Przejdź do treści
Strona główna

menu-top1

  • Blogerzy
  • Komentarze
User account menu
  • Moje wpisy
  • Zaloguj

Mama mi zawsze mówiła...

Krzysztof Pasierbiewicz, 07.09.2012
Mama mi zawsze mówiła: „Jeśli kiedykolwiek powiesz A to pamiętaj, że trzeba będzie dopowiedzieć B.  

Wczoraj, zamieściłem na swoich blogach na „Salonie24” i „Niezależnej (Nasze Blogi)” tekst pt. „Panie Prezesie! Litości!” zdając sobie sprawę, że wtykam przysłowiowy kij w mrowisko, gdyż skrytykowałem styl wystąpienia pani poseł Szydło i pana posła Błaszczaka na konferencji prasowej po ataku Platformy na nowe otwarcie PISu zaproponowane przez prezesa Kaczyńskiego.  

Dlatego, żeby lepiej zrozumieć przekaz niniejszej notki, trzeba wpierw zerknąć na tekst wczorajszy: http://salonowcy.salon24… lub http://naszeblogi.pl/319…;

Natomiast do napisania niniejszej notki sprowokowały mnie niektóre komentarze Internautów, a szczególnie pana o pseudonimie TONICK, który w swoim komentarzu pisze między innymi, cytuję:

„Panie Krzysztofie. Cenię Pańskie poczucie humoru, Pana sposób rozprawiania się z tymi poglądami władzy, które może mogłyby śmieszyć gdyby nie celowały w nas. Ale nie popieram ataku na ludzi, z którymi jak mi się wydaje nam po drodze. Ma Pan medialną siłę, aby tworzyć frakcję. Niech pan się jednak zastanowi czy ma Pan siłę, aby tworzyć nową partię. Tak jak publicznie nie atakuje się własnego ojca, tak samo nie atakuje się ludzi, z którymi nam po drodze...”, koniec cytatu.  

Odpowiadam:  

Ma Pan rację, że jest mi po stokroć bardziej po drodze z PISem niż z Platformą. Ale nie zgodzę się z Panem, że moja notka była atakiem na kogokolwiek. Była natomiast wytknięciem pewnych, moim zdaniem ewidentnych błędów w doborze obsady reprezentacji PIS na wspomnianą konferencję prasową. A posądzenie mnie o tworzenie jakichś frakcji, czy partii jest apokaliptyczną bzdurą. Całe, życie byłem bezpartyjny, bo nienawidzę chodzić na zebrania, łącznie z zebraniami wspólnoty mieszkaniowej.  

A, że nie zaatakowałbym nigdy symbolicznego „ojca” najlepiej świadczy moja niedawno opublikowana notka pt. „Niezniszczalny” – patrz:
http://salonowcy.salon24.pl/444762,niezniszczalny  

Notkę wczorajszą napisałem natomiast, dlatego by póki czas przestrzec przed popełnianiem pewnych błędów właśnie teraz, kiedy jest jeszcze trzy lata do wyborów i można naprawić, co złe, a nie na pięć minut przed tym, jak wyborcy ruszą do urny.  

A, ponieważ i tak jest to tajemnicą poliszynela, opowiem Panu publicznie o dwu wydarzeniach.  

Tuż przed ostatnimi wyborami prezydenckimi, kiedy kampania wyborcza sięgnęła zenitu, szukając jakiegoś utworu muzycznego w Internecie natknąłem się na kultową piosenkę Johna Lennona pt. „Give peace (czytaj PIS) a Chance”. Nie znałem wtedy nikogo z działaczy PISu, więc wszedłem w Google i wyszukałem adres mejlowy Sztabu Wyborczego PIS, któremu wtedy przewodziła, było nie było wytypowana przez pana Prezesa Kaczyńskiego, niejaka Joanna Kluzik Rostkowska i napisałem do nich wtedy, jak się to mówi w ciemno:
Kochani! Macie samograja do kampanii wyborczej. Weźcie dużo młodych ludzi, ubierzcie ich kolorowo. Zróbcie ich na dzieci kwiaty i zorganizujcie wesoły happening puszczając przez głośniki na cały regulator ten monumentalny protest-song Lennona z biciem w bębny przemawiający do ludzi jak mało, co. Do tego mejla dołączyłem link do owej pieśni Lennona – patrz:  http://www.youtube.com/w…;, nota bene warto jeszcze raz tego songu posłuchać uważnie.

Tak, tak, to ja (naiwny, oj, jaki naiwny!!!) „sprzedałem” wtedy Sztabowi Wyborczemu PIS pomysł na happening, który oni „kupili” na pniu i nazajutrz zrobili happening, z którego migawki nadało wtedy wiele stacji telewizyjnych na całym świecie. Do dzisiaj mam w archiwum mejle z podziękowaniami od Sztabu Wyborczego PIS.  

Nie przyszło mi jednak do głowy, że za dzieci kwiaty przebiorą się pani posłanka Kempa i panowie posłowie Migalski i Poncyliusz, którzy osobiście pobekwali song Lennona przeraźliwie fałszując „przygrywając” sobie na gitarach.  

Gdzie są dzisiaj Kempa, Migalski, Poncyliusz i co najgorsze Kluzik Rostkowska wszyscy wiemy. I wtedy to, proszę pana przekonałem się, że tak jak nikt, również i pan Prezes nie jest nieomylny. Więcej, że nie zawsze są wokół niego odpowiedni ludzie.  

A teraz drugie wydarzenie.

Wszyscy w Krakowie już wiedzą, więc powiem publicznie, że przed ostatnimi wyborami parlamentarnymi pan Prezes Jarosław Kaczyński, zaisnpirowany moją działalnością blogerską zaproponował mi w przesłanym mi liście kandydowanie do Sejmu z list PIS, jako „znanemu Blogerowi Salonu24”. W tej sprawie pan prezes skierował do mnie trzy listy. Wtedy uprzejmie panu prezesowi podziękowałem za tę propozycję, której nie przyjąłem z przyczyn natury kardiologicznej, a także, co wyjaśniłem panu prezesowi w dwu listownych odpowiedziach, dlatego, iż nie mam natury działacza partyjnego i uważam, że dużo więcej dobrego mógłbym zrobić dla PIS moją działalnością publicystyczno literacką - nota bene pan prezes w jednym z listów bardzo pozytywnie ocenił moją wydaną ostatnio przez ARCANA powieść patriotyczną pt. „Magia namiętności”.  

Na dwa moje listy pan prezes odpowiedział, a gdy w liście trzecim poprosiłem o krótkie spotkanie, odpowiedzi już nie było. Można to tłumaczyć dwojako: Albo pan prezes po prostu nie odpowiedział, bo nie znalazł czasu na odpowiedź, albo list do niego nie dotarł. A na marginesie przypomnę, że niedawno pani profesor Staniszkis wspomniała w TVN24, że nawet ona ma utrudnione kontakty z panem prezesem Kaczyńskim.    

A kiedy w końcu udało mi się dotrzeć na Nowogrodzką na umówione spotkanie z jednym z najbliższych współpracowników pana prezesa, nazwisk nie wymieniam z oczywistych względów, któremu chciałem wyjaśnić, dlaczego nie skorzystałem z propozycji pana Kaczyńskiego, spotkało mnie drugie pouczające doświadczenie.  

Był wtedy straszny czerwcowy upał. W garniturze i pod krawatem dojechałem z Krakowa do Warszawy, ledwie żywy z gorąca. A pan poseł nie dość, że nie wiedział, kim jestem, to po okazaniu mu listów od pana prezesa wyraźnie się zdenerwował, twarz mu jakoś tak dziwnie stężała i czym prędzej zakończył spotkanie sakramentalnym: „odezwiemy się do pana”. A w trakcie półgodzinnej rozmowy w straszliwym upale pan poseł, ani pani sekretarka, nie raczyli nawet spytać, czy nie napiłbym się wody. Oczywiście żadnego odzewu nie było.  

A jak się po Krakowie rozniosło, że mi pan prezes proponował kandydowanie z list PISu, niektórzy, podkreślam niektórzy prominentni posłowie PIS przestali mnie zauważać na ulicy. Mam na myśli posłów jak ja to nazywam „urzędujących przez zasiedzenie”, którzy budzą się raz na cztery lata na pięć minut przed kolejnymi wyborami by je miękko przegrać zachowując stanowisko na kolejną kadencję.  

Na konwencji przedwyborczej PIS w krakowskiej operze, jeden z nich siedział o trzy krzesła ode mnie, a gdy mu chciałem przyjaźnie pomachać przez dwie godziny udawał, że mnie nie zauważa. To samo było w wielu podobnych sytuacjach z innymi jemu podobnymi posłami PIS.  

Dlaczego o tym piszę?   Ani by mi do głowy nie przyszło mącić, bądź się na cokolwiek uskarżać!!! Moja działalność jest całkowicie bezinteresowna i niczego nie oczekuję w zamian.  

Ale pamiętam jakiś artykuł prasowy traktujący o tym, że podobno Gierek od pewnego momentu sprawowania władzy był tak szczelnie izolowany od świata przez pasących się na jego łatwowierności zauszników, iż nie miał zielonego pojęcia o tym, co się dzieje na nizinach partii.  

Niegdyś wydawało mi się to absolutnie niemożliwe, a teraz już nie jestem taki pewien.  

Krzysztof Pasierbiewicz
(nauczyciel akademicki)
  • Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
  • Odsłony: 3249
Domyślny avatar

Zdenek Wrhawy

07.09.2012 17:16

Jestem chłopak z Grzegórzek...ul.Chodkiewicza kilka kroków od Grzegórzeckiej.
Mój dziadek śp. mnie pouczał podobnie...odważe sie zacytować:
"Gdzie cie dobrze widzą,rzadko bywaj.Gdzie cię źle widzą,nie bywaj wcale".
Tego się trzymam do dziś.
I pouczenie mojego śp.ojca:
"Synu...unikaj w zyciu dwóch gatunków człekowatych...idiotów i chamów!"
Tego za bardzo sie nie da uniknąć...ale sie staram :-)
Polecam się łaskawej pamieci i uwadze...co złego to nie ja,a jeżeli ja...to niechcący :-)
Patryk
Krzysztof Pasierbiewicz

Krzysztof Pasierbiewicz

08.09.2012 00:22

Dodane przez Zdenek Wrhawy w odpowiedzi na Wielce Szanowny Panie profesorze.

Panie Patryku,
Trochę zbyt ostro i cynicznie Pan wchodzi.
Dlatego proponuję wysłuchanie jeszcze innej pionenki Johna Lennona:
http://www.youtube.com/w…
Pozdrawiam,
Krzysztof Pasierbiewicz
Domyślny avatar

fritz

07.09.2012 18:39

Rostkowska & Co dalej trzymaja JK w uscisku... Tylko inaczej sa ubrani. Uscisk i cel uscisku jest dokladnie ten sam. PiS nie ma prawa wygrac. Musi przegrac. I przegra. Na kryzysie najbardziej zyska palikot.
Krzysztof Pasierbiewicz

Krzysztof Pasierbiewicz

08.09.2012 00:25

Dodane przez fritz w odpowiedzi na Ten tekst wyjasnia wszystkie watpliwosci, mozna powiedziec.

Dziękuję za komentarz, ale się z Panem nie zgodzę.
PIS może te wybory wygrać!!! Ale musi zerwać z dotychczasowymi praktykami.
Pozdrawiam,
Krzysztof Pasierbiewicz
Captain Nemo

Captain Nemo

07.09.2012 20:37

Szanowny Panie Profesorze! Ad.1 Happening. Pomysł przedni. Gorzej a wykonaniem. Mój Ś.P. dziadek Antoni zwykł mawiać: Pamiętaj wnusiu, jak dasz głupiemu szablę, to będzie /sorry/ gówno rąbał. Ad.2 Wizyta w Warszawie. No cóż, mogę Panu tylko współczuć, ale trafił pan na chamów i buraków. Etykietka przynależności partyjnej nie determinuje kultury, mądrości i ogłady towarzyskiej. Ad.3 Kij w mrowisko. Zachowuje się Pan jak na chrześcijanina przystało. Należy błądzących napominać. Pozdrawiam serdecznie. P.S. Gratuluję cywilnej odwagi i tego wszystkiego co prawdziwy mężczyzna /to specjalnie wtrącam na życzenie mojej małżonki/ mieć powinien.
Krzysztof Pasierbiewicz

Krzysztof Pasierbiewicz

08.09.2012 01:12

Dodane przez Captain Nemo w odpowiedzi na W temacie organizacji

Dziękuję Pańskiej małżonce.
Z resztą komentarza nie do końca się zgadzam.
Pozdrawiam serdecznie,
Krzysztof Pasierbiewicz
Domyślny avatar

bolesław

07.09.2012 23:34

Szanowny Panie Krzysztofie. Przykre to co Pan pisze. Nie udaje mi się wysłać tekstu pomimo, że nie przekracza 1500 znaków. Pozdrawiam, bolesław
Krzysztof Pasierbiewicz

Krzysztof Pasierbiewicz

08.09.2012 00:32

Dodane przez bolesław w odpowiedzi na Szanowny Panie

Szanowny Panie Bolesławie,
Proszę ponowić próbę wysłania komentarza. Jeśli się nie uda, to się zastanowimy dlaczego.
Póki, co pozdrawiam jak zawsze serdecznie,
Krzysztof Pasierbiewicz
Krzysztof Pasierbiewicz
Nazwa bloga:
Echo24
Zawód:
Emerytowany nauczyciel akademicki, tłumacz, publicysta niezależny, autor, tenisista, narciarz, człowiek wolny
Miasto:
Kraków

Statystyka blogera

Liczba wpisów: 1, 593
Liczba wyświetleń: 12,555,528
Liczba komentarzy: 30,114

Ostatnie wpisy blogera

  • Niedorżnięta wataha
  • List otwarty do prof. Pawła Śpiewaka
  • A jednak miałem nosa pisząc, że mi nie po drodze z PiS-em

Moje ostatnie komentarze

  • Pamięta Pan jeszcze? - vide: https://raskolnikow2.fil… Serdeczności!
  • @Autor & @ALL   ---   W wolnej chwili zapraszam do lektury - vide: https://www.salon24.pl/u…
  • Jacy akademicy, takie uniwersytety - czytaj: https://www.salon24.pl/u…

Najpopularniejsze wpisy blogera

  • Nieznane oblicze Witolda Gadowskiego
  • Kraków olał post-komuszą subkulturę TVN-u
  • Pytanie prawicowego blogera do posłanki Scheuring-Wielgus

Ostatnio komentowane

  • Alina@Warszawa, Niestety owo PROSTACTWO (skupione wokół Tuska) wróciło do władzy. Że to niewyobrażalne "prostactwo" nie trzeba nikogo przekonywać - kto inny mógłby przyswoić i używać 8* w przestrzeni publicznej do…
  • Beskidzki Góral, Tego platfusa przejrzałem na wylot. Hedonista, wlazłby do doopy, każdemu za kilka kliknięć i marzy o zerżnięciu na boku głupiej dziewoi.
  • keram, Jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma !!! Z uporem maniaka  część z nas nie potrafi się zadowolić tym czym dysponujemy , tym co mamy, lecz natychmiast przechodzi do natarcia. …

Wszystkie prawa zastrzeżone © 2008 - 2025, naszeblogi.pl

Strefa Wolnego Słowa: niezalezna.pl | gazetapolska.pl | panstwo.net | vod.gazetapolska.pl | naszeblogi.pl | gpcodziennie.pl | tvrepublika.pl | albicla.com

Nasza strona używa cookies czyli po polsku ciasteczek. Do czego są one potrzebne może Pan/i dowiedzieć się tu. Korzystając ze strony wyraża Pan/i zgodę na używanie ciasteczek (cookies), zgodnie z aktualnymi ustawieniami Pana/i przeglądarki. Jeśli chce Pan/i, może Pan/i zmienić ustawienia w swojej przeglądarce tak aby nie pobierała ona ciasteczek. | Polityka Prywatności

Footer

  • Kontakt
  • Nasze zasady
  • Ciasteczka "cookies"
  • Polityka prywatności