Dziś zakończył się wyścig kolarski Giro d'Italia

  Od dwóch lat, czyli od Tour de France w lipcu 2013 roku //TUTAJ/, TdF 2014 - /TUTAJ//, gorliwie kibicuję kolarzom.  Staram się oglądać wszystkie wyścigi transmitowane przez Eurosport.  Szczególnie pilnie śledziłam teraz Giro d'Italia /wyścig dookoła Włoch/.  Od soboty 9 maja do dziś /31 maja/ codziennie /oprocz poniedziałków, gdy kolarze mają wolne/ ok. 14:30 włączałam telewizor i oglądałam zmagania kolarzy na kolejnym etapie.  Było ich 21.

  Podobnie postępowałam już w zeszłym roku, a moje wrażenia opisałam  /TUTAJ/.  Teraz wyścig Giro d'Italia był nawet bardziej malowniczy.  Zaczął się w pięknym San Remo i przebiegał przez Genuę, Toskanię, okolice Rzymu /Fiuggi/, Apeniny, wybrzeże Adriatyku, okolice Wenecji - Lido de Jesolo aż do Szwajcarii i Alp /Lugano, Lago Maggiore/.  Jeden z etapów zakończył się u podnóża Matterhornu.  Dzisiaj było dla odmiany zupełnie płasko   Trasa wiodła z Turynu do Mediolanu, a potem było siedem rund w samym mieście.

  Operatorzy nie ograniczali się do pokazywania samych kolarzy, ale filmowali wiele ciekawych obiektów w poblizu trasy wyścigu.  Można było zobaczyć spory kawałek Włoch.  Giro d'Italia cieszy się niezwykłą popularnością.  Wszędzie wyscig witają tłumy rozradowanych kibiców.  Przed  kolarzami jedzie kolumna reklamowa rozdająca widzom rożowe baloniki i różne gadżety - wszystko na różowo.  Ten kolor wybrano, gdyż organizator wyścigu, "Gazetta della Sport" ma różowe strony.  Wszystko to było niezwykle zabawne - trzy tygodnie nieustającego święta.

  Giro d"Italia wygrał w tym roku Hiszpan Alberto Contador, drugi był Włoch Fabio Aru, a trzeci M. Landa.  Zwycięzców etapów było 17, w tym czterech wygrało po dwa etapy.  Byli to Aru, Landa, Gilbert oraz Modolo.  Charakterystyczną cechą obecnego wyścigu była nieprzewidywalność.  Nigdy nie można było z góry zgadnąć, kto wygra etap.

  Tak samo było i dzisiaj.  Mówiono przed startem, że to etap dla czolowych sprinterów.  Gdy jednak na sześć kilometrów od mety szykowali się oni dopiero do finiszu, od peletonu oderwało się dwóch kolarzy, Australijczyk i Belg.  Ruszyli naprzód i nie dali się już dogoniuć.  W efekcie etap wygrał mało znany Belg Ilio Keisse, na którego nikt nie stawiał.

  Niestety Polacy niczego tym razem nie osiągnęli.  Najlepszy z nich, Przemysław Niemiec był dopiero 40-ty.  W zeszłym roku Rafał Majka był szósty /w tym roku nie startowal/, a dwa lata temu Niemiec był szósty, a Majka siódmy.

  Na zakończenie wspomnę o sympatycznych dziennikarzach komentujących wyścig.  W tym roku do Tomasza Jarońskiego i Adama Probosza dołączył Dariusz Baranowski, byly znany kolarz, który brał udzial w wielu wielkich tourach, osiągając w nich dobre wyniki.  Komentatorzy ci prowadzą stronę na Facebooku - Kolarstwo w Eurosporcie  /TUTAJ/.  Warto tam zaglądać.