Przejdź do treści
Strona główna

menu-top1

  • Blogerzy
  • Komentarze
User account menu
  • Moje wpisy
  • Zaloguj

Upadek edukacji. Tym razem piszę jako fachowiec.

Izabela Brodacka Falzmann, 27.05.2013
Mam przed sobą zbiór zadań do matematyki dla klasy V-VI szkoły podstawowej. Autorzy: Tadeusz Korczyc i Jerzy Nowakowski. Wydawnictwo WSiP 1985. Z tego podręcznika uczyły się moje dzieci. Chodziły do zwykłej, dzielnicowej,  mocno skomunizowanej szkoły  imienia WP,  razem z dziećmi dozorców i lokalnego marginesu. Ani moje dzieci, ani dzieci dozorców, które przychodziły czasami do mnie na matematykę nie miały z tymi zadaniami żadnych poważnych problemów.
Daję zadanie z tego zbioru tegorocznym maturzystom, których douczam w ramach kursu przygotowawczego. Jest to zdanie 37.11 ze strony 182. Podaje dokładne dane, żeby każdy „niewierny” mógł sobie osobiście sprawdzić.
Oto zdanie: < Doświadczenie polega na trzykrotnym rzucie monetą. Czy zdarzenie „ wypadnie przynajmniej jeden orzeł” jest tak samo prawdopodobne jak zdarzenie „ wypadną dokładnie dwie reszki”? >.
Kiedy dziesiąta z kolei osoba deklaruje, że nie ma bladego pojęcia jak to rozwiązać pokazuję okładkę książki. Ogólne niedowierzanie. „Jak to – to zadania dla szkoły podstawowej?   Chyba jesteśmy idiotami”- samokrytycznie stwierdza jeden z kursantów.
 „ Przez uprzejmość nie zaprzeczę” – odpowiadam zgodnie zresztą z najgłębszym przekonaniem.
W tym samym zbiorze są zadania dotyczące wektorów na płaszczyźnie i w przestrzeni, elementy statystyki, nierówności z wartością bezwzględną. Większość tych zadań zdecydowanie przerasta obecne możliwości maturzysty wybierającego maturę na poziomie podstawowym.
Jak to się stało, że w ciągu ostatnich 20 lat przeciętny maturzysta osiągnął poziom niższy od ucznia V klasy szkoły podstawowej w PRL?
1) Pierwsza przyczyna to celowe obniżenie poziomu. Przez 20 lat nie było obowiązkowej matury z matematyki,  a program liceum był konsekwentnie kastrowany. Kiedy zaczynałam uczyć w szkole, w programie była analiza matematyczna : granice ciągów i funkcji, szeregi, badanie funkcji, całki. Badanie funkcji było przerabiane w II klasie. Doskonale radziły sobie z nim nawet klasy ogólne. W klasach matematycznych badało się również funkcje wykładnicze i logarytmiczne. Ktoś mnie przekonywał, że w klasach ogólnych badało się tylko wielomiany i funkcje wymierne i że badanie funkcji jest nad wyraz algorytmiczne ( czyli można się go nauczyć na zasadzie recepty na piernik). Zgodziłabym się z nim  gdyby nie fakt, że te same funkcje wymierne sprawiają teraz poważny kłopot studentom I roku politechnik i SGH.  
Z programu i wymagań egzaminacyjnych w liceum  kolejno wypadły : szeregi w tym szereg geometryczny zbieżny, oczywiście całki , potem pochodna i badanie funkcji. Z programu rachunku prawdopodobieństwa wypadł schemat Bernoulliego, prawdopodobieństwo warunkowe, wzór Bayesa, rozkład zmiennej losowej, wartość oczekiwana i wariancja. Zadania z prawdopodobieństwa całkowitego zaleca się obecnie rozwiązywać „ drzewkiem” – czyli jak w V klasie szkoły podstawowej moich dzieci. W trygonometrii zlikwidowano nierówności trygonometryczne i wzory redukcyjne.
 
Jakiś mędrek powie: po co znajomość wzorów, które są przecież w tablicach i w Internecie?
Odpowiem. Zawsze na pierwszym roku studiów, w kursie algebry, wprowadzano liczby zespolone i było to traktowane jako rozgrzewka. Jako najłatwiejszy dział do opanowania. Obecnie z liczbami zespolonymi jest koszmar. Studenci nie potrafią operować postacią trygonometryczną liczby zespolonej bo nie operują wzorami redukcyjnymi i ogólnie rzecz biorąc trygonometrycznymi.
Poza tym jeżeli ktoś nie wyprowadzał tych wzorów i ich nie „ uwewnętrznił” źle rozpoznaje ich strukturę. Dam przykład . sin2Φ= 2sinΦcosΦ.( jak wiadomo i jest to przecież w tablicach i w Internecie) Uczeń ma według tego wzoru rozwinąć sin10Φ= 2sin5Φcos5Φ, ale zamiast tego nagminnie pisze sin10Φ= 10sinΦcosΦ, co jest bzdurą. . Źle rozpoznał wzór, bo go nie używa z namysłem – ufa tablicom.  
2) Nadużycie kalkulatorów i komputerów. Na ten sam kurs uczęszcza uczeń  szkoły amerykańskiej. Otrzymują w szkole ogromne kalkulatory obliczające wszystko i rysujące wykresy funkcji punkt po punkcie. Ma za zadanie narysować wykres funkcji kwadratowej po sprowadzeniu jej do postaci kanonicznej. Upiera się, że użyje swego kalkulatora. Wpatruje się w napięciu, ze zmarszczonym jak pies rasy mops czołem w pojawiającą się wolniutko na ekranie banalną parabolę. Pomijając fakt, że regulamin matur nie dopuszcza używania podczas egzaminu takiego sprzętu , użycie go do tak trywialnego problemu to strzelanie z armaty do wróbla. Młody człowiek ze swoim liczydłem przypomina mi inkasenta elektrowni albo kontrolera parkometrów, a w najlepszym wypadku panienkę sprzedającą buraki która liczy na kasie 2+2=4.  Ten chłopak jest w prostej drodze do wykonywania właśnie takiego zawodu.
„ A co będzie gdy to liczydło ci się zepsuje?” – pytam.
„ Kupię sobie nowy”- odpowiada butnie.
Oczywiście nie jest tak, że nie doceniam znaczenia kalkulatora czy komputera. Pewne obliczenia bez tych urządzeń byłyby niemożliwe. Dzięki kalkulatorom statystyka przestała być dla studentów koszmarem rachunkowym. Za to stała się koszmarem intelektualnym. Kto nie wierzy niech porozmawia z I rokiem SGH.
3) Wprowadzenie gimnazjów i koncepcja „ programu spiralnego” . W założeniu ma się wracać kilka razy do tego samego tematu ale na wyższym poziomie. W praktyce nie przerabia się go wcale. Trygonometria w trójkącie prostokątnym powinna być wprowadzona w gimnazjum. Nauczyciele mówią jednak; „będziecie to mieli w liceum” i nie podejmują tematu. W liceum nauczyciele mówią: „ mieliście to w gimnazjum” i zaczynają nauczanie od środka. Rezultaty jak widać.
 
4) Demokratyzacja oświaty sprowadza się według decydentów do zamiany jakości w ilość. Sama słyszałam przewodniczącego CKE , który wyjaśniał nauczycielom, że żeby poprawić wyniki nauczania ( w stosunku do UE) należy obniżyć poziom wymagań.
Za czasów PRL nasi uczniowie wyjeżdżający do Europy czy do Stanów uważani byli za geniuszy. Teraz zrównali w dół. Tyle, że w krajach europejskich obok oświaty dla plebsu przeznaczonego do sprzedawania buraków i obsługi stacji benzynowych istnieją elitarne szkoły na bardzo wysokim poziomie. W Stanach też obserwuje się pozorny paradoks, że przy bardzo niskim poziomie przeciętnego ucznia poziom uczelni jest wysoki. To kwestia specjalizacji. Kto nie interesuje się nauką może poprzestać na tym niskim poziomie szkoły publicznej, zdawać maturę z pielęgnacji niemowląt i szukać sobie z powodzeniem miejsca w społeczeństwie. Nauka jako awans społeczny była to specjalność ZSRR i demoludów. Teraz w Stanach tak naukę traktuje „ żółta rasa” . Dla tego w laboratoriach naukowych dominują Chińczycy.
 
Na koniec uwaga do fantastów, którzy ekscytują się perspektywami E–learning.
To bardzo wygodna proteza nauczania dla młodzieży z oddalonych ośrodków, której nie stać na stancję i utrzymanie w mieście.
Nauczanie to interakcja z mistrzem. Nauczanie przez komputer tak się ma do prawdziwej edukacji jak seks- telefon do miłości.
Pewien przypadkowy w naszej bacówce gość usiłował mnie kiedyś przekonać, że pornografia ( w Internecie) daje takie bogactwo bodźców jakich nigdy nie da realny stosunek. Na jego usprawiedliwienie przyjęłam, że był mocno znieczulony. Został wyśmiany przez moje – dorosłe już- dzieci, co go bardzo zabolało.
Podobnie traktuję argumenty na temat wizualizacji wszelkich zagadnień fizykalnych, obrazu tropikalnych mórz i rozwiązań wszelkich zadań matematycznych obecnych w sieci.
Moim uczniom zabroniłam korzystania ze stron samopomocowych, gdyż nie mam czasu ani ochoty prostować znajdujących się tam bredni. A co do traktowania Internetu jako mistrza.  Proponuję wklepać w wyszukiwarkę hasło „ prawdziwe zdjęcia duchów” i potem uwierzyć w to co zobaczycie i posługiwać się tym w dyskusjach.
  • Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
  • Odsłony: 65423
Domyślny avatar

fritz

27.05.2013 14:53

Dodane przez Pokrzywa w odpowiedzi na Cytat: " Jednak najważniejsze jest, jak teraz wyjść ...."

zrodel wojny z Polska. Zwroc uwage na felieton Kokosa, wlasnie na NB.
Domyślny avatar

fritz

27.05.2013 14:50

Dodane przez GAMA w odpowiedzi na Kto nam narzucił "reformy szkolnictwa"

Oni po prostu identifikuja sie z tymi celami, rozpoczeli proces likwidacji szkolnictwa a niemiecka administracja herr Tuska zakonczyla. Jak wyjsc? PiS musi wygrac i przeprowadzic reforme. Model 8 + 4 (stare gimnazjum albo technikum albo zawodowka (zawodowki sa essencjalnie wazne dla przemyslu, np. w Szwajcarii sa platforma wyjscia nawet ukonczenia ETH bedacej w pierwszej 10 najlepszych uczelni na swiecie)) jest dobrym modelem. Oczywiscie oznacza zahamowanie procesu liwkwidacji Polakow przez Niemcy, dlatego bez "orbanowskiego" zwyciestwa PiS zadnych istotnych reform nie bedzie, Niemcy nigdy sie na to nie zgodza.
izabela

Izabela Brodacka Falzmann

27.05.2013 16:19

Dodane przez fritz w odpowiedzi na Cytat. "Obserwuję zmiany w edukacji i wydaje mi się,

Mi też wydaje się, że ludzie nie mogą być aż tak głupi, nawet politycy i musi to być zła wola.
izabela

Izabela Brodacka Falzmann

27.05.2013 16:16

Dodane przez GAMA w odpowiedzi na Jakie reformy?

Reforma oświaty była jedną z czterech chybionych reform AWS. Byłam wówczas uczestnikiem obrad komisji oświatowej. Kiedy powiedziałam publicznie, że wprowadzenie gimnazjów przyniesie efekt przeciwny do zamierzonego, to znaczy skróci czas nauki ludzi z zapadłych wsi wszyscy rzucili się na mnie jak na 5 kolumnę. A chodziło mi tylko o to, że na przykład w Ochotnicy rodzice nie będą w zimie puszczać dzieci gimbusem po oblodzonych szosach do Nowego Targu słynącego jako centrum narkotykowe Podhala. Zatem dzieci wcześniej pójdą " do pola" . I tak się stało. Po różnych perturbacjach gimnazjum jest w Ochotnicy. Inne założenie -  było to oddzielenie małych dzieci od sprawiającej trudności dorastającej młodzieży. Klasyczny efekt odwrócenia. Stworzono rodzaj getta , kryminogennego, w którym instaluje się fala znana za PRL tylko w wojsku. Pozostała mi wątpliwa satysfakcja " a mówiłam". Bardzo wątpliwa.
Domyślny avatar

bravor

27.05.2013 11:09

nie jest potrzebna do niczego, gdyby nie pweien niuans, uczy logicznego myślenia. Tu nie da się oszukać, zbajerować, zrobić wrażenia. Dlatego nazywana jest królową nauk bo z niej wynikają i na niej się opierają inne nauki. Matymatyki nawet nie trzeba się uczyć pod warunkiem że się ją rozumie, jak się się zrozumie to wszelkie problemy z "matmą" znikają. Jedno wynika z drugiego, logiczny ciąg zależności. Na studiach miałem docenta od matmy, na którymś z wykładów poinformował nas że wybrał matematykę bo ma słabą pamięć, a potem przez ponad godzinę na trzech tablicach wyprowadzał wzór matematyczny, już nie pamiętam czego dotyczący. Masakra, wtedy zrozumiałem że są wyższe poziomy zrozumienia matematyki niż ten na którym byłem ja/
Teresa Bochwic

Teresa Bochwic

27.05.2013 13:37

Dodane przez bravor w odpowiedzi na Właściwie matematyka wyższa

Własnie to jest ciekawe, że matematyka, szczególnie algebra, doprowadzała mnie do rozpaczy (jak można dodawać a do b???!!), a logika szla mi doskonale, podobnie jak metodologia, nawet statystyki się sporo nauczyłam bez trudu.
Domyślny avatar

amfetamina

27.05.2013 16:17

Dodane przez bravor w odpowiedzi na Właściwie matematyka wyższa

osobiscie smiem twierdzic inaczej. Na codzien mam do czynienia z "talentami" czyli ekspertami (ale w bardzo waskiej dziedzinie) tj takimi od leczenia symptomow. Bardzo dobrze potrafiacymi zdefiniowac problem, gorzej jednak z podaniem przyczyny ktora, bez znajomosci podstaw (tak, tak:mn postaci trygonometrycznej liczby zespolonej), jest nie do rozebrania i czesto lezy zupelnie gdzieindziej niz schematy myslenia wypracowane w college-u nakazyja domniemywac, gdzie cala procedura sprowadza sie do wymiany na NOWE a i potem jakas "harmoniczna" ciagle odstaje od normy, nawet posiadajac super duper gadget-y, - nie ma zlituj sie. Nie bede ukrywal ze wiedza teoretyczna wyniesiona (przy calym ubustwie labolatorii)z polskiej uczelni sprawila ze mam niezachwiana marke w branzy ale i wyniki colloquia z kadra wykladowcza jednej z renomowanych zachodnich uczelni jak i niedobor kompetencji ich absolwentow..... ,- uwazam ze to nie ich wina.
Teresa Bochwic

Teresa Bochwic

27.05.2013 11:10

Poza głównym tematem Pani tekstu - ciekawa jestem, w jakich latach Pani chodziła do szkoły a potem zaczynała w niej uczyć. Zdałam maturę (również z matematyki) w 1965 roku w Liceum im. Narcyzy Żmichowskiej, więc z najlepszych w Warszawie. Z całą pewnością nie było w programie ani śladu rachunku prawdopodobieństwa, żadnych "schematów Bernoulliego, prawdopodobieństwa warunkowego, wzoru Bayesa, rozkładu zmiennej losowej, wartości oczekiwanej i wariancji", nie było także całek. Za to na studiach od pierwszego roku miałam kurs logiki matematycznej, teorii mnogości i dwa lata logiki, co uwielbiałam i świetnie mi szło. Być może to kwestia podejścia nauczycieli. W szkole podstawowej nauczycielki matematyki i fizyki były postrachem uczniów, o słynnej Róży ze Żmichowskiej nie wypada wspominać źle.
Będąc osobą kompletnie niezdolną do matematyki i fizyki (brat wybitny matematyk, topolog i informatyk), uczyłam się przez 11 lat szkoły niemal wyłącznie tych przedmiotów, a nie tego, co mnie interesowało. Natomiast zgadzam się, że już dość małe, 9-10-letnie dzieci muszą znać tabliczkę mnożenia, ułamki takie i takie, i umieć posługiwać się umysłem a komputera używać dla oszczędzenia czasu. Nauka matematyki jest konieczna na każdym poziomie edukacji, dla logiki i ćwiczeń rozwojowych, ale co do metod nie wracałabym do starych czasów.
NASZ_HENRY

NASZ_HENRY

27.05.2013 11:37

Dodane przez Teresa Bochwic w odpowiedzi na Poza głównym tematem Pani

Ten rachunek prawdopodobieństwa był w LO od czasu gdy wprowadzono 8 latki czyli od 1967 roku. Był w 4 klasie LO. Makabra zresztą. Było wyłozonych kilka schematów i rzucało się kostką który zastosować ;-)
izabela

Izabela Brodacka Falzmann

27.05.2013 12:06

Dodane przez Teresa Bochwic w odpowiedzi na Poza głównym tematem Pani

Proszę napisać kto był Pani wychowawcą i czy była Pani w klasie matematycznej czy w ogólnej albo językowej. W tych latach dopiero wprowadzano rozszerzoną matematykę w szkole średniej. Czy możliwe, żeby nie pamiętała Pani tego co było.? Ukończyłam Żmichowską w 62 roku. Według starego programu oczywiście. W 65 byłam na praktyce. W 74 z cała pewnością było już badanie funkcji i całki. Mam przed sobą stary zeszyt z ocenami uczniów. Na marginesie- Żmichowska była najlepsza humanistycznie lecz nie matematycznie.
Teresa Bochwic

Teresa Bochwic

27.05.2013 13:34

Dodane przez izabela w odpowiedzi na @Teresa Bochwic

Nigdy nie poszłabym do klasy matematycznej. Moja wychowawczynia była Klaja, nauczycielka francuskiego. Klasy językowe zaczęły się rok czy dwa później. Pamieć kiedyś mialam wspaniałą, dziś gorszą, ale na pewno nigdy (do dziś) nie dowiedziałam się co to jest całka, a o rachunku prawdopodobieństwa stale słyszałam w domu, bo był to dom socjologiczny.
Właśnie byla świetna humanistycznie i ja z tego skorzystałam w miernym stopniu, bo ciągle kułam matematykę, bez najmniejszych rezultatów.
Jacek Jarecki

Jacek Jarecki

27.05.2013 21:28

Dodane przez Teresa Bochwic w odpowiedzi na Poza głównym tematem Pani

...łaciny uczyłem ja. To taki żart jest - humanistyczny, panie tego! Greka to Zorba, pan Zorba
Domyślny avatar

Andrzej.A

27.05.2013 14:14

Mój kolega, dziekan jednego z wydziałów Politechniki Warszawskiej całkiem niedawno wypowiedział takie zdanie: "Ci, którzy kończą obecnie trzyletnie studia inżynierskie, czyli licencjat, mają mniejszą wiedzę z przedmiotów podstawowych (matematyka, fizyka), niż my gdy kończyliśmy liceum w 1981". Kolejne obniżenie poziomu właśnie weszło do liceum (obecnie ci będący w pierwszej klasie). Matura, z której zrobiono fetysz. W praktyce można zdać kilka przedmiotów na poziomie podstawowym i ma się kwit na węgiel. I wszędzie testy, testy i jeszcze raz testy. A jak przychodzi do rozwiązania zadania testowego to kaplica. Mam takie jedno ulubione zadanie: Rozwiąż czworościan foremny o danej krawędzi podstawy równej "a" - maturzyści, którzy zdali matematykę rozszerzoną nie wiedzą jak się do tego zabrać. Nie wiedzą, bo nie ma w zwyczaju robić rysunków do zadań.
tagore

tagore

27.05.2013 15:15

Powrót do starego poziomu szkolnictwa jest w zasadzie jedyną drogą do wygranej w wyścigu ekonomicznym z naszymi "przyjaciółmi". Za pięć sześć lat nie będzie miał kto to zrobić, wymrą niedobitki starej kadry. tagore
izabela

Izabela Brodacka Falzmann

27.05.2013 16:17

Dodane przez tagore w odpowiedzi na na noże

Całkowicie się zgadzam.
Domyślny avatar

fritz

27.05.2013 21:14

Dodane przez tagore w odpowiedzi na na noże

z poziomem szkol teraz, a wiec pod okupacja niemiecka, pokazuje jednoznacznie, dokad podroz idzie, czy tez dokad jedzie polski pociag w wyobrazeniu Niemcow.
Jacek Jarecki

Jacek Jarecki

27.05.2013 22:01

W 2006 pisałem tak; http://prawica.net/node/…
izabela

Izabela Brodacka Falzmann

27.05.2013 22:57

Dodane przez Jacek Jarecki w odpowiedzi na Pani Izabello!

Przeczytałam z prawdziwym zainteresowaniem. Dziękuję za link.
Domyślny avatar

Birofil

28.05.2013 12:49

Wczoraj dałem ten wpis do przeczytania mojemu starszemu synowi, który jest w 1 klasie liceum. Powiedział, że w 3 klasie gimnazjum pani od matematyki napisała na tablicy zadanie. Nikt z klasy nie potrafił go rozwiązać. Wówczas pani pokazała książkę, z której pochodziło to zadanie - to była książka z IV klasy szkoły podstawowej z czasów komuny. Dzieciaki mocno się zdziwiły. Syn od 4 klasy uczy się wg nowej podstawy programowej. Co roku kupuję mu nowe książki. Strach się bać co będzie z maturą i studiami bo uczelnia wymaga fizykę a oni mają fizykę tylko w 1 klasie.
asaselo

asaselo

28.05.2013 18:31

Kiedyś czytałem o pewnym eksperymencie, polegającym na tym iż studenci uniwersytetu Yale dostali dwie deski sznurek i polecenie przejścia pewnej odległości bez dotykania ziemi ,jak najszybciej . Wszyscy przywiązywali sobie deseczki do nóg sznurkiem i szurając po podłodze jakoś tam szybciej lub wolniej brnęli do mety . Potem zabrano im jedną deseczkę i zostawiono tylko jedna i sznurek. Wszyscy przywiązywali sznurek do czubka deski pociągali ja do przodu jednocześnie podskakując . Wszyscy uzyskali znacznie lepszy czas niż za pierwszym razem. Czemu wiec za pierwszym razem nie wybrali tego sposobu chociaż wyraźnie mówiono ze liczy się jak najszybsze dotarcie do mety . Nadmiar dostępnych środków nie sprzyja myśleniu i szkodzi wynalazkom . To tyle w temacie internet pomocą w nauce.
Domyślny avatar

Hannah

26.10.2013 14:05

Może się Pani przekona do protez https://class.coursera.o… ;Żadnych kalkulatorów, Ivy League. :) Uwielbiam tego profesora. PS. Trzeba się zarejestrować na stronie Coursery, żeby mieć dostęp do materiałów. Kiedy ruszy następna edycja, dostęp zostanie zablokowany (w styczniu przyszłego roku). Jestem filolożką z wykształcenia, a dzięki tym kursom świetnie sobie radzę z rachunkiem różniczkowym. :) Teraz jestem w trakcie 'połykania' liczb zespolonych. Jedyny problem polega na tym, że muszę sprawdzać terminologię polską, bo nie wiem, jak się co nazywa. :)
Domyślny avatar

retro_fun

16.04.2021 10:12

Upadek edukacji spowodowany jest przez osoby, które wygłaszają taką opinię "w krajach europejskich obok oświaty dla plebsu przeznaczonego do sprzedawania buraków i obsługi stacji benzynowych"

Bardzo trudna jest edukacja dzieci w szkole z bardzo wielu powodów. Największym z nich jest fakt, którego ty nie zrozumiesz nigdy. Ludzie bardzo różnie przyswajają wiedzę. W zasadzie większość ludzi, którzy nie mieli pecha i nie mają deficytu uwagi może nauczyć się bardzo dużo z matematyki ale nie każdy tak samo szybko. Potrzebują więcej czasu/uwagi. Oczywiście można tak jak ty, kto nie potrafi szybko załapać słuchając na lekcji może wybrać karierę wśród plebsu na stacji benzynowej.

Mam nadzieje, że nie uczestniczysz już w "edukacji" dzieci.

Celowo pisałam "ty"

Stronicowanie

  • Pierwsza strona
  • Poprzednia strona
  • Wszyscy 1
  • Wszyscy 2
Izabela Brodacka Falzmann
Nazwa bloga:
Blog autorski

Statystyka blogera

Liczba wpisów: 1, 035
Liczba wyświetleń: 7,668,000
Liczba komentarzy: 20,764

Ostatnie wpisy blogera

  • Kto i w jakim celu propaguje pogańskie zwyczaje Halloween?
  • Rude Prawo
  • Skąd się biorą politycy?

Moje ostatnie komentarze

  • @ Lala To Pani też nie uważa ich za Polaków? Oj nieładnie. Oni uważali się sami za Polaków pochodzenia żydowskiego a nie za Żydów przypadkiem osiadłych w Polsce. Brandwajn choć przyjechał na…
  • @ LalaWarto tu przypomnieć osoby wybitne, które wyjechały do Izraela i tam tworzyły kulturę . Czy ktoś dziś pamięta taką postać jak Rachmiel Brandwajn. Wspaniałego znawcę literatury francuskiej. Na…
  • @ LalaJak to nie było? A emigranci po 68 roku? Czy zaprzecza Pani, że tworzyli kulturę?

Najpopularniejsze wpisy blogera

  • Upadek edukacji. Tym razem piszę jako fachowiec.
  • Historia pewnej kamienicy
  • Śpioszki rozmiaru XXXL

Ostatnio komentowane

  • Marcin Niewalda, Szanowna Pani IzabeloJestem na tropie genealogi Małyszczyckich i Płaskowickich z Widybora i okolic. Był tam Konstanty Płakowskicki - zesłany na Sybir za udział w Powstaniu Styczniowym. Czy Pani…
  • Izabela Brodacka Falzmann, @ Lala To Pani też nie uważa ich za Polaków? Oj nieładnie. Oni uważali się sami za Polaków pochodzenia żydowskiego a nie za Żydów przypadkiem osiadłych w Polsce. Brandwajn choć przyjechał na…
  • lala, pięknie, że Pani pamięta o tych, których wygnano i pozbawiono obywatelstwa - jednak całkowicie nie zrozumiała Pani tego, co napisałam;moja uwaga dotyczyła faktu banalnego - to nie Polacy…

Wszystkie prawa zastrzeżone © 2008 - 2025, naszeblogi.pl

Strefa Wolnego Słowa: niezalezna.pl | gazetapolska.pl | panstwo.net | vod.gazetapolska.pl | naszeblogi.pl | gpcodziennie.pl | tvrepublika.pl | albicla.com

Nasza strona używa cookies czyli po polsku ciasteczek. Do czego są one potrzebne może Pan/i dowiedzieć się tu. Korzystając ze strony wyraża Pan/i zgodę na używanie ciasteczek (cookies), zgodnie z aktualnymi ustawieniami Pana/i przeglądarki. Jeśli chce Pan/i, może Pan/i zmienić ustawienia w swojej przeglądarce tak aby nie pobierała ona ciasteczek. | Polityka Prywatności

Footer

  • Kontakt
  • Nasze zasady
  • Ciasteczka "cookies"
  • Polityka prywatności