Przejdź do treści
Strona główna

menu-top1

  • Blogerzy
  • Komentarze
User account menu
  • Moje wpisy
  • Zaloguj

Co nam zostało z naszej historii

Andrzej Owsiński, 31.01.2013
Nasunęły mi się gorzkie refleksje po mojej publikacji na temat powstania styczniowego. Nie spodziewałem się wprawdzie jakichś rewelacji w związku ze 150 rocznicą wybuchu tego powstania zajmującego niezależnie od oceny wartościującej ważną pozycję w naszej historii, ale całkowita obojętność, jaką wykazały media z telewizją publiczną / nazwa kojarzy się bardziej z domami publicznymi niż ze służbą publiczną/ na czele, przypomniała czasy, w których cenzura zabraniała nawet używania tej nazwy w publikacjach.
Wprawdzie TVP „Historia” w bardzo skromnym zakresie, zapewne z powodu oszczędności budżetowych, przypomniała o rocznicy, ale przecież, jaką „oglądalność” ma ten program. Nic zatem dziwnego, że zapytani przez dziennikarzy młodzi przechodnie w Warszawie nie bardzo wiedzieli kim był Traugutt.
Nie tak dawno przetoczyła się przez Polskę akcja o ratowanie lekcji historii coraz bardziej usuwanych na margines, ale przecież chodzi nie tylko o ilość lekcji w szkołach, ale o ich jakość, na którą składa się zarówno wartość podręcznika jak i osobowość nauczyciela, a nade wszystko pozycja w programie wychowania.
Przez pół wieku uczono wypaczonej polskiej historii, co pozostawiło niewątpliwy ślad w postaci rodzaju wiedzy jak i stosunku do lekcji historii. Jeżeli po 1989 roku byłyby jakiekolwiek intencje naprawy tego zła to lekcjom historii powinno się było poświęcić szczególną uwagę. Ale przecież podobnie jak i w wielu innych dziedzinach „III Rzeczpospolita” okazała się spadkobierczynią, a nawet kontynuatorką PRL.
Pamiętam moje oburzenie, kiedy w podręczniku mojej najmłodszej wnuczki w końcu lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku znalazłem adnotację na temat WiN’u, że „założyli WiN ci oficerowie AK, którzy byli niezadowoleni z przemian ustrojowych jakie zaistniały w Polsce po 1945 roku”.
Mój protest w tej sprawie przeszedł bez echa i muszę z przykrością stwierdzić, że żaden rząd po 1989 roku nie stanął na wysokości zadania w dziele nauczania młodych Polaków ojczystej historii, jako podstawowego elementu wychowania.
W przedwojennej szkole, która również miała zadanie odkłamania historii nauczanej w zaborczych szkołach był ustalony kanon nauki historii traktowanej obok nauki religii, jako zasadniczy czynnik wychowania nie tylko obywatelskiego, ale wprost osobowości Polaka.
Można powiedzieć, że historia w takim wydaniu była traktowana „instrumentalnie” i zmierzała do osiągnięcia określonego celu politycznego. Oczywiście nie można wykluczyć przy każdej metodzie nauczania próby przemycania określonych poglądów, tego nie da się uniknąć, ale chodzi o rzecz znacznie ważniejszą, a mianowicie o wyrobienie w młodych ludziach uczucia więzi ze swoim narodem, krajem i jego historią. W historii Polski chodzi o coś jeszcze większego, o wzbudzenie poczucia dumy z naszych największych zdobyczy polskiej kultury, zamiłowania do wolności, przywiązania do wiary ojców i prawa do głoszenia własnych poglądów. Byliśmy bowiem jedynym krajem w Europie, w którym król nie był panem sumień poddanych.
Celem jest przekaz wartości stanowiących o naszej narodowej tożsamości, jest to stały proces tworzenia i rozwoju narodu, doceniają to Amerykanie, którzy niejednokrotnie formie u nas niemożliwej do przyjęcia starają się ciągle tworzyć solidarność bardzo młodego jeszcze narodu.

Cały ten proces odbywa się jakby poza naturalnymi sporami między historykami i innymi specjalistami o znaczenie poszczególnych wydarzeń historycznych i snucie analitycznych dociekań.
W Polsce w sytuacji konieczności odbudowy narodowego etosu historycznego obserwujemy ciągle intensywne działania w kierunku przekonania nas o chronicznej niezdolności naszego narodu do działań pozytywnych zmierzających do tworzenia własnego samodzielnego państwa. Taki pogląd wywodzący się z niemieckiej ekspansywnej ideologii miał służyć, jako usprawiedliwienie zbrodni rozbiorów Polski.
Gdyby na przykład Hiszpanie mieli takich samych sąsiadów jak Polska to w czasie wojny domowej w 1936 roku powinna była nastąpić inwazja francuska pod tytułem chociażby „wyzwolenia” prześladowanej Katalonii czy kraju Basków.
Mamy w naszej historii dostatecznie dużo dowodów na wyrobienie poczucia naszej wartości i szczególnej roli, jaką spełnialiśmy w historii Europy i, co najważniejsze, w dalszym ciągu możemy spełniać.

Na tym tle ciągłe wpajanie nam przekonania, że jesteśmy zgromadzeniem naiwniaków, któremu można wmówić, co się tylko chce, nie tylko, że nie jest zgodne z prawdą, ale najwyraźniej zmierza do osłabienia naszej odporności na przeciwieństwa losu, których przecież nam nie brakuje.
W odniesieniu do powstań polskich to powstanie styczniowe miało być albo dziełem Bismarcka, albo carskim w celu ostatecznego pognębienia narodu polskiego. Nie jest wykluczone, że różnego rodzaju carscy czynownicy z policją na czele byli zainteresowani w utrzymywaniu stanu zagrożenia w celu wykazania własnej niezbędności, a nawet uzyskania konkretnych korzyści osobistych. Tak się dzieje na całym świecie, tylko że żaden przytomny władca nie życzy sobie niepokojów we własnym kraju i dlatego Aleksander II chciał zapewnienia sobie absolutnego władania w Polsce wyraźnie zapowiadając kontynuację dzieła ojca, bo innych metod nie znał i to była główna przyczyna narastania polskiego oporu aż do podjęcia otwartej walki.
Jaka była mentalność carskich władców Rosji najlepiej świadczy reakcja Mikołaja II relatywnie najbardziej liberalnego cara, który po krwawej masakrze pochodu Gapona wyraził oburzenie na prasę zagraniczną potępiającą carat, że przecież to jego naród i on ma prawo robić co chce.

Przy każdej okazji historycznej istnieją najrozmaitsze próby wykorzystania jej dla swoich interesów, ale stąd jeszcze daleka droga do sterowania biegiem wypadków.
Można mówić o interesach niemieckich, austriackich, francuskich, angielskich, a nawet tureckich, ale żeby wywołać powstanie to trzeba przede wszystkim woli narodu, a tego nie można stworzyć z dnia na dzień choćby najsilniejszą agitacją.
Inaczej jest z działaniami rządów, które mogą być powodowane różnymi nagłymi czynnikami. W historii Polski aż roi się od różnych decyzji podejmowanych przez władze pod wpływem chwilowych nastrojów, ale przecież nie tylko my popełniamy błędy. Niemcy dwukrotnie w ciągu XX wieku wywołały światową zawieruchę w złudzeniu, że uda się wywołany konflikt zlokalizować i wyciągnąć maksimum korzyści. Stalin poświęcił wszystko dla realizacji idei wywołania konfliktu europejskiego, który ułatwi mu zwycięski marsz przez całą Europę. Nie przewidział tylko prostej konsekwencji, że konflikt ten może przyjść do niego i zagrozić jego egzystencji. Uratowała go tylko zbrodnicza głupota Hitlera przewyższająca jego własną, a także naiwność /!?/ przypadkowych sojuszników, którzy udzielili mu pomocy bez żadnych warunków. Churchill, który uratował Anglię był równocześnie grabarzem brytyjskiego imperium, Roosevelt, któremu udało się manewrem wciągnąć Amerykę do zwycięskiej wojny w jej efekcie sprokurował tejże Ameryce stan zagrożenia, z jakim nie spotykała się w całej swojej historii.
W stosunku do tych wszystkich wydarzeń można snuć różne idee spiskowo manipulatorskie, tylko że rodzą one zawsze pytanie w czyim interesie są one realizowane, nie mówiąc już o tym, że w przypadku ich uznania cała pisana historia jest bez sensu.
Nasuwa się przy tym uwaga, że jeżeli jesteśmy rządzeni przez różne tajne siły to wykazują się one niesłychaną głupotą dopuszczając do stałych kontrowersji, a nawet katastrof. Każdy rządzący chce wyciągnąć ze swoich rządów maksimum pożytków, a te powstają w czasach pokoju. Klasycznym przykładem może służyć imperium rzymskie, którego zadaniem podstawowym był pax romana, z którego Rzym, a szczególnie arystokracja rzymska czerpała wielkie korzyści.
Dla nas Polaków lekcja historii to przede wszystkim budowanie narodowej więzi poszarpanej w czasach PRL i do dnia dzisiejszego jeszcze nie odtworzonej.
  • Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
  • Odsłony: 1678
NASZ_HENRY

NASZ_HENRY

01.02.2013 13:02

Dodam tylko, że gdyby 3 cesarzy wiedziało jak się skończy I wojna światowa to by do niej nie doszło ;-)
Andrzej Owsiński
Nazwa bloga:
Blog autorski

Statystyka blogera

Liczba wpisów: 1, 182
Liczba wyświetleń: 2,968,649
Liczba komentarzy: 5,489

Ostatnie wpisy blogera

  • Po śmierci Andrzeja Owsińskiego
  • Zmarł Andrzej Owsiński, autor tego bloga, 1 stycznia 2024 r.
  • Finis Poloniae et Europae

Moje ostatnie komentarze

  • Proszę bardzo, można dokonać przedruku, z zachowaniem wszelkich oczywistych zasad, naturalnie. Pozdrawiam.
  • Po pierwszej wojnie światowej budownictwo okrętowe w Szczecinie upadło całkowicie. Dlatego moje sformułowanie, że nie było przemysłu okrętowego jest prawdziwe, istniały obiekty stoczniowe dawnych…

Najpopularniejsze wpisy blogera

  • Przyczyny upadku Rzeczpospolitej Obojga Narodów
  • Nie dajmy się skołować pół, lub ćwierćinteligentom
  • Uwagi na temat wypowiedzi o Tadeuszu Mazowieckim

Ostatnio komentowane

  • mada, Serdeczne kondolencje.
  • Jacek K. Matysiak, Panie Janie, gratuluję pięknego, mądrego Ojca, którego każdy chciałby mieć. Gratuluję też dobrych genów. R.I.P. Panie Andrzeju...
  • sake2020, Ojciec pana Jana byłby zasmucony widząc obecne zakusy likwidacji Instytutu Pileckiego przez ministra Sienkiewicza.Instytutowi zarzuca się ..zaciemnianie prawdy o zbrodniach Polski w czasie wojny.…

Wszystkie prawa zastrzeżone © 2008 - 2025, naszeblogi.pl

Strefa Wolnego Słowa: niezalezna.pl | gazetapolska.pl | panstwo.net | vod.gazetapolska.pl | naszeblogi.pl | gpcodziennie.pl | tvrepublika.pl | albicla.com

Nasza strona używa cookies czyli po polsku ciasteczek. Do czego są one potrzebne może Pan/i dowiedzieć się tu. Korzystając ze strony wyraża Pan/i zgodę na używanie ciasteczek (cookies), zgodnie z aktualnymi ustawieniami Pana/i przeglądarki. Jeśli chce Pan/i, może Pan/i zmienić ustawienia w swojej przeglądarce tak aby nie pobierała ona ciasteczek. | Polityka Prywatności

Footer

  • Kontakt
  • Nasze zasady
  • Ciasteczka "cookies"
  • Polityka prywatności