Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Rola Polski w Europie
Wysłane przez owsinski w 13-07-2014 [21:11]
Publikacja „taśm” uświadomiła chyba wszystkich mających jakiekolwiek wątpliwości, jaka jest rola osobników reprezentujących państwo zwane wbrew prawu i prawdzie „III Rzeczpospolitą”.
Niestety w międzynarodowym przekonaniu jest to reprezentacja Polski, podobnie jak za PRL, kiedy jej władze uznawano również za legalną reprezentację, mimo że w Londynie przez cały czas istniała jedyna prawowita reprezentacja Polski w osobie prezydenta RP i desygnowanego przezeń rządu.
Przeżywamy, zatem tragedię narodową nie bardzo uświadamianą sobie przez większość polskiego społeczeństwa, oto spadkobiercy w prostej linii komunistycznego reżimu narzuconemu nam przez Moskwę są traktowani z całą powagą, jako legalna reprezentacja Polski.
Bolesną drwiną losu jest fakt, że naród, który swoją postawą przyczynił się do upadku imperium bolszewickiego został w najbardziej dotkliwy sposób obdarzony odrażającym spadkiem w postaci rządzącego nim układu „czerwonych z różowymi”, czyli na zasadzie obowiązującej negatywnej selekcji - najgorszymi popłuczynami po PRL.
Reprezentacja państwa w tym wydaniu nie może być niczym innym jak tylko agenturą dziedzicząc tę rolę po swoich spadkodawcach.
Jak osiemnastowieczni „jurgielnicy” służy ona tym, którzy więcej płacą, wówczas najwięcej płacącą była Rosja i jej też najbardziej służono obdarowując wszetecznicę Katarzynę II tytułem „protektorki”, z wdzięczności za to dokonała rozbiorów Polski obdarowując przy tym hojnie swoich niemieckich pobratymców.
Tylko, że wówczas Rosja zagarnęła 80 % terytorium Polski i to wyznaczało jej rolę.
Współcześni mocodawcy układają się według stopnia zainteresowania i, co ważniejsze, możliwości ekspansji zupełnie inaczej, a są nimi według dość powszechnej oceny:
- Niemcy
- Rosja
- „Bruksela”, czyli administracja unijna
- Stany Zjednoczone
- Izrael
Władze UE aczkolwiek obdarzone formalnymi atrybutami samodzielnie niewiele znaczą, ukazały to w całej rozciągłości zarówno kryzys wewnątrz Unii jak sytuacja na Ukrainie i związane z tym stosunki z Rosją. Oczywiście krajom słabym mogą narzucać swoje dyrektywy, ale mocni jak Francja, Wielka Brytania, a szczególnie Niemcy kierują się swoimi interesami nie ukrywając często lekceważenia władz unijnych.
W stosunku do Polski UE ma znacznie silniejszą egzekutywę, a także może oddziaływać nęceniem synekurami w administracji unijnej.
Są to jednak oddziaływania na skalę zupełnie drugorzędną.
Podobnie sytuacja wygląda w stosunkach ze Stanami Zjednoczonymi, które nie ukrywają podrzędnego znaczenia Polski w ich polityce, ale tradycyjnie łudzą obietnicami kupując sobie za niewielkie pieniądze usłużnych najemników licząc, że Polska wobec zagrożenia rosyjsko niemieckiego i tak nie ma wyboru i musi szukać wsparcia amerykańskiego.
Nieco inaczej wygląda sprawa wpływów izraelskich związanych zarówno z restytucją żydowskiego stanu egzystowania w Polsce, jak przede wszystkim z problemem odzyskania mienia, a raczej odszkodowań za utracone mienie.
W tej ostatniej sprawie głównym roszczeniowcem są amerykańskie organizacje żydowskie wykorzystujące swoją mocną pozycję w amerykańskich rządach.
Niezależnie od absurdalności takiego postawienia sprawy ma ona znaczenie, jako narzędzie wpływu w Polsce.
Wpływy rosyjskie to przede wszystkim ciągle pozostałości po wielopłaszczyznowej agenturze sowieckiej w Polsce. Dla współczesnej polityki wielkorosyjskiej uprawianej przez Putina Polska ma znaczenie, jako obszar do odzyskania wpływów w myśl postawy Breżniewa „my naszej Polski nie oddamy nikomu”, z drugiej strony Polacy są traktowani, jako odwieczni wrogowie Rosji, co wymaga odpowiedniej mobilizacji społeczeństwa rosyjskiego i czynienia wielkich wyrzeczeń dla sprawy budowy rosyjskiej potęgi i odzyskania imperialnej pozycji. Służymy, zatem jako doskonały pretekst polityczny dla Putina
Mimo wszystko nie jest to zaangażowanie pierwszoplanowe w zestawieniu z realnymi zagrożeniami z innych kierunków.
Odrębnie przedstawia się sprawa wpływów niemieckich, przede wszystkim trzeba zwrócić uwagę na fakt, że poza enklawą królewiecką przynależną do Rosji prawem kaduka, Polska nie posiada wspólnej granicy z Rosją i wzajemne roszczenia terytorialne są nieaktualne. Bezpośrednia granica Polski z Niemcami przebiegająca w odległości niespełna stu kilometrów od stolicy Niemiec nosi już sama w sobie zarodek problemów, ponadto z 16 polskich województw 9 pochodzi z terenów zagarniętych w różnym czasie przez Niemcy, a wliczając zabór austriacki aż 11.
Niezależnie od natężenia niemieckich roszczeń rewindykacyjnych i formy ich prezentacji ten problem będzie zawsze obecny w stosunkach polsko niemieckich.
Jeżeli nawet wyłączymy możliwość bezpośredniej agresji to pozostaje zawsze niebezpieczeństwo działań w kierunku osłabienia polskiej obecności w zachodnich regionach państwa polskiego.
Działania niemieckie wykonywane różnymi rękami wyraźnie nawiązują do osiemnastowiecznych doświadczeń osłabiania państwa polskiego, przy czym role niejako się odwróciły. O ile w XVIII wieku i jeszcze w trzecim ćwierćwieczu minionego stulecia rolę wiodącą w stosunkach z Polską odgrywała Rosja to w przełomowym okresie lat osiemdziesiątych tę rolę przejęły Niemcy.
Upadające Sowiety i nowo rodząca się Rosja nie miały żadnego interesu w osłabianiu Polski, najlepszym dowodem były zabiegi Jelcyna o utrzymanie dobrych stosunków z Polską. Jaruzelski miał szansę na powołanie frontu narodowego w porozumieniu z Prymasem Tysiąclecia wykorzystując obecność przedstawicieli ruchu chrześcijańsko narodowego w swojej radzie konsultacyjnej.
Podporządkował się jednak, jak zwykle, dyrektywie frakcji międzynarodowej z Gorbaczowem na czele i zawiązał spisek z dysydentami z partii komunistycznej, którzy zresztą szybko pozbyli się go.
Oczywiście nie można przesądzać, że obranie innej linii kolaboracji przyniosłoby sukces, ale przynajmniej istniała szansa na uratowanie polskiej gospodarki i obranie innego kierunku współpracy międzynarodowej.
Groźba dla Polski ujawniła się już w pierwszym momencie połączenia Niemiec, a szczególnie w postaci moskiewskiego paktu, „4 + 2” w którym wbrew formalnemu porządkowi najważniejszą rolę odegrało owe „+ 2” w porozumieniu z Rosją dokonane poza plecami Amerykanów, którzy nie po raz pierwszy oddali owoce zwycięstwa w obce ręce.
Nie zwrócono wówczas uwagi na fakt, że było to coś w rodzaju paktu Ribbentrop – Mołotow, czyli podzielenie się strefami wpływów na obszarze Europy środkowej i wschodniej.
Dawne republiki sowieckie, które uzyskały formalnie niepodległość pozostawiono w obszarze wpływów rosyjskich z wyłączeniem krajów bałtyckich, obszar wpływów niemieckich to wszystkie kraje włączone przez Niemcy w skład UE w ramach „dziesiątki” z roku 2004.
W stosunku do Polski zastrzeżona została Niemcom szczególna rola i dla jej wykonania przejęto nie tylko agenturę Stasi mocno osadzoną w PRL, ale również i znaczną część spadku po KGB i SB.
Politycznym kanałem wpływów była zarówno UW i jej następca, czyli PO, a także i inne partie polityczne.
Z własnych doświadczeń mogę stwierdzić, że istniała próba wprzęgnięcia do kolaboracji Chrześcijańskiej Demokracji Stronnictwa Pracy, w tym celu został skierowany do prezesa ChDSP Władysława Siła Nowickiego specjalny wysłannik Kohla namawiający do współpracy i obiecujący rozległą pomoc, byłem obecny przy tej rozmowie w trakcie, której Siła udzielił takiej odprawy niemieckiemu rozmówcy, że następnej próby już nie było.
Natomiast nasiliły się szykany i działania dywersyjne w stosunku do stronnictwa i osoby prezesa w szczególności, które doprowadziły do wyłączenia ChDSP z oficjalnej sceny politycznej i przyczyniły się do pogorszenia stanu zdrowia i w konsekwencji śmierci Władysława Siła Nowickiego, jednego z nielicznych łączników życia politycznego Polski niepodległej.
Niemiecka linia polityczna odziedziczona po Fryderyku Wielkim i Bismarcku jest kontynuowana zarówno przez niemiecką chrześcijańską demokrację jak i socjal demokrację i polega na stopniowej degradacji polskiego stanu posiadania wraz ze stałym osłabianiem pozycji państwa polskiego. Niemieckiemu planowi służą zarówno rządy w Polsce obsadzane w jak najwyższym stopniu świadomymi lub niezbyt świadomymi niemieckimi agentami. Służą im również w jakiejś mierze wszyscy ci, którzy będąc w opozycji do rządu w Polsce ograniczają się do roszczeń w zakresie zmian personalnych, a nie ustrojowych.
Niemieckie podejście do spraw swoich słowiańskich sąsiadów nawiązuje do zróżnicowań odziedziczonych po III Rzeszy: - Czesi to wyróżniony „protektorat”, któremu pozwala się na rozwój gospodarki związanej ściśle z gospodarką niemiecką ze stanowiącą własność niemiecką Skodą i Teslą na czele i przewidywanym włączeniem, jako jeszcze jeden niemiecki „land”, co już w historii miało miejsce, Słowacja do tolerowania, Bułgaria, Słowenia i Chorwacja do podporządkowania, a Polska do wyeliminowania.
Stanowimy, zatem obiekt specyficzny, może z wyjątkiem Serbii, którą spisano na straty, bowiem jak zwykle deklarowana pomoc rosyjska wobec niej jest bezskuteczna.
Tradycyjny, historyczny podział wpływów między Rosją i Niemcami / wraz z Austrią/ na Bałkanach jest już nieaktualny.
Niemcy wygrały nie tylko to, ale również zademonstrowały, że i na swoim własnym terenie Rosja nie może czuć się pewna.
Potęga niemiecka oparta na produkcji przemysłowej i eksporcie stanowiącym jedną trzecią PKB jest czynnikiem decydującym o roli Niemiec nie tylko w UE gdzie są niekwestionowanym hegemonem, ale również w Europie gdzie po wyjściu Amerykanów nie mają już praktycznie konkurencji.
Na tym tle rola Polski jest ograniczona, może nie zupełnie do pozycji GG /Generalnej Gubernii/, ale nie wiele ponad nią znaczącej, Sprzyjające Niemcom, ale z definicji słabe rządy w Polsce mają za zadanie ułatwiania postępującego uzależniania od Niemiec. Polska gospodarka sprowadzona do roli służebnej, bez możliwości dostarczania miejsc pracy dla znacznego odsetka zdolnych i przygotowanych do pracy, niezdolna do pokrycia potrzeb budżetowych państwa – powoduje stałe wyludnianie Polski i wzrost zadłużenia państwa. Rząd w Polsce jest po prostu klientem niemieckiego dworu, czego najlepszym dowodem jest wiernopoddańcza wizyta polskiego premiera u pani kanclerz, czy „kanclerki” jak wolałyby feministki.
Nawet w sprawie ukraińskiej, w której wydawało się, że warszawski minister spraw zagranicznych /?!/ ma do odegrania jakąś znaczącą rolę ostatnie decyzje zostały podjęte z pominięciem Polski, a Ukraińcy w wdzięczności za polskie poparcie chcą nas obdarzyć, jako ambasadorem człowiekiem najbardziej znienawidzonym przez Moskwę i w ten sposób ulokować ostatecznie w Polsce całe nastawienie antyrosyjskie, czyli nas wystawić na putinowską wrogość.
Jest to sytuacja jak w przededniu rozbiorów.
W tych warunkach rola Polski, a raczej tych, którzy ją prawem kaduka reprezentują jest znikoma. Jesteśmy przedmiotem, a nie podmiotem europejskiej polityki.
Obiecanki pajacowatego prezydenta Stanów Zjednoczonych wsławionego, a raczej osławionego „polskimi obozami”, za które zresztą nigdy nie przeprosił choćby w minimalnie satysfakcjonującej formie, nie mają absolutnie najmniejszego znaczenia. Pisałem o tym wielokrotnie wskazując, jaki powinien być minimalny poziom amerykańskich gwarancji nie tylko w stosunku do Polski, ale w stosunku do całej Europy.
Jakie jest wyjście z tego zaczarowanego kręgu niemożności?
Przede wszystkim obalenie rządzącego Polską układu bez wdawania się w bezsensowne wojny personalne i drobiazgi, ale dążenie do odbudowy niepodległego państwa polskiego.
Stworzenie koalicji krajów europejskich pragnących zorganizować nową formułę zjednoczenia Europy. Fiasko UE i niemieckiej hegemonii zmuszają do poszukiwania nowych dróg współpracy europejskich narodów, pozytywne rozwiązanie zapewnia jedynie nawiązanie do źródeł europejskiej kultury.
W dziedzinie rozwiązań gospodarczych można też sięgnąć do doświadczeń europejskiej wspólnoty węgla i stali, a nawet wspólnego rynku zachowując atrybuty suwerenności państwowej poszczególnych członków wspólnoty.
My niczym nie ryzykujemy, przez naszych sąsiadów jesteśmy skazani na redukcję do poziomu gubernatorstwa, jedyną szansą na „wybicie się na niepodległość” jest zainicjowanie „wojny powszechnej narodów” jak modlił się o to Wieszcz, o budowę nowej Europy uwolnionej z więzi niemiecko rosyjskiego spisku.