To jeszcze, do mojej poprzedniej notki, dotyczącej pracy większości Polaków*:
Wedle statystyk, najwięcej wypracowanych godzin na świecie, mają Koreańczycy (o dziwo, nie z Północy). Na drugim miejscu - Polacy. Gdzie nasz przemysł, gdzie Korea Płd? Jednocześnie, wydajność z godziny pracy, Polak ma dramatyczną.
Odpowiedź na pytanie, czemu tak się dzieje, przynosi życie:
Kodeks pracy: 40 godzin tygodniowo.
Daje nam to wymiar pracy 5 dni w tygodniu, po 8 godzin. Z jakiegoś powodu, takie ramy, zostały wymyślone. Nie 16 godzin na dobę, po 6 razy w tygodniu, a właśnie 5x8.
Przecież musi być czas na pracę, czas na relaks, zajęcie się sobą, rodziną, wreszcie czas na sen i regenerację.
Jednak kodeks swoje, pracodawcy swoje: za wyjątkiem pracy w "budżetówce", czas godzin pracy, traktowany jest, jak widzimisię pracodawcy. 10-12 godzin, najczęściej również w soboty.
Przekrój moich znajomych: od dwudziestoparolatków, po sześćdziesięciolatków (ci zazwyczaj, nie mają już pracy. Bo niby co ma robić sześćdziesięciolatek, jeśli nie jest lekarzem, prawnikiem, kabareciarzem?).
Są wśród nich ludzie, z paroma fakultetami. I NIKT, ALE TO NIKT, nie pracuje po 40 godzin, w tygodniu. Musi być więcej.
Chyba oczywiste jest, że wydajność pracy spada, po ósmej godzinie pracy.
Jest to pójście na łatwiznę pracodawcy. Zamiast tworzyć nowy etat, wydłuża się godziny pracy. Jak bardzo jest to krótkowzroczne, widać po "owocach" pracy: przez dwadzieścia parę lat, nie dorobiliśmy się żadnej ogólnoświatowej marki...I niech ktoś zarzuci, że jest to wina braku talentu Polaków. Akurat...
* http://naszeblogi.pl/370…
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 3066
Chodzi przy tym nie tylko o same stosunki pracy, lecz o całą politykę gospodarczą kraju.
A do niej nie są zdolni przerośnięci chłopcy w krótkich spodenkach, do tego na krótkiej oficerskiej smyczy.
Węgry wstały z kolan, lewactwo i zawsze chętne do okupacji Niemcy ich nienawidzą, ale Węgry sobie radzą.
Cóż, we dwóch byłoby raźniej, nieprawdaż?
Pozdrawiam