Otrzymane komantarze

Do wpisu: Rączka z członkami, czyli smętne figle w Sądzie Najwyższym
Data Autor
Suriw
Jak na skromny autoportret  w profilu,gdzie autor przedstawia się jako (tu cytuję): Doktorant filozofii, wykładowca filozofii i zarządzania projektami, doświadczony menadżer,a skoro tego komuś za mało,aby wielbić wielkość Autora,to jeszcze dodaje,iż Świadomy zwolennik Cywilizacji Łacińskiej i - z racji tego - sceptyczny wobec bezkrytycznego postępactwa. Poszukiwacz PRAWDY, uczulony na tych którzy wierzą że ją znają, (wytłuszczenie moje - s.),a więc jak na tak  nieprzeciętne zalety (wiedzę?),autor ten wypisuje sromotne dyrdymały i głupoty siląc się na ironię lub dowcip. Zatrzymam się tylko przy jednym wątku,a to gdzie autor pisze, że sędziami w PRL mogli być i byli tylko członki (bo członkowie partii) czyli ludzie,których wulgarnie określa się chujami. Uczony ten doktorant bowiem chciałby,aby antykomunistyczni i patriotyczni Polacy nigdy nie splamili się pracą w ówczesnym wymiarze sprawiedliwości,a przestępczość przez te blisko pół wieku niechby tam sobie hulała po Polsce, ludziska się nie rozwodzili,nie byłoby żadnych rozstrzygnięć w sprawach majątkowych i t.p. i t.d., etc. Ot i cała  filozofia doktoranta i wykładowcy tejże - zgrroza: takiemu powierza się kształcenie!?!? Gdzieś coś słyszał o partyjnych sędziach w PRL, ale jak to było naprawdę, to już go  nie interesuje.Otóż mości filozofie: w PRL do partii musiała należeć tzw.kadra kierownicza w każdej instytucji,a w sądach byli to prezesi,ich zastępcy,przewodniczący wydziałów i tyle. Oczywiście każdy sędzia mógł się do partii zapisać,zwłaszcza gdy chciał robić karierę,ale zmuszany nie był. Po tym wyjaśnieniu powinieneś się sam uznać za członka (oczywiście nie partii PiS czy jakiejś innej).
paparazzi
Jeszcze jeden powód na radykalne rozwiązania. Tyle czekaliśmy,  sadownictwo na pierwszy plan , media drugie po mimo kąśliwych uwag Mademoiselle i trzecie zabrać za komunistyczna konstytucje. Później poleca zmiany jak z płatka. Jak by były jakieś pytania to Orban pomoże pomoc. No, moze po elekcji.
Do wpisu: Spęd "fioletowych ludzików" to jeszcze nie posiedzenie Sądu
Data Autor
Obserwator
Jeszcze raz proszę - podaj konkretny przepis pozwalający SN ominąć pułapkę proceduralną zastosowaną przez TK (bo nie tylko sędziowie sądów powszechnych i zaufani mecenasi mogą stosować fortele proceduralne). Konkretnie, w którym miejscu Ustawy o SN lub KPC lub innym akcie rangi ustawy lub wyżej (z prawem Unii włącznie) jest paragraf pozwalający Sądowi Najwyższemu ot, tak sobie, wprost zlekceważyć istniejący, wskazany i obowiązujący przepis (chodzi o art. 86 ust. 1 aktualnej Ustawy o TK). Rozumiem że się ten trick nie podoba, ale prawo jest prawem, a skoro przepis mówi: "...Art. 86. 1. Wszczęcie postępowania przed Trybunałem powoduje zawieszenie postępowań przed organami, które prowadzą spór kompetencyjny...", to znaczy że postępowanie przed organem jakim jest Sąd Najwyższy jest zawieszone, a skoro zeszli się sędziowie SN i rada w radę wypichcili jakieś kwitki, to jest to ich prywatna opinia jako - nie przeczę - prawników, może nawet wybitnych, ALE NA PEWNO NIE UCHWAŁA SĄDU NAJWYŻSZEGO, skoro postępowanie przed nim jako organem władzy jest z mocy prawa zawieszone. I tyle w temacie, ale może rzeczywiście wskażesz jakąś podstawę prawną? W sensie istniejącego przepisu prawa, a nie jakiejś opinii jakichś ekspertów... 
Do wpisu: Armageddon cz. 9 - piaskownica i dziecinada
Data Autor
sake2020
Nasze dzielne feministki powinny ministra Szumowskiego faktycznie po rękach całować.Taki wynalazek jak maseczka świetnie zakryje mankamenty ich urody i o ile jeszcze nie otworzą ust,nie będą miały parasolek czy transparentów w garści to kto wie,jest szansa że może jakiś głupi się skusi.
Czesław2
4. Ustawa może określić podstawy, zakres i tryb wyrównywania strat majątkowych wynikających z ograniczenia w czasie stanu nadzwyczajnego wolności i praw człowieka i obywatela. Ciekawe, kto w ustawie zabezpieczył roszczenia koncernów wynikające z wprowadzenia stanu wyjątkowego niezawinionego przez państwo?
AŁTORYDET
No a co powie nasz Volkischer Beobachter, gdy epidemia potrwa dłużej niż 150 dni? Buźkę będziesz kostytutą zasłaniał? A co będzie, gdy w samym środku tego pandemonium zostaniemy bez prezydenta, z mniejszościowym rządem i blokadą samorozwiązania Sejmu? Gówino vci to wszystko da! 
Do wpisu: Armageddon cz. 8 - NBP i PFR: dwie drogi, dwie szanse
Data Autor
mjk1
Witam i też się cieszę, że ma Pan ochotę ze mną rozmawiać. Muszę zacząć od sprostowania. W odpowiedzi na pański wpis omówiłem tylko kwestię kredytu i jego wpływ na równowagę towarowo pieniężną. To Pan rozwinął temat do sześciu wzajemnie zależnych wątków, więc wypadało się odnieść do każdego z nich. Cieszę się również, że uważa Pan moje spojrzenie na ekonomię za poprawne. Zgadzam się też, że ekonomia opisuje procesy zachodzące w gospodarce. Mogę się też zgodzić z twierdzeniem, że ekonomia w jakimś aspekcie zajmuje się opisem relacji etycznych. Dalej jednak bym już nie wybiegał i nie oceniał relacji ekonomicznych z punktu widzenia filozofii a już na pewno nie dzielił ekonomii na jakieś działy i określał przymiotnikami. Takich podziałów dokonywano w czasach słusznie minionych i już z wtedy okazało się, że są to podziały całkowicie sztuczne, bo czym tak naprawdę różniła się ekonomia polityczna socjalizmu od ekonomii politycznej kapitalizmu. Przecież w obydwu systemach gospodarczych obowiązywały te same podstawowe zasady ekonomiczne. Generalnie nie ma sensu tak wszystkiego komplikować. Ekonomia należy do nauk ścisłych, wcale nie jest skomplikowana i powinna być zrozumiała dla każdego. Zamiast omawiania uniwersalnych zadań ekonomii pozwoli Pan, że zacznę od podstaw. Zgadzamy się, że ekonomia opisuje relacje zachodzące w gospodarce. Co zatem jest celem gospodarki? Otóż celem gospodarki jest tylko i wyłącznie zaspokajanie potrzeb. Po zaspokojeniu potrzeb w jakiejś dziedzinie dalsza działalność gospodarcza w tej konkretnej dziedzinie, nie ma sensu i jest zwykłym marnotrawstwem. Wynika z tego, że celem gospodarki nie jest zarabianie pieniędzy. Jeżeli za cel gospodarki postawimy sobie zysk, to nie tylko nie osiągniemy zysku, ale nie zaspokoimy również potrzeb. Widać to przecież w otaczającej nas rzeczywistości jak na dłoni. Czy znaczy to, że ktoś, kto zaspokaja ludzkie potrzeby ma to robić za darmo? Absolutnie nie. Musi być wynagrodzony i to godnie. Nie ma jednak najmniejszego sensu tworzenie dodatkowych miejsc pracy w dziedzinie w której potrzeby zostały już zaspokojone. Przykładowo: nie ma sensu otwieranie nowej piekarni w miejscowości w której dotychczasowy piekarz zapewnia wszystkie wyroby miejscowej ludności. Co należy zrobić, aby wszyscy chętni na pieczywo otrzymali je w wymaganej ilości a jednocześnie piekarz osiągnął ze swej działalności satysfakcjonujące go wynagrodzenie? Wszystko to ekonomia a raczej konkretni ekonomiści już dawno rozwiązali i co najważniejsze sprawdziło się w praktyce z całkiem niezłym rezultatem. To jednak temat na osobny i bardziej obszerny wpis. Pozdrawiam Pana.                  
mjk1
Jeżeli chodzi o punkt szósty, to oczywiście ma Pan rację, że koncepcja brania kredytu na wyprodukowanie roweru (nie jego zakup) i późniejszą spłatę tegoż kredytu przekracza możliwości intelektualne normalnego przedszkolaka. Nie zmienia to jednak faktu, że bez środków, roweru wyprodukować się nie da. Nie ulega też najmniejsze wątpliwości, że przedszkolak przede wszystkim zacząłby na rowerku jeździć, ale nie sądzę, że po odebraniu mu tej przyjemności zjadłby służbowy śliniak. Takie głupie to przedszkolaki jednak nie są. Nie zapomniałem też o punkcie piątym i muszę przyznać, że tutaj uczucia mam ambiwalentne. Nie spodziewałem się bowiem, że odpowie Pan na zadane przeze mnie pytanie i to prawidłowo. Koncepcja jest jednak tylko jedna a nie dwie, jak próbuje Pan zasugerować. Produkujemy rower i odpowiednią ilość pieniędzy. Innej możliwości nie ma. Możemy oczywiście nie produkować nic, ani towarów, ani pieniędzy i czołgać się powoli na cmentarz, ale chyba nie o to chodzi. Pozostaje najważniejsze pytanie: jak owe środki rozdysponować? Mam oczywiście swoją koncepcję, ale chętnie poznam pańską. Mam też nadzieję, że nie będzie Pan żądał z całą surowością spełnienia mojej obietnicy i nie wyśle mnie na stare lata do seminarium duchownego. Pozdrawiam „drugoświatecznie” i niestety mniej pogodnie, ale to już nie z mojej winy.   
mjk1
Za życzenia pogodnych świąt dziękuję i odwzajemniam. Za drobne złośliwości pretensji nie mam, bo sam zacząłem a na poszczególne punkty postaram się odpowiedzieć. Po przeczytaniu pierwszego musiałem jeszcze raz wrócić do pańskiego wpisu. Z tekstu wynika, że debet na rachunku nie jest darowizną. Środki na rachunku, które bank oddaje do dyspozycji „debetobiorcy”, po pewnym czasie trzeba zwrócić. Nie wiem więc dlaczego nie mamy tego nazywać kredytem, skoro negatywne skutki dla gospodarki powoduje identyczne jak kredyt? Jeżeli byłby Pan uprzejmy wytłumaczyć, byłbym wdzięczny. Odnośnie punktu drugiego, to absolutnie nie neguję faktu, że większość pieniędzy w obiegu istnieje w postaci długu. Nie rozumiem jednak, dlaczego nie ma to negatywnych skutków dla gospodarki? Chyba, że zakłada Pan, że długu tego nigdy nie trzeba będzie spłacić. Byłoby pięknie. Uważam jednak, że po pewnym czasie kredytodawca zażąda zwrotu długu a wtedy nie będzie już tak wesoło i kredytobiorca w małym sklepiku i tak zdechnie z głodu a sklepikarz pójdzie z torbami i zeszytem pełnym bezwartościowych zapisów. Odnośnie punktu trzeciego pełna zgoda. Co jednak w tym dobrego, że realny pieniądz prawie w całości jest własnością banku a jego koszty obciążają wszystkich z wyjątkiem akurat banku? W punkcie czwartym, to już poleciał Pan całkowicie po bandzie. Po pierwsze nie rozumiem, dlaczego szybkość obiegu pieniądza ma mieć jakikolwiek wpływ na równowagę, czy też nierównowagę towarowo pieniężna? Chce mi Pan wmówić, że herbata wprawdzie nie robi się słodsza od samego mieszania, ale już od szybkości mieszania jak najbardziej? Cieszę się, że nie jest Pan fanem Balcerowicza. Dlaczego więc stosuje Pan jego socjotechnikę? I najważniejsze: ekonomia nie tylko opisuje procesy gospodarcze, ale przed wszystkim tworzy wzorce o których, jeżeli ma Pan ochotę, chętnie podyskutuję.    
Obserwator
@mjk1 1. "debet w rachunku" nie jest kredytem, więc cała reszta komentarza jest wewnętrzną dyskusją ze swoimi wyobrażeniami na temat tego co niby jest tego komentarza przedmiotem - aczkolwiek jestem skłonny potwierdzić, że te wyobrażenia są kretyńskie; 2. przeważająca większość pieniądza na rynku istnieje wyłącznie w formie długu - spłacenie kredytu anihiluje ten pieniądz - więc nie ma znaczenia czy kredyt przynosi coś dobrego czy nie przynosi i komu, bez jakiejś formy kredytu obecna gospodarka nie może istnieć (przy okazji - zakup w wiejskim sklepiku "na kreskę" też jest formą kredytu, bez którego "kredytobiorca" zdechłby z głodu, a "kredytodawca" poszedł z torbami z braku klientów, zresztą to wraca teraz z całą siłą);  3. suma kredytów przewyższa obecnie ilość dostępnego na rynku pieniądza, choćby dlatego, że spłata odsetek (oczywiście pieniędzmi "kredytowymi", wyrwanymi z rynku) tworzy realny pieniądz będący własnością banku, na koszt spłacającego 4. proponuję, by zamiast prowadzić dyskusję z samym sobą na temat swoich wyobrażeń o tym co myślę i składać mi z tego tytułu jakieś gratulacje (!?!), poświęcić trochę czasu na analizę skutków kurczowego trzymania się koncepcji równowagi towarowo-pieniężnej w sytuacji powstania nowych kompletnie obszarów gospodarki (np. technologii druku 3D) - zwiększenie tempa obiegu pieniądza nie do końca załatwia sprawę, bo w tych branżach, gdzie procesy trwają dłużej (np. rolnictwo), pieniądz będzie zbyt drogi i zaczną padać lub zaczną drożeć (zależy czy będzie możliwość skompensowania tańszym importem); Szkołę Balcerowicza znam i nie cenię, natomiast dogmatyzm w ekonomii świadczy o jej niezrozumieniu - ekonomia nie tworzy wzorców, ekonomia je próbuje opisywać. 5. Nie wiem czy zostaniesz księdzem, ale skoro ma być wyprodukowany rower na którego zakup na rynku nie ma pieniędzy, to są dwie opcje przywrócenia tej wymarzonej "równowagi towarowo-pieniężnej": produkujemy rower i odpowiednią ilość pieniędzy (po obydwu stronach równania równowagi "coś" przybywa i się bilansuje), albo nie produkujemy roweru (lub zgoła niczego, jak to było pod koniec socjalizmu), żeby ta równowaga była zachowana;  6. co do przykładów dla przedszkolaków, to przedszkolak raczej by zjadł służbowy śliniak niż sprzedał wymarzony rower, więc pewnie by zaczął tym rowerem jeździć jako kurier, żeby zarabiać świadcząc usługi, a może nawet by chętnemu do pedałowania z przesyłkami wynajmował ten rower na dniówki - doprawdy koncepcja brania kredytu na zakup środka produkcji (tu: roweru) w celu jego odsprzedaży na spłatę tegoż kredytu, przekracza możliwości intelektualne normalnego przedszkolaka, tu rzeczywiście trzeba co najmniej magistra, a może nawet i doktora nauk ekonomicznych na SGH   Pogodnych Świąt...
mjk1
Myślałem, że obserwacja otaczającej nas rzeczywistości z beczki, tylko z Diogenesa potrafiła zrobić kretyna. Myliłem się i muszę przyznać rację Hamletowi, że są jednak na świecie rzeczy o których się filozofom nie śniło. Nie wiem, czy Pan Bóg zdecyduje się w najbliższym czasie na ostateczną rozgrywkę, ale jestem pewien, że wdrożenie pańskich propozycji na pewną to rozstrzygające starcie przyspieszy. Ten tytułowy Armagedon, ale przez jedno „d”. Nie będę oczywiście omawiał wszystkich pańskich kretyńskich propozycji i skupię się tylko na ostatniej. Mniej więcej od czasów biblijnych wiadomo, że kredyt nic dobrego nie przynosi dla kredytobiorcy a w dłuższej perspektywie dla kredytodawcy też. Mówimy oczywiście o kredycie bez odsetkowym, bo ten z odsetkami, od czasów biblijnych był zakazany. Dlaczego był zakazany, nie jest w tej chwili istotne, ale jak będzie Pan ciekaw, chętnie wyjaśnię. O tym, dlaczego kredyt nic dobrego nie przynosi, uczono nie tak dawno w każdej szkole w „ten kraju” od podstawowej po wyższą uczelnię. Nie tylko uczono. Można to też było zaobserwować w praktyce. Jak Pan zapewne wie do 1989 roku, kredytów ten kraj nie zaciągał a mimo tego np. kolejek do lekarzy nie było i w prawie każdej szkole był gabinet lekarski, dentystyczny a już na pewno higienistka. Jeżeli jednak będzie Pan chciał przywołać przykład Gierka, że ten za nędzne 25 miliardów ówczesnych zielonych pieniążków, wywindował ten kraj na ósmą potęgę gospodarczą świata w produkcji sprzedanej, to gratuluję logiki rozumowania. Teraz przypomnę Panu, czego uczono w ówczesnych szkołach. Uczono, że najważniejsza jest tzw. równowaga towarowo pieniężna i każde jej zaburzenie jest szkodliwe dla gospodarki, jako całości a kredyt jest jednym z czynników ową nierównowagę powodujących. Podam przykład i to taki, aby przedszkolak zrozumiał, więc na pewno da Pan radę. Załóżmy, że ktoś zaciąga kredyt nie na przejedzenie, tylko na szlachetny cel, jakim jest wytworzenie jakiegoś dobra materialnego. Załóżmy, że tym dobrem jest rower. Musi Pan przyznać, że ów ktoś jest w stanie spłacić zaciągnięty kredyt, tylko i wyłącznie po sprzedaniu owego roweru. Jeżeli widzi Pan inną możliwość chętnie ją poznam a obawiam się, że nie tylko ja. Po sprzedaniu roweru i spłacie zaciągniętego kredytu na rynku mamy na pewno rower, ale nie mamy równowartości środków pieniężnych na wyprodukowany rower, bo te oddaliśmy bankowi spłacając zaciągnięty kredyt, czyli zaburzyliśmy równowagę towarowo pieniężną. Na rynku nie ma więc środków na kupno owego roweru. Jak wyjaśni Pan skąd wziąć środki na kupno owego roweru, bez przywrócenia równowagi towarowo pieniężnej, to ja księdzem będę, bo o tym, że nie ma Pan bladego pojęcia jak przywrócić równowagę towarowo pieniężną jestem pewien a świadczą o tym wszystkie pańskie „armagedonowe” wpisy przez dwa „d”.                       
Do wpisu: Armageddon cz. 7 - "pancerny spadochron" na prima-aprilis
Data Autor
Obserwator
Witaj BGK nie prowadzi detalu i kieruje do banków komercyjnych, te zaś... (itd.) Zaiste, "Paragraf 22"... Pozdrawiam
rolnik z mazur Waldek Bargłowski
"....bank nie będzie przyjmował wniosków od firm nie mających obrotów, że gwarancje BGK są dla tych, którzy obroty mają,.." I oto chodzi - Par 22. Skoro sam premier  M.M.powiedział, że chodzi o maksymalne zabezpieczenie budżetu a pomoc dla przedsiebiorstw ma być minimalnie konieczna... to wszystko jasne. Skoro stracisz możliwość zarobkowania to.... bank ma cię gdzieś.  Gdyby wprowadzono stan wyjątkowy to wtedy z mocy prawa masz możliwość ubiegania się o odszkodowanie ze skarbu państwa. Skoro nie ma stanu wyjatkowego - to spadaj na drzewo. A co z wekslem własnym w BGK ?  Też nie akceptują ?  Pzdr.
Anonymous
Co było do udowodnienia. Dziękuję za działanie pro publico bono. Pozdrawiam
Do wpisu: Armageddon cz. 6 - głupota czy dywersja?
Data Autor
Jabe
Kwantowa centralizacja – totalitaryzm absolutny.
jazgdyni
Janku, czy ty czasami nie możesz dać się ponieść wyobraźni? Zdaję sobie sprawę, że teraz nadal musisz się poruszać w zaklętym kręgu stereotypów. To zamknięty zbiór prawideł i elementów, których początek wymyślił XVIII wieczny szkocki filozof Adam Smith i nazwał to ekonomią. Podstawą tego było to zdanie - "Człowiek jest jedynym zwierzęciem, które robi interesy." Coś tam się dodaje, coś skreśla, lecz od tamtych czasów niewiele się zmieniło. Pryncypia pozostały i system jest ukształtowany i jedyny. Lecz ja pozwalam sobie na rozmyślania i dochodzę do przekonania, że koronawirus jest trigerem, impulsem, który właśnie zapoczątkował potężne zmiany na całym świecie. To tysiąc razy mocniejszy epizod, niż zabójstwo arcyksięcia. Wg. mnie świat dozna potężnej przebudowy. I to nie tylko na polu politycznym i gospodarczym, ale we wszystkich aspektach życia społecznego. Oczywiście, nie będzie to akt natychmiastowy i kompletny - wszystko za jednym zamachem. Siła inercji starego ładu jest ogromna i zmiany będą procesem rozłożonym na lata. Już dzisiaj widzimy, że podejmowane są próby całkowitej likwidacji pieniądza. Są to zaledwie pierwsze kroki. Ja mogę sobie nawet wyobrazić, że banki (oczywiście z potężnym oporem) znikną zupełnie. Jeden centralny, kwantowy serwer z powodzeniem je zastąpi. I tak dalej, i tak dalej... Wiesz dobrze, że w całej ekonomii, obrocie gospodarczym, jest potężna porcja pasożytnictwa. Pomiędzy wytwórcą a odbiorcą jest wielki i zbędny łańcuch pośredników - pijawek tuczących się krwią stron każdej transakcji. Z punktu widzenia logiki i zakładając wreszcie dobrą wolę, tak dalej być nie może. Na dzisiaj trzymam za Ciebie kciuki.  
Jan1797
Skupię się na branży turystycznej, nie potrafi przetrwać? Wspieranie jest chybionym kierunkiem czy powinno być ograniczone do wsparcia komunikacji i np. hosteli? Reszta warta dyskusji; to te firmy, które pozytywnie zaistniały w dobie zarazy. Pół życia spędziłem na tłumaczeniu samorządowcom jak palcem na wodzie jest pisana turystyka w porównaniu z produkcją. Tą trzeba stawiać zrzutem pieniędzy. Gdzie tu „rynek"? Zdecydowanie nie tam, gdzie studnia bez dna na jego środku.  
Anonymous
Ale kogo obchodzi Budka i co jest kompromitacją. Ciągły problem: Pse Pani bo w Platformie powiedzieli. Poza tym ja nawet nie wiem co mówi Konfederacja. Ja wiem co sam mówię, co mówią różni ludzie co ma ręce i nogi. Sprawa wirusa się w międzyczasie rozwiązała a to pewnie o to chodzi. Dotąd było tylko ze strony PiS, że ponieważ sytuacja jest poważna to robimy pompowanie pieniędzy z budżetu, a ponieważ nie jest poważna to robimy wybory. W PO odwrotnie. Po co to komentować. Wiadomo, że specustawę by poparły obie te partie ale nie zdążyli bo się hucpa wydała.
Jan1797
.  
Jan1797
Szanowny Marku, Czy to znaczy, że należało szukać ratunku wśród programu Budki? Który on zna od kilkunastu dni:)?  To Wasza kompromitacja i nic jej nie przykryje. Jaki POPiS mów jedynie o KonPO, jeżeli wam pozwolą.  
NASZ_HENRY
Dobra zmiana to będzie jak VAT będzie się płaciło po otrzymaniu zapłaty za fakturę a nie po jej wystawieniu ☺  
Anonymous
W tej grze stronnictwa mogą chcieć się porozpychać, ale jej celem jest zaoranie społeczno-gospodarcze. Panią Emilewicz ze względu na sposób wysławiania można od początku było rozszyfrować jaka jest postępowa i fakt procedowania przez nią antypolskiego projektu mnie nie dziwi. "zbiurokratyzowana machina dedykowana dla podmiotów o pełnej księgowości" tego właśnie się w związku z tym spodziewałem. Nie ma więc obaw jak posłowie zagłosują, z domu czy z sejmu: wyniki głosowania są przewidywalne. POPiS z PSLem i Lewicą poprą bo takie są globalne wytyczne. To tylko kolejna tarcza by wyplenić indywidualizm, prywatną własność, i osobistą odpowiedzialność. Korporacje są współczesną odpowiedzią na potrzebę kolektywizacji.
angela
To nie są żarty, mieć własną firmę. Osobiście ja, w dobrej sytuacji rynkowej, nie mogłabym funkcjonować bez stresu,  gdybym się nie zabezpieczyla finansowo na co najmniej,  2-3 miesiące do przodu, ze wszystkimi opłatami. To był kapitał, nie do ruszenia.  Mało tego,  musiałam mieć jeszcze opcję, musiałam przewidzieć, kto mógł wstrzymać zapłatę za fakturę i mieć na to pokrycie,  i żeby w razie czego, ewentualnie przeorganizować sie, ale też i możliwość ucieczki w szarą strefę.  Takie miałam obwarowania firmy. Wypaliło,  i dzieki Bogu  jest dobrze.  Oczywiście,  nie kazdy ma taką  mozliwosc, ale to już sobie każdy sam swoje gniazdko sciele. 
Do wpisu: Armageddon cz. 5 - owo światełko w tunelu, to jednak pociąg
Data Autor
rolnik z mazur Waldek Bargłowski
On nawet nie wie skąd się biorą pieniądze myśli że z drukarni. To woła o pomstę. PDr
Obserwator
Janusz, JEDYNĄ realną formą zapobieżenia przynajmniej części nieodwracalnych skutków tego co się już w gospodarce zaczyna dziać, jest utrzymanie (za wszelką cenę) płynności na samym dole, na poziomie portfeli ludzi (w tym mikro- i małych przedsiębiorców). Dlatego koncepcja powszechnego debetu w rachunku (jeżeli nie czytałeś, to tu jest link). Owszem, jest to rewolucja, owszem, grozi to lekko podwyższonym poziomem inflacji, ale z tym da się żyć. Ostatecznie przy kreacji pieniądza w formie debetu na poziomie 300 mld, czyli obecnej ilości pieniądza w obiegu, w tym kredytowego oraz z perspektywą spadku PKB o 30% - jeżeli uruchomi się to narzędzie w miarę szybko - czyli do 2 bln PLN, inflacja wyniesie momentami ok. 20%, przy czym regulacją stóp procentowych da się przekierować część pieniędzy kreowanych z debetu na likwidację pieniędzy z kredytów, poprzez ich spłatę - ostatecznie spłata salda kredytu to jego anihilacja). Problem w tym, że Prezes Glapiński wystąpił we środę z takim przemówieniem, że włosy zjeżyły mi się na głowie. On chyba naprawdę nie ma pojęcia co się dzieje i za chwilę będzie działo. Zresztą sam posłuchaj i oceń... Pozdrowienia