Otrzymane komantarze

Do wpisu: Usuwanie objawów choroby
Data Autor
Anonymous
Przy tym wszystkim pamiętajmy, że "rak jest alternatywą śmierci". Alternatywą dla śmierci ze starości, gdy wszystkie inne choroby już zawiodły. Przyczyna czy skutek? Leczyć czy nie leczyć?
Do wpisu: Zdrowy tryb życia… czyli jaki?
Data Autor
Kazimierz Jarząbek
@ Roz Sądek Przepraszam, ze względów prawnych musiałem edytować ten post, aby wykreślić imię i nazwisko, bo przed chwilą Pani zarzuciła mi, że podbieram jej klientów, chociaż ja ich nie mam i nie zamierzam ich mieć, bo mój blog nie jest związany z biznesem.  O p. X.Y.  wyżej napisałem, a przed chwilą odkryłem na fb inną super ciekawą Annę zajmująca się dietetyką -- p. Annę Gurczyńską. Z dietetykami nie jest tak źle, jak w Pańskich przypuszczeniach. Pozdrawiam.
Kazimierz Jarząbek
@ Roz Sądek Przepraszam, ze względów prawnych, musiałem edytować ten post. Poruszył Pan bardzo ciekawy wątek. Zdaje się, że tej argumentacji użyłem w pierwszym wpisie w stosunku do lekarzy, jeśli mam cenić ich wiedzę, to niech zademonstrują to w działaniu, niech żyją długo sprawni fizycznie i umysłowo. Tak się moje życie złożyło, że  od przeszło 50 lat towarzyszy mi spore grono lekarzy. Ci z mojego pokolenia wszyscy już poumierali. O czymś to świadczy. Trzeba jednak zauważyć, że pracownicy służby zdrowia w swojej pracy muszą podporządkować się obowiązującym przepisom i tzw. osiągnięciom współczesnej wiedzy medycznej, i tu, moim zdaniem jest pies pogrzebany. Spotykałem lekarzy, farmaceutów i dietetyków którzy wiedzą, że sami muszą być zdrowi, bo inaczej traciliby na wiarygodności. Ot, dziś na fb poznałem p. X.Y. (przepraszam, usunąłem nazwisko, bo pani zarzuciła mi, że podbieram jej klientów) która w Londynie doradza w sprawie diety. Pobieżnie przeleciałem jej publikacje. Z satysfakcją zauważyłem, że pokrywa się to z moimi spostrzeżeniami. Już wkrótce o tym napiszę. Mam nadzieję, że jeszcze się na NB spotkamy. Dzięki za komentarz, pozdrawiam.
Kazimierz Jarząbek
@ xena2012 Nie ma za co. Skąd ja to znam? Pozdrawiam :) 
xena2012
Przepraszam za tekst pełen błędów,ale dwie panie w wieku 7 i 9 lat rozpracowały laptopa,bez przerwy się blokuje i nie chce drukować  litery e.
Kazimierz Jarząbek
@ xena2012 Kłaniam się. Pani komentarz pasuje do niektórych wypowiedzi Renee Taylora w "Sekrety zdrowia plemienia Hunzów". O to chodzi. Każdy z nas z osobna i wszyscy jako naród stoimy przed pytaniem -- jak przejąć odpowiedzialność za swoje zdrowie, nie zwalając odpowiedzialności na osoby trzecie i los. Dziękuję Pani za komentarz, pozdrawiam, K.J.
xena2012
Jeśli mona się wtrącić do dyskusji myśl,że każdy powinien sporzeć na siebie z dystansu,okiem lekarza,zastanowić się nad złym samopoczuciem czy niepokojącymi objawami zwaszcza jeśli się powtarzają a do tej pory były lekceważone.Nie można zdać się na apteki oferując leki bez recepty i na wszystko i na reklamujacego malowniczo pana w czarnych trykotach w telewizji  środki przeznaczone.dla układu trawiennego.Rzczywistość może okazac się bowiem bardziej dramatyczna wic noie mozna szerokim łukiem obchodzić lekarzy.
Kazimierz Jarząbek
@ Goral Supreme Napisał Pan: "Byl Boski Akt Stworzenia..." -- Zgadzam się co do tego z Panem i o tym,w poprzednim wpisie, wyraźnie i zdecydowanie napisałem. ​Różnimy się jednak co do oceny ludzkiego umysłu w porównaniu z możliwościami Pana Boga. Ja, zdecydowanie uważam, że ludzki umysł jest mały przed Panem. Pan Bóg jest wieczny i wszechmocny i działa zgodnie ze swoją a nie ludzką wolą, Pańską czy moją. Nam, maluczkim, trudno działania boskie zrozumieć. Trochę o tym wiemy z Pisma Świętego, ale Księgi zostały napisane tak, aby ludzie zdołali je zrozumieć, stąd pojęcie dnia, gliny czy żebra. Człowiek w zależności od swojego wykształcenia i poziomu intelektu może nazwy te odbierać dosłownie lub inaczej. Sprawami tymi zajmują się teolodzy, specjaliści od doktryn chrześcijańskich. -- Ja, wyraźnie zastrzegłem się, że nie zamierzam wyręczać ani zastępować teologów ani innych uczonych. -- Jeśli chce się Pan doszkolić lub ich pouczyć, to proszę się zwrócić do nich, a nie do mnie. Ktoś, wyobraża sobie, że Pan Bóg wziął do ręki glinę i ulepił z niej Adama i wetknął w niego duszę -- proszę bardzo, ma do tego prawo. Ja, wyobrażam sobie, że "gliną" użytą w akcie stworzenia było ciało przodków naszych przodków, które było nosicielem programów zarządzających obecnie naszym organizmem. Ktoś, kto powie, że programy zarządzające naszym organizmem są dziełem boskim, będzie zgodny i z wypowiedzią Pana i z moją. Przecież dla osób wierzących wszystko jest dziełem boskim. -- Uczeni nie mają wątpliwości: akt stworzenia człowieka trwał miliony lat. Dziękuję Panu za ciekawy komentarz i serdecznie pozdrawiam, Kazimierz Jarząbek  
..."które sprawdziły się w ciągu milionów lat ewolucji człowieka".. Czysty Komunizm..manipulacja i dialektyka... Nie bylo zadnej "ewolucji czlowieka" ! Byl Boski Akt Stworzenia ...ex catedra !
Filovera
Cieszę sìę, że mój komentarz będzie inspiracją dla Pana. W takim razie czekam na kolejne Pana wpisy. Pozdrawaim :-)
Kazimierz Jarząbek
@ Imć Waszeć Zgadzam się, zabrakło słowa "źródlana" lub "filtrowana", bo miałem na uwadze taką wodę, a nie destylowaną. Dziękuję za uwagę, K.J.   
Kazimierz Jarząbek
@ Teofila77 100% było do tekstu wyżej, tu mamy dyskusję. Lekarz, aptekarz, rehabilitant, dietetyk i nawet skromny bloger (to o mnie :)) ma szansę komuś (pacjentowi/człowiekowi) pomóc, jeśli ten ktoś szuka i nie utracił zdolności do uczenia się. Niestety grupa takich ludzi jest niewielka. -- Kilka procent populacji? Znacznie gorzej mają politycy -- oni muszą przypodobać się ogłupionemu elektoratowi. Inne wątki Pani komentarza będą dla mnie inspiracją  przy opracowywaniu następnych notek. Dziękuję Pani za bardzo ciekawy komentarz, pozdrawiam serdecznie, K.J.
Dark Regis
W zasadzie tak, ale mam jedną ważną uwagę. Nawet kwiatki doniczkowe nie lubią wody destylowanej. W wodzie, tak jak sugerują to liczne reklamy, muszą być jakieś elektrolity.
Kazimierz Jarząbek
@ Teofila77 Zgadzam się: 100% prawdy.
Filovera
Powiem filozoficznie: wiedza jest wiedzą danych czasów, choć czasem jest ponadczasowa. Są tacy, co wiedzą, tacy, którzy myślą, że wiedzą, tacy, ktorzy nie wiedzą, że nic nie wiedzą itd. A poza tym wiedzieć i działać zgodnie z tą wiedzą, to dwie różne rzeczy. 
Filovera
O tym, że profilaktyka przede wszystkim i aby zrozumieć, czym jest zdrowie i choroba, trzeba mieć wzgląd na otoczenie, pisał już w V wieku p.n.Ch. wielki lekarz starożytności - Hippokrates w dziele "O powietrzu, wodzie i okolicach". Dlaczego więc medycyna wybrała jako drogę swojego zasadniczego rozwoju medycynę naprawczą, a nie zapobiegawczą? Tak, w znacznej części udzielił Pan odpowiedzi, m.in. łącząc medycynę z biznesem. Ale to nie cała odpowiedź. Pominął Pan ważną kwestię potrzeb ludzi. To one, w tak praktycznej nauce jak medycyna, w znacznej części generują to, czym się ona zajmuje. A te potrzeby to nasze choroby i dolegliwości, które chcemy szybko i bez zmian w swoim sposobie życia zwalczyć. Mamy więc pretensje do lekarzy, że skupiają się na leczeniu, a nie na zapobieganiu, ale to my sami do tego się (w jakiejś części) przyczyniamy. Drugą kwestią jest rozwój techniki i technologii, który napędza nie tylko rozwój medycyny, ale też przyczynia się do wyłaniania sie nowych jednostek chorobowych. Oczywiscie wymagających leczenia. Przykład?  Dopóki nie było manometrów mierzących ciśnienie krwi, nie wiadomo było czym jest nadciśnienie, choć oczywiście skutki wysokiego ciśnienia tętniczego były obserwowane. Ale dopiero wprowadzenie metody pomiaru pozwoliło na ustalenie norm wysokości tzw. ciśnienia prawidłowego i nadciśnienia. A tu już pojawia się przestrzeń do manipulacji. Bo gdzie postawić granicę pomiędzy normą i patologią? Między ciśnieniem normalnym, a podwyższonym? A taka granica wpływa na to, ile osób znajdzie w kategorii do leczenia farmakolgicznego, a ile "tylko" do zmiany trybu życia. Tak samo jest z cholesterolem itd. Czy mozna coś zrobić, by przywrocić należne miejsce profilaktyce? Można, po pierwsze powinniśmy zacząć od siebie i zdrowo żyć, by nie generować potrzeb. Po drugie zacząć płacić lekarzom za utrzymanie nas w zdrowiu, a nie za leczenie, po trzecie zrezygnować z obowiązkowych ubezpieczeń zdrowotnych, po czwarte wprowadzić ulgi podatkowe dla przedsiebiorców inwestujących w zdrowie, po piąte zapewnić powszechny dostęp do wyników badań naukowych i dofinansowywać te, które dotyczą profilaktyki. Czy to jest możliwe? Dziś nie. Może kiedyś. Oby nie było za późno. 
Kazimierz Jarząbek
@ rolnik z mazur Ojej, ale niespodzianka. Nie oczekiwałem, że zostanę przez kogokolwiek pochwalony. Dziękuję i pozdrawiam. 
rolnik z mazur Waldek Bargłowski
Bardzo dobry i słuszny tekst. Obowiazuje zasada leczyć a nie wyleczyć i to jak najdrozej . Pzdr
Roz Sądek
Szanowny Panie, chodzi mi po głowie taka myśl: gdyby jakaś grupa ludzi, powiedzmy dietetyków, wiedziała co jest zdrowe, a co niezdrowe dla organizmu, to przeciež żyła by dłużej niż reszta populacji. Statystycznie grupa wysoko wykształconych dietetyków powinna żyć lekko z 10 albo i więcej lat dłużej. A tak nie jest. Dlaczego? Može tylko im się wydaje, że wiedzą?  
Do wpisu: Człowiek to chodzący, żywy, biologiczny komputer
Data Autor
Dark Regis
Jeszcze dodam na koniec, że bardzo ciekawy jest Figure 3 w linkowanej ostatnio pracy: "two-by-two alignment". Badacze zastosowali tu metodę poszukiwania korelacji, czyli wzorców lub reguł w danych, podobną do moich skromnych wysiłków w analizie danych komputerowych. Ja miałem za zadanie znaleźć jakąś metodę sklejania w łańcuchy zagubionych kawałków (sektorów na FDD, klastrów na HDD) plików w przypadku uszkodzenia obydwu kopii tablicy alokacji plików (FAT). Znalezienie początków plików to najprostsze zadanie, gdyż praktycznie każdy z nich rozpoczyna się charakterystycznym nagłówkiem. Na przykład plik wykonywalny, czyli program, zawsze ma na początku 2 litery "MZ" (podobno inicjały polskiego informatyka). Z tegoż nagłówka można bardzo często odczytać długość pliku i przeliczyć na liczbę sektorów i klastrów dysku. Problem zaczyna się wtedy, gdy w wyniku operacji zapisu na dysku kolejne fragmenty pliku nie następują po sobie, lecz są porozdzielane innymi mniejszymi plikami. Na początku ery informatyzacji było nawet możliwe znalezienie dwóch takich plików, które mogły zaplatać się jak warkocz ;) Później poprawiono oprogramowanie i system unikał takich rewelacji. Gdy więc mamy już początek pliku i bierzemy kolejny sektor/klaster, zawsze w takim przypadku pojawia się pytanie: "Czy jest to kontynuacja?" Tak więc aby automatycznie z dużym prawdopodobieństwem odpowiadać na to pytanie, stworzyłem rodzinę prostych statystyk, które można było szybko wyliczyć z danych w sektorze i wzrokowo zaklasyfikować fragment jako: kod, obrazek (w różnych formatach), muzykę, dane skompresowane, bazę danych itp. Niespodziewanie okazało się, że moja prymitywna metoda pozwala nie tylko na takie wstępne klasyfikowanie treści zapisanej w klastrach, lecz nawet odróżnia obrazki, które zostały potraktowane pewnymi typowymi w programach do obróbki zdjęć filtrami i efektami. Rzut oka wystarczył, że mogłem powiedzieć, iż ten oto kawałek obrazka został rozjaśniony w Corelu, czy w Photoshopie. Oto próbka: https://steamuserimages-… Z lewej jest statystyka dla oryginalnego obrazka (zdekompresowałem zdjęcie w formacie JPG do BMP), w środku jest efekt zastosowania "Adjust Gamma Correction", z prawej efekt "Equalize". Sama statystyka tu użyta jest prosta i polega tylko na odnotowaniu, czy w danych jest dana para bajtów (czarny), czy nie ma (biały). Ta sama statystyka przy pewnych warunkach pozwala odróżniać kod PC-ta (Intel) od kodu dla innych procesorów, a nawet kompresję w GIF od kompresji w JPG.
Kazimierz Jarząbek
@ Imć Waszeć Dziękuję za obiecanego linka i ciekawą notkę. Niektórzy modyfikują genetycznie rośliny, inni marzą, aby był to wstęp do majstrowania w świecie zwierzęcym i ludzkim. Moim zdaniem i kilku autorów, na których wcześniej wskazywałem, nadmiar tzw. leków (w tym zastrzyków) już nosi cechy niepotrzebnego kombinowania z organizmem człowieka, którego funkcjonowanie sprawdziło się w ciągu kilkudziesięciu milionów lat. Pozdrawiam, K.J.
Dark Regis
Panowie, mitochondria to SĄ obcy w naszych komórkach, jeśli można się tak wyrazić (bo to jest kompleks), a proces, który do tego prowadzi, został zaobserwowany w organizmach żyjących wokół kominów hydrotermalnych na dnie oceanów. Znaleziono tam krewetki, małże i różne rurkowce, które potrafią przyswajać siarkowodór dzięki symbiozie z pewnym gatunkiem bakterii. W pewnych przypadkach jednak bakterie te żyją wewnątrz komórek nosiciela. W ten właśnie sposób jakieś prymitywne organizmy (prokariota) zadomowiły się dawno temu w komórkach, a następnie zostały wykorzystane w metabolizmie tych komórek. Tak właśnie powstały komórki oddychające tlenem, czy produkujące tlen w procesie fotosyntezy. Obiecałem link do pewnej pracy dotyczącej poszukiwania gramatyki dla kodu DNA. Oto on: Chargaff’s “Grammar of Biology”: New Fractal-like Rules, by Michel E. Beleza Yamagishi, Roberto H. Herai: https://arxiv.org/ftp/ar… Wspomniane korelacje są widoczne na obrazku Figure 1. W tytule widać słowo fractal, a dokładnie "fractal-like rules", co oznacza, że gramatyka ta ma własności przypominające jakiś fraktal. Wszystkie organizmy na Ziemi wykazują pewne związki i korelacje ze sobą na poziomie tych reguł w DNA, oprócz dwóch: HIV i Xylella fastidiosa 9a5c. PS: Ponieważ zajmuję się ostatnio intensywnie biologią ogrodową ;), to śpieszę donieść, że mam w domu w doniczce dwa krzaki pomidora, które zasadziłem ponad rok temu. Przez cały ten czas, nie wyłączając jesieni, zimy oraz wiosny, nie zajmują się one niczym innym niż wypuszczaniem nowych pędów w miejscach pomiędzy obumarłymi liśćmi i pędami i owocowaniem. Są tak pokręcone, jak te kuliste krzaki, które wiatr gania po pustyni. Owoce nie są duże, ale smaczne. No i teraz powiedzcie Panowie, czy naprawdę wiemy co współcześnie jemy? Jakie jeszcze odkrycia można znaleźć w modyfikowanej genetycznie żywności? ;) Pozdrawiam.
Kazimierz Jarząbek
@ jazgdyni Och, po to przecież jesteśmy na NB, aby wymieniać poglądy i żeby z naszej dyskusji coś pożytecznego wynikało. W czasie minionego dwudziestolecia (nasyconego przygodami zdrowotnymi) miałem okazję zauważyć, że programy zarządzające naszym organizmem są wspaniałe (genialne, super, cudowne, fantastyczne, fenomenalne, imponujące, prześwietne) i wystarczy dostosować się do ich wymogów, aby być zdrowym lub poprawić swoje zdrowie. Niewiele brakowało mi do śmierci. Jedną nogą byłem we własnym grobie. Wykaraskałem się z tego i od 20 lat idę w odwrotnym kierunku. -- Założyłem bloga, aby podzielić się z innymi ludźmi moim pozytywnym doświadczeniem, bo przecież kłopoty ze zdrowiem ma każdy lub będzie miał w przyszłości, czasami prędzej niż się nam wydaje. Można także życzliwie rozejrzeć się wśród krewnych, powinowatych, znajomych i im pomóc np. podpowiedzią. Dziękuję Panu za komentarze, pozdrawiam, K.J.  
jazgdyni
Oczywiście można mówić, co się chce. To naturalne. Tylko użycie dosyć nowego słowa - komputer - czyli dosłownie - maszyny do liczenia, jakoś razi moją wrażliwość. Bo komputer, mechaniczno elektryczny wytwór umysłu i rąk człowieka, zawsze był, jest i będzie tworem sztucznym. Nawet ameba, czy dżdżownica jest czymś wyższym, bo naturalnym. Faktycznie, w pewnym sensie są takie programy: te prymitywne mieszczące się w tzw. mózgu gadzim, decydujące o przeżyciu, jak i te najwyższe z kory czołowej. A na dodatek, jest jeszcze w każdej komórce super-program wszystkich żywych stworzeń - DNA. I żeby trochę bałaganu wprowadzić, zupełnie inny, mitochondrialny DNA (jakby jakiś Obcy w nas żył). Pozdrawiam (i nie chciałem urazić)
Kazimierz Jarząbek
@ jazgdyni 1. Napisał Pan: "Do Autora - nazywanie nawet najgłupszego człowieka komputerem uważam za obelżywe. Nawet jesli to metafora." Szanuję Pańskie poglądy. Ma Pan prawo uważać tak, jak się Panu podoba. 2. Proszę jednak się zastanowić, czy używanie nazw: człowiek, stworzenie, istota, żywy komputer, biologiczny komputer czy homo sapiens jako synonimów w języku polskim jest dopuszczalne, tym bardziej, że podkreśliłem mocno istnienie nieśmiertelnej duszy i wolnej woli. Chciałem i musiałem zwrócić uwagę Czytelnika na sprawę najważniejszą -- programy, które zarządzają naszym organizmem. Serdecznie pozdrawiam, Kazimierz Jarząbek