„Trudno być prorokiem we własnym kraju”- to stare polskie przysłowie pasuje jak ulał do Igi Świątek. Nasi rodacy głosujący w plebiscycie "Przeglądu Sportowego" na najlepszych sportowców Polski zdecydowali, że miejsce najlepszej- przez większość roku- tenisistki świata, pierwszej medalistki olimpijskiej w historii polskiego tenisa i zwyciężczyni- po raz czwarty ,w tym trzeci z rzędu!- Roland Garros jest poza "TOP 3" najpopularniejszych ludzi sportu Rzeczpospolitej. Zaraz potem Międzynarodowa Federacja Tenisowa (ITF) ogłosiła, że tytuł mistrzyni świata w tej dyscyplinie sportu za rok 2024 należy się właśnie Polce. Może to dla niektórych fanów sportu w naszym kraju będzie jak zimny prysznic, który skłania do widzenia sportowej rzeczywistości we właściwych proporcjach. Oby.
Przyznanie tytułu mistrzyni globu naszej rodaczce nie spodobało się Australijczykom, gdzie właśnie rozgrywany jest Australia Open, a Iga Światek ,gdy piszę te słowa jak tornado przeszła już do półfinału. Ludzie tenisa z krainy kangurów uznali, że tytuł należy się się Sabalence z Białorusi. A ja sobie od razu przypomniałem, że gdy w zeszłym roku Polka, będąca wówczas liderką światowego rankingu, nie została wybrana mistrzynią świata przez to samo ITF- to jakoś ci sami Australijczycy nawet nie pisnęli słowa choćby pół- protestu. Oh,dear "Aussi"' - there are "double standarts” ! No ,właśnie drodzy Australijczycy czy nie są to podwójne standardy? I znowu odwołam się do starego polskiego przysłowia , może trochę „podrasowanego”: „ Nie pamięta ( australijski) wół, że cielęciem był”. AKAPIT. Czy pamiętacie Państwo jak przez wiele, wiele miesięcy Iga Światek protestując przeciwko agresji Rosji na naszego wschodniego sąsiada miała zawsze przypiętą niebisko- żółtą wstążkę podczas meczów ? W tenisowym świecie w zasadzie była jednym z wyjątków. W specyficzny sposób „podziękowała” jej za to urodzona w Kijowie, a reprezentująca Niemcy jej przedostatnia rywalka na Antypodach , na AO– Eva Lys . Zaatakowała ona pannę Igę w kontekście dopingu . I zrobiła to perfidnie mniej więcej w tym samym czasie ,gdy WADA ( Światowa Agencja Antydopingowa), kierowana zresztą przez byłego ministra sportu RP Witolda Bańkę ostatecznie stwierdziła, że dopingowa mucha na Świątek nie siada...
AKAPIT. Iga Świątek, wielka tenisistka publicznie demonstrowała solidarność z Ukrainą. Pochodząca z Ukrainy tenisistka uznała , że to się nie liczy. Warto to wiedzieć , warto wyciągnąć wnioski z krótkiej pamięci niektórych...
*Felieton ukazał się w "Gazecie Olsztynskiej"
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 1068
To,że nosiła ukraińska flagę na czapce,to ma byc rekord świata???
To,że nie umie zagrać skróta,ani grać przy siatce?
Tylko sztacheta z płotu albo kłonica i walić od lewej do prawej z końca kortu.
A w Australii dała już koncert....podwójne odbicie,a ona NIC!
A prochy na jesieni...oczywiście ONA NIE WIEDZIAŁA CO ŁYKAŁA....bzdura,wszyscy sie szprycują,bo inaczej na bieżni czy na korcie by ZDECHLI po 15 minutach.
Collins miała racje...
Tak, ale najpierw ją wykończyła: Iga Światek dostała karę zawieszenia, a potem sprawę wyjaśniano.
https://sportowefakty.wp…
Nie mogła chorować na astmę jak szwedzkie biegaczki swego czasu?
Jednocześnie naandrogenizowani sportowcy są dopuszczani do startów przez politruków od sportu.
Witold Bańka działa poza obszarem polskiej jurysdykcji, ale w Polsce powinien być odsunięty od jakichkolwiek spraw publicznych.
Po drugie, rozumiem, że wdzięczność ze strony wszystkich ukraińskich sportowców powinna skutkować zamknięciem gęby i nie poruszaniem drażliwego tematu dopingowej wpadki naszej zawodniczki. Dlaczego? No, z wdzięczności.
Natomiast jestem ciekawy, co by pan pisał, gdyby taką dopingową wtopę zaliczyła, dajmy na to, Aryna Sabalenka? Rozumiem, że też byłby pan tak wyrozumiały?
Doprawdy?
Jeden z Guru Solidarnościowych nazwał ją gówniarą z paletką ponieważ coś dała na licytację dla WOPŚ, w tym roku też.