PKP to były kiedyś Polskie Koleje Państwowe. Podzielono jej jednak na wiele spółek i skrót ten przestał do nich pasować. Może za to nabrać nowego znaczenia: PKP = Polski Kartel Polityczny. Ten termin zawdzięczam pani profesor Jadwidze Staniszkis. W wywiadzie udzielonym w dniu 31.07 dziennikowi "Fakt" /TUTAJ/ powiedziała ona:
"Niektórzy mówią – zaznaczę, że ja tak daleko się nie posuwam – że istnieje kartel polityczny, wiążący opozycję z władzą. (...) Chyba, że zmieni [Tusk] ordynację wyborczą na mieszaną, czyli większościowo proporcjonalną i dogada się z PiS. Wtedy Solidarna Polska i inne małe partie są wycinane, a wszystko biorą te dwie duże. Obawiam się jednak, że ten kartel polityczny, o którym wcześniej mówiłam, związany jest także z takimi rachubami.".
Myśl tę pani Staniszkis powtórzyła dwa dni później w felietonie w Wirtualnej Polsce /TUTAJ/:
"PiS milczy. Dlaczego? Czy dlatego, że dogaduje się w tej chwili z PO w sprawie zmian ordynacji wyborczej (na łączącą proporcjonalną i większościową) aby wydusić małe partie (szczególnie ziobrystów)? I podobne zmiany w ordynacji do Parlamentu Europejskiego? Czy też negocjuje swój udział w stanowiskach, w zamian za poparcie pomysłu stworzenia Komisji Nominacyjnej? Pomysłu dopinającego oligarchię, przez już nie tyle upartyjnianie gospodarki ile jej bezpośrednie powiązanie ze służbami i umiędzynarodowioną technokracją?".
No cóż, pani profesor ma na pewno obszerną wiedzę na temat kulis polskiej polityki i nie zwykła "robić z gęby cholewy". Jest więc coś na rzeczy z tym "kartelem". Jeśli się chwilę zastanowić, to widać, ze istnieje on i funkcjonuje w najlepsze już od ponad dwudziestu lat. Przecież wszyscy politycy rozdający w tej chwili karty, działali już na początku lat 90-tych. Tusk i Pawlak to jedni z "bohaterów" "nocy teczek" 4 czerwca 1992, Boni był na "liście Macierewicza", Kaczyński szefował Porozumieniu Centrum, Miller - w latach 1989–1990 członek Biura Politycznego KC PZPR, a w 1993 - minister. Długo można by tak wyliczać. Mamy do czynienia z ekskluzywnym gronem osób, które stara się nie dopuszczać do polityki nikogo nowego, a zwłaszcza młodszego. Należy też przypuszczać, iż zakulisowe układy sterujące polskim życiem politycznym również są trwałe.
Byli tacy, co usiłowali dołączyć do "kartelu", ale nikomu nie udało się to na dłużej. Próbowali Giertych i Lepper, weszli nawet do rządu PiS. Pierwszy jest dziś adwokatem, a drugiego odwiedził "seryjny samobójca". Pawła Piskorskiego usunięto z PO, a potem uniemożliwiono mu przejęcie SD. W SLD spróbowano eksperymentalnie wysunąć na czoło Olejniczaka i Napieralskiego. Odsunięto ich i powrócił Miller. W PSL nie zmienia się nic - stale ten sam Pawlak. Z PiS odeszła lub została usunięta większość ambitnych działaczy młodszego pokolenia. Założyli oni PJN i Solidarną Polskę. Z PO wyodrębnił się Ruch Palikota. To własnie przeciw tym trzem ugrupowaniom skierowane mają byc planowane zmiany ordynacji. "Kartel" przeznaczył je także do "wycięcia".
A przecież już obecna ordynacja jest źródłem patologii. Wymóg zbierania tysięcy podpisów pozbawia skutecznie Polaków biernego prawa wyborczego. Wymaganie 50% /lub 30% w lokalnych/ frekwencji przy referendach powoduje, ze instytucja ta jest praktycznie martwa. Pięcioprocentowy próg i metoda D'Hondta eliminują mniejsze ugrupowania z parlamentu. Finansowanie partii politycznych z budżetu sprzyja przekształcaniu się ich w korporacje urzędników, dbających, by nie dopuścić nikogo innego do dzielenia forsy. PKW funkcjonuje poza jakąkolwiek kontrolą, co rodzi podejrzenia, iż wybory w Polsce są często fałszowane. Demokracja w Polsce jest fasadowa i fikcyjna, a zmiany, o których pisze Staniszkis jeszcze bardziej pogorszą sytuację.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 7096
Nawet tu,na poczcie wewnętrznej...adresat zniknął.
Mozesz zerwac wszelkie kontakty...tylko nie bądź grubianinem i napisz...tego wymaga cywilizacja europejska.
semper idem P.
Oba adresy mi odrzuca,ale do mnie doszło!
Ponoć jestes informatykiem? :-)