Przejdź do treści
Strona główna

menu-top1

  • Blogerzy
  • Komentarze
User account menu
  • Moje wpisy
  • Zaloguj

Bajka o kotku czyli dlaczego nie osiągamy sukcesów.

Coryllus, 17.04.2013
Nie pamiętam kto, ale chyba Julek, opowiadał mi zasłyszaną gdzieś anegdotę o sytuacji w wytwórni Disneya w latach poprzedzających epokę „Króla lwa”. Ponoć było tak, że zaniepokojeni szefowie firmy mianowali nowego kierownika wszystkich kierowników. Ten zrobił zebranie i zapytał: kto nie potrafi rysować? W odpowiedzi podniósł się w górę las rąk. Kierownik uśmiechnął się widząc ile osób w firmie nie potrafi rysować i rzekł: w takim razie wszyscy, którzy nie potrafią narysować kotka muszą się wynosić. I to był ponoć początek nowej epoki w wytwórni Disneya. Jeśli ktoś nie pamięta co było wcześniej, to chętnie przypomnę. Otóż w sobotę rano przez całe lata osiemdziesiąte i troszkę później emitowano produkowane przez tę wytwórnię filmy ze słabymi aktorami, często dziecięcymi, opowiadające o różnych smutnych przygodach. A to chłopiec na wózku inwalidzkim hodował gołębie i jednego musiał utopić, ale w końcu nie utopił, a potem ten gołąb wygrywał jakieś zawody, a to jakieś inne, podobne. Generalnie wzorowano się na kinie radzieckim, w którym zawsze chodziło o nakręcenie spirali silnych i całkiem fałszywych emocji. Czyniono tak, bo człowiek ulegający fałszywym emocjom jest całkowicie bezbronny. Dobrze o tym wiedzą miłośnicy poezji i prozy Edwarda Stachury. Polityka doprowadziła wytwórnię Disneya na skraj bankructwa. Do najgorszego jednak nie doszło, bo przyszedł nowy kierownik wszystkich kierowników i posprzątał.

Mam za sobą podobne doświadczenia, choć nigdy nie byłem kierownikiem wszystkich kierowników. I pewnie już nie będę, a to z tego względu, że praca u kogoś przestała mnie póki co zajmować i nie traktuję tego jako sposobu na życie. Pracowałem kiedyś w pewnym wielkim wydawnictwie, które wywalało nieprawdopodobne wprost pieniądze w błoto. A to jakieś badania rynku pod tytułem „Po co ludziom potrzebne są książki”, za 2 miliony złotych, a to coś innego. Zupełnie jak z tym gołębiem co miał być utopiony, ale w końcu mu darowano. W wydawnictwie tym pracowała cała armia ludzi, którzy mieli za sobą rozmaite studia, ale o ich kompetencjach świadczyć miało coś innego, nie dyplom ukończenia uniwersytetu. Otóż wszyscy oni mieli ukończone studia MBA. To było coś tak w ich mniemaniu fantastycznego, że ani na moment nie zastanowili się po co właściwie są potrzebni firmie. W rzeczywistości nie potrafili bowiem nic. Po prostu nic, ponadto co każdy średnio rozgarnięty absolwent zawodówki będzie umiał po trzymiesięcznej praktyce. To znaczy, że jak się chce z kimś nawiązać współpracę to należy najpierw wysłać doń pismo, a potem umówić się na spotkanie. To była cała wiedza, jaką wynieśli z MBA. O rynku, który psuli swoją obecnością nie mieli pojęcia. Sprzedawali książki tak denne, głupie i niepotrzebne, że szkoda po prostu o tym mówić. Kiedy pytano ich dlaczego wszystko idzie źle, a firma się wali, odpowiadali, że czytelnicy są głupi i nie chcą czytać ich książek, że poziom czytelnictwa spada i wszystko idzie ku katastrofie. Oni się oczywiście starają, ale zawsze coś im przeszkadza.

Wydawnictwo, o którym piszę już nie istnieje. Najpierw zostało przejęte przez inne, wielkie wydawnictwo, a potem obydwa wydawnictwa upadły. I ja doskonale wiem dlaczego, ale nawet gdybym pojawił się na zebraniu wszystkich szefów z wyrysowanymi na kartce schematami, które pokazują drogę ratunku oni wzruszyliby tylko ramionami. Być może stałoby się tak, ponieważ obydwa wydawnictwa należały do Niemców, a ci jak wiemy ciągle przegrywają. Nawet kiedy wygrywają to przegrywają, jedyne zaś co im dobrze wychodzi to kupowanie sobie dobrobytu na kredyt. Niestety bardzo wysoko oprocentowany. Ponieważ zaś Polacy, szczególnie ci dążący do sukcesu, nigdy lub prawie nigdy nie potrafią wyjść poza ten, jakże charakterystyczny, niemiecki sposób na zwycięstwo, pozostają, kiedy jest już po wszystkim na tak zwanym lodzie. Niemcy zaś wycofują się do siebie i coś tam znowu zaczynają montować po cichu, jakieś nowe rewelacyjne wydawnictwo. I tak będzie również tym razem. Wkrótce się pojawią z nowym szyldem po lekkim liftingu.

Zostawmy jednak Niemców, bo oni sobie jakoś tam poradzą. Gorzej jest z nami. Na pytanie: dlaczego nie możemy osiągnąć sukcesu, odpowiedź może być tylko jedna: bo zbyt wiele osób nie potrafi narysować kotka. Mimo wielokrotnie ponawianych prób kotek wciąż nie jest kotkiem. Raz jest małpką, raz Jezusem ukrzyżowanym, raz szarżą ułanów, albo paradą równości. Nie zdarzyło się jednak jeszcze nigdy, żeby kotek był podobny do kotka. Jeśli ktoś ma kłopot ze zrozumieniem metafor, postaram się wyjaśnić tego kotka możliwie najszczerzej. Otóż jeśli mamy jakiś plan, to musimy go realizować narzędziami i metodami korespondującymi z celem tego planu. Jeśli mamy wytwórnię filmów rysunkowych Disneya, nie może ona robić słabych produkcji z aktorami, gołębiami i wózkami inwalidzkimi, bo się wyłoży. Jeśli mamy wydawnictwo, które chce zmonopolizować rynek sprzedaży bezpośredniej, czyli katalogowej, nie może w tym katalogu umieszczać książki Tadeusza Różewicza pod tytułem „Matka odchodzi”, choćby nie wiem jak wielkie zasługi dla Polski i jej kultury położył Tadeusz Różewicz. Kotek musi być kotkiem. Nie może być matką, która w dodatku odchodzi i wszystkim jest przez to smutno.

Opisana wyżej metoda na sukces nie dotyczy jedynie amerykańskich wytwórni filmowych i niemieckich wydawnictw, ona dotyczy wszystkich rodzajów biznesu, w których wewnętrzna hierarchia jest ważniejsza niż misja. To są imprezy skazane na klęskę, albo na – jeśli maja cele polityczne – na zbrodnię, która da im jakiś sens istnienia. Sztywna hierarchia jest wrogiem misji. - Co z Kościołem – spyta ktoś? Nic. W Kościele nie ma sztywnej hierarchii, to są pozory. Gdyby była nie byłoby księdza Mądla. Mądel jest dowodem na to, że Kościół ma potencjał twórczy, który można rozwijać w najrozmaitsze strony. Można na przykład narysować kotka, ale wielu księży tego nie potrafi. Trzeba jednak mieć nadzieję, że się kiedyś nauczą. Sztywne hierarchie to hierarchie tajne, ale już dziś nie będę o tym pisał.

Na Targach Wydawców Katolickich podszedł do mnie profesor Żaryn i porozmawialiśmy chwilkę. Zdawkowo i niezobowiązująco. Zdziwił się profesor, że tyle napisałem w tak krótkim czasie. No, cóż ja mogę rzecz teraz tutaj? Tak się składa, że mnie akurat rysowanie kotków nie sprawiało nigdy większego kłopotu. Z wydawnictwem, któremu redaktoruje profesor Jan Żaryn bywało jednak różnie i ono się teraz trzyma biedne cyklu trzymiesięcznego, a pewnie będzie jeszcze gorzej. Kiedy tak sobie rozmawialiśmy zwierzyłem się profesorowi, że jestem w zasadzie przeciwny narracjom nostalgicznym, bo one są nieskuteczne. Jak ten gołąb co miał być utopiony w wiadrze, ale jednak ocalał. On się ze mną zgodził, potem uścisnęliśmy sobie ręce na pożegnanie. Myślę, że jeśli profesor Żaryn nie zrobi zebrania w tym swoim kwartalniku, nie zapyta o to kto potrafi narysować kotka, to los tego pisma będzie marny. A szkoda by było, bo otwierano je z wielkimi nadziejami. Tyle, że nadzieje to jedno a możliwości oraz aspiracje drugie. Ciekawe ilu piszących i pracujących w „Na poważnie” ludzi ma za sobą studia w MBA? Może lepiej nie pytać?

Na dziś to tyle. Bardzo wszystkich przepraszam za opóźnioną wysyłkę, ale pracujemy na 4 ręce i nie mamy czasu na nic, ani na jedzenie, ani na sen, a tu jeszcze trzeba codziennie rano kotka narysować, dzieci do szkoły odwieźć, zaznaczyć wysłane przesyłki, a także odfajkować nowe wpłaty. To kosztuje trochę czasu. Wierzcie mi, że narysowanie ładnego kotka nie jest wcale proste, trzeba się mocno napocić. Zapraszam na stronę www.coryllus.pl
  • Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
  • Odsłony: 5745
NASZ_HENRY

NASZ_HENRY

17.04.2013 10:35

która nie może zrozumieć, jak można takiego długiego kotka codziennie gratis rysować ;-)
Coryllus

Coryllus

17.04.2013 10:50

Dodane przez NASZ_HENRY w odpowiedzi na Jest taka jedna blogerka

Ona pewnie studiowała w MBA. Czy to ta sama, która twierdzi, że ty i ja to jedna i ta sama osoba?
tipsi

Tomasz Nowicki

17.04.2013 12:54

Dodane przez Coryllus w odpowiedzi na Nasz Henry

bo przecież Nasz_Henry czytuje Pratchetta, a coryllus akurat nie.
Domyślny avatar

kociol

17.04.2013 18:04

Dodane przez tipsi w odpowiedzi na To musi być jakaś idiotka po kursie MBA,

Akademii Leona Koźmińskiego. Na świecie istnieją trzy najważniejsze akredytacje przyznawane uczelniom biznesowym - EQUIS, AMBA i AACSB. Są to tak zwane trzy korony, o których zdobycie ubiegają się najlepsze szkoły wyższe. Na świecie są tylko 53 uczelnie, które posiadają wszystkie trzy akredytacje, a wśród nich Akademia Leona Koźmińskiego. Na Executive MBA by śmiało mogła prowadzić zajęcia.
Teresa Bochwic

Teresa Bochwic

17.04.2013 22:30

Dodane przez Coryllus w odpowiedzi na Nasz Henry

Ja podejrzewam, że Coryllus i Nasz Henry to ta sama osoba, a dzisiejsze komentarze upewniają mnie w tym.
Coryllus

Coryllus

18.04.2013 06:44

Dodane przez Teresa Bochwic w odpowiedzi na Ja podejrzewam, że Coryllus i

Żabka, tylko żabka...
Oona

Oona

17.04.2013 16:36

Dodane przez NASZ_HENRY w odpowiedzi na Jest taka jedna blogerka

i wiele osob czytajacych blogi zadaje sobie te same pytanie. Coz, Coryllus Urbanuss Narcissus robi to co robi z uporem maniaka a z tego sie ciezko wyleczyc.
Domyślny avatar

kociol

17.04.2013 18:09

Dodane przez Oona w odpowiedzi na Jedna blogerka nie rozumie

A ci Urbanuss Narcissus to twoi znajomi z MBA? Ja o nich nie słyszałem.
Józef Darski

Józef Darski

17.04.2013 13:01

po jednej stronie są złodzieje, po drugiej ideolodzy. Złodzieje wygrywają zawsze, bo by wykonywać swój fach muszą żyć życiem a nie fikcjami, ideolodzy życia nie potrzebują, wystarczy rywalizacja kto wyznaje czystszą ideologię, ten ma większą rację, więc powinien wygrać, bo jak wiadomo z bajek słuszność, prawda i sprawiedliwość zawsze zwyciężają.
Prof. o niczym nie decyduje, więc żadnego zebrania nie zrobi.
Coryllus

Coryllus

17.04.2013 15:53

Dodane przez Józef Darski w odpowiedzi na Problem polega na tym, że

Nie wiedziałem, że on nie decyduje. A kto decyduje?
Teresa Bochwic

Teresa Bochwic

17.04.2013 22:22

Dodane przez Józef Darski w odpowiedzi na Problem polega na tym, że

No, chyba trochę przesadziłeś, nie ma dowodów, że pan Coryllus swoje sukcesy zawdzięcza takim brzydkim grzechom.
Coryllus

Coryllus

18.04.2013 06:43

Dodane przez Teresa Bochwic w odpowiedzi na No, chyba trochę

A więc jednak sukcesy. Dziękuję. Co do młodzieży to profesor Żaryn nie ma na nią wpływu, bo to pismo nie trafia do rąk młodzieży. Uważam, że to bardzo dobrze.
Teresa Bochwic

Teresa Bochwic

18.04.2013 10:30

Dodane przez Coryllus w odpowiedzi na Teresa Bochwic

Jak to "jednak"? To nie zauważył pan, ze ja to wszystko z zazdrości o pana sukcesy na Allegro?
Domyślny avatar

kociol

17.04.2013 18:01

...
Marcus Polonus

Marcus Polonus

17.04.2013 17:18

Bardzo prawdziwe i celne życiowo porównanie - ci  którzy nie potrafią rysować kotka, będą je z reguły i zawzięcie krytykowali - ten model tak ma.
Teresa Bochwic

Teresa Bochwic

17.04.2013 22:33

Jak dobrze, że miał pan okazję powiedzieć prof. Żarynowi, że uważa pan go za osobę, CHCACĄ wprowadzić młodzież polską w błąd swoimi ksiązkami i swoim nieuctwem (no, tego akurat ostatniego słowa moze pan nie użył w swoich kilkakrotnych krytykach prof. Żaryna, ale wynikało z nich jasno), bo przecież nie czytał pracy XX z 1904 roku, a jeżeli czytał, to ją przed młodzieżą ukrył. Oczywiście, z pewnoscią mu pan to powiedział podczas spotkania, i to, że dzieli się pan ta opinią ze swoimi czytelnikami, a on panu wyjaśnił, dlaczego ma takie złe zamiary.
Jakich ma pan sympatycznych komentatorów. I kulturalnych, a dowcipnych! Swój ciągnie do swego.
Nie, nie mówię o sobie. Ja umiem rysować pieska i wystarcza mi to najzupełniej.
Coryllus

Coryllus

18.04.2013 06:42

Dodane przez Teresa Bochwic w odpowiedzi na Jak dobrze, że miał pan

Myślę, że powinna pani popróbować z żabką.

Statystyka blogera

Liczba wpisów: 820
Liczba wyświetleń: 3,930,896
Liczba komentarzy: 10,268

Ostatnie wpisy blogera

  • Syn pana prefekta dał głos
  • Szlachta i "szlachta"
  • Nasi bohaterowie

Moje ostatnie komentarze

  • wejdziesz na moją stronę. Nie mogę pozwolić na to, żeby mnie gównem obrzucali...przepraszam.
  • Moje komentarze nie były żadnymi prowokacjami, ale odpowiedziami na prowokacje. Niech się pan już tak mocno mną nie martwi, jak będzie pan chciał sobie coś poczytać, zapraszam na stronę www.coryllus.…
  • Tutaj niczego nie uprawiam, bo nie mam żadnej możliwości. Tymi blogami rządzi administracja, autorzy są tylko dodatkiem. A o takich jak ty to w ogóle szkoda mówić.

Najpopularniejsze wpisy blogera

  • Bezczelność Ziemkiewicza zwala z nóg
  • Czy Łysiak też kochał Monikę Jaruzelską?
  • Nasi bohaterowie

Ostatnio komentowane

  • , Dzień dobry Przeczytałam całość, niby się zgadzam z opinią o niedocenianiu niektórych Twórców, ale jakieś takie poczucie krzywdy we mnie rośnie. I dlatego piszę, by sprostować to, że niby Rapacki w…
  • , Nie zgodzę się z Pana oceną tej książki. Ale mam do tego prawo. Pan również ma prawo do własnej opinii na jej temat. Uderza mnie jednak to że nie prowadzi Pan rzetelnej krytyki ani polemiki z faktami…
  • , Rzeczywiście - tobie odpisywać nie warto. Więc tylko dla ewentualnych innych - Coryllus sam się stąd wynósł, jak obrażony smarkacz. Napisał o tym wyraźnie na blogu, z którego próbował zrobić…

Wszystkie prawa zastrzeżone © 2008 - 2025, naszeblogi.pl

Strefa Wolnego Słowa: niezalezna.pl | gazetapolska.pl | panstwo.net | vod.gazetapolska.pl | naszeblogi.pl | gpcodziennie.pl | tvrepublika.pl | albicla.com

Nasza strona używa cookies czyli po polsku ciasteczek. Do czego są one potrzebne może Pan/i dowiedzieć się tu. Korzystając ze strony wyraża Pan/i zgodę na używanie ciasteczek (cookies), zgodnie z aktualnymi ustawieniami Pana/i przeglądarki. Jeśli chce Pan/i, może Pan/i zmienić ustawienia w swojej przeglądarce tak aby nie pobierała ona ciasteczek. | Polityka Prywatności

Footer

  • Kontakt
  • Nasze zasady
  • Ciasteczka "cookies"
  • Polityka prywatności