|
|
Zbyszek Dobry komentarz. Na początku jest "pogoń za osobistym szczęściem", ale uwaga - z pominięciem szczęścia innych, ono się nie liczy.
Potem jest naturalna chciwość, z pominięciem dobra innych.
Potem jest przemysł spożywczy, farmaceutyczny i inne.
Potem są "medycy", którzy są nadzorowani przez ten przemysł.
Na samym końcu amputuje się nogi, leczy przez całe życie i wszyscy chorują.
Biznes prowadzący do cierpienia i utraty zdrowia? |
|
|
Zbyszek Ma pan niestety rację, z tym karaniem lekarzy, za takie poglądy i ordynacje, które nie są "słuszne" i zgodne z "aktualną wiedzą lekarską". To karanie jest zrozumiałe. System dba o swoje dochody oraz o swoje dobre imię. Teraz, system zaczyna się asekurować, łagodzić zalecenia "tylko insulina itp", bo trudno dalej utrzymywać w cierpieniu miliony ludzi poprzez utrzymywanie ich w stanie patologicznym.
Gratuluję poprawy stanu zdrowia i dziękuję za komentarz. |
|
|
Wszelkie problemy zaczynają się od złego prawa! Leczenie cukrzycy w Polsce jest tego dobrym przykładem. System odbierania lekarzom uprawnień za ich poglądy skutecznie zablokował dobre leczenie. System nie odbiera przy tym uprawnień za konkretną szkodę wyrządzoną konkretnemu pacjentowi. System odbiera uprawnienia za inne poglądy od procedur zalecanych przez ministerstwo. Nie chcę tu mówić o lekarzach którym odebrano uprawnienia za nieprawomyślne podejście do leczenia covid bo to wymaga dłuższego wywodu. Problem ten wystąpił już bowiem dużo wcześniej i właśnie diabetologia jest znanym mi osobiście przykładem. Choruję na to ćwierć wieku. Ściśle przestrzegając zaleceń lekarzy co do leków i diety roztyłem się, od nadmiernej wagi dostałem zwyrodnień biodra i kręgosłupa (skierowania na operacje), mało brakowało by mi nogi obcieli, nadciśnienie i masa innych chorób. Bo dieta cukrzycowa + metformina i insuliny w moim przypadku działaly w ten sposób że zdarzały mi się duże spadki cukru. Pije się szybko wtedy słodkie by się ratować przed utratą przytomności. Od słodkiego cukier nadmiernie rośnie więc trzeba wstrzykiwać coraz więcej insuliny. Z każdym tygodniem jest się też coraz grupszym co też powoduje konieczność stosowania większej ilości insuliny. Ponieważ bardzo przestrzegalem by w diecie nie było produktów o wysokim indeksie glikemicznym, ilości kalorii, itp to pomyślałem sobie że mam źle dobrane leki. Zacząlem zmieniać lekarzy. Nic to początkowo nie dało aż trafiłem na lekarza który zalecił mi dietę keto. Zapowiedział mi tylko że on się nie przyzna do takiego zalecenia. W karcie wpisze że pacjent sam się upiera co do takiej diety a on tylko dostosowywał dawki leków. Było to na długo przed braćmi Rodzeń. Po raz pierwszy uslyszalem wtedy o odbieraniu uprawnień za nieprawomyślne poglądy. Posłuchałem się i efekt jest taki że schudlem ponad 30 kg, nie stosuję insuliny, nie stosuję metforminy, cukry mam wzorcowe, operacje na biodro i kręgosłup nie są już potrzebne, usg pokazuje że nie ma już otłuszczenia wątroby, nie stosuję już leków na nadciśnienie i w ogóle czuję się jakbym miał 20 lat. Nawet raz nie byłem przy tym głodny co przy typowej diecie cukrzycowej było nagminne. Dieta keto jest już cukrzykom zalecana w wielu krajach. W Polsce nadal jest zakazana. Dlatego nie mogę napisać kto konkretnie mnie namówił. Bo nadal grozi mu utrata uprawnień lekarskich. |
|
|
jazgdyni @ Zbyszek_S
Mam wątpliwości Czy Zbyszek i Zbyszek_S to ta sama osoba?
OK. Więc moje parę uwag.
Na początek główna doktryna służb zdrowia (nie tylko polska) - służba zdrowia jest po to by leczyć pacjenta, a nie go wyleczyć.
Czasami wydaje mi się, że lekarze nie myślą samodzielnie, tylko postępują ściśle wg. zaleceń procedur. Czyli odgórnie i raczej nakazowo opracowanych metod leczenia.
Przez to popadłem w system pacjenta z cukrzycą typu 2. No dobrze... Jak zawsze, sprawdziłem jak to jest w Stanach. Bo moje pomiary na czczo, nigdy nie przekraczały 120, a i krzywa cukrowa nie była straszna. Więc rzeczywiście - w USA taki stan (czyli osobna jednostka chorobowa) nazywany jest stanem przedcukrzycowym. Czyli - uważaj! Bo może złapać cukrzycę. Tylko teraz jedz rozsądnie, zrzuć parę kilo i ruszaj się (u nas idiotycznie i jak gestapo każą ci robić 5000 kroków (spacer) co najmniej). W stanach ilość ruchu jest zależna od wieku i ogólnego stanu zdrowia, czyli innych chorób.
Tak więc po takich badaniach wstępnych tylko cię ostrzegają i masz sam się poprawić. I tyle.
W Polsce dostałem glukometr z poleceniem codziennego badania poziomu cukru - na czczo, i dwa razy - dwie godziny po głównych posiłakch. Dostałem też zeszycik i dzień po dniu wszystko zapisywać, A po 2 tygodniach przyjść na kontrolę. Trzy razy dziennie, przez dwa tygodnie, to 3 x 14 = 42. Czyli już nie mam pasków, bo nie zawsze test się udaje. Jeden pasek, to 1 złotówka. Czyli miesiąc to stówa (100 zł) na paski. A pacjent postraszony, że kuracja jest wieloletnia, a może aż do śmierci. Ile na takim niby cukrzyku można forsy zarobić?! Aż strach się pytać - kto zarabia...
Oczywiście dostałem też lek. Wszyscy lekarze w RP na początek, jako lek pierwszego rzutu stosują preparaty Metforminy (jest na Rp. i refundowana przez NFZ). Praktycznie w polskojęzycznych Googlach znajdzie się bardzo mało krytyki odnośnie tej wspaniałej maszynki do robienia pieniędzy. Big Pharma poprzez skorumpowane MZ czuwa.
Jednak, gdy ktoś jest tak uparty jak ja, na na anglojęzycznej wyszukiwarce naukowej (scholar) znajdzie masę krytycznych doniesień. I co ważne - są już znacznie lepsze leki, mniej szkodliwe i skuteczniejsze. Nie mam pewności, ale zdaje się, Dania i parę innych krajów wycofało się ze stosowania tego leku. U nas też są te nowe już od paru lat. Tylko cena 100%, nierefundowana, a lek na miesiąc w granicach 200 - 400 zł.
Czy ktoś widzi ściemę, oszustwo i kombinacje alpejskie medycyny i farmacji? No jasne. Tu są wielkie pieniądze. Jeżeli facetowi wmówi się cukrzycę, to można go doić przez dziesiątki lat. A co wtedy z wiarygodnością statystyk?
Pozdrawiam
Ps. Ściema z beta - blokerami jest jeszcze gorsza, ale za to miliardów USD jest więcej. |
|
|
spike W porównaniu ze zwierzętami, nie mamy szans, my też mamy instynkty, ale są one kontrolowane przez wolną wolę, dlatego potrzebujemy systemu nakazów i zakazów dla własnego dobra :)
Wg mnie sprawę odżywiania, trzeba by na to spojrzeć ze strony naszej rasy, która w różnych częściach świata, ma inne zwyczaje i potrzeby żywienia, np. Eskimosi, nie mają tak różnorodnego dostępu do pożywienia jak np. my, nie słyszałem by tam mieli problem z otyłością, temat jest złożony i z pewnością ciekawy.
Faktem jest, że ludzie są kuszeni nie tylko do jedzenia, dodaje się do różnych smakołyków, czy używek stymulatory, które powodują ciągłe łaknienie, właśnie tak jak narkotyk itp.
Jeden szczegół, nie mówmy o najedzeniu się, nawet na noc, każdy posiłek ma tylko zaspokoić głód. Ja jak idę spać, a czuję głód i go nie zaspokoję, często nie jestem wyspany.
Ogólna teoria żywienia kłóci mi się z innymi zasadami, jakie są preferowane u dzieci, które po posiłku np. po obiedzie, kładzie się spać, a ogólnie dietetycy twierdzą, by nie spać po jedzeniu, a drzemka poobiednia znana jest od wieków i bądź tu mądry :)) |
|
|
Zbyszek Ruch to zdrowie! |
|
|
Zbyszek Dobry komentarz. Kwestia jedzenia "do sytości" nie wynika z właściwej woli i podejścia, bo zwierzęta w stanie dzikim, nawet przy pełnej dostępności pożywienia nie tyją. Choć nie podejmują żadnych świadomych decyzji w przestrzeni czy jeść umiarkowanie. Dlaczego? Dlatego, ze one i my, mamy bardzo silne mechanizmy regulacyjne, które nie pozwolą na patologiczną otyłość mogącą nam szkodzić. zycie nie jest takie głupie.
Zatem dlaczego trzeba się "powstrzymywać'. A to bardzo proste. Bo nasze mechanizmy regulacyjne - nie działają. Ale dlaczego nie działają? Dlaczego nie robi się nam "niedobrze" na widok następnej porcji serniczka, kanapki, kostki czekolady, gałki loda? Dlatego, że w środowisku, w jakim nasze mechanizmy regulacyjne się ukształtowały, NIE BYŁO WYMIENIONYCH PRODUKTÓW.
Żyjemy więc w bardzo silnie zmienionym otoczeniu i środowisku, w którym naturalne mechanizmy nasze działają na naszą niekorzyść. Np. jesteśmy predystynowani do słodkiego oraz do gromadzenia tłuszczu, gdy jemy słodkie, bo słodkie to były owoce, których było niewiele, które zawierały dodatkowo witaminy i które były w lecie i jesienią. Ludzie, którzy wtedy gromadzili tłuszcz, byli bezpieczniejsi zimą, gdy z żywnością było kiepsko. Jednym słowem natura chciała, żebyśmy okresowo przybierali na wadze, by nas chronić w okresach, gdy mogliśmy umrzeć z głodu. Człowiek może bowiem bardzo długo przeżyć bez jedzenia, jeśli ma wyłącznie wodę do spożycia, ale tak długo, jak długo ma zapasy tłuszczu w organizmie.
W momencie dostępności tego, co dawniej było czasowo i sporadycznie, obecnie NON STOP, nasze mechanizmy regulacyjne robią nam kuku, i musimy się posiłkować "silną wolą" itd. co w skali społeczeństw i populacji - nie działa. Czego skutki, jak w tekście.
Najadanie się na noc zauważyłem we Francji i Hiszpanii, gdzie bar lub restauracja włączają kuchnię do robienia "obiadu" tak około godziny 20. Oczywiście to skrajność, ale oni tam najadają się właśnie na kolację do syta. Więc to może być dobry sposób. Generalnie chodzi o to, że żywność była dostępna dla człowieka - czasami. Np. dało się zjeść raz dziennie. Albo dwa razy. Jedzenie "w kółko" dereguluje wspomniane mechanizmy. Więc jak najbardziej można się najeść na noc i opuścić śniadanie. Wszelkie posty też ponoć są okej. |
|
|
jazgdyni @smieciu
Zapewniam, że brak snu nie jest przyczyną cukrzycy 2. Tylko dwie prymitywne lifestajlowe przyczyny - nadwaga i brak ruchu. NIC WIĘCEJ. Ja świadomie zrezygnowałem (choć zaczęło się od nocnych dyżurów) z regularnego, jak zaleca medycyna, snu i świetnie się czuję.
Jeden mój znajomy, świetny doktor, a na dodatek gastroenterolog z wielkim doświadczeniem, stwierdzał bardzo prosto - słuchaj swojego ciała. I panuj nad tymi białkami, tym jednym z żołądka, które zmusza ciebie do zaglądania do lodówki i tym z jelita cienkiego, co mówi ci dość.
Ps. Jestem zwolennikiem podejścia holistycznego, jak przestudiowałem trzewiową teorię emocji (Jamesa - Langego) i kompozycję biomasy jelita grubego (Escherichia, Shigella, Pseudomonas, Aeromonas, Klebsiella, Proteus) wpływającej nie tylko na układ nerwowy, lecz także na stan naszego umysłu.
Czyli - naprawdę nie chcesz mieć cukrzycy? To nie będziesz jej miał. |
|
|
spike Jak dla mnie, kluczem do zdrowia jest biblijne "umiarkowanie w jedzeniu i piciu", kiedyś przeczytałem "złotą myśl" pewnego lekarza, który twierdzi, że nigdy nie powinniśmy jeść do sytości, tylko do zaspokojenia głodu, zdrowszej jest poczucie głodu, niż sytości, wtedy organizm musi gospodarować zasobami, które ma, z naszego posiłku, jak i z magazynu. Czyli mówiąc prosto, jemy jak jesteśmy głodni i tyle, by zaspokoić głód, oczywiście trzeba kierować się rozsądkiem, ktoś prowadzący siedzący tryb życia mniej potrzebuje zjeść, niż ktoś pracujący fizycznie łopatą, ilości pokarmu muszą pokrywać zapotrzebowanie na energię.
Ja ogólnie stosuję tą zasadę, wg propagandowych danych mam niedowagę, jem jak czuję głód, "specjaliści" twierdzą, że ileś godzin przed snem nie należy niczego jeść, ja przeciwnie, jem przed snem, jak pójdę spać głodny, to budzę się i muszę coś "przegryźć", a czasem nadrobić to niezjedzoną wcześniej kolacją. Praktycznie nie jem śniadania, co oburza moich bliskich, ja tłumaczę, że widać kolacja była wystarczająca do śniadania, jem dwa, trzy razy dziennie.
Jakie są efekty? np. to że praktycznie nie choruję, czasem może jakiś katarek, pewnie od kogoś, nie znam swojego lekarza rodzinnego, wyniki mam w normie, nie zmieniam ubrań z racji tuszy, wchodzę w garnitur sprzed wielu lat, tyle że już nie modny, więc wisi w szafie.
Nie wiem czy mój wg mnie względnie dobry stan zdrowia jest efektem mojego sposobu żywienia, czy to dzięki spadkowi po przodkach, którzy też byli zdrowi i długowieczni, średnio dożywali 100 lat, a nawet więcej. Pewne korzystne cechy można odziedziczyć, ale środowisko i jakość jedzenia może to zrujnować. Kiedyś populacja podlegała naturalnej selekcji, przeżywali ci najmocniejsi, obecnie to zostało zmienione, ledwo żywe chucherko jest sztucznie utrzymywane przy życiu, które potem dalej przekazuje swoje kiepskie geny, a jak do tego dodamy in vitro z jej eugeniką rodem z totolotka, którego kontroluje byle laborant, to efekty mierności ludzkiego organizmu mogą się nasilić, a dochodzą jeszcze inne sposoby "przemysłowej produkcji" człowieka z banku komórek rozrodczych, nie wróży nic dobrego, co już się dzieje, jak narodziny dzieci kazirodczych, biorcy i dawcy komórek nie wiedzą, że są spokrewnieni. |
|
|
Zbychbor @Zbyszek_S
warto poczytać Kwaśniewskiego, sięga do przykładów z Biblii, średniowiecza, wojen światowych. Opisuje dzieje Polski przez pryzmat jedzenia. Np. rozkwit w okresie Kazimierza Wielkiego łączy z budową licznych zamków i nadpodażą żółtek kurzych, które stymulują mózg. Potem Unia z Litwą - to tłuste jedzenie, czyli zdrowie, tężyzna , mądrość.
Kiedy Polacy odżywiali się niskotłuszczowo, to państwo podupadało.
Nie chcę spojlerować, ale warto się zapoznać. |
|
|
terenia @Zbyszek
Czy bracia Rodzen są lekarzami?
"Bracia Rodzeń to lekarze, którzy za pomocą strony internetowej oraz kanału YouTube, przekazują informacje z zakresu odżywiania"
Bartosz Kulczyński
Dietetyk, doktorant Wydziału Nauk o Żywności i Żywieniu Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu. Współwłaściciel Fundacji Dietoterapii i Promocji Zdrowia. Redaktor w czasopiśmie naukowym „Postępy Dietetyki w Geriatrii i Gerontologii”.
Filmik z kanału "Nie słodzę jest" autorstwa Macieja,który jest diabetykiem (z cukrzycą typu I) (materiał linkowany w moim komentarzu) |
|
|
Zbyszek Zgadza się. Dziękuję za zwrócenie uwagi. |
|
|
Zbyszek Tak i nie. Sen jest bardzo ważny jeśli chodzi o równowagę metaboliczną człowieka. Ale nie wskutek mechanizmu łaknienia słodyczy. Cukier uzależnia sam ze siebie, pobudzeniu - choć słabszemu to jednak - ulegają te same receptory, co przy kokainie, czyli następuje emisja dopaminy. To jest mechanizm przetrwania naszych przodków, gdy latem trzeba było żreć i gromadzić tłuszcz, bo w zimie, jak było mało jedzenia, to chudzi umierali. Najdłuższy eksperyment z postem o wodzie trwał ponad 200 dni. Facet przeżył i był zdrowy. |
|
|
Zbyszek Brak otyłości jest skutkiem równowagi hormonalnej. Wysiłek fizyczny jest niezbędny, bo doprowadza do wykorzystania ATP, co poprawia funkcjonowanie systemu mitochondriów. Kiszonki są de best bo poprawiają biom. By the way, po przeszczepie - za przeproszeniem g*wna - od otyłych myszy do normalnych, te ostatnie zaczynały tyć. To o biomie :) |
|
|
Zbyszek W tekście jest o wiele więcej przykładów ściemy.
Generalnie może być tak, że "nauka" jest nastawiona na dochody, a te zapewnia przemysł. To może prowadzić do prostytucji tzw. nauki i działania przemysłu wcale nie na korzyść ludzi. |
|
|
Zbyszek I tak, i nie. Kwaśniewski znacznie wcześniej propagował swoją dietę, choć nie znam szczegółów. Fung w swoich wystapieniach powołuje się na bardzo stare dane, opinie itd. jeszcze sprzed Kwaśniewskiego. Wydaje się, że przynajmniej teza o powiązaniu otyłości ze spożywaniem węglowodanów i słodyczy ma ze sto lat. Ale... |
|
|
Zbyszek Te filmy to chyba dietetycy, a nie lekarze :)
A każdy chce zarobić...
No... prawie każdy. |