Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Dziś zakończył się wyścig kolarski Giro d'Italia
Wysłane przez elig w 31-05-2015 [20:14]
Od dwóch lat, czyli od Tour de France w lipcu 2013 roku //TUTAJ/, TdF 2014 - /TUTAJ//, gorliwie kibicuję kolarzom. Staram się oglądać wszystkie wyścigi transmitowane przez Eurosport. Szczególnie pilnie śledziłam teraz Giro d'Italia /wyścig dookoła Włoch/. Od soboty 9 maja do dziś /31 maja/ codziennie /oprocz poniedziałków, gdy kolarze mają wolne/ ok. 14:30 włączałam telewizor i oglądałam zmagania kolarzy na kolejnym etapie. Było ich 21.
Podobnie postępowałam już w zeszłym roku, a moje wrażenia opisałam /TUTAJ/. Teraz wyścig Giro d'Italia był nawet bardziej malowniczy. Zaczął się w pięknym San Remo i przebiegał przez Genuę, Toskanię, okolice Rzymu /Fiuggi/, Apeniny, wybrzeże Adriatyku, okolice Wenecji - Lido de Jesolo aż do Szwajcarii i Alp /Lugano, Lago Maggiore/. Jeden z etapów zakończył się u podnóża Matterhornu. Dzisiaj było dla odmiany zupełnie płasko Trasa wiodła z Turynu do Mediolanu, a potem było siedem rund w samym mieście.
Operatorzy nie ograniczali się do pokazywania samych kolarzy, ale filmowali wiele ciekawych obiektów w poblizu trasy wyścigu. Można było zobaczyć spory kawałek Włoch. Giro d'Italia cieszy się niezwykłą popularnością. Wszędzie wyscig witają tłumy rozradowanych kibiców. Przed kolarzami jedzie kolumna reklamowa rozdająca widzom rożowe baloniki i różne gadżety - wszystko na różowo. Ten kolor wybrano, gdyż organizator wyścigu, "Gazetta della Sport" ma różowe strony. Wszystko to było niezwykle zabawne - trzy tygodnie nieustającego święta.
Giro d"Italia wygrał w tym roku Hiszpan Alberto Contador, drugi był Włoch Fabio Aru, a trzeci M. Landa. Zwycięzców etapów było 17, w tym czterech wygrało po dwa etapy. Byli to Aru, Landa, Gilbert oraz Modolo. Charakterystyczną cechą obecnego wyścigu była nieprzewidywalność. Nigdy nie można było z góry zgadnąć, kto wygra etap.
Tak samo było i dzisiaj. Mówiono przed startem, że to etap dla czolowych sprinterów. Gdy jednak na sześć kilometrów od mety szykowali się oni dopiero do finiszu, od peletonu oderwało się dwóch kolarzy, Australijczyk i Belg. Ruszyli naprzód i nie dali się już dogoniuć. W efekcie etap wygrał mało znany Belg Ilio Keisse, na którego nikt nie stawiał.
Niestety Polacy niczego tym razem nie osiągnęli. Najlepszy z nich, Przemysław Niemiec był dopiero 40-ty. W zeszłym roku Rafał Majka był szósty /w tym roku nie startowal/, a dwa lata temu Niemiec był szósty, a Majka siódmy.
Na zakończenie wspomnę o sympatycznych dziennikarzach komentujących wyścig. W tym roku do Tomasza Jarońskiego i Adama Probosza dołączył Dariusz Baranowski, byly znany kolarz, który brał udzial w wielu wielkich tourach, osiągając w nich dobre wyniki. Komentatorzy ci prowadzą stronę na Facebooku - Kolarstwo w Eurosporcie /TUTAJ/. Warto tam zaglądać.