Fakty historyczne nie pozostawiają najmniejszych wątpliwości, że już prawie od stu lat Rosją rządzi międzynarodowa żydokomuna (dla prokuratury – to powszechne sformułowanie nie obrażające narodu żydowskiego). Utworzona przez Lenina i kumpli Republika Rad błyskawicznie zgarnęła z całego świata rozrzucony w diasporze naród.
Nowi radzieccy Żydzi opanowali przede wszystkim służby bezpieczeństwa, tajne i jawne, oraz propagandę. Szczególnie z propagandy uczynili potężne narzędzie walki z przeciwnikami. Do perfekcji opanowali metody dezinformacji, zakłamywania rzeczywistości i nieustannego mącenia w głowach. Wszędzie tam gdzie mieli taki interes. Czyli praktycznie na całym świecie.
Po pijaku, dobrotliwym Jelcynie, służby, najpierw KGB, wkrótce dla zmylenia ludzi przemianowane na FSB, co oczywiście niczego nie zmieniło, postanowiły przejąć władzę w byłym Kraju Rad, a na czele państwa usadowić swojego najbardziej zaufanego człowieka, pułkownika Władymira Władymirowicza Putina. Automatycznie wraz z nim powróciły na arenę wewnętrzną i międzynarodową, wszystkie triki i metody, tak precyzyjnie wypracowaną przez sowiecką żydokomunę i jej CzeKa.
Mały wtręt, żeby nie było wątpliwości. W nowoczesnym systemie politycznym świata zdobycie władzy i rządzenie państwem ma wyłącznie jeden cel – zgromadzenie prywatnej fortuny przez rządzących.
Taką lukratywną synekurą zadowolił się polski premier Tusk. Wiemy, jakie zasoby zgromadził ex-prezydent Janukowycz, uciekinier z Ukrainy, ścigany listem gończym. Tak jest w Wenezueli, Meksyku, czy Brazylii.
Nie odtajnione jeszcze w stosunku do Polski kompromitujące dokumenty z banku HBSC, powoli zaczynają przeciekać, ujawniając wielomilionowe fortuny polskich rządzących polityków.
A jak mówią fachowcy, obecnie najbogatszym człowiekiem na świecie jest właśnie Władimir Władimirowicz Putin.
Nikt nie lubi, jak mu się majątek uszczupla. Choćby był kradziony. O tym zresztą bardzo szybko się zapomina (że jest kradziony, lub efektem przestępstwa, jak to było z Josephem Kennedy).
Trzeba więc nieustannie dbać, by ten majątek rósł, działać szeroko i perspektywicznie, zaskakiwać i atakować przeciwników.
Klika Putina postawiła na ekspansjonizm, mocarstwowość i rozbudowę ruskiego imperium nawet poza granice byłego ZSRS.
Jednym z pierwszych etapów, przypominającym klasyczny przygotowawczy ostrzał artyleryjski, żeby złamać morale przeciwnika, jest szeroko zakrojona praca propagandowa.
Polska dla Rosji jest celem frontowym. I ważnym obiektem ataku.
Jak dobrze wiemy, Polska jest bolącym pryszczem na dupie dla Rosji. Szczególnie teraz, gdy bardzo chcieliby ustalić wspólną granicę ze swoim odwiecznym przyjacielem, Niemcami właśnie na linii Wisły.
Wojnę propagandową, czyli pierwszy etap wojny właściwej, Rosjanie zaczęli już bardzo dawno, chyba, jak ostatni żołnierz radziecki opuszczał bazę na polskim terytorium w 1992 roku. Już wtedy zachowali sobie przyczółki i nie było im tak trudno, bo tysiące polskich towarzyszy nadal miało się dobrze, a nawet bardzo dobrze. Szczególnie ci szkoleni w radzieckich ośrodkach GRU, w dużej mierze tajni agenci, ale też generałowie i wojskowa elita.
A potem, to już otwarcie ruscy szpiedzy grali sobie w tenisa z premierami i prezydentami Polski, jak to pięknie wyszło przy sprawie Olina.
Próby storpedowania prorosyjskiego, nachalnego kursu w Polsce zakończyły się tragicznie. Najpierw w wypadku samolotu CASA rozwalono wyszkoloną już w USA generalicję, a potem polskiego prezydenta i jego najbliższe otoczenie pod Smoleńskiem.
Od tego momentu, wróć...., wcześniej, bo od 2007, czyli przejęcia władzy przez ferajnę Tuska, w Polsce zapanowała otwarta i serdeczna miłość do Rosji i wielkiego człowieka Putina.
Tusk i jego ludzie na polecenie Moskwy błyskawicznie storpedowali militarny projekt, tzw. tarczy rakietowej. Zerwano też kontrakt na norweski gazociąg, co pozwoliłoby się uwolnić od rosyjskiego gazu.
Nastąpiła pełna przyjaźń, spacery po sopockim molo, Putin na Westerplatte, potem "żółwiki" w Smoleńsku, jako wyraz triumfu za pozbycie się wstrętnego kaczora, narady u rosyjskiego ambasadora, ruch bezwizowy z Kaliningradem itd.
Pełna harmonia i miłość.
Tymczasem, ruscy w Polsce, nie pytając się nikogo o zdanie, coraz bardziej zaczęli się okopywać na terytorium przyszłego wroga, jakim potencjalnie Polska mogła się stać.
Powstają między innymi centra propagandowe, jak na przykład portal Neon24. Państwowa Komisja Wyborcza przechodzi szkolenia w Moskwie, ucząc się ,jak zawsze uzyskiwać wyniki zgodne z zapotrzebowaniem Układu.
Na wspomnianym portalu Neon24, dobrze nam znany człowiek o dziwnych powiązaniach, kandydat na polskiego prezydenta z czarną teczką, o pięknym polskim imieniu Stan Tymiński pisze artykuł "Rusofobia" [ http://rzeczpospolita.neon24.pl/post/119517,rusofobia ]. To jeden z setek tekstów tej witryny, która otwarcie pragnie nadejścia Mesjasza – Putina, który w końcu uratuje Polskę przed zgniłym, zdeprawowanym i spedalonym Zachodem.
Jak by to było mało, właśnie teraz w Polsce powstała nawet prokremlowska partia!!! [ http://wyborcza.pl/1,75478,17468149,Powstala_prokremlowska_partia_Zmiana__Byly_posel_Samoobrony.html ] To już są działania dużego kalibru, gdy w tym samym czasie nieoficjalna tuba Kremla, Żyrinowski krzyczy, że Rosja Polskę i nie tylko, zmiecie z powierzchni ziemi.
Na czele tej putinowskiej partii, która nazwała się bardzo symbolicznie "Zmiana" stanął niejaki Mateusz Piskorski, były działacz Samoobrony, a dobrze wiemy przez kogo ta partia i sam śp. Lepper byli wykreowani.
Lepper stał się niepotrzebny, ale za dużo wiedział, to dopadł go seryjny samobójca, jak to ładnie w filmie pokazał reżyser Vega.
Na miejscu Piskorskiego też bym w przyszłości uważał, bo jak towarzysze uznają, że się nie sprawdził, albo co, to może jak Litwinienko być poczęstowany herbatką z polonem (podobno wyjątkowo smaczna).
Pożytecznych idiotów popierających Putina, ruska agentura wyhodowała sobie w Polsce dziesiątki tysięcy. Jedni idą w panslawizm, czyli słowiańskie braterstwo z Rosją, drudzy idą w kierunku współpracy ekonomicznej, jak premier Pawlak, który, gdyby nie sprzeciw UE, to by podpisał kontrakt z Moskwą na dostawę gazu na 1000 lat.
Symptomatyczny jest także rozsiewany przez moskiewskich agentów stosunek do walczącej Ukrainy. Separatyści to nie terroryści, bandyci i zakamuflowani ruscy żołnierze, tylko bojownicy o wolność i bohaterscy partyzanci. Poczytajcie to sobie na Neon24 i tym podobnych rusofilskich portalach. A Ukraińcy, to rezuny, banderowcy, tylko czyhający na okazję, żeby nam powtórzyć Wołyń.
Co by tu jeszcze nie przywoływać, potężny obszar polskiej opinii publicznej jest kształtowany przez kremlowskich fachowców, a realizowany przez tysiące agentów wpływu, bo na tyle szacuje się ruską agenturę w Polsce, no i te dziesiątki tysięcy pożytecznych idiotów (niektórych po prostu opłacanych, a innych kompletnie zindoktrynowanych, jak psy Pawłowa).
Nawet taki pożyteczny dla Polski fakt, jak zdobycie w niedzielę Oskara przez polsko-angielsko-duński film Ida, który pokazał potworność żydokomuny, czyli stalinowskich rządów Moskwy w Polsce, został przez pro-moskiewską propagandę tak zamieszany, że wielu przyzwoitych i rozsądnych Polaków uznało ten film za anty-polski.
Tak właśnie Rosja potrafi już decydować, co jest dla nas dobre, a co złe.
Już propagandziści zrobią wszystko, by obrzydzić to, co się nie podoba Moskwie i Putinowi.
A w samej Polsce takie filmy, które bardzo byśmy chcieli, jak o Żołnierzach Wyklętych, jak o niekwestionowanym bohaterze majorze Pileckim, lub tajemniczej zbrodni w Smoleńsku, nie powstaną, bo Moskwa sobie tego nie życzy.
Czy ktoś jeszcze ma wątpliwości, czy to, czym się zajmuje polska opinia publiczna i jakie wyciąga wnioski, jest preparowane na Kremlu (no może trochę również w Berlinie, ale to naczynia połączone)?
Żenujące jest jednak to, że wielu naprawdę mądrych i patriotycznych Polaków daje się nabierać na takie putinowskie zagrywki.
Powinniśmy być bardziej czujni i odporni na efekty wojny, która już się u nas toczy.
.
O Żydokomunie zaczęli mówić sami Żydzi. Proszę przeczytaj załączony link, gdzie Żydzi z pochodzenia Śpiewak i Wildstein w Muzeum Powstania Warszawskiego mówią między innymi o Żydokomunie czyli swoich ziomkach.
http://wpolityce.pl/spol…
Pozdrawiam
Termin żydokomuna powstał już w 1945. Choć niektórzy idą dalej i jego genezę ustanawiają już w końcu lat 20-tych XX wieku.
Jak to piszą:
The idea of Żydokomuna continued to endure to a certain extent in postwar Poland (1944–1956), because Polish anti-communists saw the Soviet-controlled Communist regime as the fruition of prewar anti-Polish agitation; with it came the implication of Jewish responsibility. The Soviet appointments of Jews to positions responsible for oppressing the populace further fueled this perception. Some 37,1% of post-war management of UB employees and members of the communist authorities in Poland were of Jewish origin. They were described in intelligence reports as most loyal to the Soviets (Szwagrzyk). That some Polish historians have impugned the loyalty of Jews returning to Poland from the USSR after the Soviet takeover has raised the specter of Żydokomuna in the minds of other scholars.
Pozdrawiam
Wiesz, co to jest Bloomberg? Nie? To bardzo, bardzo poważna sondażownia (i nie tylko) finansowa i ekonomiczna.
I wyobraź sobie, że oni na serio deklarują:
Vladimir Putin, the Richest Man on Earth
I m.in.:
From time to time, Western journalists and bloggers speculate about whether Putin is one of the world's richest men or just its wealthiest political leader. Look up "Putin's personal fortune" on Google, and you'll find estimates of between $40 billion and $70 billion.
[...]
A na resztę zapraszam tutaj: http://www.bloombergview…
Zawsze należy swoje poglądy weryfikować i uaktualniać kolego.
Pozdrawiam
Tu nie trzeba długo dywagować. Fakt, Żydzi na świecie nas nie cierpią.
Lecz proszę sobie odpowiedzieć TYLKO na jedno pytanie - CUI BONO?
Jedyna odpowiedź to Rosja i Niemcy.
Pozdrawiam
Witam,
Odpowiem po części tu na Twój komentarz pod moim wpisem "Gnida"
W swoim wpisie wspomniałeś o "smacznej herbatce z polonem"
Film Ida może smakować i to jest poza dyskusją, bo to jest nie tylko kwestią gustu,ale również obiektywnego stwierdzenia sprawności warsztatowej i dobrze skonstruowanej historii o "przepięknej opowieści o stosunku człowieka do brutalnego świata"
Jest tylko jeden szkopuł. Jeżeli coś nie jest osadzone w kosmosie, lecz nawiązuje do miejsca na ziemi, które nazywa się Polska i w wątkach narracyjnych pojawia się wojna i czas stalinowski, to w takim kontekście nie powinno być kłamstwa.
Czasem podoba nam się coś tak bardzo, ze nie widzimy obiektywnie. Ktoś może być czymś zauroczony do tego stopnia,że nie widzi mankamentów, o których przekonuje się boleśnie dopiero po pewnym czasie. Fatalne zauroczenie :-)
Może ja poprzez tułanie się po świecie, kontakt z różnymi kulturami, mam stępioną wrażliwość? Całkiem możliwe...
Uczciwie potwierdzam, że nawet przez moment, na tym filmie nie poczułem się jako Polak obrażony.
A sporo potrafiło za polskość mnie obrazić i nawet kilku dostało po mordzie.
Cholera... Nie wiem... Może jestem fatalnie zauroczony pięknem i poetyką tego obrazu. Ale jestem szczery i nie będę politpoprawnie zaciemniał.
"Och, na Boga"
Przecież nie chodzi o Ciebie.
Poetyckość filmu urzeka, lecz kłamstwo brzydzi.
Nie było takich stalinowskich prokuratorek jak na filmie
Konstrukcja postaci jest zakłamana, oparta na antypolskim stereotypie.
Nie można było zrobić filmu bez kłamstwa i fałszu?
Nie można było pokazać tego w kontekście prawdziwym lub np. niepolskim?
Biorąc pod uwagę kto pisał scenariusz, kto go promował oraz na osobiste, towarzyskie związki reżysera ze stalinowcami.
NIE MOŻNA BYŁO.
No to pogadajmy na spokojnie.
Konstrukcja postaci jest zakłamana, oparta na antypolskim stereotypie.
Konkretnie kogo? To jest właściwie film czterech aktorów. A dwie główne bohaterki są dla mnie bardzo autentyczne. Ciotka to dla mnie miotający się na alkoholowym ciągu Pilch, a młoda służebnica Pana, jest tak autentyczna, jak każda młoda i mądra dziewczyna.
Nie można było zrobić filmu bez kłamstwa i fałszu?
Można, ale ten wymóg jest tylko istotny wobec filmów historycznych i dokumentalnych. W kinie, nie tylko w malarstwie, jest impresjonizm. Chcesz zmuszać twórców, by rezygnowali ze swoich wizji na rzecz polskiej poprawności?
Nie można było pokazać tego w kontekście prawdziwym lub np. niepolskim?
Otóż to... NIKT, z zagranicy, którzy widzieli ten film kompletnie nie kojarzy, ze to polskie realia. Dosłownie. Stąd jego uniwersalizm. To równie dobrze mogli by być mormoni, albo amisze, albo gdzieś w Utah. Lecz wszyscy wiedzą, że jest to film polski, czyli zrobiony przez Polaków. Dla świata twórcy dzieła, są ważniejsi od niuansów w treści.
No a cała reszta? to wyszukiwanie w młodości, herbatki u Brusów, scenarzystka - satanistka, itp. to klasyczne polskie piekiełko, czym zazwyczaj na zachodzie zajmują się tabloidy. Czy nie podobnie właśnie ostatnio nie dokonywano analogicznej wiwisekcji Kieżuna?
Zaproponuję jedno - dyskutujmy i wymieniajmy poglądy. Nie ma co się obrażać. Niestety, tego bardzo w Polsce, a szczególnie na prawicy brakuje, Zawsze z grubej rury, wysokie c i emocje na najwyższym poziomie.
Pozdrawiam serdecznie
Napisałem skrótem i nieprecyzyjnie
Konstrukcja postaci zakłamana w sensie, że nie przystaje do pierwowzoru. Sam reżyser przyznał, że wzorował się na Wolińskiej, a nawet stwierdził ,że Wolińska to "inny wariant polskości" (!!!)
Antypolski stereotyp nie jest zawarty w postaci, lecz w tym, że: polski sąsiad chłop morduje rodzinę żydowską, aby przejąć ich własność, w tym przypadku dom. Nie istnieje żadna praca naukowa, historyczna, która by dokumentowała wystarczającą ilość takich przypadków, aby uogólniać. Było odwrotnie. To Polacy jako jedyny naród nie dopuszczali się w czasie II wojny światowej zbrodni. Nie mordowali cywile ani formacje wojskowe.
Natomiast nasi sąsiedzi: Niemcy, Rosjanie ,Ukraińcy czynili to w makabrycznych ilościach.
Film jest spójny jeżeli chodzi o użyte środki wyrazu: zdjęcia, muzyka, gra aktorska. Bardzo dobrze wystylizowany.
To nie jest film historyczny, ale dla odmiany cóż za podziwu godna finezja - fotografia historycznej postaci została rozłożona wśród innych na stole- po co? Wystarczyło by przecież nadmienić, że rodzice filmowej Idy Lebenstein zostali zamordowani przez Niemców, a ona jako maleństwo została uratowana - dlaczego tak się nie stało?
W takim wypadku trzeba by wyrzucić połowę dzieł Picassa do śmieci, bo bardzo nie przystają do pierwowzoru,
Reżyser wg. mnie użył Wolińską jako kanwę do postaci. I to bardzo luźną.
Druga rzecz.
Nie zarzekajmy się tak bardzo, jeżeli jesteśmy na wskroś uczciwi, że polskie folwarczne prymitywy, nie mordowały i rabowały Żydów. Ależ tak!
Robiły dokładnie to samo, co z polskimi ziemianami, np. po wkroczeniu 20 września 1939 do Grodna i okolic. To moja prywatna sprawa. Sowieci dali wolną rękę, a hołota i parobki rżnęli, okrutnie mordowali całe rodziny polskich ziemian i rabowali, co się dało. Są na to dokumenty. Takie sporadyczne wypadki też dotyczyły majętnych Żydów. Niestety. I jest to bardzo przykre, ale normalne i pospolite w KAŻDYM KRAJU. Nie tylko w Polsce.
Pzdr
Oczywiście, że nie ma obowiązku, lecz w tym przypadku owa nieścisłość skomponowała się w przekaz wpisujacy się w lansowany od wielu lat antypolski stereotyp.
Z Picassem to chyba zły przykład. Dzieło filmowe Pawlikowskiego to impresja, a nie kubizm ;-) Picasso namalował świetne obrazy oraz, co zdumiewa zdarzały mu się bohomazy.
"Takie sporadyczne wypadki też dotyczyły majętnych Żydów".
No właśnie - SPORADYCZNIE.
Na koniec: przecież ocena filmu jako działa artystycznego ma się nijak do aspektu, który poruszyłem. To dwie różne rzeczy.
Pzdr.
http://www.fronda.pl/forum/ida-film-antypolski-troche-antyzydowski-pro-niemiecki,62931.html?page=1&#comments
"W filmie Wanda popełnia samobójstwo. W rzeczywistości Wolińska zmarła, nieosądzona, w Oksfordzie, do końca butna ("prokuratorowi, który mnie ściga, ukręciłabym łeb"). W filmie bardziej niepokoi jednak coś innego. Z warszawskiego getta Wolińską (jeszcze pod nazwiskiem Fajgi Mindli Danielak) uratowali Polacy. Tymczasem w filmie to Polacy są mordercami. Znów - jak w zakłamanym "Pokłosiu" - mamy polskich sąsiadów mordujących Żydów dla niskich, materialnych korzyści. O Niemcach znów nie ma ani słowa. Przekaz jest czytelny: Polska nie była okupowana, to nie Niemcy dokonali zagłady Polaków i Żydów. Mordowali Polacy, którzy nie byli ofiarami, tylko katami. Stąd tylko krok do polskiej odpowiedzialności za Holocaust, do polskich obozów koncentracyjnych. Ale Oscar dla "Idy", mimo krytyki ze strony niektórych środowisk żydowskich (bo Żydzi byli tylko ofiarami, nigdy katami), murowany."
W całym filmie nie ma ani jednego momentu potwierdzającego, że mamy do czynienia z prokurator Wolińską.
To nadinterpretacja post factum.
Więcej można sobie przeczytać w tym amerykanskim tekście:
Poland’s controversial Oscar
Is “Ida” really anti-Polish and anti-Semitic?
http://visegradinsight.e…
a co to miało znaczyć?
Nie czyni to z nas wrogów.
Pozdrawiam