Mamy za sobą „sympatyczne” manewry "Zachód 2009" armii rosyjskiej i białoruskiej u naszych wschodnich granic. Kilkanaście tysięcy żołnierzy, ponad 600 (inne źródła mówią o 900) pojazdów pancernych, 100 samolotów i śmigłowców ćwiczyło wojnę z Polską. I to wszystko rozpoczęło się 18 września, dzień po 60’ rocznicy „wyzwoleńczego pochodu". Jednocześnie prasa białoruska ćwiczyła wariant propagandowy z „radiostacją gliwicką 39’”, oskarżając Polskę o chęć rewizji granic. („Białoruś z Rosją przeciw zachodnim agresorom” )Spanikowany Sikorski „trzyma za słowo” USA, że nas obronią. Jedyne, co kojarzy się z tym trzymaniem, to brzytwa w ręku tonącego… Trafność tej analogii potwierdził ambasador USA w Rosji, John Beyrle: „Polska jest, jako członek NATO naszym sojusznikiem, ale wysłanie amerykańskich żołnierzy jest związane tylko z pomocą w modernizacji polskiej armii, a nie z jakimkolwiek zagrożeniem zewnętrznym, które nie istnieje”.W tej sytuacji pozwolę sobie wrócić do kontrowersji wokół skwapliwego podpisania TL przez Prezydentów Polski i Czech. Dopuszczam, że rosyjskie manewry to tylko blef mający „pomóc” nam w decyzji, co do traktatu. Doktryna konwergencji zakładała doprowadzenie do sytuacji, by państwa środkowoeuropejskie miały tylko pozorny wybór pomiędzy Rosją a Niemcami (UE) podczas, gdy obaj gracze są ze sobą dobrze „dogadani” i niewiele się od siebie różnią. Nawet jednak w tym scenariuszu wolę znaleźć się w niemieckiej niż rosyjskiej strefie wpływów. Pouczająca jest tu historia naszych oficerów, którzy w 39’ mieli podobny dylemat. W oflagach przeżyli wojnę, w Katyniu….
Kiedy w 2003 roku Rafał Ziemkiewicz poparł akces do UE argumentując to sytuacją geopolityczną, oceniłem, że jest zdrajcą. Przecież nasze bezpieczeństwo to NATO i USA, a nie UE. Dziś widzę, że się myliłem.