Chciałbym uzupełnić mój artykuł z 15 sierpnia o informacje podane przez GUS w sierpniu a dotyczące pewnych szczegółów w zakresie produkcji i handlu zagranicznego.
Z tych danych można wysnuć pośredni wniosek, że postęp w stosunku do porównywalnego okresu 2010 roku może i jest, ale z pewnością niewielki i raczej trudno z tego doliczyć się w cenach porównywalnych przyrostu PKB o 4,4 % jak to podaje GUS, ale to już jest jego słodka tajemnica.
Z danych szczegółowych na uwagę zasługuje fakt, że wprawdzie węgla kamiennego nie wydobyliśmy więcej, ale zwiększenie o 8 % wydobycia węgla brunatnego zapewne wpłynęło na wzrost produkcji energii elektrycznej o 5 %, trzeba jednak stwierdzić, że jej poziom jest ciągle niedostateczny nawet w stosunku do ciągle niskiego poziomu produkcji przemysłowej, co zmusza do importu. Jeżeli jednak mamy rzeczywiście zamiar rozwinąć gospodarkę to podstawowym warunkiem jest znaczne zwiększenie produkcji energii elektrycznej.
W dziedzinie produkcji żywności na uwagę zasługuje zwiększenie uboju bydła i drobiu, ale też i spadek trzody o prawie 5 %, co ze względu na zapotrzebowanie na wieprzowinę powoduje ubytek dość istotny dla rynku mięsnego. Powód, jak zwykle jest ten sam, brak korelacji między cenami skupu i kosztami tuczu. Z tego tytułu mamy stałą czkawkę produkcyjną, mimo że zarówno resortem gospodarki jak i rolnictwa zawiadują zawodowi „obrońcy interesów” polskiego rolnictwa.
W przemyśle przetwórczym zastanawia spadek produkcji benzyny aż o 6 % mimo znacznego przyrostu taboru samochodowego, czyżbyśmy się przerzucili masowo na inne paliwa?
Prawdziwy niepokój budzi znaczne zmniejszenie, bo o 17 % produkcji wypalanych cegieł, jak dotąd podstawowego materiału budowlanego, co oczywiście wiąże się z omawianym poprzednio spadkiem budownictwa mieszkaniowego.
Na pocieszenie wzrosła produkcja stali i cementu, ale ciągle są to ilości dalece za małe w stosunku do rzeczywistych potrzeb.
W dwóch dziedzinach notujemy praktyczną likwidację polskiej produkcji, poza omawianym przy poprzednich okazjach przemysłem okrętowym dotyczy to też produkcji aluminium i traktorów, wyniki są po prostu śladowe: -aluminium niecałe 4 tys. t. i traktory -1.700 sztuk /sic!/
Spadła też produkcja telewizorów o przeszło 10 %, zapewne nie wytrzymują konkurencji z nowymi technologiami, ale co gorsze – samochodów osobowych o prawie 6%, a nawet rowerów o prawie 9 %. Zważywszy, że w obu tych dziedzinach poziom produkcji był niski należy szczególną uwagę zwrócić na przemysł samochodowy, który jest powszechnie traktowany jako jeden z podstawowych elementów napędzających gospodarkę. W Polsce od czasów PRL był traktowany po macoszemu, tak że zostaliśmy prześcignięci przez Hiszpanię, która wystartowała znacznie później, a dzisiaj daleko nam do niej.
Przy okazji muszę wyjaśnić, że podane przeze mnie zastrzeżenie w odniesieniu do zwiększenia deficytu w handlu zagranicznym oparte było na informacji wskaźnikowej GUS’u i zestawienie z realnymi danymi z roku 2010 potwierdziło je bowiem w tym ujęciu /w euro/ deficyt spadł z 6,1 mld. do 5,9 mld. niewiele, ale cieszyłoby gdyby dane były prawdziwe. Niestety według danych z informacji GUS z 11 sierpnia br. wartość eksportu w I półroczu wyniosła tylko 66,7 mld. euro, a importu 73,4 mld. deficyt zatem wyniósł 6,7 mld. euro. Najgorsze jest jednak to, że od dziesiątków lat nie możemy wyjść z deficytu i praktycznie żyjemy stale na kredyt; żebyśmy chociaż z tego coś mieli dla ludzi, a nie dla molocha pożerającego naszą gospodarkę.
W trakcie pisania tego uzupełnienia kątem oka zobaczyłem w telewizji słupki ilustrujące spadek dochodów polaków w br. W komentarzu ubolewano, że Polacy będą mniej korzystali z kin, restauracji i mniej kupowali nowych sukien. Oczywiście, że to niedobrze gdyż wpływa na ograniczenie rozwoju całej gospodarki, tylko że to chyba nie jest największym zmartwieniem w zestawieniu z rozszerzeniem kręgów rzeczywistego niedostatku.
Równocześnie wyrażono ubolewanie nad recesją gospodarki niemieckiej, wobec której gospodarka polska wykonuje funkcje służebne, a przecież moje uwagi na ten temat wywołały protesty a nawet oburzenie. Jedynym remedium na anormalną sytuację zależności polskiej gospodarki / czy tylko jej?/ od Niemiec jest stworzenie równoprawnego rynku europejskiego, przynajmniej na razie w granicach UE.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 2009
W każdej dziedzinie spada ale PKB rośnie.