|
|
Zygmunt Korus Proszę Pana... Znam to miejsce jak podłogę przy łóżku, ponieważ od 1986 roku jeżdżę akurat tamtędy co weekend do chatki za Oświęcimiem. A że to jest droga do obozu koncentracyjnego, więc od ronda za wiaduktem kolejowym w kierunku dworca i potem bram Auschwitz, żeby nie było jakiejś prowokacji, bo stale tam przyjeżdżają grupy żydowskie, jest zainstalowany dobry monitoring (poczynając od dachu na Carrefourze). I na filmie właśnie widać jak na dłoni, że auta jadą w kolumnie, na pulsacyjnych światłach (i z alarmem dźwiękowym, co zeznaje wielu świadków). Więc - w imię rzekomej praworządności - to Pan podważa fakty.
W dodatku dziś ujrzałem w całej krasie tego delikwenta, cwaniaczka, co zamierza w sprawie oczywistej chachmęcić... Więc lepiej niech Pan już da spokój z tą swoją co najmniej dziwną "powściągliwością". To, o czym piszę, dobrze widać i czuć.
Proszę przeczytać mój tekst od początku, na spokojnie - gdyż jako praktyk, mając niewielką, ale podstawową ilość informacji, w żadnym miejscu się nie pomyliłem. Za chwilę minie 7 dni hospitalizowania rannych i dżolero (bo tak się teraz zachowuje) po prostu słusznie dostanie nauczkę w formie wyroku za nieumyślne spowodowanie katastrofy w ruchu drogowym. I Pan Pociej, podszczuty "pro publico bono" przez posłów Sowę (N) i Budkę PO), niewiele mu pomoże. A Pani Premier, jak znam życie, wielkodusznie temu somnambulikowi za kółkiem (bo w obejściu, jak zaobserwowałem, to nie wygląda mi na niemotę) chyba wybaczy. Oby. |
|
|
Jabe Nie uniknął Pan domysłów. Tymczasem w gruncie rzeczy nawet nie wiadomo, czy była to kolumna pojazdów uprzywilejowanych. Nie widzę powodów do kąśliwości, a wcześniejsze są Pańską interpretacją. Pozdrawiam. |
|
|
Zygmunt Korus No nie... Naprawdę nic nie wiemy?! Mamy milczeć znając tyle faktów, bo POpaprańcy uważają inaczej, wbrew logice. Nadal Pan z tą "logiką oboczno-dygresyjną", tym razem dodając do bacy i Lenina dżem. Co jeszcze ma Pan w zanadrzu, żeby mi lepiej wytłumaczyć taki dadaistyczny sposób stosowania ironii...
No dobrze - poddam się jeszcze jednym komentarzem pod Jego pokrętną krytykę.
Jak się jedzie w kondukcie jako pierwszy, to trzeba ocenić, czy inni za mną nie wpadną w pułapkę i stale patrzeć w lusterko (wymaga to od kierowcy specjalnej predyspozycji zwanej podzielnością uwagi; taką samą cechą musi być obdarzony drugi w kondukcie trzyautowym); jeśli chodzi o wydanie oceny w tej części, to kierowca prowadzący kolumnę zdał egzamin, bo stanął niemal w miejscu tuż za drzewem, na którym rozbił się drugi samochód z Panią Premier, puknięty przez seicento i chybnięty w lewo. A w pierwszej części? Jako pilot grupy... Tutaj można by dyskutować. Zna Pan zjawisko doganiania peletonu, gdy wojsko jedzie w kolumnie. Pierwsi trzymają zadaną prędkość, a ostatni mają wrażenie, jakby zasuwali z szybkością światła. Być może BOR-owiec pilot za szybko mijał to seicento. Jeśli nawet nie włączył ten chłopak lewego migacza, to jechał blisko środkowej linii, więc należało zwolnić i przyasekurować tych jadących z tyłu. Gdyby jechali wolniej wszyscy trzej, a o tym decyduje prowadzący, to stworzyliby "ścianę", od której odbiłby się gapuńcio, nie mający zwyczaju zachowywania szczególnej ostrożności przy lewoskrętach.
Czekam na Pańskie wyjątkowo "niebanalne" kąśliwości. - Pozdrawiam. |
|
|
Jabe Pan zna fakty?
Adwokat, nie ważne przez kogo zamówiony, ma reprezentować stanowisko klienta, a nie Pańskie czy rządu. Wolno mu przy tym mieć minę bazyliszka. Nie można wynająć adwokata, zakładając z góry, że klientowi się będzie krzywda działa? Co Pan wygaduje? A może krzywdą jest bezpodstawne oskarżenie przez ministra? Pan z góry przesądza o winie i orzeka, kto powinien przeprosić kogo.
BOR uratował chłopaka od przerobienia na dżem, jak baca Lenina od upadku. Na tym etapie nie można tego wykluczyć. Powtarzam, Pan wie z góry, jak było, a ja nie.
Co chce ugrać na tym Nowoczesna jest oczywiste, nie ma co komentować. A jaki mandat ma władza i kto został odsunięty od koryta nie ma tu nic do rzeczy. |
|
|
Zygmunt Korus Pan Władysław Pociej, zamówiony przez Nowoczesną i PO (pro publico bono) już z góry wiedział (wtedy, gdy go słuchałem i miał minę bazyliszka), że klient jest, wbrew faktom, niewinny. Kto zabrania bronić temu adwokatowi?; chodzi o styl tej obrony. Nikt ze strony władzy nie zarzuca niemocie, co nie włącza kierunkowskazów, że zrobił coś umyślnie. I tyle.
Normalnie przypadki chodzą po ludziach i trzeba to umieć wziąć na klatę. A ten chłopak to nie potrafi powiedzieć tego na głos i przeprosić rannych? Jego mama zaraz poleciała do Nowoczesnej. Z góry założono, że krzywda mu się będzie działa.
Kto tu jest chory: władza na swoją władzę, na sprawowanie której ma mandat wyborczy, czy odsunięci od koryta, którzy pragną do niej wrócić za wszelką cenę?
Jabe - bądź obiektywny. Co ma kawał z bacą i Leninem z omijaniem somnambulika w seicento? Być może Pan ma jakieś swoje pojmowanie koniunkcji - proszę nam tu zrobić wykład z logiki formalnej wg Jabego.
I jeszcze jedno. Odbite w prawo autko seicento wpadło pod trzecie auto z kolumny, ale tamten kierowca BOR-u stanął niemal w miejscu obrócony w bok w prawo, żeby go nie rozbić. Ten chłopak miał podwójne szczęście, więc niech idzie do kościoła podziękować Bogu, że chodzi po świecie teraz cały, a nie leci do Nowoczesnej i PO po wątpliwe wsparcie. Naprawdę. |
|
|
Jabe Gdy nocą przejeżdża pojazd na sygnale, wszystko dookoła miga na niebiesko i można pomylić światła następnego auta z odbiciem w szybie. No i nie usłyszy się dźwięku kolejnego auta, gdy przejeżdża pierwsze. Żeby tego uniknąć wymyślono specjalne oznakowanie kolumny – sygnały niebiesko-czerwone. |
|
|
Jabe „W końcu kierowca Audi uratował mu zdrowie, wybronił przed kalectwem, a może nawet ocalił życie...” – To tak jak baca Leninowi uratował życie. – Mógł go zepchnąć w przepaść, ale nie zepchnął.
„Dziś adwokat Pociej [...] pytał publicznie [...], czy władza zdobędzie się na przeproszenie jego klienta, jeśli okaże się on niewinnym, czego jest absolutnie pewny. Pożal się Boże ta nasza palestra!” – To adwokat śmie bronić klienta wbrew władzy!? O tempora, o mores! |
|
|
spike Widzę, że Pan to nie Zygmunt, a Marek - nocny ")))
Zgadzam się, miałem to samo na myśli, że ten chłopak powinien nie tylko przeprosić Panią Premier, ale i Jej kierowcy, może jak sprawa ucichnie, to zrozumie, że życie zawdzięcza nie tylko szczęściu, że ktoś nad nim czuwał.
Pozdrawiam.
PS
domyślam się, że jednak mamy wspólnego znajomego ? |
|
|
Zygmunt Korus Jeszcze pewne sprostowania, bo nadal niektórzy mylnie opisują zdarzenie w Oświęcimiu: nie było to na skrzyżowaniu; pani premier z boku nie zagrażało seicento; kierowca Audi celował w drzewo "prawidłowo", tzn. pomiędzy siebie a pasażera BOR-wca z ochrony; ocenił znakomicie, wiedząc, że auta vipów mają zabezpieczenia, np.zgnioty-pochłaniacze energii, a chłopak z seicento siedział z lewej strony, więc by dostał prostu w bok, w korpus; pewnie byłoby po nim; wykonując manewr wymijający wiedział, jak wygląda sytuacja jego pasażerów w środku: że mają pasy, pani premier siedzi z tyłu, że prowadzący trzyma się kierownicy, ma nogi podparte; a BOR-rowiec z boku? taka jego praca: dlatego ochroniarz najbardziej ucierpiał.
Zadałbym jeszcze jedno pytanie: gdzie były (czy są instalowane?), a może coś przegapiłem - poduszki powietrzne w tym Audi?
I druga kwestia: dlaczego ten chłopak, rzekomo gapa, nie przeprasza publicznie poszkodowanych? Dla mnie to jest zdumiewające: ewidentny brak kultury... W końcu kierowca Audi uratował mu zdrowie, wybronił przed kalectwem, a może nawet ocalił życie... Co jest z tymi ludźmi - jakiś kolejny KOD-owiec (bo ci nie mają za grosz rozumu, empatii a nawet niekiedy człowieczeństwa), czy jak? Zdumiewa mnie to.
Grożą mu kary za zajechanie drogi ze skutkiem: spowodowanie katastrofy w ruchu drogowym [lekarze przedłużają pobyt Pani premier..., a więc kwalifikacja czynu będzie większa, niż się takiemu niemocie (cwaniaczkowi?) wydaje] - i on już trzeci dzień milczy. Kto go wychował, jakich ma rodziców, kto mu doradza, żeby tak postępował? Dziś adwokat Pociej, z "uśmieszkiem antyrządowym", pytał publicznie w głównym dzienniku TVP widzów, czy władza zdobędzie się na przeproszenie jego klienta, jeśli okaże się on niewinnym, czego jest absolutnie pewny. Pożal się Boże ta nasza palestra! Nawet jak go wybroni, to przecież nie zaszkodziłoby młokosowi, co kieruje jak somnambulik, w dodatku słucha dudniącego radia, przyznaje się do winy, przeprosić rannych, ludzi dużo starszych od niego. Brak kindersztuby - nie da się ukryć! |