Emocje złym doradcą

To co dzisiaj zostało opublikowane, a następnie zdementowane przez "Rzeczpospolitą" oraz emocjonalnie skomentowane przez Jarosława Kaczyńskiego sprawi, że Prawo i Sprawiedliwość straci poparcie wśród niezdecydowanych lub odchodzących od Platformy Obywatelskiej wyborców. "Rzeczpospolita" powołując się na nieoficjalne informacje od polskich prokuratorów opublikowała w dzisiejszym wydaniu, że w szczątkach samolotu znaleziono ślady materiałów wybuchowych, co natychmiast podchwycił Jarosław Kaczyński, twierdząc otwarcie na konferencji, że "zamordowano 96 osób w Smoleńsku". Ta wypowiedź to polityczna porażka Prawa i Sprawiedliwości, która zniweczy dotychczasowe merytoryczne dokonania opozycji w walce z partią władzy.
Wszystkie dotychczasowe konferencje gospodarcze PiS pod nazwą "ALTERNATYWA" zaprzepaści dzisiejsze wystąpienie prezesa PiS-u, w którym stwierdza, że katastrofa TU-154 z 10 kwietnia 2010 to zbrodnia. Taki wniosek na podstawie artykułu "Rzeczpospolitej" był przedwczesny, ponieważ kilka godzin po jego publikacji redaktor naczelny tej gazety oświadczył: "Pomyliliśmy się pisząc dziś o trotylu i nitroglicerynie. To mogły być te składniki, ale nie musiały." Takie oświadczenie umniejsza wiarygodność tej gazety, która przecież publikuje artykuł na pierwszej stronie, że "pirotechnicy z Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego oraz Centralnego Biura Śledczego z nowoczesnym sprzętem" wykryli za pomocą tych urządzeń "ślady trotylu oraz nitrogliceryny na 30 fotelach lotniczych". Po kilku godzinach "Rzeczpospolita" zdementowała te informacje. Było już za późno na polityczny błąd Jarosława Kaczyńskiego, który na ich podstawie otwarcie powiedział o "zbrodni", czyli zamachu. To fatalne posunięcie prezesa Prawa i Sprawiedliwości, który nie zachował się jak polityk z długoletnim stażem, ale jak zwykły, niedoświadczony dziennikarz. Po prostu za wcześnie. Brak dowodów, potwierdzenia publikowanych rewelacji. Brak oficjalnego ustosunkowania się śledczych, rządu, wyczucia odbioru informacji przez Opinię Publiczną, tylko komentarz "na gorąco" sprawi, że dziś mało kto z niezdecydowanych lub odchodzących od poparcia Platformy Obywatelskiej będzie pamiętał o ostatnich merytorycznych, gospodarczych debatach PiS. Od dzisiaj bardzo często w mediach popierających PO komentarz Jarosława Kaczyńskiego "zamordowano 96 osób w Smoleńsku" będzie cytowany i przytaczany przy każdej sposobności do walki politycznej Platformy z PiS-em. Może to stanowić duży problem w sondażowej przewadze Prawa i Sprawiedliwości nad PO, ponieważ elektorat Platformy oraz niezdecydowany, to ten, który wierzy w oficjalną wersję wypadku smoleńskiego i zarazem ten, dla którego ta sprawa jest politycznie mało istotna. Nie od dziś wiadomo każdemu politologowi, czy osobom interesującym się polską polityką wewnętrzną, że pierwszą sprawą, którą zajmie się PiS przy ewentualnej wygranej przy następnych wyborach będzie wyjaśnienie w pełni okoliczności katastrofy smoleńskiej, którą PiS ocenia jako zamach władz rosyjskich, co przecież nie jest niemożliwe. Jest to prawdopodobne, ale nadal brak dowodów. Prokuratura w dniu dzisiejszym nie zakwestionowała w stu procentach, że materiały wybuchowe rzeczywiście były obecne na pokładzie samolotu - ma to potwierdzić w ciągu najbliższych 6 miesięcy. Kaczyński w oczach niezdecydowanych i szukających alternatywy dla PO - wydał już wyrok - był materiał wybuchowy i zamordowano w ten sposób polskich delegatów. To polityczny błąd, który będzie dużo kosztował - spadek poparcia w oficjalnych sondażach. Prawo i Sprawiedliwość będzie musiało długo się starać, żeby zatrzeć wrażenie "fanatyków smoleńskich" w oczach elektoratu poza "PiS-owskiego", aby przekonać go dziś do siebie. Elektorat ten oczekuje gospodarczych zmian, które sensownie do tej pory forsował Jarosław Kaczyński. Dopiero po pozyskaniu go i wygraniu kolejnych wyborów Prawo i Sprawiedliwość może zrobić, to co niefortunnie próbował zrobić dzisiaj Kaczyński, czyli zająć się rzetelnym i dogłębnym wyjaśnianiem katastrofy biorąc pod uwagę każdą z hipotez. Za stan dzisiejszej niekorzystnej sytuacji PiS - u są odpowiedzialne tylko dwie strony - gazeta "Rzeczpospolita" i prezes Jarosław Kaczyński.