Mój wilczur miał na imię Sufler,
i kiedym do komputera siadał
obok się mościł – błyski mądrościon miewał w oczach i...podpowiadał.
I jakby pierwszy – puenty wierszy
tropił – wyczuwał swym psim sposobem
by w sile wieku – dzielnie jak człowiek
odejść... via całkiem ludzką chorobę.
Widzę jak merda doń z psiego nieba,
radośnie szczeka – bom ja przy kompie...
Kumplom pomoże – (wszechstworzeń Boże!) –
w ich pieskiej doli... I w to nie wątpię!………………………………………..
Świat bydlęcieje w kosmicznym tempie
ściek – net - biegunka trwa bezustanna
- pętak z gimnazjum podpala kundla
filmik zeń wrzuca w „jutubne” szamba.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 2370
Za każdym razem obiecuję sobie, że to już mój ostatni pies. A miałem ich trochę. Za krótko żyją w stosunku do ludzkiego życia, a potem trudno bez nich, oj trudno. "Chciałbym być choć w połowie tak dobry, za jakiego uważa mnie mój pies" - powiedział ktoś mądry. I to jest sama prawda...