Pan „Sceptyk” wniósł cenną uwagę do mojego listu otwartego w odniesieniu do możliwości przedterminowych wyborów parlamentarnych na wiosnę 2011.
Wypada nadmienić że inicjatywa takich wyborów padła ze strony obozu rządzącego na skutek rzekomo niewygodnej sytuacji przeprowadzania wyborów w czasie polskiej prezydencji w UE. Myślę że powód tej koncepcji był bardziej prozaiczny, mianowicie rządzący wiedzą najlepiej że im dalej tym bardziej będą ujawniać się skutki ich rządów co może wpłynąć decydująco na wynik wyborów.
Co do rzetelności akcji wyborczej w Polsce nie mam złudzeń, gdyż sam w swoim czasie padłem jej ofiarą, zresztą jest to moje przekonanie od samego początku „kontraktowych wyborów”, które były niczym innym jak tylko oszukańczą manipulacją. Wprawdzie współcześnie nie robi się tego, przynajmniej wyłącznie, według recepty „ojca narodów”, który twierdził że nie ważne kto głosuje, lecz kto liczy głosy, ale jest to już znacznie bardziej wymyślna operacja. Warto zresztą temu zagadnieniu poświęcić odrębne studium.
Ostatnio jednak na temat przedterminowych wyborów zacichło, co jest chyba rezultatem niekorzystnego dla rządzących trendu w tak zwanych sondażach opinii publicznej. Zachodzi uzasadniona obawa że podobnie jak miało to miejsce w roku 2005 wysiłki w kierunku właściwego rozegrania wyborów wbrew posiadanym atutom administracyjno finansowym, mogą nie przynieść pożądanego rezultatu.
Kluczem do otwarcia możliwości wyborów przedterminowych jest decyzja sejmu o samorozwiązaniu, a w tym przypadku arytmetyka jest po stronie władzy. Stąd moje wątpliwości co możliwości takiego rozwiązania.
Pozostaje zatem droga nacisku ze strony opozycji parlamentarnej i pozaparlamentarnej, ale przede wszystkim odpowiednia mobilizacja społeczna.
Co do tego ostatniego mam uzasadnione obawy że społeczeństwo polskie nie bardzo dostrzega powagę sytuacji i możliwości realnej drogi jej zaradzenia.
Mamy zbyt wiele dowodów na to ażeby nie ufać Unii Europejskiej, a szczególnie jej władzom zarówno formalnym jak i szczególnie faktycznym. Jednakże w sytuacji Polski, której dramatyzm stale rośnie, chyba jedyną drogą rokującą jakieś nadzieje jest skorzystanie z praw obowiązujących w UE przeciwko niej samej, a raczej przeciwko polityce uprawianej w jej imieniu lub za jej przyzwoleniem.
Według doświadczeń historycznych Polacy powinni podnieść otwarty bunt przeciwko istniejącemu układowi sił rządzących Europą, a nie tylko Unią, i w rezultacie bohatersko polec. Osobiście z racji mego wieku brałem udział w takim przedsięwzięciu ze skutkiem nam wszystkim znanym. Ludzie pokolenia powojennego powinni rozporządzać odpowiednimi zasobami wiedzy ażeby szukać innych rozwiązań. Problem leży w podjęciu działań w możliwie najszybszym czasie gdyż każda zwłoka i poświęcenie czasu na ulubione przez rodaków dywagacje działa przeciwko nam.
Może ktoś podnieść zastrzeżenia w stosunku do PiS’u że nie jest to partia zdolna do dokonania przełomu opierając się na doświadczeniach dwuletnich jej rządów. Jest jednak nadzieja na wyciągnięcie odpowiednich wniosków, a po wtóre jakie są szanse na stworzenie w szybkim czasie alternatywnej siły zdolnej do zdobycia władzy w obowiązującej konwencji postokrągłostołowej?
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 1075