Przeżywamy okres intensywnych ruchów rewolucyjnych w świecie arabskim, świat zachodni je popiera oczekując na wprowadzenie w tych krajach porządku politycznego i społecznego zbliżonego do norm panujących w krajach demokratycznych. Tak przynajmniej prezentuje się powierzchnia zjawisk, ale co się za tym kryje trudno dociec. Doświadczenie historyczne wskazuje wyraźnie, że próby stworzenia ustrojów demokratycznych w krajach arabskich po uzyskaniu wyzwolenia z kolonializmu zakończyły się z reguły dyktaturami prowadzącymi jawnie do wojny ze światem kultury łacińskiej, lub przynajmniej tę wojnę wspierającymi.
Ofensywa islamska podjęta równolegle przez atak terroryzmu i szantaż naftowy wywołała różne odczucia na świecie. W samych krajach arabskich stanowiących jądro islamizmu można rozróżnić żywiołowe poparcie a nawet bezpośrednie zaangażowanie szerokich mas ludności i znacznie bardziej umiarkowane nastawienie przywódców tych państw. Klasycznym przykładem może służyć osoba Kadafiego, który z pozycji najbardziej ekstremalnych przeszedł na bardziej umiarkowane. Również inni przywódcy zaczęli się obawiać, że skrajny ruch islamski może i ich zmieść z powierzchni ziemi, w większości jednak nie stać ich na otwarte przeciwstawienie się rosnącemu w siłę terroryzmowi. Pamięć losu Saddata wpływa na postawę obecnych władców krajów arabskich. Ponadto idea opanowania świata przez Islam jest zbyt atrakcyjna dla większości muzułmanów, którym stale wpaja się żądzę zemsty za rzeczywiste i urojone krzywdy poniesione z rąk białego człowieka i chrześcijanina. Oczywiście przy tej okazji zapomina się, że największymi sprawcami krzywd Arabów byli islamscy Turcy, a wyzwolenie z niewoli tureckiej zawdzięczają chrześcijańskim Anglikom. Wojujący Arabowie wybrali sobie za cel najmniej odporne na terroryzm społeczeństwa Europy Zachodniej i Stanów Zjednoczonych i osiągnęli już poważny sukces w postaci możliwości penetracji zarówno falą emigracyjną jak i lokatami finansowymi. Jedno z drugim jest ściśle sprzężone. Do wykonywania zadań napastniczych potrzebni są ludzie zdecydowani na wszystko, a pieniądze dla stworzenia warunków techniczno organizacyjnych. Przy taktyce terrorystycznej nie potrzebne są ani wielkie armie, ani inwazje zewnętrzna, wystarczy tylko dotrzeć do celu z garstką straceńców i na miejscu wyposażyć ich w niezbędne środki. Kilka udanych ataków terroru potrafi dokonać znacznie więcej niż armia wojska, słabsi jak Hiszpania kapitulują z miejsca, a inni jak Niemcy czy Francja już na samą myśl o zagrożeniu rejterują. Sukces jest więc oczywisty, w Ameryce strach przed powtórzeniem ataków mógł wpłynąć na zmianę na fotelu prezydenckim.
Równocześnie podbijanie cen ropy ma przynieść destabilizację wrażliwej gospodarki zachodniej.
Jedynym środkiem zapobiegającym narastaniu fali zagrożenia jest stworzenie rzeczywiście solidarnego bloku antyterrorystycznego. Blok ten nie może ograniczać się do działań obronnych, ale musi zastosować odpowiednią taktykę profilaktyczną mając na względzie szerszą skalę zagrożeń z naszą kulturą włącznie.
Niezbędne działania to powstrzymanie fali imigracyjnej z krajów muzułmańskich, zredukowanie dochodów płynących ze stale rosnących cen ropy naftowej, a tym samym infiltracji kapitałowej, która ponadto musi być poddana szczególnej kontroli.
Ten zakres działań stanowi minimum zabezpieczeń, ale jeszcze ważniejsze jest stworzenie odpowiedniej osłony kulturowej. Antychrystianizm forsowany w Europie zachodniej sprzyja rozwojowi postaw wynikających z odmiennego niż chrześcijański stosunku do człowieka. Tolerowanie nienawiści religijnej i zasady odwetu panującej do dziś na Bliskim Wschodzie prowadzi wprost do samobójstwa kultury europejskiej, która niezależnie od stosunku współczesnych społeczeństw do religii, jest chrześcijańska i to stanowi jądro naszej tożsamości.
Z tych względów nie możemy również akceptować postawy Izraela, który nie walczy o zmianę metod działania, ale o zrealizowanie zasady Kalego. Również metody Putina odziedziczone po Sowietach nie mogą być uznane, gdyż w pragnieniu zemsty nie liczą się z własnymi stratami i jak dotychczas nie wykazują żadnych propozycji pozytywnych w rozwiązaniu problemu, który stanowi specyfikę stosunków postsowieckich. Przy tej okazji można zwrócić uwagę na fakt, że koszty utrzymania Czeczenii w ramach federacji rosyjskiej są niepomiernie wyższe od ewentualnych korzyści.
Droga zemsty i tolerowania antychrześcijańskich postaw nie prowadzi do czego innego jak tylko do eskalacji wojny.
Należy również poddać szczególnej kontroli i zastosować ostre środki zapobiegawcze w stosunku do procesu zbrojenia i szkolenia potencjalnych lub faktycznych agresorów. Źródłem większości ruchów terrorystycznych na świecie był Związek Sowiecki, który szkolił i wyposażał terrorystów najróżnorodniejszej maści. Kiedyś przypadkiem zwierzył mi się ówczesny dyrektor departamentu organizacyjnego Ministerstwa Żeglugi niejaki Friedman / czy Frydman/, który jak się sam przyznał był poprzednio majorem Informacji Wojskowej, że on sam organizował obozy szkoleniowe dla bojowców Hagany, a potem w tych samych obozach szkolono arabskich „czarnowrześniowców” i innych terrorystów. Takie obozy szkoleniowe istniały na terenie Polski jeszcze do lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku. Putin, spec od wywiadu musi wiedzieć o tym doskonale, bowiem to tylko z sowieckiego rozkazu w całym sowieckim imperium istniały rozwinięte placówki szkolenia i logistyki światowego terroryzmu. Ironia losu spowodowała, że broń skierowana przeciwko innym odwróciła się też przeciwko Rosji, Putin wychowany w tej samej szkole odpowiada na terror terrorem wywołując spiralę zbrodniczej wymiany ciosów nie do zatrzymania. My, jako chrześcijanie, a przynajmniej ludzie cywilizowani nie możemy akceptować metod Putina stosowanych zarówno w samej Czeczenii jak i w Rosji w przypadku teatru na Dubrowce i Biesłaniu. Terrorystyczny charakter działań rosyjskich i nie liczenie się z ofiarami nie może być akceptowany. Tłumaczenie się, że atak na szkołę biesłańską został sprowokowany przez porywaczy jest o tyle niewiarygodne, że forma zabierania zwłok ofiar przez posłanie pod budynek samochodu karetki mogła być odczytana przez napastników jako podstęp. Ponieważ robili to zapewne fachowcy nie jest wykluczone, że o taką reakcję chodziło. Z tych względów Putin nie może być traktowany, jako sojusznik w walce z terroryzmem. Podobnie sprawa przedstawia się w odniesieniu do Izraela, który na terror odpowiada terrorem. Poza aspektami moralnymi, które uniemożliwiają narodom chrześcijańskim stosowanie metod dozwolonych przez islam i judaizm nie mówiąc już o systemie moralności bolszewickiej, w której było wychowane pokolenie Putina, istnieją jeszcze aspekty techniczno organizacyjne walki z terroryzmem.
Nie mogąc stosować zasady odwetu i zbiorowej odpowiedzialności uprawiane przez Rosję i Izrael /nieprzynoszące zresztą zamierzonych efektów/, należy skupić się przede wszystkim na działaniach profilaktycznych. Stosowana obecnie obrona bierna pochłania ogromne środki i też jest mało efektywna nie likwiduje bowiem samych źródeł terroryzmu. Działania zapobiegawcze powinny zmierzać przede wszystkim do likwidacji możliwości finansowego wspierania terroru. W chwili obecnej podstawowym źródłem są dochody ze sprzedaży ropy naftowej, ścisła kontrola przepływu tych środków powinna umożliwić ujawnienie ośrodków finansujących i ich eliminowanie. Ponadto niezbędna jest międzynarodowa kontrola transportu broni dokonywana przez organy ONZ.
Oczywiście wszystkie działania kontrolne muszą być wyposażone w odpowiednie środki represyjne. Świat terrorystów jest światem przestępczym i powinny być w stosunku do niego zastosowane metody przeznaczone do walki z przestępczością, a więc odpowiednia infiltracja środowisk i system nagród za ujawnienie i schwytanie przestępców.
Niektórzy upatrują źródeł terroryzmu w niesprawiedliwym podziale świata i nędzy. Niezależnie od słuszności idei walki z nędzą i ciemnotą, nie można wiązać tego zjawiska z istnieniem terroru, jako walki z oczywistą niesprawiedliwością w podziale dóbr tego świata. Terroryzm rodzi się nie tylko w krajach biednych, ale też w Irlandii Płn. czy kraju Basków, natomiast w niewielkim stopniu występuje w ubogich Indiach. Źródła współczesnego terroryzmu to w znacznej mierze wykalkulowana na zimno wojna z obecną cywilizacją prowadzona przy zastosowaniu najlepszych środków, a więc wywiadu, techniki łączności, wyposażenia w najnowocześniejszy sprzęt i użycia olbrzymich środków finansowych. Ludzie, którzy to organizują to nie szaleńcy, ale znakomicie przygotowani i wyposażeni fachowcy. Zdarzają się oczywiście i przypadki amatorszczyzny są to jednak wyjątki bez znaczenia dla całości tego groźnego dla całej ludzkości zjawiska.
W odniesieniu do niektórych krajów przypomina się, jako żywo sytuacja z lat 1938 - 1939 kiedy to na terror Hitlera zareagowano metodą „appeasementu” co oczywiście doprowadziło do najstraszliwszej z dotychczasowych wojen. Postawa Amerykanów jest niewątpliwie reakcją słuszną, zmierzającą do obrzydzenia agresorom ich postępowania. Nie jest to jednak beczka miodu bez łyżki dziegciu, poparcie Ameryki, a przynajmniej tolerowanie terroru stosowanego przez Izrael, osłabia moralną i polityczną wymowę tego stanowiska. Próby dokonania rewolucji w krajach islamskich, które mają doprowadzić do ich demokratyzacji mogą w efekcie przynieść zupełnie coś odwrotnego w postaci zwycięstwa / w sposób demokratyczny/ opcji wojującego Islamu, a wtedy niektórzy będą tęsknić do Mubaraka czy Kadafiego jak obecnie żałują Husajna.
Jedynym skutecznym działaniem byłoby stworzenie światowej koalicji antyterrorystycznej pod egidą ONZ, która rozporządzałaby odpowiednimi środkami zapobiegania i zwalczania terroryzmu.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 1950
zwalczyc a raczej uniemozliwic Izraelowiterroryzmu to jest klucz do rozwiazania tej lamiglowki...wszelkie inne teorie to czysta demagogia