Przejdź do treści
Strona główna

menu-top1

  • Blogerzy
  • Komentarze
User account menu
  • Moje wpisy
  • Zaloguj

Czas na róże

Izabela Brodacka Falzmann, 21.01.2012
Od dzieciństwa uwielbiam opowieści. Przede wszystkim ludzi morza, goprowców, dżokejów- ale nie tylko. Jako nastolatki wracałyśmy z siostrą z Helu towarowym pociągiem, siedząc w otwartych drzwiach w towarzystwie starego rybaka, Kaszuba. ( Czy możliwe, że się tak wtedy jeździło, czy to był nasz wybryk?). Opowiadał nam o swojej pracy. Rozumiałam co piąte słowo z tego, co on mówił, ale pamiętam rozmowę do dzisiaj.
Wspólny mianownikiem wszystkich opowieści które mnie fascynowały jest ich autentyzm. Wszystko jedno czy ktoś opowiada mi o hodowli ślimaków, czy o ekstremalnej wspinaczce. Wszystko jedno czy robi błędy językowe, czy nie. Natomiast jeżeli zaczynam się nudzić i męczyć znaczy, że narrator konfabuluje.
Mam dobry słuch językowy. (Przepraszam, że się tak bezceremonialnie chwalę tym słuchem, ale czym się mam właściwie pochwalić? )

Pamiętam potwornie nudną dla mnie rozmowę z piękną, młodą, nową żoną starego ( również wiekiem) znajomego. Młoda dama sprzedawała mi obiegowe banały na temat literatury latynoamerykańskiej, myląc bohaterów i przekręcając nazwiska. Myślałam, że zejdę od tłumionego ziewania wywołanego niedotlenieniem mózgu, który rozpaczliwie chciał się wyłączyć.
W pewnej chwili dziewczyna przypadkiem wtrąciła, że wychowywała się w „bidulu”. Zaczęłam ją wypytywać. To co mówiła tak się miało do poprzednich dywagacji jak krwisty beefsteak do parówek z Biedronki. Rozmawiałyśmy do 12 w nocy.  Namawiałam ją, żeby opisała to wszystko, tak jak mi opowiedziała, zapominając przy tym, że skończyła studia i musi wyrażać się elegancko.  ( z nieznanych mi przyczyn wymawiała na przykład słowo jabłko jak jakieś „jabyłko”).Z podobnym zajęciem słucham również zawsze gospodarzy w Ochotnicy.

Natomiast tak zwane „ opowieści dziwnej treści” są dla mnie do przeżycia tylko w stanie skrajnego znieczulenia. Czyli ostatnio- zupełnie nie do przeżycia.

Każdy znawca danej dyscypliny sportowej po kilku słowach jest się w stanie zorientować czy narrator naprawdę jeździł konno, czy tylko siedział na kucyku w ZOO, czy wspinał się wyżej niż na Gubałówkę i czy pływał dalej niż w balii po kaczym stawku.

Na przykład słowo „cwał”. Jest to literackie określenie wyciągniętego galopu. Żaden profesjonalista wyścigowy nie powie, że cwałował ( bo znający się na wyścigach słuchacze umarliby ze śmiechu), chociaż  właśnie w wyścigu konie osiągają prędkość 70 km/h. ( polecam potrzebującym – jak to mówią- adrenaliny). Gdy słyszę, że ktoś cwałował ogarnia mnie zniechęcenie. Wiem , że za chwilę uprzejmie potakując, będę wysłuchiwała różnych bredni.
Nie mam w stosunku do dorosłych konfabulatorów misji wychowawczej. Nikogo nie poprawiam i nie sprawdzam. Ale rozpaczliwie się nudzę ich słuchając- to moje święte prawo.

Pisałam już, że w Kapuścińskim rozpoznałam Barona Munchhausena, nie mając wiedzy na temat jego agenturalnej działalności, ani na temat opisywanych przez niego krajów.  Odrzuciłam jego książkę po kilku stronach, bo mnie nudził. Podobnie nudzi mnie Krall i jej stylizowane i podrasowane historyjki. Fastrygę widać tu gołym okiem.

Od dłuższego czasu chętnie czytam natomiast  dzienniki. Wszystkie. Czytałam przedwojenne pamiętniki robotników i pamiętniki rolników. Niektóre książki czytam  po kilka razy. Na przykład ostatnio Odyńca „Listy z podróży” i  „Dziennik”- Marii Kasprowiczowej.
No i  pasjami lubię oglądać zdjęcia. Cudze zdjęcia, co podobno jest rzadkością.

W publikowanych w Internecie  tekstach rzadko można znaleźć  wspomnienia, czy fotoreportaże. Jest to wina wdrukowanych nam, zupełnie obcych reguł politycznej poprawności, zgodnie z którymi nie wypada pisać o swoich doświadczeniach, bo nie wypada się przechwalać.

Nie wypada również chwalić innych, gdyż jest to traktowane jako kryptoreklama.

O kryptoreklamę niech się martwi pani Kwaśniewska, której płacą za jedzenie bezy łyżeczką.
To nie jest nasz świat i nasz bon ton . Wbrew jej nauczaniu coryllus reklamuje w każdym tekście swoje książki i jestem tym zachwycona

Nie wypada kłamać- to wszystko.

Z najwyższą przyjemnością rejestruję wyłom w tych kretyńskich, obcych zasadach.
Parę miesięcy temu znalazłam piękny tekst o łóżku dziadka. Wiejskim łóżku ze słomą w sienniku. Tak był napisany, że poczułam zapach tej słomy, usłyszałam jej szelest i znalazłam się na wakacjach z czasów dzieciństwa.
Wbrew obiegowym uprzedzeniom można równie pięknie napisać o wiejskim łóżku jak o srebrnych, herbowych łyżeczkach.

Zawsze jest czas na żałowanie róż. Na ocalenie od zapomnienia naszych psów, koni, srebrnych łyżeczek, domowych obyczajów, wiejskich szaf i łóżek, taternickich, jeździeckich i morskich przygód.

.

  • Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
  • Odsłony: 9145
Domyślny avatar

BazyliMD

21.01.2012 21:35

Polecam gorąco. Jest w tej książce recepta na szczęśliwe życie. Po przeczytaniu tego pamiętnika zada sobie Pani pytanie ... Nie. Pani nie zada sobie pytania, co miałem na mysli.
izabela

Izabela Brodacka Falzmann

21.01.2012 22:01

Dodane przez BazyliMD w odpowiedzi na Anna Potocka - Mój Pamiętnik

Dziękuję za polecenie:)
Domyślny avatar

boff

22.01.2012 00:18

Dodane przez izabela w odpowiedzi na @BazyliMD

Uwielbiam Pani obserwacje. Mam podobne odczucia, gdy trafiam czasami na "wyrafinowane" umysły żyjące sztuką i literaturą. Taki potok banałów może wbudzić niemal fizjologizne reakcje "zamulenia". U mnie ostatnio zaczyna wzbudzać coraz gorzej ukrywane(to chyba zmęczenie materiału) zniecierpliwienie, co jest dość kłoptliwe, bo źle się potem z tym czuję. Nie wiem, czy to narasta z wiekiem, ale zaczynam mieć takie podejrzenie (patrząc na siebie). Choć czasami zdarzają się efekty niezamierzone przez takich ględzących autorów, autentycznego zadziwienia słuchacza. Mnie tak ostatnio zszokowała koleżanka, kiedy po dłuższej przemowie wyznała lekko, że "nie umie rozmawiać i źle się czuje z ludźmi bez studiów". To córka nauczycielki, więc od zawsze "w elicie"... A ja właśnie uwielbiam rozmawiać z prostymi (nie mylić z prostakami) ludźmi, bo są tacy prawdziwi i "krwiści", w przeciwieństwie do wielu "lepszych ludzi" po studiach. serdecznie pozdrawiam Boff
izabela

Izabela Brodacka Falzmann

22.01.2012 05:28

Dodane przez boff w odpowiedzi na Uwielbiam Pani obserwacje.

Najgorsze gdy taki "elitarny" rozmówca opowiada o książkach, których nie czytał, ale uważa, że wypada je czytać. Osobną sprawą jest gust do pseudo wspomnień z tezą. Takie były wspomnienia Jerzego Kosińskiego. Podobny kłamca robi wiele złego. Też odrzuciłam jego "Malowanego ptaka". Kłamca zawsze wpada na realiach znanych słuchaczowi. Są to czasami bardzo drobne sprawy, ale znamienne. Dobrze wiedza o tym wszelkie wywiady przygotowujące szpiegów do życia na obcym terenie i ich legendę.
Kapuściński tę zrobił wiele złego rodzinie Haile Selassie przedstawiając ich jako autorytarnych prymitywów. W ten sposób szukał usprawiedliwienia dla rzezi komunistycznego przewrotu. pozdrawiam.
Domyślny avatar

Myśląca-

22.01.2012 11:42

Dodane przez izabela w odpowiedzi na @boff

Witam i serdecznie pozdrawiam P.Izabelę i blogowiczów ! Cudowna wymiana wspomnień ,refleksji ,opini ! Dziękuję i pozdrawiam serdecznie !
Domyślny avatar

Gość

22.01.2012 16:28

Dodane przez Myśląca- w odpowiedzi na Witam i serdecznie pozdrawiam

Pani Izabelo,nie wiem czy to własnie ten czas na róże ,kiedy tyle złego w okół nas , ale może należy to potraktoawać to jako otrudkę i mowić o rzeczach,pieknych, bo jak można inaczej żyć w takiej toksycznej przestrzeni w jakiej się znaleźlismy ,co prawda na własne życzenie. Dzięki serdeczne,za propozycję,odtrudki.Jakie to gorzkie,że reanimujemy PRL przy takich okazjach.Dobrze jest mieć z kimś o tym pogadać.
izabela

Izabela Brodacka Falzmann

23.01.2012 16:42

Dodane przez Gość w odpowiedzi na czas na róże

PRL tez trzeba chronić od zakłamania na śmierć przez poprawnościowe mity. jak pisał Mackiewicz- tylko prawda jest ciekawa. Ma Pan rację, że tyle rzeczy pięknych ginie w powodzi wulgarnego bełkotu. I o nich piszmy.
Domyślny avatar

Gość

24.01.2012 10:20

Dodane przez izabela w odpowiedzi na @boff

gdzies na tym blogu jego autorka wypowiadala sie o ksiazce Grossa, nie pamietam ktorej, mowic, "nie czytalam, ale..." - tak ku pamieci, bo moze lepiej naprawde przeczytac, jesli chce sie mowic o czyms
izabela

Izabela Brodacka Falzmann

22.01.2012 05:29

Dodane przez boff w odpowiedzi na Uwielbiam Pani obserwacje.

Najgorsze gdy taki "elitarny" rozmówca opowiada o książkach, których nie czytał, ale uważa, że wypada je czytać. Osobną sprawą jest gust do pseudo wspomnień z tezą. Takie były wspomnienia Jerzego Kosińskiego. Podobny kłamca robi wiele złego. Też odrzuciłam jego "Malowanego ptaka". Kłamca zawsze wpada na realiach znanych słuchaczowi. Są to czasami bardzo drobne sprawy, ale znamienne. Dobrze wiedza o tym wszelkie wywiady przygotowujące szpiegów do życia na obcym terenie i ich legendę.
Kapuściński tę zrobił wiele złego rodzinie Haile Selassie przedstawiając ich jako autorytarnych prymitywów. W ten sposób szukał usprawiedliwienia dla rzezi komunistycznego przewrotu. pozdrawiam.
Domyślny avatar

leda

21.01.2012 22:13

Zrobilo mi sie lzej,bo nie czuje sie juz taka samotna w pasji ogladania cudzych zdjec,a im starsze tym piekniejsze dla mnie. Pamietniki owszem owszem,ale juz sie nacielam na takie,ktore juz na 3 stronie smierdzialy falszem.Co Pani sadzi o ksiazce "Pamietniki" Natalii Kickiej,ja je pasjami lubie,bo przytacza zaginiona juz korespondencje targowiczan Jakos temat znow w moich oczch aktualny.Wzielo mnie na wspomienia....ten zapach siennikow w prostym lozku wykonanym przez miejscowego ciesle i ta posciel sztywna od krochmalu...ta zawsze piekna wies przez tyle lat....leda
izabela

Izabela Brodacka Falzmann

22.01.2012 05:16

Dodane przez leda w odpowiedzi na Czas na roze

Ostatnio oglądałam albumy w Ochotnicy, Zdjęcia ślubne sprzed 100 lat podkolorowane( chyba to się nazywa monidło?), zdjęcia z ochotnickich uroczystości, wizyt biskupów, święcenia nowej szkoły. Prawdziwa historia.  I teraz już nowe robione aparatem cyfrowym. Mam nadzieję, że te stare nie zostaną wyrzucone tak jak drewniane łóżka ze słomianymi siennikami, które zostały wyparte przez wersalki. Ale nie można oczekiwać, że ludzie zechcą żyć w skansenie. Pamiętniki Natalii też lubię. Pozdrawiam.
Domyślny avatar

joawa

21.01.2012 23:33

http://plfoto.com/galeri… Powyżej link do wg mnie arcyciekawej galerii starych , nawet XIX -wiecznych fotografii. I - chociaż pewnie to znana strona: http://www.nac.gov.pl/ Tak przy okazji... Zastanawiam się nad ogromną popularnością powieści SF i fantasy. Jednocześnie wielokrotnie spotkałam się z "wyrazistą" niechęcią, gdy polecałam komuś pamiętniki, wspomnienia a nawet relacje z wydarzeń historii najnowszej. Niechęć do faktów? Może coś innego - co? Zaznaczam , że polecane przeze mnie pozycje były naprawdę pasjonujące na miarę Benvenuta Celliniego. Serdeczne podziękowania za wszystkie felietony.
Domyślny avatar

joawa

21.01.2012 23:35

http://plfoto.com/galeri… Powyżej link do wg mnie arcyciekawej galerii starych , nawet XIX -wiecznych fotografii. I - chociaż pewnie to znana strona: http://www.nac.gov.pl/ Tak przy okazji... Zastanawiam się nad ogromną popularnością powieści SF i fantasy. Jednocześnie wielokrotnie spotkałam się z "wyrazistą" niechęcią, gdy polecałam komuś pamiętniki, wspomnienia a nawet relacje z wydarzeń historii najnowszej. Niechęć do faktów? Może coś innego - co? Zaznaczam , że polecane przeze mnie pozycje były naprawdę pasjonujące na miarę Benvenuta Celliniego. Serdeczne podziękowania za wszystkie felietony.
izabela

Izabela Brodacka Falzmann

22.01.2012 05:08

Dodane przez joawa w odpowiedzi na Podzielam...

Osobiście nie lubię fantasy i SF, ale to nic nie znaczy (chyba?). Może niechęć do pamiętników połączona z zamiłowaniem do SF to ucieczka od rzeczywistości? Serdecznie pozdrawiam.
Domyślny avatar

Irvandir

22.01.2012 01:00

"Każdy człowiek to jest inny świat" mawiał mój, nieżyjący już, sąsiad na wsi. Dopiero teraz widzę, że nauczył mnie nie tylko używać prawidłowo (i bezpiecznie) kosy. Historię życia i zabójstwa Narcyza Wiatra ps. Zawojna, ktorego znał dobrze jeszcze sprzed II wojny, opowiedział mi na długo zanim zabrała się do niej prasa. W jego ustach zaczynała się jak saga: "Było dwóch braci, jeden to był Narcyz, a drugi..." i kończyła zawsze tak samo, niestety: "...aż go ubek jeden zastrzelił na Plantach, kiedy wracał od dziewczyny." Bardzo mi go brakuje. Myślę, że trzeba będzie w Polsce do tego wrócić. Do historii takiej, jaka była naprawdę, opowiadanej w pierwszej osobie. Do dawania świadectwa. Mnóstwo ludzi, zwłaszcza młodych, nie wierzy historykom, ale wierzy świadkom. A cwał istnieje - to galop na cztery takty (każda noga uderza w ziemię osobno), ale nie wiem, czy raz w życiu zdarzyło mi się tak jechać i to krótko, bo zaraz koń wrócił do galopu. Cwał, wbrew temu, co się pisze nie jest jakoś radykalnie szybszy od wyciągniętego galopu- nie wiem, czy w ogóle jest szybszy.
izabela

Izabela Brodacka Falzmann

22.01.2012 06:19

Dodane przez Irvandir w odpowiedzi na Historia

A ja jeździłam tak codziennie przez wiele lat na Wyścigach. Na 3-10 koniach dziennie. Galop na 3 to w języku wyścigowym kenter. Jest to galop treningowy. Konia trzeba trzymać i dla wielu jest to problem. W wyścigu ( albo w czasie próbnych galopów) koń idzie bardzo szybko ( do 70 km/h) i na ogół na 4. Taka prędkość jak na wyścigach jest nieosiągalna podczas jazdy rekreacyjnej z oczywistych przyczyn. Galopek rekreacyjny to kenter wyjątkowo wolny. Na wyścigach mówi się; " jedź przez nóżkę". Cwał w języku wyścigowym nie istnieje i jeżeli ktoś ( na ogół początkujący amator) opowiada, że jeździł na wyścigach cwałem znaczy, że konfabuluje i w ogóle nie jeździł. Trener i chłopcy oduczyliby go tego terminu w 5 minut. Każde środowisko ma swój język po którym rozpoznaje się swoich.
Jeżeli ktoś na przykład mówi, że się "spuszczał na linie" z jakiegoś urwiska wiadomo, że zmyśla. Taternik powie, że zjeżdżał. Czy to ważne? Może tak. Nie rozpoznanie fantasty i zabranie go na wspinaczkę ( przecież nikt nikomu nie sprawdza papierów) może się źle skończyć. To samo dotyczy jeździectwa. Posadziłyśmy kiedyś na spokojnego konia dziewczynę, która opowiadała o swoich cwałach. Zsunęła się w stepie na trociny na kółku. Nie można tego nawet nazwać upadkiem. Jej ojciec przyszedł z roszczeniami finansowymi. ( nic się jej nie stało) Co usłyszał nie powiem, ale poszedł jak niepyszny. A może to było ustawione. Odtąd nikogo z ulicy się nie sadza - choćby się na kolanch prosił. A przede wszystkim unikamy opowiadaczy o cwałach.
Domyślny avatar

leszek hapunik

22.01.2012 10:18

Dodane przez izabela w odpowiedzi na @Irvandir

Jako laik ,chciałbym się spytać skąd tak powszechne w literaturze "cwałowanie koni". To słowo ma chyba jakąś genezę.Czy kenter nie jest środowiskową gwarą, jak na przykład "kombinerki" miast szczypcy uniwersalnych
izabela

Izabela Brodacka Falzmann

22.01.2012 11:46

Dodane przez leszek hapunik w odpowiedzi na Pani Izabelo

Oczywiście, że to środowiskowa gwara a cwał to określenie literackie. Ale jeżeli ktoś twierdzi, że jeździł na wyścigach i tam cwałował, wiem , że to nieprawda bo w tym środowisku ten termin wywołuje pełen politowania śmiech. Może niesłusznie, ale to inna historia. gdyby hydraulik powiedział do pomocnika "podaj mi szczypce uniwersalne" zamiast podaj mi kombinerki, pomocnik doszedłby do wniosku, że sobie kpi.
Domyślny avatar

Irvandir

23.01.2012 22:44

Dodane przez izabela w odpowiedzi na @Irvandir

Na wyścigach nie znam się kompletnie, ale za to natychmiast słyszę, kiedy ktoś myli oxer ze stacjonatą.
Domyślny avatar

zdzichu z Polski

22.01.2012 02:04

składa, że byli pensjonariusze bidula i pierdla należą do grona największych picerów zaraz po ludziach morza. Wystarczy słuchać i siedzieć cichutko z szeroko otwartymi w udawanym zdziwieniu oczętami by mieć materiał na Pulitzera. Warto raz po raz dobrze wytrzeć nos i przestać się nim ciągle chwalić. Nos to nie książka.
izabela

Izabela Brodacka Falzmann

22.01.2012 05:50

Dodane przez zdzichu z Polski w odpowiedzi na Tak akurat się

Mój nos ratuje mnie od czytania takich kłamliwych bzdur jak "Cesarz" Kapuścińskiego. Pomijam krzywdy, które zrobił ten kłamca rodzinie Haile Selassie przedstawiając ich jako prymitywnych satrapów, w pałacu których psy szczały po butach. W ten sposób pan kapusta usprawiedliwiał komunistyczny przewrót.
Również nie czytałam Kosińskiego. I nie oglądałam " Bożej podszewki" Cywińskiej, która widziała chyba kresowy dwór polski przez dziurkę od klucza. A raczej przypisała temu dworowi obyczaje środowiska , z którego się wywodzi. A wiedzę o ziemiaństwie czerpała z prasówek.
Więzienia nie znam od wewnątrz. Domy dziecka zdarzało mi się wizytować. Zdrowy rozum ( zostawmy ten nos) pozwala oddzielić fantasmagorie opowiadane przez żądnych posłuchu farmazonów od prawdy.
Jeżeli ktoś lubi - może słuchać opowieści wędkarzy , myśliwych, kryminalistów wiedząc, że są one zmyślone . W przeciwieństwie do Kapuścińskiego, Kosińskiego , Cywińskiej to szkody niewielkie- tylko strata czasu. Tak jak opowieści bohaterów LWP ( jeden taki odwiedził moją szkołę) w stylu "20 stopni mrozu, a my żytem".
Nuda przymusowego apelu i śmiechy na sali, na które dyrektorka reagowała wścieklicą.
Natomiast Gross, Kapuściński, Cywińska wyrządzają poważne szkody. Dlatego warto mieć wyczucie pozwalające rzucić taką książkę w kąt po kilku stronach.
Domyślny avatar

zdzichu z Polski

22.01.2012 07:09

Dodane przez izabela w odpowiedzi na @zdzichu z Polski

Historia, którą przedstawiła Cywińska to jej wizja losów zubożałej i schłopiałej szlachty mieszkającej na paru izbach - w czymś co bardziej przypomina kolibę -, a nie ziemiaństwa w kresowym dworze polskim. Lepiej było by stwierdzić, że nie oglądała Pani filmu Cywińskiej bo nie miała Pani ochoty i na tym skończyć niż brnąć w autorytarnych sądach polegając li tylko na przeświadczeniu. Zresztą szukanie w książkach, w ogóle, w sztuce prawdy jest bezsensowne. To jest najczęściej tylko subiektywne spojrzenie - niekiedy na zlecenie - autora pisane ku uciesze gawiedzi i jego kieszeni. Książek i filmów które stawiają frapujące pytania, nie silące się na dydaktykę nie ma dużo, ponieważ odbiorcy potrzebny jest Kalendarz Gospodarski. Kiedy stały czytelnik 365 stronicowego wydawnictwa stanie w oko w oko z czymś gdzie nie na napisane " pod koniec października podsyp gnojem róże", ale jest "ja róże podsypuję gnojem w maju ",staje trafiony obuchem. Niech Pani jednak spróbuje poświęcić Kosińskiemu trochę czasu, pamiętając, że nie jest to poradnik.
Domyślny avatar

zdzichu z Polski

22.01.2012 07:39

Dodane przez zdzichu z Polski w odpowiedzi na Art for art

powinno być - pada trafiony obuchem
Domyślny avatar

leszek hapunik

22.01.2012 09:54

Dodane przez zdzichu z Polski w odpowiedzi na Art for art

nie dziwię się osłupieniu czytelnika Kalendarza Gospodarskiego przeczytaną poradą. Zastanawia on się bowiem jak można PODSYPAĆ czymś, co w swej naturze występuje w STANIE PŁYNNYM.Twoja "ogromna wiedza" z życia wsi pozwala Ci faktycznie właściwie ocenić wiarygodność "dzieła" Cywińskiej.I znów odzywa się w tobie , tak powszechny wśród czytelników "wybiórczej", relatywizm.U Cywińskiej i Kosińskiej akceptujesz subiektywną ocenę zjawisk, od Pani Izabeli wymagasz głoszenia prawd absolutnych.
Domyślny avatar

leszek hapunik

23.01.2012 10:20

Dodane przez leszek hapunik w odpowiedzi na Zdzicho trafiony obuchem

z Kosińskiego zrobiłem kobietę.A on był przecież obrzezany.

Stronicowanie

  • Wszyscy 1
  • Wszyscy 2
  • Następna strona
  • Ostatnia strona
Izabela Brodacka Falzmann
Nazwa bloga:
Blog autorski

Statystyka blogera

Liczba wpisów: 1, 035
Liczba wyświetleń: 7,668,084
Liczba komentarzy: 20,764

Ostatnie wpisy blogera

  • Kto i w jakim celu propaguje pogańskie zwyczaje Halloween?
  • Rude Prawo
  • Skąd się biorą politycy?

Moje ostatnie komentarze

  • @ Lala To Pani też nie uważa ich za Polaków? Oj nieładnie. Oni uważali się sami za Polaków pochodzenia żydowskiego a nie za Żydów przypadkiem osiadłych w Polsce. Brandwajn choć przyjechał na…
  • @ LalaWarto tu przypomnieć osoby wybitne, które wyjechały do Izraela i tam tworzyły kulturę . Czy ktoś dziś pamięta taką postać jak Rachmiel Brandwajn. Wspaniałego znawcę literatury francuskiej. Na…
  • @ LalaJak to nie było? A emigranci po 68 roku? Czy zaprzecza Pani, że tworzyli kulturę?

Najpopularniejsze wpisy blogera

  • Upadek edukacji. Tym razem piszę jako fachowiec.
  • Historia pewnej kamienicy
  • Śpioszki rozmiaru XXXL

Ostatnio komentowane

  • Marcin Niewalda, Szanowna Pani IzabeloJestem na tropie genealogi Małyszczyckich i Płaskowickich z Widybora i okolic. Był tam Konstanty Płakowskicki - zesłany na Sybir za udział w Powstaniu Styczniowym. Czy Pani…
  • Izabela Brodacka Falzmann, @ Lala To Pani też nie uważa ich za Polaków? Oj nieładnie. Oni uważali się sami za Polaków pochodzenia żydowskiego a nie za Żydów przypadkiem osiadłych w Polsce. Brandwajn choć przyjechał na…
  • lala, pięknie, że Pani pamięta o tych, których wygnano i pozbawiono obywatelstwa - jednak całkowicie nie zrozumiała Pani tego, co napisałam;moja uwaga dotyczyła faktu banalnego - to nie Polacy…

Wszystkie prawa zastrzeżone © 2008 - 2025, naszeblogi.pl

Strefa Wolnego Słowa: niezalezna.pl | gazetapolska.pl | panstwo.net | vod.gazetapolska.pl | naszeblogi.pl | gpcodziennie.pl | tvrepublika.pl | albicla.com

Nasza strona używa cookies czyli po polsku ciasteczek. Do czego są one potrzebne może Pan/i dowiedzieć się tu. Korzystając ze strony wyraża Pan/i zgodę na używanie ciasteczek (cookies), zgodnie z aktualnymi ustawieniami Pana/i przeglądarki. Jeśli chce Pan/i, może Pan/i zmienić ustawienia w swojej przeglądarce tak aby nie pobierała ona ciasteczek. | Polityka Prywatności

Footer

  • Kontakt
  • Nasze zasady
  • Ciasteczka "cookies"
  • Polityka prywatności