki | Link:

Dziękuję za słowa "Jak w większości manipulacji właściwą drogą jest po prostu prawda." oraz poruszenie kwestii relatywizacji dobra i zła.
Miłość to trudny temat i trzeba odwagi by poruszać go w sposób otwarty, bez np. dystansowania się ironią albo popadania w egzaltację.
Obrzydzenie jest naszą naturą i mechanizmem obronnym dlatego nie lekceważyłbym tego odruchu.
Z kolei w nawiązaniu do postaw dominacji, samozniszczenia i błędnej relacjii podam link do artykułu Pawłą Jędrzewjewskiego
https://www.salon24.pl/u/jedrz...
"Kiedyś, w starożytności, seksualizm wyglądał zupełnie inaczej niż obecnie. Najważniejsza różnica polegała na tym, że płeć była drugorzędna. Osią ludzkiej seksualności nie był podział na dwie płci: męską i żeńską. Co innego było najistotniejsze. Liczyło się to, kto w akcie seksualnym penetruje partnera, a kto jest penetrowany. Kto jest aktywny, a kto bierny."
To mnie zaciekawiło, bo nie wszystko możemy sobie wyspekulować a duża przesada tej tezy zawiera jednak jakiś element realiów minionych albo współczesnych  Przesada, bo anatomia i fizjologia determinowały i u zarania dziejów i obecnie związek mężczyzny i kobiety - inne pozostają ślepymi zaułkami.
Dalej Paweł Jędrzejewski dochodzi do stwierdzenia:
"Judaizm i za nim chrześcijaństwo obaliły ten model, zastępując go nowym: seks to wyłączna domena związku kobiety i mężczyzny, niespokrewnionych, niespowinowaconych. Wszystko, co seksualne, dzieliło się od teraz według dwóch, wyraźnie wyodrębnionych płci i wszystko odbywało się między nimi. Wyłącznie. Seksualność człowieka została w ten sposób ograniczona do takiej formy, która STWORZYŁA RODZINĘ - nazywamy ją dziś "tradycyjną".

Obrazek użytkownika Imć Waszeć

04-07-2020 [16:48] - Imć Waszeć | Link:

Nie przesadzajmy z tą marksistowską frazeologią. Homo-"miłość", czyli po prostu zapinanie sąsiada w popielnik, jest takim samym uczuciem, jak kichanie po tabace, albo wędrowniczkowanie po dużej wódce. Tyle w tym piękna, co w nodze ślimaka. Przyjęcie lewackiego punktu widzenia, że jak się coś nazwie podobnie, to to z miejsca stanie się jakoś podobne do pierwowzoru, jest zbaczaniem na manowce intelektualne. Ba! Manowce poznawcze, gdzie zwyczajna motoryczność człowieka jest siłą sprawczą uczuć wyższych. Ruch ślimaczkowy w roli języka komunikującego stan zachwytu, zauroczenia i wyrażającego dalsze, bardziej pragmatyczne pragnienia. Nie przymierzając, jak układ trawienny, gdzie pełne kiszki - te cienkie, grube, a nawet ta końcowa - mruczą z ukontentowaniem, a wtedy wnet człowieka opanowuje błoga senność, mimowolnie przerywana jedynie basowaniem gazowych ekspiacji. Subwoofer "miłości". Koniec końców, lewak może równie dobrze powiedzieć, że i sam Bóg jest homoseksualistą. A nie? No to co to niby znaczy, że Bóg nas kocha, że to jest też miłość? Z logicznego punktu widzenia - jeśli przyjmiemy już optykę lewaka - jest to dokładnie to samo, co wspomniane wyżej zapinanie w popielnik. Absurd? Jasne, ale logika wie swoje. Najpierw więc należy zdekomunizować język.