Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Polityka zagraniczna Polski
Wysłane przez owsinski w 19-04-2011 [23:31]
W artykule „Co wiemy o Rosji” z 11 kwietnia br. Zwróciłem uwagę na podstawowy problem polskiej polityki zagranicznej i nie tylko, tak się jednak złożyło, że jego treść została zgłuszona przez wiadomości i komentarze związane z rocznicą katastrofy smoleńskiej. Wprawdzie wątek smoleński znalazł się w tym artykule i to chyba w najistotniejszym kontekście stosunków polsko rosyjskich, ale niewykluczone, że z racji obchodów rocznicowych na refleksje ogólniejsze było nieco za wcześnie.
Dzisiaj sądzę, że warto powrócić do tamtego artykułu w związku z potrzebą otwarcia poważnej debaty na temat stosunków polsko rosyjskich w powiązaniu z celem zasadniczym, jaki jest wypracowanie polskiego kanonu polityki zagranicznej.
Tak się w historii ułożyło, że jesteśmy ulokowani na terenie będącym od przynajmniej trzystu lat przedmiotem ekspansji ze strony Niemiec w parciu na wschód i od strony Rosji w parciu na zachód. Przeżyliśmy już wszelkie możliwe kombinacje układów z udziałem po jednej czy po drugiej stronie, lub przeciwstawiania się obydwu groźnym dla nas siłom na raz. Skutki były różne, przeważnie jednak negatywne dla nas.
Jeszcze w końcu XVI i początku XVII wieku mieliśmy warunki na przeciwstawienie się obydwu przeciwnikom. Nie zagrażał nam bowiem ani cesarz niemiecki, który po klęsce pod Byczyną musiał zrezygnować z chęci włączenia Polski do sfery swoich wpływów, ani stosunkowo słabe jeszcze księstwo moskiewskie, jedyny przedstawiciel ruskich księstw wykazujący dynamikę rozwojową,
Niestety nie wykorzystaliśmy pomyślnej sytuacji doprowadzając nie tyle z winy naszych działań ile z zaniechania, do rozrostu zarówno Moskwy jak i przede wszystkim Prus.
Zamiast mrzonek Bony o zrównaniu dynastii Jagiellonów z Habsburgami i Burbonami wystarczyło ożenić Zygmunta Augusta z Hohenzollerówną i wziąć jako wiano Prusy Książęce, czego chciał rozsądny Zygmunt Stary, ale zabrakło mu zdecydowania. Sprawa z Moskwą była bardziej skomplikowana, ale też zamiast bronić imperialnych interesów Litwy należało dużo tańszym kosztem wspierać istniejące jeszcze niezależne księstwa ruskie, a szczególnie republikę nowogrodzką. Tak z pewnością zrobiliby Anglicy zgodnie z rzymską zasadą „divide et impera”. Nie wykorzystaliśmy dostatecznie naszej atrakcyjności, jako jedynego w Europie kraju wolności religijnych i obywatelskich, natomiast daliśmy się wciągnąć w tyle niebezpieczną, co naiwną grę watykańskiej dyplomacji w sprawie przyciągnięcia prawosławia zakończoną Unią Brzeską, która była darem dla Moskwy. Trzeba przyznać, że wykorzystała ona ten dar dla budowania swojej potęgi ubierając się w szaty „obrońcy prawdziwej wiary prawosławnej przeciw szatańskim zakusom Rzymu”.
Takich błędów można mnożyć co niemiara i w efekcie mamy stan stałego zagrożenia z obydwu stron i jeżeli komuś wydaje się, że współcześnie na skutek naszej przynależności do UE i NATO jesteśmy bezpieczni to popełnia ten sam błąd jak nasi przeddziadowie.
Podstawowym warunkiem możliwości prowadzenia skutecznej polityki bezpieczeństwa jest stworzenie silnego państwa, tymczasem w wyniku antypolskiego spisku mamy państwo tak słabe, że przypomina się XVIII wiek.
Najgorsze jest to, że nie mamy żadnego poważnego ośrodka polskiej państwowej myśli politycznej takiej, jaka istniała w Krakowie na przełomie XIV i XV wieku.
Z ubolewaniem stwierdzam, że najtęższe polskie niezależne umysły zużywają swoją energię na sprawy związane z przepychankami na obecnej polskiej scenie politycznej, która z racji swojej konduity powinna nazywać się raczej obsceną.
Ponawiam zatem mój apel o wymianę idei i twórczych myśli na temat najważniejszy, a praktycznie jedyny, który jest wart rozważań, a mianowicie koncepcji państwa we wszystkich jej aspektach. Wszyscy dokładnie wiemy, że twór zwany zresztą fałszywie „III Rzeczpospolitą” niewiele ma wspólnego z niepodległym państwem polskim takim, jakim mimo wszystkich błędów była Polska przedwojenna. Oczywiście nie żadna „II Rzeczpospolita”, bo takiej nigdy nie było ani z racji obowiązujących konstytucji ani z przekonania Polaków, nie mówiąc już o nazwie. Pisałem o tym wielokrotnie i zainteresowanych odsyłam do moich artykułów między innymi w „niezależnej.pl”. Treść ich może stanowić punkt wyjścia do dyskusji gdyż tylko w starciu różnych myśli i poglądów można wypracować treść kanonu polskiej polityki narodowej i państwowej.
Komentarze
20-04-2011 [02:18] - Studentka : (niezweryfikowany) | Link: Studentka: to trochę takie; "rady cioci Ady"
W obecnej sytuacji przy tym rządzie, "wymiana idei i myśli twórczych" niewiele pomoże. Żeby dyskutować to trzeba mieć z kim dyskutować. Kogo Pan proponuje do tych dyskusji? Między sobą to my dyskutujemy od lat, ale Polsce to pomaga jak umarłemu kadzidło.To nie są rady na dziś i nie dla nas. Tu trzeba działać, ludzie są, ale nie mają możliwości działania. Więc o czym tu mówimy!
20-04-2011 [08:32] - stanczykblazen (niezweryfikowany) | Link: tak...
Zgadzam sie w pelni z Autorem , tez tak myślę i boleję nad tą sytuacją. Od początku tak myślalam, ze z tej przynaleznosci do unii nic dobrego sie nie urodzi dla żadnego z panstw czlonkowskich.
20-04-2011 [13:31] - es (niezweryfikowany) | Link: Szanowny Panie!
Doskonale Pan wie, że ta polityka jest wypadkową polskiej uległości wobec Berlina, który próbuje manipulować Tuskiem widząc w tym doskonały interes na kokosy gospodarcze. Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że Merkel steruje Tuskiem i to co się dzieje jest podporządkowane interesom niemieckim. A przy okazji w sposób bezwzględny, robiąc zamieszanie na Litwie, Białorusi i Ukrainie próbuje wyeliminować Polskę ze strefy wpływów w tej części Europy. Słaba Polska jest na rękę i Niemcom i Rosji. Nawiasem mówiąc próbują również rozwalić integralność Polski, tak jak to zrobili w Jugosławii i Czechosłowacji.