"Banderowcy" kontra "trzecie pokolenie AK"

Lubimy określać się jako „trzecie pokolenie AK”.

Liczmy. Ile pociągów z amunicją wykoleiłeś w tym tygodniu?

Jakiś most wysadziłeś? Wiadukt kolejowy? Niech no przejrzę gazety… nikt w Polsce nie wysadził mostu, wiaduktu, pociągu i w tym tygodniu, i dziesięcioleciu. I poprzednich dziesięcioleciach.

To może ktoś umie rozebrać, naoliwić i złożyć visa? Stena?

A może ktoś zastrzelił ostatnio jakiegoś szkopa, albo – bardziej jakby na czasie - kacapa?

Nie oczekujmy za wiele. Spytajmy raczej, ilu z państwa w ogóle z czegoś w życiu strzelało.

 
Ale nie ma o co walczyć – powie ogromna większość. Jeśli nawet ktoś przyzna, że jest o co walczyć - co gorsza: o to samo, co wtedy – to i tak powie: nie te czasy, nie te metody… Trzecie pokolenie AK? Niby tak, ale nie żeby tak od razu do końca. Trzecie pokolenie, a owszem, ale nie całkiem na poważnie. Bo teraz, mocium panie, my tu walczymy, ale bez walki. Jan Nowak Jeziorański kiedyś sformułował[1] brutalną, ale szczerą racjonalizację naszej agonii: po Powstaniu Warszawskim Polacy zmądrzeli.
 
Nie dziwmy się że – w bardzo grubym uproszczeniu - to samo zjawisko tożsamości selektywnej dotyczy na Ukrainie rzekomych „banderowców”.

A my? Jeśli dalej będziemy zmądrzeni i walczyć będziemy wyłącznie bez walki - to i dalej mieć będziemy Polskę bez Polski.
 
 

Mariusz Cysewski

 
Kontakt: tel. 511 060 559
[email protected]
https://sites.google.com/site/wolnyczyn
http://www.youtube.com/user/WolnyCzyn
http://mariuszcysewski.blogspot.com  

  [1] W: „Jan Nowak Jeziorański – kurier z Warszawy. 60 lat później. 1944-2004”, Akson Studio 2004.