Otrzymane komantarze

Do wpisu: I komunia święta teraz w... sobotę!
Data Autor
Zbyszek
Każda forma "rozmowy" ma swoje uwarunkowania. Możliwe, że przykładowo "czat" na fonii, jakiś "zoom" byłby lepszy. Dla innych z kolei są to formy niezręczne i krępujące. Tak naprawdę nic nie zastąpi rozmowy bezpośredniej.
Zbyszek
To, co nas bawi, to głównie nasza wyobraźnia. Patyk w ręku chłopca to dzida albo i karabin - wiem, dziś to niedopuszczalne w sfeminizowanym przez polityków, media i kościół świecie. Zrobienie czegoś samemu, to juz w ogóle odlot, bo człowiek staje się jednostką czynną i twórczą. Kto nie toczył fajerki po ziemi przy pomocy kijka nie wiem na czym polega zabawa.
Zbyszek
Ze względu na "tak wypada" zapewne wiele. Ze względu na prezenty, zapewne żadne. "Tak wypada" jest regułą normującą nasze zachowanie. Nie pierdzimy przy ludziach bo tak nie wypada. Nie mówimy na "ty" obcym, bo to nie wypada. Podajemy rękę na powitanie, bo tak wypada. Ale w dobie walniętego nihilizmu, mającego ludzi wyzwolić z nich samych, ostatecznie w kapsule eutanazyjnej, wszystko, co "wypada" staje się niewolą.
Silentium Universi
A ogólnie, łatwiej rozmawia się "na fonii", niż tekstem. Inaczej trzeba się sporo namęczyć, a i tak wychodzi głuchy telefon :) Pozdrawiam.
wielkopolskizdzichu
"I tak oto w minioną sobotę, w niewielkich ok 20 osobowych grupach, polskiej dzieci robiły następny krok na swojej religijnej drodze." Ile dzieci pojawiło się na tym evencie bo rodzice uznali że tak wypada i prezenty wpadną?
spike
Jeżeli chodzi o opisany przypadek, pewnie tak było, szczegółów nie pamiętam, kilka lat minęło, co do wina, z pewnością było tylko poświęcone. W internecie piszą, że nie ma przeciwwskazań, by podczas mszy przyjmować chleb i wino, to zależy od "góry kościelnej", praktykowane jest w szczególnych sytuacjach, jak np. 50 lecie małżeństwa itp. Ja jestem za tym, by wierni podczas przyjmowania komunii św. powinni przyjąć także wino, jeżeli pamiętam, prawosławni tak przyjmują komunię.
Silentium Universi
Raczej "Ciało i Krew Chrystusa". O ile wiem, kielich lub puszkę trzyma specjalnie wyznaczany przez biskupa lokalnego szafarz (po kursie). A wino, które otrzymałeś, było tylko poświęcone, nie konsekrowane
spike
Ja nie pamiętam co dostałem na komunię św. ale dobrze pamiętam jaki prezent dostałem będąc przedszkolakiem na Mikołaja, leżałem wtedy chory, przyszedł ktoś przebrany za Mikołaja, (tego prawdziwego, nie czerwony opasły krasnal), dostałem piękny model samochód wyścigowego do samodzielnego sklejania. Ja zabawek praktycznie nie dostawałem, nie domagałem się, sam je budowałem, były dużo lepsze od kupnych, dawały dużo więcej radości. Na bierzmowanie dostałem aparat fotograficzny, co zapoczątkowało zainteresowanie fotografią, miałem własną ciemnię fotograficzną, robiłem zdjęcia makro owadów, kryształów itd. Teraz to mam małą kolekcje aparatów fotograficznych, od mieszkowego Kodaka z początku XX w. po Nikona P90:) Miałem unikatowy , skrzynkowy mieszkowy aparat na szklane płyty, z unikatowym hydraulicznym wyzwalaniem migawki, robiłem nim zdjęcia, ale skradli mi go.
spike
Domyślam się, że panowie nie mieli okazji przyjmować komunii św. chleba i wina, ja miałem, technicznie nie robi to żadnego problemu, ksiądz trzyma kielich z komunią, a ministrant. oprócz tacki, w lewej ręce trzyma kielich z winem, ksiądz tuż przed słowami "Ciało Chrystusa", macza komunię w winie i podaje wiernemu. Na pamiątkę tej wyjątkowej mszy, dostałem od księdza buteleczkę tego poświęconego wina, którą ofiarowałem naszej stareńkiej babci, by jak przyjdzie do niej ksiądz, mógł zamoczyć komunię w tym święconym winie. Trudno, liczyłem że coś się dowiem, widać spotkanie z moim księdzem nieuniknione, choć dość często się spotykamy, jakoś nie było sposobności o tym porozmawiać.
Zbyszek
"Co 9-latki z tego wyniosły? " To już wiedzą chyba tylko one.
Zbyszek
Ja dostrzegam zalety (i wady) obu podejść. Ostatecznie decyzje prawdopodobnie podejmuje biskup miejsca, a on chyba jest osobą "merytoryczną". Oczywiście nie zawsze i nie wszędzie, ale jego zdanie wypada brać pod uwagę.
Zbyszek
@SilentiumUniversi : Dokładnie tak jest. Względy praktyczne. Jak widać - mają znaczenie :) A pod dwoma postaciami można przyjmować też. Są takie dni w roku, kiedy się w ten sposób udziela sakramentu komunii świętej.  
Ijontichy
W zeszłą niedziełę mój wnuczek przystępowal do I Komunii Świętej...we Wrocławiu,nowa dzielnica na byłym lotnisku. Dzieciaków było 85 z trzech szkół (sic!) uroczystość zaczęła sie o 10 i zakończyła o 11.15...dzieci złozyły przysięgę,że nie będą pić alkoholu i ćpać narkotyków,oczywiście "bialy tydzień" zapowiedziany,zdjęcia ...obiad...i do domu...OTWIERANIE PREZENTÓW. Co 9-latki z tego wyniosły?  Ja od chrzestnych dostałem książeczkę do nabożeństwa,różaniec i od Ojca zegarek Ruhla,mama zrobiła skromny obiad,przebranie w cywilne lachy i na boisko...  
Silentium Universi
Problemy techniczne. Przyjęcie komunii świętej pod dwoma postaciami trwa dłużej, wymaga zwykle dwóch komunikujących, a Krew Pańską łatwiej rozchlapać niż upuścić Hostię. Taką komunię można przyjmować w małych grupach wiernych lub przy specjalnych okazjach np. w Wielki Czwartek 
marsie
Oczywistą oczywistością jest, że lepiej jedna i w niedzielę, sami się wycofujemy, mam nadzieję, że nie skończy się na piątkowych wieczorach... .  
spike
Sądzę, że za zmianą tradycji stoją względy praktyczne, obecnie wiele uroczystości rodzinnych planuje się na sobotę, w niedzielę można odpocząć przed tygodniem pracy etc. Mnie nurtuje inna sprawa, chodzi o samą komunię podczas mszy, dlaczego wierni nie dostają wina, tylko sam chleb, kiedyś uczestniczyłem we mszy z chlebem i winem, co zrobiło na mnie wrażenie i poczucie pełnego uczestnictwa "w uczcie Baranka". Wybieram się do naszego księdza o wyjaśnienie, ale jakoś to mi się odwleka i odwleka.
Do wpisu: Cytaty: G. Orwell - Walczyć przy użyciu czy bez przemocy?
Data Autor
Edeldreda z Ely
Treść koresponduje, przynajmniej tak mi się skojarzyło z ostatnim wpisem Ijona. A także ciut z moim - w skali makro: mało dowodów na progres, tylko oscylacja. 
Do wpisu: Cytaty: G. Orwell o społeczeństwie i Hitlerze
Data Autor
Grzegorz GPS Świderski
Uran i szlaki to środki, celem jest żywność. Człowiek ma popęd głodu. Gdy mu zapewnić jedzenie, nie będzie miał skłonności do grabieży, mordów i terroryzmu, a zatem nie będzie tworzył państw. To jest i wniosek, i wyznanie. 
Zbyszek
Pan napisał  Instynkt wysiłku, potu i krwi, w tym wojny, czyli krwawej grabieży, mamy po to, by przetrwać, by zdobyć pożywienie." Potem pan pisze o uranie i szlakach. To jest naciąganie. "Gen wojny" to zawsze jest gen "grabieżcy". Wcale nie chodzi zawsze o pożywienie. A jeśli się wygra, to jest zdobycz. Co więcej, jest zdaniem Orwella, jakiś gen samopoświęcenia. Po prostu Orwell sugeruje, że człowiek ma popędy do czegoś więcej niż komfort. Pan uważa, że nie ma i jeśli mu zapewnić komfort - pytanie czy poziom dostateczny jest obiektywnie do ustalenia - to owe inne popędy, do wojny, do samopoświęcenia, do sztandarów i marszów, znikną. Może pan prezentuje wniosek. A może to wyznanie.
Grzegorz GPS Świderski
W czasach łowców zbieraczy potyczki między stadami ludzi były głównie o pożywienie, bo dotyczyło to obszarów łowieckich czy zasobnych w rośliny jadalne. Walki się intensyfikowały, gdy jedno plemię wyjałowiło swoje tereny, a drugie jeszcze miało na co polować i co zbierać, a plemion było dużo w okolicy. Dlatego też była silna presja na migracje na nieużywane tereny, więc ludzie w końcu zasiedlili całą Ziemię. Gdy ludzie wymyślili rolnictwo, to wojny weszły na wyższy poziom, bo zaczęto gromadzić pożywienie w postaci zapasów, szczególnie na zimę, więc nie wystarczyło zaatakować jakiś teren, ale trzeba też było umieć bronić zgromadzonych zapasów, co rozwinęło techniki wojenne. Wielkoskalowe wojny to skutek rozwoju rolnictwa. Rozwój cywilizacji spowodował, że weszło to na jeszcze wyższy poziom, bo rozpoczęła się kontrola szlaków komunikacyjnych oraz zniewolenie osiadłych rolników, od których zaczęto zbierać haracze i tak powstały państwa. Wojny są zawsze o zasoby i szlaki komunikacyjne, a te służą głównie pożywieniu. Ruda żelaza jest po to, by wytworzyć stal, a stal po to, by zrobić pług. Uran jest po to, by działała elektrownia atomowa, która robi prąd potrzebny fabrykom produkującym kombajny. Wszystkie dobra materialne, którymi się otaczamy, są dlatego, że prowadzimy osiadły tryb życia, a to wynika z wymyślenia rolnictwa. Koczownicy tego potrzebowali mniej, ale i tak większość tego, co mieli, służyło zdobywaniu pożywienia. Państwa to organizacje terrorystyczne, które zajmują się zniewalaniem swoich rolników i napadaniem na obcych rolników. Dalszy rozwój cywilizacyjny, wzrost wydajności pracy i silniejsza zależność od dobrowolnej współpracy powoduje, że wojny się przestają opłacać, bo taniej jest wytworzyć żywność niż ją ukraść, taniej wychodzi dobrowolna współpraca, niż terroryzm — ale tak nigdy do tej pory nie było, zawsze napaść, zniewolić i wyzyskać opłacało się bardziej. Tu to kiedyś dokładniej wyjaśniłem: https://naszeblogi.pl/62938-wojny-sa-tylko-o-jedzenie
Do wpisu: Cytaty: G. Orwell o totalitarnym języku
Data Autor
Zbyszek
Dziwne. Po angielsku to jest European Union, więc...nie EU?
Ijontichy
To wszystko pikuś!  Po Berlinie już/JUŻ zapychają samochody z 2022 roku...z rejestracją...zgadnijcie,,,obok numeru rejestracyjnego z Berlina...takimi małymi literkami...na niebieskim tle:  nie D,nie ...ale UE!!! A JESZCZE NIE MA OFICJALNIE ZJEDNOCZONEJ BUNDESREPUBLIK EUROPA!
NASZ_HENRY
Może tak, może nie ? Taki język służy do identyfikacji  swój obcy. Biurwy z UE to i alfabet by zmieniły (samogłoski wyrzuciły, krzaczki dodały) na bardziej kulturowo niedostępny ;-)  
Zbyszek
Bardzo celne. Z jednym uzupełnieniem "w szczególności dla kobiet"!
chatar Leon
Przetłumaczę ten bełkot: Skoro uwierzyłeś nasz wyznawco w cudowne szczepionki a potem w odbudowę po pandemii, to teraz uwierz, że cała odbudowa polega na zadłużeniu się na rzecz oziębienia klimatu.